Tylko jedno spotkanie w trwających rozgrywkach Ligi Mistrzów przegrali na ten moment szczypiorniści Łomży Industrii Kielce. Dzisiaj ich ofiarą padł Pick Szeged (31:28). To o tyle istotne zwycięstwo, że wciąż oddech na plecach kielczan będzie czuć niepokonana w grupie B Barcelona. Liczymy, że polski zespół wkrótce odniesie też sukces pozaboiskowy – znajdując nowego sponsora.
Co mamy na myśli? Kilka tygodni temu gruchnęła wiadomość, że drużyna z Kielc zakończy współpracę z Łomżą, która gwarantowała konkurencyjność na europejskim rynku, jeśli chodzi o wynagrodzenia dla zawodników. Jak zaznaczył prezes klubu Bertus Servaas – kielczanie mają czas do końca stycznia, żeby znaleźć nowego sponsora i utrzymać tym samym drużynę na poziomie, który pozwoli na rywalizację z najlepszymi.
No cóż – nie chcielibyśmy, żeby tak mocna polska ekipa straciła na jakości. Na razie możemy jednak cieszyć się rzeczywistością, w której Łomża Industria Kielce jest czołową siłą na Starym Kontynencie.
Co za pech…
Pick Szeged nie jest złym zespołem. Patrząc na sytuację w grupie w Lidze Mistrzów: oczywiście, Węgrzy nie radzą sobie tak dobrze jak kielczanie czy Barcelona. Ale to oni w poprzednim sezonie zostali mistrzami kraju, a nie słynne Veszprem. Taki sukces o czymś świadczy. Poza tym wiemy, jak wiele w piłce ręcznej daje przewaga własnego parkietu. A ona dziś stała po stronie rywali Kielc. Nie spodziewaliśmy się zatem łatwej przeprawy wielokrotnego mistrza Polski.
Pierwsza połowa stała jednak pod znakiem interwencji Andreasa Wolffa. To był kolejny mecz w tym sezonie, w którym Niemiec szalał w bramce. Przez trzydzieści minut rywale kielczan zdołali uzbierać zaledwie trzynaście bramek. Gdyby zawodnicy z Polski prezentowali nieco wyższą skuteczność, mogliby mieć naprawdę sporą przewagę nad Pickiem Szeged. A tak prowadzili “tylko” 16:13. Na gorszą dyspozycję naszego zespołu wpływ mogła mieć jednak jedna sytuacja.
Źle wyglądającej kontuzji kolana doznał Haukur Thrastarson. Niestety, Islandczyka prawdopodobnie czeka długi rozbrat z boiskiem. A przypomnijmy: ten utalentowany gracz już w przeszłości przechodził przez żmudną rehabilitację, też związaną z kolanem. Na dodatek: w ostatnich tygodniach prezentował naprawdę wysoką formę. Cóż, obyśmy jeszcze w trwających rozgrywkach Ligi Mistrzów czy polskiej ligi zobaczyli go na boisku…
Pewny triumf, choć rywale walczyli
W kolejnej odsłonie rywalizacji zobaczyliśmy już skuteczniejszą piłkę ręczną w wykonaniu obu zespołów. Na dodatek głośny doping węgierskich kibiców potęgował emocje. Pick Szeged – mimo tego, że cały czas przegrywał – nieustannie naciskał na kielczan. Mecz zamknął dopiero Artiom Karaliok, który złapał odbitą przez bramkarza piłkę przy 30:28 i po chwili skierował ją do siatki. Rywale polskiej drużyny nie mieli już czasu, żeby doprowadzić do remisu.
Rzućmy zatem okiem na tabelę: kielczanie chwilowo awansowali po dzisiejszym meczu na pozycję lidera grupy B. Inna sprawa, że Barca może wrócić na pierwszą pozycję, jeśli pokona jutro Aalborg na własnym parkiecie. A to – mimo wszystko – powinna być formalność. Kielczanie nie powinni jednak oglądać się na rywali. Osiem zwycięstw w dziewięciu meczach Ligi Mistrzów to świetny wynik.
Pick Szeged – Łomża Industria Kielce 28:31 (13:16)
Fot. Newspix.pl