Fatalna seria Legii Warszawa nadal trwa. Ostatni mecz w Ekstraklasie Wojskowi wygrali… jeszcze we wrześniu. W 15. kolejce mierzyli się u siebie Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i chcieli przerwać fatalną passę. Tyle, że znów przegrali, a gola w doliczonym czasie wbił im Andrzej Trubeha. Po meczu większość zawodników Legii nie chciała rozmawiać z mediami.

Legia nie wygrała w lidze od września
Im dalej w las, tym gorzej wygląda sytuacja Legii Warszawa. Stołeczny klub rozpoczął sezon, pokonując w Superpucharze Lecha Poznań 2:1, co było dobrym prognostykiem na przyszłość. Bardzo obiecująco wyglądało też zakończenie letniego okna transferowego, kiedy sprowadzony został Kacper Urbański, a wcześniej choćby Damian Szymański czy Arkadiusz Reca. W ostatniej chwili Legia podebrała też Górnikowi Zabrze Antonio Colaka, który był już dogadany z obecnym liderem Ekstraklasy.
Wrzesień był dla Wojskowych względnie udany. Nie przegrali żadnego z czterech spotkań, tyle że dwa z nich zremisowali. Wygrali wówczas m.in. z Pogonią Szczecin 1:0. Miało to miejsce 28 września. Było to ostatnie ligowe zwycięstwo Legii! Trudno w to uwierzyć, ale faktycznie, warszawianie od tamtej pory wygrali jedynie mecz w Lidze Konferencji z Szachtarem Donieck (mecz życia Augustyniaka). Odpadli także z Pucharu Polski po porażce na swoim stadionie z Pogonią Szczecin.
Ten miesiąc miał zweryfikować Legię Warszawa i zrobił to bardzo brutalnie.
Odpadnięcie z Pucharu Polski, -12 w Ekstraklasie i 3/9 w Lidze Konferencji. No cóż… #CLJLEG pic.twitter.com/yFA9oqEONh
— Jakub Kłyszejko (@jakubklyszejko) November 6, 2025
Piłkarze niechętni do rozmów
Okazją na przerwanie złej serii było domowe starcie z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, beniaminkiem, który znajduje się w strefie spadkowej. Legia przeważała, ale co z tego, skoro już w 24. minucie po dośrodkowaniu Arkadiusza Kasperkiewicza wynik spotkania otworzył Krzysztof Kubica. Jeśli u któregoś zawodnika Legii widać jakąś zwyżkę formy, jest nim Ermal Krasniqi, który zaczął trafiać do siatki. Uczynił to w ostatnim meczu z Celje, zrobił to i w starciu z beniaminkiem, doprowadzając do wyrównania.
Do doliczonego czasu utrzymywał się remis, natomiast kilka minut przed końcem Trubeha strzelił gola, który ostatecznie nie został uznany. Chwilę później zaskakującą zmianę przeprowadził Inaki Astiz. Legia musiała gonić wynik, tymczasem Hiszpan ściągnął z boiska Kacpra Urbańskiego, a zastąpił go… Artur Jędrzejczyk. Defensywna zmiana nie dość, że nie pomogła Legii w konstruowaniu akcji, to nawet nie pozwoliła dowieźć do końca remisu. Po kontrze w 94. minucie już uznanego gola na 2:1 dla Bruk-Betu strzelił bowiem Trubeha.
Po meczu legioniści nie chcieli rozmawiać z mediami. Pracujący przy spotkaniu dla Canal+ Sport Tomasz Lipiński zdradził, że wywiadu odmówił mu choćby Paweł Wszołek. Przed kamerą ostatecznie stanął Kamil Piątkowski.
– Nie wiem, co się stało w końcówce. Trudno coś teraz powiedzieć. Nie mogę znaleźć żadnego słowa na to, co się wydarzyło. Nie możemy tego akceptować. Coś takiego nie może się wydarzyć. To, co jest w szatni, zostaje w szatni. Nie będę tego komentował. Porozmawiamy wszyscy razem – mówił na gorąco obrońca Legii.
Po porażce z ekipą z Niecieczy fatalna seria Wojskowych nadal trwa. Przed kolejną szansą na jej przerwanie staną 22 listopada, kiedy zagrają na swoim stadionie z Lechią Gdańsk, czyli kolejnym zespołem ze strefy spadkowej. Pytanie, czy poprowadzi ich wówczas Inaki Astiz?
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Nie wygrałeś od sierpnia i chcesz się przełamać? Przyjedź na Łazienkowską
- Dziady. Legia Warszawa znów się skompromitowała
- Raków potwierdza: odbudował się, znów jest mocny
Fot. Newspix.pl