Dla ekipy ze stolicy Katalonii zagrali wiele razy, obaj na boisku meldowali się aż w 270 spotkaniach. Leo Messi i… Pedro Rodriguez, który ostatecznie może nie podbił świata, ale karierę miał naprawdę świetną. Bo przez lata tworzył z genialnym Argentyńczykiem jeden z najsilniejszych ataków w Europie, o czym chętnie opowiada w rozmowie z FourFourTwo.
![Być kolegą Messiego. Piłkarz Barcelony szczerze o grze z Argentyńczykiem [FourFourTwo]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/09/20110308_1467-scaled.jpg)
– To jest coś, o czym mogę opowiadać moim dzieciom i przyjaciołom – twierdzi 38-latek. – Wielu innych piłkarzy pytało mnie, jak to jest grać z Leo, a ja wiem, że chodzi im o najlepszego piłkarza w historii. I jestem dumny z tego, że mogłem przez tyle lat mu towarzyszyć – dodaje Hiszpan.
Pedro wspomina grę z wielkimi gwiazdami. „To był przywilej”
Zaczęło się w 2008 roku, kiedy Messi był już na fali, a Pedro dopiero wchodził do zespołu. Ale też ten mecz z Racingiem Santander, to ten mniej ekscytujący piłkarz rozpoczął w pierwszym składzie. Jego argentyński kolega wszedł na boisko dopiero wtedy, gdy okazało się, że koledzy nie mogą znaleźć drogi do bramki niżej notowanego rywala. Messi nie miał tego problemu – wszedł, dwanaście minut później wpisał się na listę strzelców i już zrobił swoje.
Szkoda tylko, że Barca ostatecznie zremisowała 1:1.
Ostatni raz obaj piłkarze reprezentowali Barcę w tym samym meczu przy nieco bardziej prestiżowej okazji – w finale Superpucharu Hiszpanii. Messi znów strzelił gola, ale i znów nie powiódł Dumy Katalonii do zwycięstwa nad Athletikiem.
– Granie u jego boku przez tyle lat, to był przywilej – mówi Pedro.
Wujek Henry. „Legenda!”
W podobnym tonie Pedro wypowiada się też o pewnym Francuzie. Thierry Henry też spędził kilka sezonów w Barcelonie i… no cóż, dla młodego Hiszpana był nieocenionym wsparciem. – Legenda! Jest wspaniałą osobą, traktował mnie niesamowicie i dawał mi wiele rad. Pomimo wspaniałej kariery, nigdy nie miał wielkiego ego – przekonuje piłkarz. – Mój tata nazywa go „wujkiem Henrym”. To właśnie Theirry był jednym z tych zawodników, którzy zawsze chcieli, żebym czuł się komfortowo – wspomina 38-latek na łamach FourFourTwo.
CZYTAJ WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Real Madryt upokorzony w derbach – Królewscy tracą pięć bramek i przegrywają!
- Media: Real Madryt z problemami przed wylotem do Kazachstanu
- Wojciech Szczęsny na okładkach. W Hiszpanii poruszenie
Fot. Newspix