Być kolegą Messiego. Piłkarz Barcelony szczerze o grze z Argentyńczykiem [FourFourTwo]

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

4-4-2

28 września 2025, 13:23 • 2 min czytania 1

Dla ekipy ze stolicy Katalonii zagrali wiele razy, obaj na boisku meldowali się aż w 270 spotkaniach. Leo Messi i… Pedro Rodriguez, który ostatecznie może nie podbił świata, ale karierę miał naprawdę świetną. Bo przez lata tworzył z genialnym Argentyńczykiem jeden z najsilniejszych ataków w Europie, o czym chętnie opowiada w rozmowie z FourFourTwo.

Być kolegą Messiego. Piłkarz Barcelony szczerze o grze z Argentyńczykiem [FourFourTwo]
Reklama

To jest coś, o czym mogę opowiadać moim dzieciom i przyjaciołom – twierdzi 38-latek. – Wielu innych piłkarzy pytało mnie, jak to jest grać z Leo, a ja wiem, że chodzi im o najlepszego piłkarza w historii. I jestem dumny z tego, że mogłem przez tyle lat mu towarzyszyć – dodaje Hiszpan.

Pedro wspomina grę z wielkimi gwiazdami. „To był przywilej”

Zaczęło się w 2008 roku, kiedy Messi był już na fali, a Pedro dopiero wchodził do zespołu. Ale też ten mecz z Racingiem Santander, to ten mniej ekscytujący piłkarz rozpoczął w pierwszym składzie. Jego argentyński kolega wszedł na boisko dopiero wtedy, gdy okazało się, że koledzy nie mogą znaleźć drogi do bramki niżej notowanego rywala. Messi nie miał tego problemu – wszedł, dwanaście minut później wpisał się na listę strzelców i już zrobił swoje.

Reklama

Szkoda tylko, że Barca ostatecznie zremisowała 1:1.

Ostatni raz obaj piłkarze reprezentowali Barcę w tym samym meczu przy nieco bardziej prestiżowej okazji – w finale Superpucharu Hiszpanii. Messi znów strzelił gola, ale i znów nie powiódł Dumy Katalonii do zwycięstwa nad Athletikiem.

Granie u jego boku przez tyle lat, to był przywilej – mówi Pedro.

Wujek Henry. „Legenda!”

W podobnym tonie Pedro wypowiada się też o pewnym Francuzie. Thierry Henry też spędził kilka sezonów w Barcelonie i… no cóż, dla młodego Hiszpana był nieocenionym wsparciem. – Legenda! Jest wspaniałą osobą, traktował mnie niesamowicie i dawał mi wiele rad. Pomimo wspaniałej kariery, nigdy nie miał wielkiego ego – przekonuje piłkarz. – Mój tata nazywa go „wujkiem Henrym”. To właśnie Theirry był jednym z tych zawodników, którzy zawsze chcieli, żebym czuł się komfortowo – wspomina 38-latek na łamach FourFourTwo.

CZYTAJ WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

1 komentarz

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Hiszpania

Hiszpania

Marcus Rashford o przyszłości w Barcelonie. Jasna deklaracja

Braian Wilma
0
Marcus Rashford o przyszłości w Barcelonie. Jasna deklaracja
Reklama
Reklama