Kurde, całkiem miły wieczór z Ekstraklasą. Widzew nie zaprezentował może żadnych fajerwerków i tak po prawdzie przez większość spotkania po prostu grał w piłkę, ale docenić trzeba umiejętność kontrolowania meczu, którą wykazali się łodzianie. Tym bardziej, że Arka też coś tam jednak pokazała, przez co trudno z czystym sumieniem wskazać ją jako drużynę zdecydowanie odstającą od jakości rywala. Różnica polegała na tym, że gospodarze strzelili dwa gole, a goście żadnego.

No dobra, były jeszcze jakieś inne drobiazgi. Gdynianie oddawali swoje strzały z kiepskich pozycji i wiele ich prób bez problemu wyłapywał debiutujący w nowych barwach Veljko Ilić. Zresztą świeżo upieczony golkiper Widzewa dzięki uprzejmości gości zapracował dziś na dobrą notę.
Podobnie jak towarzyszący mu obrońcy, bo z czegoś ta niemoc Arki wynikała. Z jednej strony z dobrej gry rywali w defensywie, a z innej – z pewnych braków w ofensywnych poczynaniach gdynian.
Widzew Łódź – Arka Gdynia 2:0. U gospodarzy w sumie wszystko zagrało
A trochę zaskoczył zestawieniem linii obronnej trener Patryk Czubak, choć według danych gromadzonych przez Transfermarkt Stelios Andreou grał już wcześniej na prawej obronie. Całe trzy razy na 155 występów, w których portal ten wyszczególnił pozycję Cypryjczyka na boisku. Manewr ten zadziałał jednak całkiem dobrze – pewnie dlatego, że to po prostu dobry piłkarz i można mu powierzyć raz na jakiś czas pewne zadanie specjalne. Na ławce zasiedli więc Krajewski i wracający do zdrowia Therkildsen, a Andreou skupił się na zamknięciu strony Kocyle i Oliveirze. Głównie temu pierwszemu, który, gdyby nie dał się łatwo ograć Angelowi w najważniejszej akcji meczu, też mógł się dzisiaj naprawdę podobać.
Przejdźmy dalej – solidna postawa Andreou, która mogła wydatnie pomóc w zabłyśnięciu Baenie. Zespół jest w końcu systemem naczyń połączonych, w związku z czym dobra dyspozycja jednego z piłkarzy grających po prawej stronie widocznie napędzała tego drugiego. A który był pierwszy? To jak z pytaniem dotyczącym kury i jajka.
Angel Baena w trybie bestii. Dziś był świetny
Spokój z tyłu musiał jednak trochę pomóc Hiszpanowi – bezdyskusyjnie najlepszemu zawodnikowi tego spotkania – do gola dorzucić całą garść efektownych ofensywnych rajdów. Były piłkarz Wisły Kraków szukał dziś gry właściwie ciągle. Pokazywał się kolegom, do ataku ruszał momentalnie po stracie gości. Czasami sam walczył w odbiorze bliżej środka. Jeden z tych meczów, po których schodzisz z boiska z przekonaniem, że zagrałeś niezły koncert.
WIDZEW ZACZYNA STRZELANIE! ⚽🚀
Autorem gola Ángel Baena, „pomagał” Julien Celestine! 😉
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/gB6GnjBtLx
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 14, 2025
Zresztą naprawdę niewiele zabrakło, a Baena dostałby notę jeszcze wyższą. Mógł mieć bowiem asystę po fenomenalnym rajdzie Fornalczyka, który przebiegł pół boiska i oddał piłkę Hiszpanowi. Baena nie namyślał się długo i poszukał w polu karnym Zeqiriego, a ten już w swoim pierwszym meczu dla Widzewa był bardzo bliski gola. Arkę uratował na linii bramkowej wracający Kocyła i tylko dzięki niemu Szwajcar nie zaliczył wejścia smoka.
Mógł też mieć Baena drugiego gola, kiedy doskonałym podaniem popisał się Visus. Tym razem górą był jednak Węglarz, który też dziś kilka razy swoje zrobił. Nie był jednak w stanie powstrzymać w doliczonym czasie gry Samuela Akere, który z bliskiej odległości pakował piłkę do bramki po akcji Zeqiriego. Znów, tak jak przy golu Baeny, we wszystko zamieszany był pechowy Celestine – tym razem Francuz poślizgnął się we własnym polu bramkowym i zamiast wybić futbolówkę, oglądał jak piłkarz Widzewa ustala wynik meczu.
Ale zobaczcie – wymieniliśmy w tym tekście kilka nazwisk i głównie jednak chwalimy. Bo to był dobry mecz, w którym działo się całkiem sporo. Zawsze miło obejrzeć takie spotkanie w deszczowy, zimny wieczór. Jakoś tak się od razu przyjemniej robi.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- 20 najmocniejszych transferów letniego okienka w Ekstraklasie [RANKING]
- Transfery zagraniczne. Przybyło nam obcokrajowców, ale czy to źle?
- Rekordowe okienko transferowe w Ekstraklasie. Kto wydał najwięcej?
- Legia wygrywa 4:1, ale nie zawsze bramkarz rywali i sędzia będą mieli zły dzień
Fot. Newspix