Reklama

Mandziara przyznał się, że zrobił durny biznes. Uczciwy, ale durny

Jakub Białek

12 września 2025, 18:27 • 4 min czytania 9 komentarzy

Maciej Słomiński ujawnił ostatnio, że Adam Mandziara najpierw wywalczył przy sprzedaży Vanji Milinkovicia-Savicia 5% od kwoty przyszłego transferu, by po pół roku się tych ustaleń zrzec. Do sprawy odniósł się teraz sam zainteresowany. Były szef Lechii przyznał się do tego, że zrobił… durny biznes. Uczciwy, ale durny.

Mandziara przyznał się, że zrobił durny biznes. Uczciwy, ale durny

Przypomnijmy, o co chodzi w całej sprawie. Były bramkarz gdańskiego klubu przeniósł się latem do Napoli za 21 mln euro. Wcześniej przez siedem lat był zawodnikiem Torino. Kiedy Lechia zgadzała się na jego transfer do Włoch za 2,6 mln euro, zagwarantowała sobie 5% od jego przyszłego transferu. Prosta matematyka wskazuje, że nad morze powinien wędrować właśnie przelew opiewający na około milion euro.

Reklama

Władze Lechii, które jak zwykle potrzebują pieniędzy, o czym możecie przeczytać tutaj, szybko zgłosiły się więc do Torino z prośbą o wypłacenie należnej sumy. Włosi przesłali jednak w odpowiedzi dokument, na którym Adam Mandziara oraz Janusz Biesiada zrzekają się wywalczonych procentów. Powstały duże wątpliwości – no bo po co rezygnować z zapisów, które mogą dać klubowi duże pieniądze?

W tekście wypowiadał się Paolo Urfer: – Lechia Gdańsk podjęła stosowne kroki, aby ustalić przyczyny zrzeczenia się należnych od Torino 5% przez poprzednie władze klubu. Chcemy upewnić się, że nie doszło do potencjalnej defraudacji środków. O ile nam wiadomo, Lechia nie otrzymała żadnego odszkodowania finansowego za zrzeczenie się praw do sprzedaży Vanji Milinkovicia-Savicia. Mamy prawo podejrzewać, że poprzedni zarząd uzyskał przedpłatę, ale środki nie trafiły na rachunek bankowy Lechii, co powinno mieć miejsce w takiej sytuacji. Drogą prawną uzyskamy wyjaśnienia od Torino dotyczące powodów, dla których poprzedni zarząd podjął tę niekorzystną dla klubu decyzję.

Adam Mandziara odpowiada na zarzuty

Do sprawy odniósł się na swoim Instagramie Adam Mandziara. Działacz twierdzi, że zrzekł się udziału w przyszłej sprzedaży bramkarza, bo…

  • Lechia miała w 2018 roku problemy z płynnością finansową
  • płatność za Milinkovicia-Savicia była rozłożona na trzy lata
  • klub poprosił więc o wcześniejsze przelanie całej sumy (2,6 mln rozłożonych na trzy lata)
  • Torino zgodziło się na taki układ, ale jego warunkiem było usunięcie zapisu o pięciu procentach

Mandziara pisze ponadto:

To, że Paolo Urfer jako prezes i współwłaściciel Lechii Gdańsk bez sprawdzenia dokumentów i jednoznacznych wpływów na konta bankowe wypowiada takie rzeczy w wywiadzie, jest absolutnie nieodpowiedzialne i naraża klub na straty wizerunkowe i finansowe.

A to, że dziennikarz Maciej Słomiński wykorzystał teraz te informacje przeciwko nam, jest działaniem nieuczciwym i zachowania dziennikarza nie można w żaden sposób usprawiedliwić. Warto też przypomnieć, że wcześniej – pracując jako dziennikarz Interii.pl – podobne insynuacje wobec Lechii Gdańsk formułował regularnie, a następnie w klubowych strukturach, których nie znał, a komentował publicznie, znalazł swoje miejsce.

W związku z powyższym analizujemy możliwość podjęcia kroków prawnych wobec Paolo Urfera i Macieja Słomińskiego.

Mandziara przyznaje się tym samym, że zrobił bardzo durny biznes. Przez jego działanie Lechia straciła dziś około milion euro. Oczywiście inną sprawą jest to, że te pieniądze trafiłyby do Paolo Urfera, więc pewnie nie zostałyby wydane w sposób mądry, ale to przecież żadne usprawiedliwienie.

Rezygnowanie z kwot od przyszłych transferów w celu zapewnienia sobie tymczasowej płynności finansowej to desperacja i działanie na szkodę klubu. Gdyby tylko Lechia była zarządzana w sposób normalny, pewnie uniknęłaby takich aktów rozpaczy, ale przecież brak płynności finansowej był w Gdańsku chlebem powszednim. Klub zarządzany przez Mandziarę miał opóźnienia wobec zawodników nawet wtedy, gdy ci walczyli o mistrzostwo Polski.

Taki Rafał Wolski skutecznie potrafił rozwiązać swój kontrakt i odejść do Wisły Płock, gdzie gdańskie rekiny biznesu musiały wyrównywać jego kontrakt. Notorycznie słychać było głosy o strajku, niezadowoleniu czy wnioskach wysyłanych do PZPN. Piotr Stokowiec czasami zamiast prowadzić trening to walczył u działaczy o wypłatę pensji dla drużyny. Te i inne historie opisywaliśmy w tekście…

41 scen z życia Lechii Gdańsk. Przy wieloletnim bałaganie spadek nie będzie sensacją

Milinković-Savić odchodził z Ekstraklasy w wieku 20 lat, jako czołowy bramkarz, z łatką jednego z najbardziej utalentowanych fachowców w swojej grupie wiekowej (na świecie, nie w Polsce). Raczej oczywistym było, że Torino będzie dla niego przystankiem, więc te 5% mogą oznaczać solidny zastrzyk gotówki.

Kto ma racje w tym sporze? Nawet, jeśli linia obrony Mandziary jest logiczna, to dwaj szefowie Lechii – były i obecny – rozjeżdżają się w jednej całkiem istotnej kwestii. Polski działacz twierdzi, że pieniądze otrzymała Lechia, ale Urfer mówi z kolei: „Mamy prawo podejrzewać, że poprzedni zarząd uzyskał przedpłatę, ale środki nie trafiły na rachunek bankowy Lechii”. Jeśli nie wypłacono je na konto klubu, to w takim razie gdzie? Tego już Mandziara w swoim oświadczeniu nie ujął, a przecież jest to całkiem poważny zarzut.

Wiadome jest jedno – gdyby nie fatalne zarządzanie Lechią, które serwował nam przez kilka lat Mandziara, nigdy nie trzeba byłoby prosić Włochów o wcześniejsze wypłacenie pieniędzy i – w efekcie – rezygnować z 5% od przyszłego transferu.

WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:

Fot. newspix.pl

9 komentarzy

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama