Transfer Nicoli Zalewskiego do Atalanty Bergamo na pierwszy rzut oka wydaje się sytuacją win-win-win. I mamy nadzieję, że taką pozostanie, choć przy bliższym spojrzeniu zaczynają pojawiać się pewne wątpliwości. Jedną z nich jest osoba trenera Ivana Juricia, z którym Zalewski pracował w Romie niespełna… rok temu.

Paru rzeczy w letnim okienku transferowym się spodziewaliśmy, ale Nicoli Zalewskiego zmieniającego klub dwukrotnie – raczej nie. O ile wykupienie 23-latka przez Inter Mediolan wydawało się bardzo realną opcją, tak błyskawiczna sprzedaż do kolejnego klubu nie była scenariuszem, który jeszcze paręnaście dni temu zakładaliśmy. Sam Zalewski szykował się na to, by – po dość obiecującym wejściu do Interu – walczyć o swoją pozycję pod okiem nowego trenera.
Fakt, że sprawy potoczyły się wyjątkowo szybko, przyznał nawet sam selekcjoner Jan Urban, który rozmawiał z piłkarzem niedługo przed finalizacją transferu. W poniedziałkowy wieczór ogłoszono to już oficjalnie – Nicola Zalewski został nowym piłkarzem Atalanty Bergamo.
Oficjalnie: Zalewski w Atalancie Bergamo
Wygląda więc na to, że Inter Mediolan zrobił na polskim wahadłowym świetny interes. Dostał od niego kilka niezłych występów na wypożyczeniu, później wykupił piłkarza za 6 mln euro, a następnie sprzedał za 17 mln. Można więc mieć nadzieję, że jesteśmy świadkami ruchu, na którym wygrywają wszyscy:
- Inter, bo w kilka tygodni zarobił 11 mln euro,
- Atalanta, bo kupuje sprawdzonego w Serie A zawodnika,
- Zalewski, bo przechodzi do drużyny, w której ma większe szanse, by łapać minuty.
Nicola Zalewski. Ostatni rok to pasmo niespodziewanych ruchów
Kariera Nicoli Zalewskiego w ostatnim czasie jest jednak w ogóle ciągiem zaskoczeń. Przecież jeszcze blisko rok temu byliśmy przekonani, że piłkarz lada moment przeniesie się do Galatasaray, co w pewien sposób stawiałoby pod znakiem jego dalszą grę w topowych ligach Europy. Jasne, Galata to nie żadne ogórki, ale wiadomo jak to bywa z wypisywaniem się z gry w ligach top5 – powrót nie zawsze jest już możliwy.
Wypychany wszelkimi sposobami z Romy Zalewski zawziął się jednak i postanowił walczyć o swoje. Ale gdy od połowy listopada do końca stycznia rozegrał raptem 43 minuty w Serie A, można było pomyśleć, że odrzucenie oferty z Galatasaray jednak okazało się błędem. Wówczas rękę niespodziewanie do Nicoli wyciągnął Inter Mediolan.
Rzadko zdarza się, by mocniejszy klub, będący krajową potęgą, schylał się po rezerwowego ligowego rywala, i to po takiego, na którego nosem kręciłaby pewnie wówczas połowa ligi. Bo czy Zalewski dawał wówczas powody, by sądzić, że skoro nie gra w Romie, nagle odpali gdzieś indziej? Raczej niespecjalnie, jesienią zeszłego roku zaliczył raptem jedną ligową asystę i prędzej spodziewano się kroku wstecz, niż sportowego awansu, jakim był niewątpliwie transfer do Interu.
Trener Simone Inzaghi zobaczył jednak w Nicoli coś, dzięki czemu uznał, że potrzebuje właśnie tego zawodnika. I postanowił dać mu szansę – a ten odpłacił mu się już w debiucie, notując ważną asystę w derbach z AC Milan. Oczywiście, Zalewski nigdy nie został w Interze postacią pierwszoplanową, ale gdy wchodził na boisko – potrafił dać drużynie naprawdę pozytywny impuls. Choć widać było u niego też pewne mankamenty, które musi wyeliminować, jeśli chciałby powalczyć o wyjściowy skład w zespole takiego pokroju.
W Mediolanie również byli ich świadomi, ale najwyraźniej uznano, że 23-latek ma czas, by popracować nad pewnymi aspektami i jest w stanie wykonać kolejny krok w swojej karierze. Inter skorzystał z klauzuli wykupu, wynoszącej ponad 6 mln euro i sprowadził piłkarza do siebie.
Zalewski był w oczach pionu sportowego Interu perspektywiczny, mogący pokryć kilka pozycji: w niebiesko-czarnej koszulce grał już na obu wahadłach, a także jako ofensywny pomocnik. W takiej roli Cristian Chivu próbował go choćby podczas Klubowych Mistrzostw Świata.
Ale, no właśnie, skoro już przy Cristianie Chivu jesteśmy. Następca Simone Inzaghiego, który postanowił przystać na propozycję z Al-Hilal, nie był tak przekonany do Polaka, co jego włoski poprzednik. I gdy napłynęła niespodziewana oferta z Atalanty, nie zamierzał się o Zalewskiego zabijać.
Ivan Jurić. Poobijany trener znów chce stawiać na Zalewskiego
Wiele wskazuje zresztą na to, że odejście Zalewskiego może być w pewien sposób połączone z transferem do Interu – włoskie media donoszą bowiem o żywym zainteresowaniu Nerazzurrich Ademolą Lookmanem, który wkrótce miałby się przenieść w przeciwnym kierunku.
Sam Polak zresztą też nie ma co narzekać – pod wodzą Chivu szanse na regularną grę miał ograniczone, a z Interu koniec końców zabierze same miłe wspomnienia. Nie dość, że niespodziewane wypożyczenie pchnęło jego karierę do przodu, to jeszcze na pamiątkę w CV zostanie mu występ w finale Ligi Mistrzów (nawet jeśli jego wynik wspominany będzie z ukłuciem wstydu).
Zalewski w Atalancie zagra zaś pod wodzą Ivana Juricia, u którego… występował w Romie w poprzednim sezonie. I trzeba przyznać, że akurat Jurić mocno stawiał wówczas na Polaka. Najpierw walczył o niego w sporze piłkarza z klubem, później przywrócił do składu i regularnie dawał mu szanse od pierwszej minuty, równocześnie mocno chwaląc Polaka w mediach. Szkopuł tej przygody jest taki, że Jurić w Romie pracował krótko, bo niespełna dwa miesiące. A odkąd zwolniono go na początku listopada, Zalewski w klubie z Wiecznego Miasta znów popadł w niełaskę.
Jurić po nieudanej przygodzie z Romą zdążył spuścić jeszcze z Premier League Southampton (średnio 0,44 pkt na mecz w 16 spotkaniach pod jego wodzą), a teraz niespodziewanie został trenerem Atalanty, która, choć w zeszłym sezonie zajęła wysokie 3. miejsce w Serie A, u progu nowego sezonu jest wielką niewiadomą. Głównie właśnie za sprawą zmiany na stanowisku trenera. Gian Piero Gasperini, który z Atalantą pożegnał się po dziewięciu latach, przeniósł się z kolei do… Romy.
Jurić jest uznawany za trenera, który w największym stopniu inspiruje się taktyczną maestrią Gasperiniego, ale przy jego ostatnich pracach pojawia się mocne pytanie o to, z jakim efektem potrafi wdrażać ją w życie.
Atalanta wymienia lewą stronę
Optymistycznie do zmiany klubu przez Zalewskiego nastawiony jest Jan Urban, selekcjoner polskiej reprezentacji.
– Uważam, że to bardzo pozytywna sprawa. Rozmawiałem z Nikolą, on sam nie wiedział do końca, że do tego dojdzie. Nie ma wątpliwości, że będzie miał więcej szans na grę i złapie rytm meczowy. Myślę, że wszyscy odniosą korzyść z tego transferu – mówił w poniedziałek na kanale Meczyki.
I pozostaje mieć nadzieję, że selekcjoner ma rację. W Atalancie o minuty powinno być faktycznie łatwiej niż w Interze, choć miejsca w składzie nikt Zalewskiemu za darmo nie odda. Zwłaszcza, że klub z Bergamo mocno wzmocnił lewą stronę boiska, sprowadzając trzech zawodników najlepiej czujących się właśnie na tej flance.
Poza Zalewskim Jurić zatrudnił jeszcze jednego swojego znajomego – Kamaldeena Sulemanę z Southampton, rówieśnika reprezentanta Polski, za którego Atalanta także zapłaciła 17 mln euro. To nominalny lewoskrzydłowy, a klub z Bergamo takie same pieniądze przeznaczył też na lewego obrońcę – zaledwie 17-letniego Honesta Ahanora z Genoi.
Atutem Zalewskiego w walce o miejsce w składzie będzie rzecz jasna uniwersalność, bo w końcu mało który piłkarz może pochwalić się takim wachlarzem pozycji, na których gra nie sprawia mu większego problemu.

Ale na innych pozycjach konkurencja też będzie spora – na prawym wahadle mogą zagrać Davide Zappacosta i Raoul Bellanova, w środku pola królują Charles De Ketelaere, Marten de Roon i wyceniany na 50 mln euro Brazylijczyk Ederson.
Zostaje więc trzymać kciuki, by Zalewski okazał się najlepszym z letnich wzmocnień Atalanty i na stałe wywalczył miejsce w wyjściowym składzie włoskiej ekipy. Bo reprezentacji Polski bez będącego w formie Zalewskiego nie chcemy sobie nawet wyobrażać.
WIĘCEJ O WŁOSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Milik na celowniku Betisu
- Były piłkarz Lecha kapitanem klubu Serie A!
- Nowe wieści w sprawie transferu Jana Ziółkowskiego
Fot. Newspix.pl