Tuż po meczu Lecha z Crveną zvezdą (1:1) w programie na Weszło TV krytycznie o występie mistrza Polski wypowiedział się Wojciech Jagoda. – Widzieliśmy zespół, który przypominał literacką postać Juranda ze Spychowa z „Krzyżaków”. Ten facet chyba nie miał oka, ucha, ręki, nogi i nie wiem, czego jeszcze. To był dzisiejszy Lech Poznań – powiedział w swoim stylu znany komentator meczów Ekstraklasy z Canal+Sport.

Lech miał bardzo trudne zadanie, bo u siebie w pierwszym spotkaniu przegrał 1:3. Dziś zaczął rewanż dobrze, ale brakowało mu konkretów. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, którzy wykorzystali rzut karny. W drugiej połowie po czerwonej kartce dla przeciwników wydawało się, że Lech ma swoją szansę, ale drużyna z Poznania nie potrafiła osiągnąć przewagi. To przeciwnik od tego momentu był groźniejszy i właśnie na tym fragmencie meczu skupił się Jagoda.
Wojciech Jagoda: Crvena Zvezda, grając w dziesiątkę, obnażyła wszystkie braki Lecha Poznań
– Dzisiejszy drugi mecz pokazał, jaka różnica dzieli obie drużyny. To, co najgorsze, wydarzyło się w 60. minucie. Chodzi o tę czerwoną kartkę. Gospodarze, grając w dziesiątkę, dopiero zaczęli biegać po boisku, obnażając wszystkie braki dzisiejszego Lecha Poznań. Dlatego ten mecz wyglądał tak, jak wyglądał. Jedyny pożytek jest taki, że każdy z nas od tego momentu mógł zająć się swoimi sprawami. Szkoda, że w dzień, który mógł być świętem piłki klubowej w Polsce, tak naprawdę dostaliśmy źle doprawioną i bardzo zimną potrawę. Mogą nas boleć brzuchy – ocenił Jagoda.
Komentator Canal+Sport dodał, że oglądał dzisiejsze spotkanie bez żadnych emocji.
– Ta rywalizacja przypominała mi mecze Lecha z Zagłębiem Lubin w mistrzowskim dla Lecha sezonie 2024/2025, tylko że dziś Lech był Zagłębiem, a Crvena tamtym Lechem. Zagłębie wtedy bardzo się starało coś zdziałać, ale Lech puknął gola, później drugiego. Dziś była podobna różnica między zespołami. To nie była dobra wizytówka mistrza Polski – stwierdził, a polski zespół porównał do bohatera lektury szkolnej.
– Widzieliśmy zespół, który przypominał literacką postać Juranda ze Spychowa z „Krzyżaków”. Ten facet chyba nie miał oka, ucha, ręki, nogi i nie wiem, czego jeszcze. To był dzisiejszy Lech Poznań – tłumaczył Jagoda.
Jagoda dość ostro ocenił też postawę Mateusza Skrzypczaka, który pod koniec pierwszej połowy sfaulował przeciwnika w polu karnym i Crvena zvezda po tym zagraniu dostała jedenastkę.
– Obrońca ma prawo być spóźniony, ale Skrzypczak był spóźniony jakieś trzy i pół doby przy tej interwencji. To wyglądało koszmarnie, śmiesznie. Lech stracił gola, gdy Crvena drugi raz w meczu po odebraniu piłki pobiegła szybciej. Rywale dziś się kompletnie nie zmęczyli. Kilku z nich mogłoby spokojnie bez wejścia pod prysznic wsiąść w swoją wypasioną furę i pojechać do domu. Nawet żona, do której chcieliby się przytulić, nie miałaby pretensji – powiedział.
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O LECHU NA WESZŁO:
- Wątły, ale ma charakter. Pablo Rodriguez będzie liderem Lecha?
- Nieszczęście Lecha. Gumny po pięciu minutach zszedł z urazem
- Serbowie o kibicach Lecha: „Demolowali wszystko. Okrucieństwo”