Komunikacja PZPN w sprawie zwolnienia Adama Majewskiego rozjeżdża się jak linia obrony Lechii Gdańsk. Federacja przekazała nam tyle różnych wersji wydarzeń, że aż musimy zastanawiać się – co tak właściwie jest prawdą, a co dorabianiem teorii do zastanych faktów?

Dokładnie 11 czerwca, czyli w dniu startu młodzieżowego Euro, związek poinformował o przedłużeniu kontraktu Adama Majewskiego. Pod komunikatem znalazła się entuzjastyczna wypowiedź Marcina Dorny.
– Przedłużenie kontraktu z trenerem Adamem Majewskim to efekt naszej długofalowej strategii dotyczącej reprezentacji młodzieżowych. Trener świetnie wywiązał się ze swoich zadań – rozwija zawodników, awansował z drużyną na mistrzostwa Europy i zrealizował postawione cele. Doceniamy jego podejście, zaangażowanie i sposób pracy z młodymi zawodnikami. Wierzymy, że kontynuacja tej współpracy przyniesie kolejne dobre efekty. Teraz wszyscy skupiamy się na jak najlepszym występie podczas EURO na Słowacji – mówił dyrektor sportowy PZPN.
W krótkiej notce znajdujemy ponadto informację o zadaniu, jakie zostało postawione przed selekcjonerem – miał stworzyć nową drużynę, która we wrześniu rozpocznie walkę o awans na kolejne mistrzostwa Europy.
PZPN tłumaczy zwolnienie Adama Majewskiego
Tymczasem we wczorajszym wywiadzie na Interii Cezary Kulesza przekonuje, że już wtedy nie był zadowolony z pracy Adama Majewskiego. Prezes PZPN wylicza bowiem błędy, jakie jego zdaniem selekcjoner popełnił przy… powołaniach.
Oto cytaty z tej rozmowy:
– Wiadomo, że trener Adam Majewski awansował na Euro U-21. Natomiast później stało się dużo złego. Jego powołania, roszady… trudno było to zaakceptować.
– Nie chcę tutaj rzucać nazwiskami, ale jak jedni zawodnicy mogli nie jechać na turniej, podczas gdy pojechali tacy, którzy od miesięcy nie grali w klubie? Gdy było jasne, jak to będzie wyglądać na tak poważnych zawodach. Ja tego nie-ro-zu-miem i nie zrozumiem. Tak samo bramkarze. Oczywiście personalnie nic nie mam do Kacpra Tobiasza, ani nie chodzi o to, że miałem w przeszłości duży związek z Jagiellonią, bo obecnie nie mam tam żadnych interesów, ale jak po takim sezonie można z bramkarza, który zdobył brązowy medal i zaliczył tak udany rok w europejskich pucharach, zrobić bramkarza numer trzy i w ogóle nie brać pod uwagę do gry? Trener tłumaczył, że chciał stawiać na piłkarzy, z którymi zrobił awans, ale ja zadam panu pytanie: czy jeśli byłbym trenerem i awansował z panem w składzie do Ekstraklasy, to musiałbym panem grać w jedenastce przez cały sezon? Przecież tak to nie działa, istnieje coś takiego jak lepsza i gorsza forma. Trener jest od tego, by prawidłowo ocenić wartość zawodnika. Od tego ma treningi, ostatnie mecze do wglądu.
Oczywiście w dalszej części wywiadu szef federacji stawia jeszcze jeden oczywisty zarzut do trenera, czyli brak wyniku na turnieju, ale jak na dłoni widać, że jeszcze przed turniejem nie był zadowolony z selekcji.
Zasadne wydaje się więc pytanie: po co przedłużać kontrakt z trenerem, który podejmuje tak skandaliczne – zdaniem swojego szefa – decyzje?
Co więcej: po co pozować przy tym na federację, która myśli długofalowo i strategicznie? Po co wyznaczać przed tym selekcjonerem kolejne cele?
Automatyczne przedłużenie
Kulesza ma na to odpowiedź. W wywiadzie Interii sugeruje, że kontrakt przedłużył się automatycznie.
– W kontrakcie mieliśmy pewne zapisy o przedłużeniu umowy w razie awansu na Euro, ale nie będę mówił o szczegółach. Trener te zapisy wypełnił, awansował na turniej – mówi prezes PZPN.
Skoro kontrakt mógł przedłużyć się automatycznie po awansie na młodzieżowe Euro (wywalczonym w październiku), to dlaczego poinformowano o tym fakcie dopiero w czerwcu? No i dlaczego przed turniejem Majewski twierdził, że związek złożył mu ofertę?
– Mam propozycję przedłużenia umowy. Myślę, że to będzie formalność, bo tu nie chodzi nawet o finanse. Dobrze się czuję w tym miejscu, a osoby decyzyjne w PZPN też mi ufają – mówił Majewski w „Przeglądzie Sportowym”.
Na przedłużeniu kontraktu w takich okolicznościach – czyli niezależnie od wyniku na Euro U-21 – PZPN miał w teorii zaplusować. Jawił się bowiem w tym konkretnym przypadku jak organizacja, która nie patrzy na suche wyniki, a raczej myśli długofalowo. Komunikat o pozostaniu selekcjonera wybrzmiał dzień przed decyzją o odejściu Michała Probierza, kiedy federacja znajdowała się akurat w ogniu wielkiej krytyki i potrzebowała wizerunkowego oddechu. Zamiast wizerunku szeroko myślącej firmy, dostała po raz kolejny szereg pytań z cyklu „czy leci z nami pilot?”.
Wspólna decyzja
Na marginesie – to całkiem zabawne, że Majewski i Dorna komunikują, iż to była ich wspólna decyzja.
Tak mówi Dorna: – W imieniu Polskiego Związku Piłki Nożnej chciałbym serdecznie podziękować trenerowi Adamowi Majewskiemu za blisko dwa lata współpracy. Wspólnie zdecydowaliśmy, że nie będzie ona kontynuowana.
A tak Majewski: – Wspólnie uznaliśmy, że moja misja dobiegła końca i nadszedł czas powrotu do piłki klubowej.
No tak, taka to wspólna decyzja jak to, że młoda para wspólną decyzją uznała, że spędzi urlop u teściowej. Trochę się zakiwał w tym wszystkim PZPN. Być może właśnie dlatego – nauczony doświadczeniem – nie zakomunikował, jak długi jest kontrakt Jana Urbana.
WIĘCEJ O KADRZE U-21:
- Kulesza dał Brzęczkowi nagrodę pocieszenia [KOMENTARZ]
- Selekcjoner młodzieżówki bredzi [KOMENTARZ]
- Kowal ostro o młodzieżówce: “Dziady. Zabraliśmy ręczniki”
Fot. FotoPyK