Trzy szybkie sety. Tak wyglądał mecz Polek z Włoszkami w półfinale Ligi Narodów. Niestety, wszystkie te sety poszły na konto naszych rywalek, które bez trudno ograły Biało-Czerwone, zresztą drugi rok z rzędu w tej samej fazie rozgrywek. Po meczu z dziennikarzami rozmawiało kilka Polek. Co miały do powiedzenia?

Polskie siatkarki po porażce z Włochami
– Włoszki są niesamowicie dobrym zespołem. Ich gra jest poukładana i są w niej niezwykle spokojne. Wychodzi w takich meczach ich doświadczenie, a my musimy go jeszcze trochę zebrać i robimy to w takich spotkaniach jak to – tak rozmowę z dziennikarzami rozpoczęła Aleksandra Gryka, środkowa kadry. O doświadczeniu mówiła zresztą sporo, przyznając, że Polkom im go po prostu zabrakło. I przez to momentami „drżała ręka, wkradały się nieporozumienia”.
Mimo wszystko takiej porażki nie można zrzucić tylko na karb braku doświadczenia. Katarzyna Wenerska, rozgrywająca reprezentacji Polski, przyznawała, że chodziło też o to, że im dalej w mecz, tym Polki szybciej traciły wiarę w zwycięstwo. Ale nie trzeba było wcale „iść” daleko – można to było zaobserwować właściwie od początku. Bo zaczęły przecież świetnie, od prowadzenia 4:0 w pierwszym secie. I szybko to prowadzenie straciły.
– Chciałybyśmy ten mecz wygrać, a jak już przegrać, to po pięciu setach. Walczyłyśmy, na ile mogłyśmy, ale zupełnie nie starczyło. Włoszki mają mocny mental, a my… chyba traciłyśmy wiarę. Prowadziłyśmy w pierwszym secie czterema czy pięcioma punktami i punkt po punkcie traciłyśmy pewność, gdy zobaczyłyśmy, że one zaczynają się rozpędzać – przyznała doświadczona już siatkarka. I dodawała: – Dziś systemy blok-obrona nie działały tak, jakbyśmy chciały, takie mam wrażenie. Ale musimy o tym zapomnieć, nabrać dobrej energii i wyjść na jutrzejszy mecz.
CZYTAJ TEŻ: WŁOSZKI BEZ LITOŚCI. BOLESNA PORAŻKA POLEK
Magdalena Stysiak ujęła to zresztą jeszcze dosadniej, gdy wywiązał się taki dialog z jednym z dziennikarzy:
– Dużo trzeba by poprawić, jeśli miałybyście się spotkać z Włoszkami w mistrzostwach świata.
– My musimy dużo poprawić na jutro. Nie na mistrzostwa świata.
Jutro Polki zagrają bowiem o brąz. Nie wiedza jeszcze z kim, rywalkami będą albo Brazylijki (i byłaby to powtórka z zeszłego roku), albo Japonki. Obie te ekipy wygrały z naszą kadrą po 3:1 w trzecim – czyli ostatnim – turnieju fazy zasadniczej Ligi Narodów. A więc i tak, i tak – po prostu będzie trudno. I nasze reprezentantki doskonale o tym wiedzą.
– W drugim półfinale są dwie totalnie różne drużyny, choć grające świetną siatkówkę. Ale musimy skupić się na sobie. Jutro też jest dzień. Dwa lata z rzędu zdobyłyśmy brąz, teraz jest szansa na trzeci. To też bardzo dobre osiągnięcie – mówiła Stysiak. A zapytana, czy zdołają się podnieść po tak bolesnej porażce w niespełna dobę, spytała:
– A co mamy zrobić? (śmiech) Mamy 24 godziny, byłyśmy już w takich sytuacjach. Albo będzie medal, albo nic. Rok temu było podobnie i pomogło nam to skupienie na sobie, wiara, że potrafimy. Jeszcze na pewno plusem jest dla nas gra przed własną publicznością. Jestem dobrej myśli. Nawet po tym dzisiejszym meczu.
CZYTAJ TEŻ: MALWINA SMARZEK: „TAKA PORAŻKA BARDZO CIĄŻY”
Wszystkie nasze zawodniczki, pytane na kogo wolałyby trafić, właściwie nie miały jasnej odpowiedzi. Niby wskazywały którąś reprezentację – na przykład Malwina Smarzek postawiła na Japonię – ale ogółem powtarzały się dwa slogany. Że to różne drużyny i że w obu przypadkach będzie piekielnie ciężko. Wyłamała się nieco Gryka, która nie mówiła o swoich preferencjach, a tym, na kogo stawia:
– Podoba mi się to, jak gra Japonia. Obstawiałam, że wygrają z Turczynkami, wydaje mi się, że one będą w finale. Spodziewam się więc naszego meczu z Brazylią – stwierdziła. Z kolei Katarzyna Wenerska nie bawiła się w obstawianie. Po prostu mówiła, co należy zrobić, by zgarnąć brąz:
– Trzeba podnieść głowy do góry, skupić się na tym, co będzie jutro. Mamy teraz czas, by trochę ochłonąć i przygotować się do kolejnego meczu, oczywiście gdy dowiemy się, z kim zagramy. Wyjdziemy z nastawieniem, że jutro trzeba zawalczyć. Mam nadzieję, że uda nam się trzeci raz zdobyć medal. Musimy podnieść mental, wejść na boisko z większą determinacją. Dobrze wykonać to, co sobie założymy.
Dwa lata temu się udało. Rok temu również. Więc dlaczego nie miałoby się udać i trzeci raz? Jutro Polki zagrają o to, by w Łodzi – przed swoimi kibicami – móc wejść na podium. I oby im się udało.
Fot. Newspix