Trudno powiedzieć o GKS-ie Katowice, żeby tego lata szalał z transferami – nie licząc wykupienia Mateusza Kowalczyka z Broendby za milion euro – i sprowadzał imponujące nazwiska, ale i tak okazuje się, że jego budżet się nie spina.

Jak donosi Grzegorz Żądło z katowice24.info, podczas poniedziałkowej komisji budżetu miasta naczelnik wydziału sportu UM Katowice, Dawid Kamiński wyliczył, że GieKSie do spięcia budżetu na 2025 rok (wyniesie blisko 60 mln zł) brakuje dziewięciu milionów złotych. I właśnie takie pieniądze klub ma jeszcze otrzymać.
GKS Katowice dostanie dodatkowe 9 mln zł od miasta
Czytamy dalej: „Kamiński poinformował, że istniało zagrożenie, że GKS będzie potrzebował dodatkowo nawet 20 mln zł. – Do maja nie podpisano żadnej nowej umowy sponsorskiej. Dopiero w niedawnym czasie te umowy zostały podpisane, co pozwoliło znacząco ograniczyć deficyt – zapewniał naczelnik wydziału sportu. Zdradził, że GKS oszczędza teraz na noclegach i kosztach transportu, a także kosztach administracyjnych”.
Studnie bez dna. Czy jesteśmy skazani na dotowanie klubów piłkarskich?
To z pewnością zbulwersowało wielu mieszkańców, bo GKS Katowice to i tak jeden z najhojniej dotowanych klubów w Polsce. W ubiegłym roku otrzymał łącznie ponad 25 mln zł wsparcia (17,6 mln zł w ramach dotacji na sport oraz kolejne 7,5 mln zł poprzez podwyższenie kapitału zakładowego i objęcie nowych akcji). W tym roku GKS dostał już 19,65 mln zł dotacji, a wspomniane dziewięć milionów również byłoby podwyższeniem kapitału zakładowego.
Trudno się dziwić takim potrzebom, skoro według informacji redaktora Żądły, jeden z nowych zawodników katowiczan ma zarabiać 90 tys. zł miesięcznie.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Luis Palma – od gwiazdy do rozczarowania. “Nie pasuje do europejskich schematów”
- Anglicy płacili za niego 22,5 mln euro. Teraz zagra w Ekstraklasie?
- Bednarek niebawem zmieni klub? Nie pojechał na obóz przygotowawczy
Fot. Newspix