Reklama

„Make or break”. Rashford w Barcelonie z ostatnim (?) atakiem na szczyt

Kamil Warzocha

21 lipca 2025, 18:06 • 9 min czytania 8 komentarzy

Anglik w lidze hiszpańskiej to wciąż transferowy rarytas. W XXI wieku rozgrywki La Liga na pewnym etapie kariery wybrało tylko dwunastu, a Marcus Rashford będzie kolejnym, który spróbuje podbić niełatwe dla wyspiarzy terytorium. Co jednak bardziej wyjątkowe w przypadku samej Barcelony, mówimy dopiero o drugim reprezentancie „Synów Albionu” w historii klubu po 1945 roku. A że poprzednik nie był piłkarzem przypadkowym, dziś gracz Manchesteru United mógłby zadzwonić do niego z pytaniem: „Gary, powiedz, jak podbić ich serca?”.

„Make or break”. Rashford w Barcelonie z ostatnim (?) atakiem na szczyt

W 1986 roku Barca wysłała ofertę w wysokości 2,8 mln funtów za piłkarza roku na Wyspach Brytyjskich, który był świeżo po zgarnięciu dwóch koron: za króla strzelców ligi angielskiej i mistrzostw świata. To drugie powinni pamiętać szczególnie polscy piłkarze z tego okresu, bo „kat z Monterrey” załadował im hat-tricka. Tak, to Gary Lineker, który w wieku niespełna 26 lat zamienił koszulkę Evertonu na trykot „Dumy Katalonii”. Wtedy pokazał innym napastnikom z mniej eksponowanych w Barcelonie krajów, jak robić dobre pierwsze wrażenie. 138 występów, 51 goli i 3 asysty mówią tutaj same za siebie, a szczególnie dwa pierwsze sezony z trzech z minimum 20 bramkami.

Reklama

Nie jest więc tak, że Marcus Rashford otwiera zupełnie świeży angielski rozdział. Wraz z jego przyjściem w stolicy Katalonii zaczyna się koncert wspomnień z dawnych czasów, gdy Lineker w debiucie ustrzelił dublet z Racingiem Santander, a później zniszczył Real Madryt, kompletując hattricka na Camp Nou. Oczywiście nikt nie każe Rashfordowi dosłownie wchodzić w buty starszego rodaka, zwłaszcza że w momencie przenosin do Barcelony ma inny, nadszarpnięty status w europejskim futbolu. Ale przynajmniej już na wstępie wie, że skromna historia jego narodowości w nowym klubie budzi raczej pozytywne skojarzenia. A co z tym idzie – może generować niemały poziom oczekiwań.

Marcus Rashford z Manchesteru United do Barcelony. Analiza transferu

Upadek Rashforda w Manchesterze United. Nie tylko lenistwo?

Marcus Rashford przez długi czas był głównym bohaterem projektu „post-Alex Ferguson”. Nie przesadzimy, mówiąc, że długimi okresami ciągnął kolegów za uszy, w efekcie czego Manchester United w mrocznych czasach był w stanie dołożyć cokolwiek do gabloty. Tylko że… no właśnie, nie były to spektakularne sukcesy.

Owszem, zawsze lepiej wygrać FA Cup, Carabao Cup czy Ligę Europy, niż nie mieć nic. Ale nie zdziwiłoby nas, gdyby na stare lata Anglik przyznał, że wiecznie towarzyszyło mu uczucie porażki. I to tak silne, że musiał odreagowywać je na imprezach, w międzyczasie chodząc po boisku z miną najbardziej nieszczęśliwego piłkarza na świecie, co nie tak dawno wypomniał mu Paul Gascoigne.

skynews-rashford-mural-withington_5445667.jpg

Marcus Rashford w ostatnich latach:

  • 2024/2025: 11 goli i 9 asyst (2440 minuty)
  • 2023/2024: 8 goli i 6 asyst (3057)
  • 2022/2023: 30 goli i 12 asyst (4304)
  • 2021/2022: 5 goli i 2 asysty (1657)
  • 2020/2021: 21 goli i 18 asyst (4148)
  • 2019/2020: 22 goli i 12 asyst (3473)
  • 2018/2019: 13 goli i 9 asyst (3292)
  • 2017/2018: 13 goli i 9 asyst (2680)

Jak spojrzy się przekrojowo na ostatnie lata Rashforda z pytaniem, jaki jest jego problem i dlaczego nie potrafił utrzymać takiej regularności jak inne gwiazdy Premier League, odpowiedź będzie złożona. Do czerwca 2021 roku Rashford skrupulatnie poprawiał swoje osiągi, ale po tamtym sezonie wydarzyło się kilka rzeczy, które zmiotły go mentalnie i fizycznie na cały następny rok.

Po pierwsze: przestrzelony rzut karny w finale EURO 2020, po którym ogromny hejt na tle rasistowskim przeżył właśnie on, Sancho i Saka. Po drugie: kontuzja pleców, przez którą stracił sezon przygotowawczy i pierwsze kilkanaście meczów sezonu 2021/2022. Tąpnięcie w formie Rashforda było wówczas gigantyczne. Na tle dwóch poprzednich kampanii – wręcz absurdalne.

Później swoje zrobił również rekordowy kontrakt z tygodniówką na poziomie ponad 300 tysięcy funtów i status gwiazdy nr 1, który okazał się problematyczny. Marcus nie raz przyznawał, że nie przepada za sławą, a ona mimowolnie narastała z każdym udanym rokiem i z czasem stała się mieczem obosiecznym. Inna sprawa, że kibice i działacze Manchesteru United (ci pierwsi głodni sukcesów, a drudzy rozdający miliony na prawo i lewo) mogli trochę przestrzelić z oceną postaci – do pewnego momentu – niemal pomnikowej. Old Trafford pragnęło drugiego Rooneya z aurą Cristiano Ronaldo, a po latach rozczarowało się na przedwczesnej koronacji złotego chłopca, który przez brak powtarzalności nie stał się na dłuższą metę zawodnikiem wybitnym.

2023 rok skokiem w przestworza. Potem rozczarowanie rosło

Nie zmienił wiele nawet sezon 2022/2023, w którym objawił się absolutnie najlepszy Rashford w karierze, z miażdżącymi statystykami. Tylko co z tego, skoro Manchester United zajął w lidze trzecie miejsce, a w ramach nagrody pocieszenia wygrał jedynie Puchar Ligi. Manchester United ogółem rzadziej niż częściej dawał powody do radości, a kto obrywał za to najbardziej? Między innymi Rashford, któremu wypominano, że wcześniej błyszczał, a w sezonie 2023/2024 „już mu się nie chce”.

Pewnie gdyby nie horrendalnie wysoka pensja, kibice nie mieliby takich pretensji. A tak można powiedzieć, że Anglik stał się niewolnikiem okoliczności, stojąc gdzieś w rozkroku między byciem gwiazdą z przywilejami, a gościem, który powinien czynić tym większą różnicę, im więcej zarabia, ale tego nie robi. W dodatku z czasem zaczęły psuć się relacje Anglika z trenerami. Najpierw z Erikiem ten Hagiem, który publicznie wbijał szpileczki piłkarzowi, twierdząc, że skoro ma się słaby sezon, to naturalnie nie dostaje się powołania do kadry. Właśnie wtedy „Rash” po raz pierwszy nie pojechał z reprezentacją na wielki turniej (Anglia dotarła do finału EURO 2024).

Rashford: Zmagałem się z problemami mentalnymi. Oczyściłem głowę

Upadek Rashforda. Miał być następcą CR7, skończył w hierarchii za trenerem bramkarzy

Czarę goryczy w temacie zjazdu i lenistwa Rashforda przelały jednak dopiero słowa Rubena Amorima z poprzedniego sezonu. Portugalczyk wygarnął swojemu podopiecznemu, że jeśli nie wykrzesze z siebie większego zaangażowania, on też pozostanie nieugięty i nie przywróci go do gry. Stąd wymuszona, pierwsza ucieczka z ukochanego klubu do Aston Villi. Jak się okazało, półroczne wypożyczenie do drużyny trenera Emery’ego dało Rashfordowi nowy oddech i wysłało światu klarowny sygnał. Anglik może mieć problem mentalny, lecz na pewno nie jest piłkarzem straconym.

Aston Villa ucieczką i… nadzieją na prime Rashforda

Na Villa Park zobaczyliśmy człowieka, które idealnie wpisuje się w motyw udanego zerwania z toksycznym środowiskiem. Rashford cieszył się grą i dawał liczby (4 gole i 6 asyst w 940 minut). Tak widział tę metamorfozę Wojtek Piela, nasz redakcyjny kolega, do niedawna ekspert od angielskiej piłki w Viaplay:

W przypadku Rashforda kluczowe jest podejście. W końcowym okresie w Manchesterze United był cieniem samego siebie, można było mieć spore wątpliwości co do jego zaangażowania. Snuł się po boisku, był ciałem obcym i nie potrafił zainspirować reszty do działania, będąc przecież w ukochanym klubie z dzieciństwa. Wypożyczenie do Aston Villi było jednak strzałem w dziesiątkę. Był elementem większej ofensywy. Zimą do klubu trafili także Marco Asensio czy Donyell Malen. Dzięki temu zespół Unaia Emery’ego zanotował lepszą drugą część sezonu.

Rashford podniósł poziom gry z przodu, zwłaszcza jeśli chodzi o rajdy po boisku i pokazywanie się kolegom do gry. Nie brakowało mu tego, na co narzekano w Manchesterze. Szybko zaczął też dokładać gole i asysty. Zawsze imponował też dużą jakością strzału z dystansu. Jego uderzenia potrafią być mocne, precyzyjne, w sam róg obok bramkarza. Gdy w końcówce nie mógł grać dla Aston Villi z powodu kontuzji, było to duże osłabienie.

Wojtek dodał też, jak widzi transfer Rashforda do Barcelony: – W formie z Aston Villi będzie cennym uzupełnieniem w gwiazdozbiorze Barcy. Może naciskać na pozycje Raphinhi czy Yamala, choć oczywiście trudno pewnie będzie mu ich wygryźć na dłuższą metę. Jeśli jednak nie zaaklimatyzuje się w nowym otoczeniu, szybko może się okazać, że jest ogromną transferową pomyłką.

Niewykluczone, że w odpowiednich okolicznościach, najpewniej poza Manchesterem United, Rashford jest w stanie nawiązywać do lat swojej świetności. Nie mówimy o wypalonym 30-latku, który nieuchronnie zbliża się do arabskiego epizodu, tylko 27-letnim piłkarzu, który wcześnie zaczął i miał prawo zmęczyć się ciężarem, jaki niesie ze sobą gra dla „Czerwonych Diabłów”. Poległ na tym niejeden zawodnik. W Realu Betis odżył Antony, a Scott McTominay, też wychowanek jak Rashford, w barwach Napoli nieoczekiwanie stał się gwiazdą ligi włoskiej. Wobec takich historii trudno wyzbyć się wrażenia, że United dla części zawodników bywa po prostu miejscem przeklętym.

Piłkarz niechciany w United z ostatnim atakiem na szczyt. Co Rashford da Barcelonie?

Rashford jest trochę jak sportowe auto na blokadach. Barca wypożycza je na korzystnych dla siebie warunkach, na małym ryzyku, a w dodatku z dużą szansą, że szef mechaników (Hansi Flick) usunie problematyczną usterkę, jak potrafił to uczynić z kilkoma innymi piłkarzami. Zakładając, że Anglik ma być trzecim skrzydłowym w kolejce po Yamalu i Raphinhi do rotacji lub alternatywą na „dziewiątce” za Roberta Lewandowskiego, rysuje nam się obraz przydatnego zmiennika z ekskluzywnej półki. Dość powiedzieć, że od 2017 roku Rashford zszedł poniżej 20 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej na sezon tylko dwa razy. Poza tym albo prezentował solidność, albo bardzo wysoki poziom. Działo się tak pomimo urazów, jakie łapał, a stracił w tym okresie łącznie ponad 40 spotkań.

Ogółem zdaje się, że dla zawodnika z linii ataku nie ma lepszego miejsca do odbudowania marki w świecie futbolu, niż aktualna Barcelona. Grasz w najlepszej ofensywie Europy jako napastnik? Masz regularny serwis, piłki zagrywane za plecy obrońców lub dośrodkowania w punkt. Biegasz bliżej linii? Masz wokół ludzi, którzy doskonale wiedzą, co zrobić z piłką w polu karnym albo przed nim. Żyć, nie umierać.

Rosnąć jak Aston Villa [REPORTAŻ Z BIRMINGHAM]

Co ważne – Rashford sam bardzo chciał tego transferu i zgodził się na obniżkę pensji o 15%. Taka determinacja może budzić optymizm wobec wątpliwości co do jego profesjonalnego podejścia. A szczęśliwy Rashford to zwyczajnie dobrze grający Rashford. Pytanie tylko, jak dużą rolę odegra, skoro nie przychodzi jako pierwszoplanowa gwiazda. Anglik przyznał niedawno, że lepiej czuje się na pozycji napastnika. Mimo że najwięcej świetnych meczów w karierze rozegrał ze skrzydła, dał do zrozumienia, że na wprost bramki może być znacznie groźniejszy. Tam też statystycznie – na tle ofensywnych zawodników w topowych pięciu ligach za ostatnie 365 dni – faktycznie wypada całkiem dobrze.

Statystyki z FBREF

To paradoksalnie dobra informacja dla Lewandowskiego, który – o ile Rashford się sprawdzi – dostanie więcej okazji do odpoczynku. To samo tyczy się Raphinhi i właściwie kogokolwiek, kto w Barcelonie gra na lewej stronie boiska. Nico Williamsa nie ma i nie będzie, ale przez swój sufit Rashford może okazać się wcale nie mniej wydajną opcją. Pod warunkiem, że tam doskoczy, a nie zbliży się do swojego dna, którego czyhająca obecność czyni go piłkarzem bardzo chwiejnym. Rashfordowi jakości odmówić nie można, ale Flick musi go odpowiednio ułożyć. Poniższy wykres dobrze pokazuje jednocześnie wadę i zaletę nowego piłkarza Barcy – to już wspomniana zmienność z sezonu na sezon:

Wykres z DataMB

Iść za ciosem. Rashford z Aston Villi byłby udanym transferem

Pod względem skuteczności dryblingów, kluczowych podań, sprintów czy strzałów Rashfordowi w tej chwili brakuje do najlepszych skrzydłowych na świecie. Mimo to całkiem realny jest scenariusz, w którym piłkarz Manchesteru United pokazuje w przeciągu jednego sezonu, dlaczego swego czasu był nie do powstrzymania w Premier League. Składało się na to tyle elementów, że wyobraźnia szaleje na myśl o wyciągnięciu na wierzch jego potencjału.

Skuteczność w szesnastce, gole z dystansu, pojedynki, rzuty wolne, szybkość, siła, dynamika, pewność siebie. Oglądając składanki z jego zagraniami, ma się wrażenie, jakby był najbardziej brazylijski z angielskich piłkarzy. Parafrazując klasyka, jeśli Rashford wstanie pierwszego dnia na trening w słonecznej stolicy Katalonii i coś przeskoczy mu w głowie, Flick będzie miał zawodnika, którego pozazdrości mu cała Hiszpania. Jeśli w najbliższym sezonie zawiedzie – cóż, Barca jakoś to przełknie. Przypomnijmy, że Anglik jest tylko wypożyczony na rok z opcją (ale nie koniecznością) wykupu, więc dla Dumy Katalonii to dosyć bezpieczny deal.

WIĘCEJ NA WESZŁO WOKÓŁ BARCELONY:

Fot. Newspix

8 komentarzy

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Anglia

Anglia

Środa dniem polskich asyst. Udane występy naszych reprezentantów

Braian Wilma
3
Środa dniem polskich asyst. Udane występy naszych reprezentantów
Reklama
Reklama