Adrian Siemieniec i Łukasz Masłowski stoją przed, jak do tej pory, najtrudniejszym zadaniem. Tak, wywalczyli mistrzostwo. I tak – dotarli do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Ale też nie musieli się na razie mierzyć z tak gruntowną przebudową zespołu pod czujnym okiem kibiców Jagiellonii, ale i w sumie wszystkich sympatyków Ekstraklasy. Bo przed sezonem mistrzowskim nikt niczego od nich nie oczekiwał, może poza utrzymaniem. A teraz panowie dowodzą jednej z najlepszych ekip w całej lidze, a to już dużo większa odpowiedzialność. Dobrze jednak, że Duma Podlasia znalazła się na tym placu budowy w rękach naprawdę niezłych specjalistów.

Jagiellonia Białystok – zapowiedź sezonu 2025/26
Nie ma nawet cienia przypadku w tym, że trener Jagiellonii był ostatnio nawet rozpatrywany jako potencjalny nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Może i nie dotyczyły go najgłośniejsze plotki, był tylko jednym z wielu nazwisk w peletonie, ale zdarzyły się głosy ekspertów, którzy przekonywali, że to jest ten moment, w którym trzeba już postawić na Teda Podlasso. W Białymstoku pewnie odrobinę się zaniepokoili, że jeszcze ktoś gotów będzie im podebrać najważniejszą osobę w klubie, ale mają szczęście. Adrian Siemieniec jest trenerem Jagiellonii i to z Jagiellonią spróbuje przejść przez trudny okres przebudowy zespołu. A pomoże mu drugi z architektów białostockiego sukcesu, który również – i to już wielokrotnie – był łączony z inną pracą.
Głupio tak mierzyć wartość pracownika liczbą zainteresowanych jego usługami firm konkurencyjnych, ale w tym wypadku żaden z wymienionych dżentelmenów raczej się nie obrazi. Przystańcie na chwilę i zastanówcie się – czy chcielibyście, żeby w waszym klubie pracowali właśnie Adrian Siemieniec i Łukasz Masłowski? Wielu odpowie twierdząco, trudno się dziwić. Jeśli do kogoś w Ekstraklasie można mieć zaufanie, to właśnie do tych dwóch majstrów, którzy zabierają się za budowę kolejnej wersji Jagiellonii.
Z wiarą, że efekt będzie znów świetny.
Do przebudowy potrzebny jest demontaż. Nowa Jagiellonia na horyzoncie
Kojarzycie „Nasz nowy dom”? Cenię pomaganie potrzebującym, ale zarazem trochę nie rozumiem fenomenu tego programu, bo po dwóch odcinkach czuję, że zobaczyłem już wszystko. Schemat jest prosty – rodzina mieszkająca w kiepskich warunkach dostaje wsparcie od ekipy budowlanej, która w tydzień zmienia ich dom nie do poznania. Często jednak należy zacząć od efektownej demolki, którą wysłani na krótkie wakacje właściciele oglądają na małym komputerku, co chwilę krzycząc tylko:
– Och!
– Ojejku!
– Co tam się dzieje!
W Białymstoku też tak teraz robią patrząc na kolejne odejścia piłkarzy do tej pory uznawanych za zdecydowanie wiodących na swoich pozycjach. Adrian Siemieniec jest więc w tym układzie głównym majstrem, co zarządza budową, a w rolę architekta czy projektanta wciela się dyrektor Masłowski. I dalej wszystko się zgadza, bo owa metafora – naprawdę – ma sens. Po Jagiellonii z ubiegłego sezonu też musi zostać jakiś szkielet i zostaje. Czasu wcale nie ma za dużo, a do zrobienia jest całkiem sporo. No i ludzie mimo wszystko oczekują, że po sezonie mistrzowskim i dobrych występach w Europie rok później Jagę stać na coś więcej niż ligowe przeciętność. Więc to nie chodzi tylko o odbudowę starego składu.
Trzeba jednak mieć świadomość, że Siemieniec i Masłowski stają przed zadaniem trudnym. Ogromne wrażenie robi lista piłkarzy odchodzących z klubu. Weźcie głęboki wdech i czegoś się lepiej złapcie.
- Mateusz Skrzypczak – najlepszy obrońca ubiegłego sezonu na Gali Ekstraklasy, czwarty w rankingu stoperów według Weszło;
- Michal Sacek – najlepszy prawy obrońca sezonu mistrzowskiego według Weszło, ostatnio długo kontuzjowany, ale jakości ma całe mnóstwo;
- Jarosław Kubicki – mimo paru wad, jeden z podstawowych graczy Jagiellonii, mocny punkt zespołu, zmieścił się w gronie najlepszych pomocników sezonu, choć konkurencja była niemała;
- Kristoffer Normann Hansen – zdecydowanie jeden z lepszych skrzydłowych w Ekstraklasie, w Białymstoku odżył po tym jak go ukisili w Łodzi (w naszym rankingu ligowców zajął po ubiegłym sezonie miejsce piąte);
- Joao Moutinho – jeden z lepszych lewych obrońców w lidze, u nas za ostatni sezon szósty w zestawieniu;
- Darko Czurlinow – podobnie jak Hansen, zdecydowanie jeden z lepszych skrzydłowych w Ekstraklasie (w rankingu Weszło za zeszły sezon na lokacie ósmej);
- Enzo Ebosse – przeważnie mocny punkt zespołu, ściągnięty na szybko w miejsce kontuzjowanego Diegueza, ale swoje do spółki ze Skrzypczakiem robił;
- Lamine Diaby-Fadiga – tu nie powiemy pewnie za wiele dobrego, ale cóż, jego też trochę szkoda;
- Edi Semedo – dobry zmiennik, taki w sam raz;
- Maksymilian Stryjek – jak to rezerwowy bramkarz, bez większych szans na grę, choć zapowiadało się na coś więcej.
No i to już właściwie wszyscy. Sześciu piłkarzy z pierwszej jedenastki wystawionej przez Adriana Siemieńca na ostatni mecz ligowy ubiegłego sezonu już w Białymstoku nie ma. Trzęsienie ziemi.

Tych trzech panów nie ma już w Białymstoku. A stanowili o sile defensywy Jagi
Demolka już za nami czy jednak dalej trwa?
Nie wiemy też w sumie jak potoczą się losy kuszonego kilkoma ofertami Sławomira Abramowicza, ani czy rundę jesienną dokończy w Białymstoku Afimico Pululu. Dziur do załatania może być zatem jeszcze więcej, a to tylko przysporzy Łukaszowi Masłowskiemu roboty. Bo działać trzeba, przy takiej skali zmian zostawienie drużyny samej sobie mogłoby się wiązać z naprawdę wielką katastrofą, której nie zaradziłby nawet taki fachura jak trener Siemieniec. Pod tym względem obaj panowie muszą więc pracować w pełnej synchronizacji – jeden niewiele zdziała bez drugiego i odwrotnie. Trochę jakby obsługiwali drezynę, a nie klub piłkarski.
Ale też trochę jakby ktoś postanowił, o zgrozo, wyjąć te takie patyczki podpierające krzywą wieżę w Pizie. Niby wszyscy wiemy, że to nie one pozwalają tej znanej na cały świat konstrukcji trwać, ale jakoś tak bezpieczniej, kiedy są.
Jagiellonia bez względu na skalę zmian nie pójdzie zaraz drogą Śląska, bo zwyczajnie odpowiadają za nią zdecydowanie rozsądniejsi ludzie. Klub nie runie, zespół nie zleci z hukiem z Ekstraklasy. A katastrofą nie będzie też dla niego miejsce gdzieś w środku stawki, bo przecież mają na Podlasiu coś na kształt szacunku do położenia, w jakim byli jeszcze dwa sezony temu. Wymagają i wymaga się też od nich, ale to nie znaczy, że nagle będziemy chcieli Jagiellonii w gronie niekwestionowanego ligowego hegemona, którym według wszelkich prawideł może, ale wcale nie musi się stać. Skoro traci w jednym okienku co najmniej sześciu podstawowych piłkarzy, to jednak mamy dowód na to, że jest jeszcze w innym punkcie łańcucha pokarmowego niż, dajmy na to, taki Lech.
Przez to trzeci zespół ubiegłego sezonu musi godzić się – pomimo fenomenalnych wyników – ze statusem klubu „pomiędzy”.
Pomiędzy ścisłym topem, a zwyczajnym mocnym ligowcem.

Jagiellonia idzie w dobrym kierunku, ale teraz czeka ją trudna do przeprowadzenia przebudowa
Od czego są jednak pieniądze…
Ale Jaga jest w stanie sporo zapłacić, pieniądze zarobione w ostatnim czasie widać nie wyparowały. Jakiś czas temu sprawdzał to na łamach Weszło Szymon Janczyk, który pogrzebał trochę w ofertach wystawianych przez poszczególne kluby naszej Ekstraklasy na platformie transferowej, tym słynnym transferowym Tinderze. – Mówimy o kwotach, które należą do ligowej czołówki. Nieliczni płacą lepiej, kilka zespołów płaci porównywalnie. To też świadczy o rozwoju Jagi, która przecież mistrzostwo zdobywała płacąc jak kopciuszek – pisze mój redakcyjny kolega. I wymienia:
- 320 tysięcy euro rocznie — środkowy pomocnik, skrzydłowy;
- 250 tysięcy euro rocznie — stoper, lewy obrońca, ofensywny pomocnik, napastnik;
- 240 tysięcy euro rocznie — prawy obrońca oraz lewy obrońca i skrzydłowy (w przypadku wypożyczeń).
Cóż, jest to naprawdę dobra kasa i Jaga faktycznie weszła w ostatnim czasie do innej finansowej ligi. Ale też nie tylko pieniądze są w stanie zapewnić spokojną przebudowę, gdy jej skala jest tak wielka. Dobrym przykładem będzie tu Widzew, o którym też pisałem w ramach naszych zapowiedzi sezonu Ekstraklasy. Łodzianie również robią wielką przebudowę i także pożegnali wielu zawodników. Ale równocześnie zostawili sobie jeszcze mocniejszy szkielet niż Jaga, a tego się po nich spodziewaliśmy mniej.
Z wyjściowego składu wystawionego przez Zeljko Sopicia na ostatni mecz ligowy ubiegłego sezonu w Częstochowie w klubie zostało… dziewięciu zawodników. Uszczuplano więc kadrę głównie o piłkarzy niezbyt istotnych, czego widać nie mogli zrobić w Białymstoku. Sytuacja Jagiellonii jest też o tyle trudniejsza, że ona ma coś do stracenia, a Widzew może tylko zyskać. Bo przecież nie będzie bronił trzynastego miejsca, nie?

Jagiellonia zagrała z Pogonią 24 maja. Wielu zawodników z wyjściowej jedenastki już w klubie nie ma
…i świetni specjaliści
Siłą Dumy Podlasia będą więc w tym trudnym okresie dwaj cudotwórcy, którzy pewnego razu przyszli na stadion w Białymstoku i, może nawet nieświadomie, postanowili zrobić tam robotę godną historycznego mistrzostwa Polski. Nie wiem, czy jestem w stanie wyobrazić sobie teraz Jagę bez Siemieńca i Masłowskiego, choć tu znów pasuje metafora o patyczkach i krzywej wieży. Nawet jeśli patyki są baaardzo grube.
Piłkarzy można przecież zastąpić nowymi i nikt nie powiedział, że ci przychodzący teraz do Jagiellonii są słabsi od tych, którzy dopiero co odeszli. Skala zmian może trochę przerażać, ale jej efekty nie są od razu zapisane w gwiazdach. Ja ufam tej ekipie, bo dała ku temu powody. Wy też powinniście.
***
Transfery przychodzące w letnim okienku:
- Bernardo Vital (Portugalia, środkowy obrońca, 24 lata, Real Saragossa, 300 tysięcy euro)
- Dimitris Rallis (Grecja, napastnik, 20 lat, Heerenveen, 190 tysięcy euro)
- Louka Prip (Dania, skrzydłowy, 28 lat, Konyaspor, bez odstępnego)
- Alex Cantero (Hiszpania, skrzydłowy, 25 lat, CD Teneryfa, bez odstępnego)
- Dawid Drachal (Polska, ofensywny pomocnik, 20 lat, Raków Częstochowa, brak danych)
- Yuki Kobayashi (Japonia, środkowy obrońca, 24 lata, Portimonense, brak danych)
- Bartłomiej Wdowik (Polska, lewy obrońca, 24 lata, SC Braga, wypożyczenie)
- Alex Pozo (Hiszpania, prawy obrońca/pomocnik, 26 lat, UD Almeria, wypożyczenie)
Transfery wychodzące w letnim okienku:
- Mateusz Skrzypczak (środkowy obrońca, 24 lata, Lech Poznań, 900 tysięcy euro)
- Lamine Diaby-Fadiga (napastnik, 24 lata, Raków Częstochowa, 120 tysięcy euro)
- Michal Sacek (prawy obrońca, 28 lat, Górnik Zabrze, bez odstępnego)
- Jarosław Kubicki (środkowy pomocnik, 29 lat, Górnik Zabrze, bez odstępnego)
- Kristoffer Normann Hansen (skrzydłowy, 30 lat, bez klubu, bez odstępnego)
- Joao Moutinho (lewy obrońca, 27 lat, Spezia Calcio, powrót z wypożyczenia)
- Darko Czurlinow (skrzydłowy, 24 lata, FC Burnley, powrót z wypożyczenia)
- Enzo Ebosse (środkowy obrońca, 26 lat, Udinese, powrót z wypożyczenia)
- Edi Semedo (skrzydłowy, 26 lat, Aris Limassol, powrót z wypożyczenia)
- Maksymilian Stryjek (bramkarz, 28 lat, Kilmarnock FC, brak danych)
Najlepsza wiadomość przed sezonem:
Jagiellonia już naprawdę zdaje się być spokojna o przyszłość i wszystko wskazuje na to, że rozsądne zarządzanie pozwoli jej dalej liczyć się w walce o najwyższe cele. Jeśli nie w tym sezonie, to w kolejnych. Obrana w Białymstoku droga zdaje się sprzyjać stabilności klubu.
Najgorsza wiadomość przed sezonem:
Zmienia się bardzo dużo, a w takim zamieszaniu mogą się narodzić nowe, spore problemy. Taka rewolucja potrafi przerosnąć każdego i nie ma nawet sensu udawać, że jest inaczej. To może być sezon przejściowy, nawet jeśli Jaga ulepi mocną kadrę.
CZYTAJ WIĘCEJ O JAGIELLONII BIAŁYSTOK NA WESZŁO:
- Jagiellonia ma nowego piłkarza. Rozegrał ponad 100 meczów w LaLiga!
- Majstersztyk Jagiellonii? „Jestem w szoku, że tu trafił”
- Był w Jagiellonii, ściągnął go Lech. Oto kulisy transferu
Fot. Newspix.pl