W pierwszej połowie podziwialiśmy drużynę Niny Patalon. Reprezentacja piłkarek była kapitalna: atakowała wysoko, odzyskiwała piłkę i strzelała gole. Zdobyła dwie bramki, a mogła jeszcze więcej. W drugiej części gry Polki zupełnie opadły z sił i stoczyły dramatyczną walkę o utrzymanie wyniku. Ale udało się. Polska wygrała 3:2 z Danią na zakończenie EURO 2025. W swoim debiucie na wielkiej imprezie zespół Patalon uzbierał trzy punkty. Rozegrał trzy zupełnie różne spotkania. Dziś przez 45 minut mógł się podobać, ale w całej imprezie irytował bezradnością przy dośrodkowaniach. To nie był też najlepszy turniej w wykonaniu Ewy Pajor.

Polki przystępowały do tego spotkania jako jedyna drużyna turnieju, która nie zdobyła jeszcze ani punktu, ani nawet bramki. W pierwszym meczu z Niemkami (0:2) dobre szanse miała Ewa Pajor, w drugim, dużo gorszym w wykonaniu Polek, ze Szwecją (0:3), w słupek w końcówce spotkania trafiła efektownym uderzeniem Milena Kokosz. Wydawało się, że jeśli się przełamać i wreszcie zdobyć bramkę, to przeciwko Danii, która obiektywnie jest najłatwiejszym rywalem w grupie.
Polskie piłkarki prowadziły 2:0, a mogły jeszcze wyżej
– Chciałybyśmy to dziś zrobić, ale pamiętajmy, że zdecydowanie nie będzie to łatwe zadanie – mówiła przed spotkaniem, nieco zachowawczo, selekcjonerka kadry Nina Patalon. A komentatorka Joanna Tokarska podkreślała, że Dania to zespół bardzo solidny, z jedną wielką gwiazdą w osobie Pernille Harder, napastniczki Bayernu Monachium.
Gdyby ktoś powiedział wtedy, że Polki do przerwy będą prowadzić 2:0, a równie dobrze mogło być jeszcze wyżej, natomiast Harder (doznała kontuzji) nie będzie już na boisku, mało kto by uwierzył.
A tak właśnie się stało.

Polki dzielnie walczyły z Dunkami
Od początku widzieliśmy zupełnie inną Polskę, niż w pierwszych dwóch meczach. Słabszy rywal słabszym rywalem, ale piłkarki Patalon grały odważnie i ofensywnie. Atakowały przeciwniczki pressingiem na ich połowie. Cieszy, że gole padały po naprawdę ładnych wymianach podań. Pierwszą akcję bramkową rozpoczęła bramkarka Kinga Szemik dokładnym wykopem do Eweliny Kamczyk. Ta chwilę później znalazła się z prawej strony boiska, dograła w pole karne, a do siatki trafiła Natalia Padilla-Bidas.
Pierwszy gol Polek na EURO. Wreszcie.
𝐇𝐈𝐒𝐓𝐎𝐑𝐘𝐂𝐙𝐍𝐘 𝐆𝐎𝐋 𝐏𝐎𝐋𝐄𝐊 𝐍𝐀 𝐄𝐔𝐑𝐎❗
Natalia Padilla-Bidas wykończyła świetną akcję ⚽
🔴📲 Oglądaj online #POLDEN ▶️ https://t.co/85CJfXu7nv pic.twitter.com/2SLzWT8Jwb
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 12, 2025
To był futbol na tak drużyny Niny Patalon
Ale w kolejnych minutach było jeszcze lepiej. Akcję na 2:0 rozpoczęła Ewa Pajor, świetnie wyłuskując piłkę. Tym razem przy polu karnym znalazła się Padilla-Bidas, spojrzała i idealnie zagrała na głowę napastniczki Barcelony. Pajor pozostało już tylko trafić do siatki.
Widać było, że dla liderki kadry i jednej z najlepszych piłkarek świata zdobycie gola na wielkiej imprezie było wyjątkową chwilą.
Zawodniczki Patalon nie ustawały w atakach. Najpierw kolejnego gola mogła władować Padilla-Bidas, ale uderzyła niecelnie, z trudnej pozycji. Później, po kolejnym świetnym skoku pressingowym, Kamczyk trafiła w bramkarkę, ta interweniowała bardzo źle, ale piłka tylko odbiła się od poprzeczki. A była jeszcze szarża lewą stroną Pauliny Tomasiak, po której również zrobiło się niebezpiecznie.

Kamczyk i Pajor cieszą się z gola
Do przerwy w celnych strzałach było 5:1 dla Polski. W świetnych okazjach – 5:3 dla Biało-Czerwonych. Jerzy Engel mówiłby o „futbolu na tak”. To nie była żeńska wersja kadry Czesława Michniewicza z Kataru, nie potrafiąca wyjść z własnej połowy, którą widzieliśmy w meczu ze Szwedkami. Szkoda tylko, że, podobnie jak za Engela na mundialu w Korei i Japonii w 2002 roku, dużo lepszy i odważniejszy występ nastąpił dopiero w trzecim spotkaniu.
Polki opadły z sił
Polki przystąpiły do meczu z Dunkami z ważną zmianą na lewej obronie. Martynę Wiankowską, która nie popisała się przy golach Niemek, a później dała się „objeżdżać” Szwedkom, zastąpiła Wiktoria Zieniewicz. Oprócz tego w pierwszej jedenastce pojawiły się Kamczyk i Padilla-Bidas, które grały od początku w pierwszym meczu, a w drugim wchodziły z ławki. Dziś okazały się bohaterkami Polek, choć w drugiej połowie ten mecz wyglądał już zupełnie inaczej.
Czy Zieniewicz okazała się lepszą lewą obrończynią niż Wiankowska, która w przerwie zmieniła Sylwię Matysik? Z jednej strony nie popełniała aż tak ewidentnych błędów, ale z drugiej – grała bardzo przeciętnie. Widać było, że nie rozumie się najlepiej ze stoperką Oliwią Woś i grającą z przodu, po jej stronie, Tomasiak. Nie ma przypadku w tym, że dwie dobre okazje w pierwszej połowie Dunki stworzyły po jej stronie. Najpierw jedna z rywalek nie popisała się do tego stopnia, że można by jej sparafrazować kultowy cytat z „Psów” (scena na wysypisku śmieci): „Spudłowałaś z takiej odległości?!”. A później Dunki, znów po dograniu z prawej strony, trafiły w poprzeczkę. Przed przerwą świetną interwencją popisała się jeszcze Szemik.
Niestety, w 59. minucie bramkarka West Hamu fatalnie zachowała się przy strzale Janni Thomsen i piłka, którą powinna bez problemu złamać, znalazła się w siatce. Zrobiło się 1:2.
Ależ błąd Kingi Szemik 😬
Dunki strzeliły gola kontaktowego.
🔴📲 Oglądaj online #POLDEN ▶️ https://t.co/85CJfXtzxX pic.twitter.com/I55eW99JCl
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 12, 2025
Polki coraz bardziej opadały z sił i rozpoczęły dość dramatyczną walkę o utrzymanie prowadzenia. Dunki wyrównały, zrobiło się 2:2, ale chwilę później okazało się, że ich zawodniczka była jednak na pozycji spalonej. Gola anulowano. Ulga, wielka ulga. Później wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Kontrę Polek kapitalnym uderzeniem wykończyła… Wiankowska. Piłkarka, którą za poprzednie mecze krytykowano chyba najmocniej z Polek, przymierzyła idealnie: piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.
Znów dwa gole przewagi. Chyba wystarczy, prawda? Tak się wydawało. Dunki jednak znów były skuteczne. Klasyka: dośrodkowanie, bezradność polskich obrończyń i gol głową, tym razem w wykonaniu świetnej napastniczki, Signe Bruun. Ostatnie minuty to Polki w bardzo głębokiej obronie, próbujące kontratakować. Na szczęście utrzymały wynik 3:2 do końca spotkania.
Problemy? Dośrodkowania i dyspozycja Pajor
Cały turniej mimo wszystko pokazał, że Polkom jeszcze sporo brakuje do najlepszych w Europie. Dania to jednak zespół drugiego szeregu na kontynencie. Pozostałe wnioski? Zawodniczki Patalon mają olbrzymi problem z bronieniem dośrodkowań, co pokazały wszystkie trzy mecze.
Przed EURO media, nie tylko polskie, pisały, że nasz zespół to Ewa Pajor i mniej lub bardziej słabsze od niej koleżanki. Ale, patrząc ogólnie i obiektywnie, to nie był dobry turniej napastniczki Barcelony.
Tak, wiemy – zdobyła dziś bramkę po swoim świetnym odbiorze. Miała swój udział przy trafieniu na 3:1. W meczach z Niemkami i Szwedkami przebiegała po 12 kilometrów. Pracowała dla zespołu. Ale w pierwszym spotkaniu nie wykorzystała dwóch okazji, z których przynajmniej jedną zawodniczka tej klasy powinna zakończyć golem. Ze Szwecją była bezradna, podobnie jak cały zespół. Nie wychodziło jej niemal nic. A dziś, zwłaszcza w pierwszej połowie, oprócz jednej kapitalnej akcji, trochę irytowała stratami i przegrywanymi pojedynkami.
Trzy różne oblicza Polek
Obejrzeliśmy trzy mecze i widzieliśmy w nich trzy zupełnie różne oblicza drużyny Patalon. Z Niemkami – Polska przegrana, broniąca się, ale mająca pomysł i potrafiąca coś wykreować. Ze Szwecją – Polska fatalna. Z Danią – Polska odważna, ofensywna i efektownie grająca w pierwszej połowie, a w drugiej coraz bardziej zmęczona i broniąca wyniku.
Dobrze, że na zakończenie turnieju udało się wygrać.
Polska – Dania 3:2 (2:0)
- 1:0 Padilla-Bidas – 13′
- 2:0 Pajor – 20′
- 2:1 Thomsen – 59′
- 3:1 Wiankowska – 76′
- 3:2 Bruun – 84′
Fot. Newspix.pl