Miała pięć, ma sześć Szlemów! Iga Świątek nie dała żadnych szans Amandzie Anisimovej i w wielkim stylu sięgnęła po tytuł na Wimbledonie. Wygrała bowiem… do zera, oba sety. To była demolka, pokaz, maestria tenisa. Mamy polską mistrzynię Wimbledonu!
Iga Świątek – Amanda Anisimova 2:0 (6:0, 6:0). Mamy mistrzynię Wimbledonu!
I na koniec, bo już się żegnamy - Iga z trofeum, którego nie spodziewała się wygrać. Piękny widok.
Ostatnia piłka z tego finału. Delektujmy się!
"Nawet nie marzyłam o wygranej w Wimbledonie, bo to było dla mnie za dużo. Byłam już doświadczona, a i tak się nie spodziewałam. Chciałabym podziękować teamowi, wierzył we mnie bardziej niż ja sama" mówi Iga.
Iga przemawia
"To niewiarygodne uczucie. Chciałabym pogratulować Amandzie za te dwa tygodnie, niezależnie od tego co było dzisiaj, możesz być z siebie dumna. Mam nadzieję, że zagramy jeszcze wiele finałów".
Popłakała się Amanda kilkukrotnie przy mikrofonie, ale trudno się dziwić. Wielkie emocje towarzyszą takim meczom, zagrała wspaniały turniej, pokonała wielkie rywalki, a na końcu stało się, co się stało. Niemniej, gratulacje, po wielu przejściach - śmierci ojca, walce z wypaleniem - i tak osiągnęła wspaniały rezultat.
Sześć Szlemów Igi
Ale co to właściwie oznacza? Przede wszystkim, że Iga ma ich więcej od Martiny Hingis czy Marii Szarapowej, a o jeden mniej od Justine Henin, Venus Williams i Evonne Goolagong. W zasięgu Świątek powoli znajduje się też Monica Seles z dziewięcioma tytułami. No i, co istotne, z aktywnych tenisistek teoretycznie więcej ma Venus, ale... Amerykanka nie grała w tenisa już ponad rok. Więc tak naprawdę Iga jest najlepsza z czasów jej współczesnych. Wielka sprawa.
I jest, i wyszła na podest, i podniesie trofeum. W całym turnieju zagrała niespełna 10 godzin, od IV rundy zaczęło to przypominać Roland Garros 2020. A przecież ona do niedawna źle się na tej trawie czuła. Doceńmy więc w tym momencie również pracę Wima Fissette, który mówił, że chce Igę nauczyć grać właśnie na trawie. I nauczył.
To może napiszmy kilka słów o trofeum. To kobiet to srebrna taca, czasem nazywana Rosewater Dish. Funkcjonuje od 1886 roku, udekorowana jest w mitologiczne wzory, ma 18,75 cala średnicy. Co jednak najważniejsze - podnosiły ją największe sławy kobiecego tenisa. A teraz zrobi to też Iga Świątek. Co za moment!
Tylko raz w Wimbledonie kobiet było 6:0 6:0 w finale. Ponad sto lat temu! W 1911 roku Dorothea Lambert Chambers wygrała tak wysoko z Dorą Boothby.
MAMY TO! MAMY TO! MAMY TO!
Pierwsza niewykorzystana... ALE DRUGA JUŻ TAK! IGA ŚWIĄTEK WYGRAŁA WIMBLEDON!
PIŁKA MISTRZOWSKA
Jeden punkt, tylko tyle!
1988 rok. Finał Roland Garros. Steffi Graf wychodzi na kort i w 34 minuty zmiata z niego Nataszę Zwierawą. Końcowy wynik? 6:0, 6:0. Od tamtego czasu nikt tego nie powtórzył. Idze Świątek brakuje w tej chwili trzech punktów, by tego dokonać. Jak zawsze - Polka równa do największych.
Jeszcze jeden kroczek
Czy prowadzący live'a może pozwolić sobie na chwilę prywaty? Może, bo to on ma władzę nad live'em właśnie. Więc prowadzący po pierwsze jest fanem Rogera Federera od lat dziecięcych, a to wiąże się z ukochaniem Wimbledonu. A po drugie - pamięta i jak zrywał się z wakacyjnej pracy wcześniej, by obejrzeć finał Agnieszki Radwańskiej w 2012 roku, i emocje związane z występami Polaków w 2013 roku, i wreszcie triumf Łukasza Kubota w 2017 w deblu. Ale takiego występu jak ten Igi nie pamięta, bo pamiętać nie może. Ogarnia człowieka duma, radość i wzruszenie, po prostu.
Jesteśmy o gema od tytułu. Iga jest gema od tytułu.
4:0 w II secie
Słuchajcie, my nie wiemy, co pisać. Wszystko się tu zgadza. WSZYSTKO. Jest serwis, jest forehand, jest głębokość zagrań, są odpowiednie kierunki, nawet przy siatce Iga wygrywa właściwie każdą wymianę. A do tego zachowuje taki spokój, jakby grała tu o piąty tytuł, a nie pierwszy i to po - do tej pory - słabym sezonie. Bo nawet teraz, gdy Amanda zaczęła wręcz szaleńczo atakować, nawet gdy popełniła podwójny błąd, to nie dała się sprowokować i spokojnie doprowadziła gema do końca. Tenisowa maestria, po prostu.
Drugie przełamanie!
Anisimova już tu nie wierzy. Momentami wydaje się bliska łez. Popełnia mnóstwo błędów, krzyczy, zerka w stronę teamu. Nie wie, co ma zrobić. Wybacz, Amanda, po prostu przeżywasz to, co dziesiątki innych rywalek grających z Igą w najlepszej formie. Twój pech polega na tym, że ten pierwszy mecz z Polką to od razu wielkoszlemowy finał.
19:5 w niewymuszonych błędach. Iga na minimum, Amanda za to zaprzyjaźniła się z autami i siatką.
Mateusz Babiarz na Twitterze postanowił graficznie przedstawić, jak na razie wygląda ten mecz. I trudno się nie zgodzić.
Osiem gemów z rzędu!
Pamiętacie Ikera Casillasa, który pod koniec finału Euro 2012 prosił sędziego, by ten nie doliczał niczego ze względu na szacunek do rywala? To ten moment, gdy mamy ochotę poprosić o podobne traktowanie Amandy. Nawet gdy Amerykanka zagra kilka dobrych wymian, zdobędzie punkty, to ostatecznie gema wygrywa Iga. Nie ma się czego zaczepić Amerykanka, po prostu. Jest 2:0 w drugim secie.
I jeszcze jedna statystyka od Absurda: Żadnego kobiecego finału Szlema nie wygrała zawodniczka, która przegrała pierwszego seta 0:6. 1:6 odrobiła ostatnio Naomi Osaka z Wiktorią Azarenką w US Open 2020. Iga, wychodzi, że nie możesz tego przegrać, po prostu.
Amanda wciąż bez gema
Lepiej gra Anisimova na starcie drugiego seta, ale... i tak przegrywa gema. Swojego. Przełamanie na start. Iga jest niemal bezbłędna, genialny tenis Polki.
Nasz redakcyjny statystyk, Absurd DB donosi, że najwyższa porażka w pierwszym secie, po którym pokonana wygrała finał kobiecego Wimbledonu to 2:6 (1997 Hingis z Novotną i 2006 Mauresmo z Henin). Po porażce 0:6 w I secie żadna nie wygrała potem finału. Nie ma co zmieniać takiej statystyki, prawda?
Amanda Anisimova wygrała w pierwszym secie dziewięć punktów. Z czego sześć w jednym gemie. Billie Jean King, wielka rodaczka Amerykanki, siedzi na trybunach i ma nietęgą minę. Gdy analizujemy te statystyki - rozumiemy dlaczego. Iga nie dała Anisimovej ani chwili na oddech, po prostu.
Mamy pierwszego seta!
Wielka, monumentalna Iga Świątek. Siła spokoju. A Anisimova wręcz przeciwnie - Amerykanka popełniała mnóstwo błędów, również niewymuszonych. Ktoś Polce wmówił, że to finał Roland Garros, nie widzimy innej opcji.
Zakład ambasad? Proszę bardzo. Na razie wygląda jednak, że to Amerykanie będą musieli zjeść makaron z truskawkami. A wraz z nim - przełknąć gorycz porażki.
Iga nie zwalnia! Trzecie przełamanie!
Na trybunach gwiazdy. Była Conchita Martinez, ale przede wszystkim - Martina Navratilova. Największa w dziejach mistrzyni tych kortów, wygrywała tam DZIEWIĘĆ razy. Dziś patrzy - na razie - głównie na znakomitą Igę Świątek, która prowadzi już 5:0! Demolka, drodzy państwo, demolka.
Od 2000 roku amerykańskie tenisistki - a właściwie dwie siostry, dobrze wiecie jakie - wygrywały Wimbledon 12 razy. Ale na kolejny taki triumf czekają już od 2017 roku. A Iga na razie mówi Amandzie Anisimovej i jej kibicom, że sobie jeszcze poczekają. 4:0 w I secie!
Genialna Iga Świątek!
Mieliśmy już gotowy wpis o tym, że Anisimova wygrała gema, a tu zebrała się Iga i przełamała ją po raz drugi! Co za początek Polki! Amerykanka za to momentami męczy się na korcie, szczególnie problemy sprawia jej serwis, podwójnym błędem skończyła zresztą tego gema.
Iga oczywiście istotna, ale Alan też Ważny! Zobaczcie mistrzowską piłkę naszego utalentowanego zawodnika z turnieju debla juniorów.
Mnożą się błędy Anisimovej, a Iga robi swoje. Gra głęboko, bardzo spokojnie i pewnie. Ale to pewnie tylko początek, nerwy. Amanda jeszcze się tu obudzi, Polka musi być na to gotowa. Na razie jednak - 2:0 w gemach, jest dobrze.
Spięta, spięta Amanda. Dwa świetne returny Igi, potem wygrana kolejna akcja. Dopiero w czwartej wymianie punkt wygrała Anisimova. Ale gema po kolejnym głębokim returnie zgarnęła Świątek. Przełamanie na start!
Zaczynamy!
Serwis Anisimova, return Świątek. Tak rozpocznie się finał kobiecego Wimbledonu Anno Domini 2025. Jazda, jazda, jazda Iga!
Amanda i Iga - w co trudno uwierzyć, bo są z tego samego rocznika (Polka jest starsza o trzy miesiące) i od kilku dobrych lat grają w dużych turniejach - nigdy wcześniej nie rywalizowały ze sobą w seniorskim tourze. W juniorskim grały raz - w Fed Cupie. Spokojnie wygrała wtedy Iga. I znów: prosimy o powtórkę!
10 godzin i 51 minut spędziła na korcie Amanda Anisimova w drodze do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału - rozegrała w tym czasie trzy mecze na pełnym dystansie, w tym półfinał z Aryną Sabalenką. Iga - przy nieco łatwiejszej drabince - uwinęła się o niemal dwie godziny szybciej - grała 8 godzin i 54 minuty.
No ale dobrze, wystarczy linków, tekstów i lektur - na ich nadrobienie macie jeszcze chwilę. Obie zawodniczki są już na korcie, mamy losowanie. Potem rozgrzewka, a po niej wiadomo co - JAZDA, IGA!
A sama Iga w finale Wimbledonu zagra po raz drugi - w 2018 roku wygrała rywalizację wśród juniorek, o czym pisaliśmy w
TYM MIEJSCU. Wtedy triumfowała po dwóch gładkich setach i nie obrazilibyśmy się wcale za powtórkę po siedmiu latach.
Finał Igi Świątek będzie 13. polskim finałem na Wimbledonie, licząc singla, debla, mikst i rywalizacje seniorów oraz juniorów. O tym więcej przeczytacie
TUTAJ. My po prostu trzymamy kciuki, by z dwóch trzynastek pechowa okazała się ta amerykańska - bo to z tym numerem rozstawiona w turnieju została Amanda Anisimova.
Wiele sław będzie oglądać dzisiejszy finał Wimbledonu. Ale dla Brytyjczyków najważniejsi są oczywiście członkowie rodziny królewskiej.
Możecie też przeczytać obszerną zapowiedź finału. Dowiecie się z niej choćby tego, skąd na Wimbledonie tyle nowych mistrzyń - tegoroczna będzie ósmą nową z rzędu - albo jakie będą atuty Anisimovej w starciu z Igą Świątek. Ten tekst znajdziecie
TUTAJ.
Wiedzieliście, że Amanda Anisimova zrobiła sobie przerwę od tenisa, a w powrocie do gry pomogła jej sztuka? Albo że wygrała US Open juniorek po finale z Coco Gauff? Lub że choć jej rodzice są Rosjanami, to sama urodziła się już w USA... ale mogła w Hiszpanii, bo o sprowadzeniu się tam rodzina też myślała?
Jeśli nie, sprawdźcie jeszcze nasz tekst o dzisiejszej rywalce Igi Świątek -
W TYM MIEJSCU.
Mamy mistrza Wimbledonu!
Alan Ważny i Oskari Paldanius wygrali super tie-breaka i sięgnęli po tytuł w deblu juniorów!
To ich drugi tytuł wielkoszlemowy w tym sezonie - wcześniej razem zostali też triumfatorami French Open. Rodzi nam się wspaniały deblista?
Polski triumf na rozgrzewkę?
Tymczasem zanim więcej o Idze, to na korcie numer 1 o tytuł w deblu juniorów walczy Alan Ważny. Polak w parze z Finem Oskarim Paldaniusem przegrali pierwszego seta finału 5:7, ale wygrali drugiego po zaciętym tie-breaku. Trwa super tie-break, do 10 punktów.
To już dziś! O 17 na kort centralny Wimbledonu wyjdą Iga Świątek i Amanda Anisimova, by powalczyć o wygraną w prawdopodobnie najbardziej prestiżowym turnieju tenisowym świata. Mnogość sław na trybunach, szampan, truskawki, białe stroje i inne piękne tradycje. Oby piękny był też finał. I pod względem gry, i pod kątem - dla nas - wyniku. Jazda, Iga!
Fot. Newspix
Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu.
Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować.
Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.
Rozwiń