Reklama

Anigemowa bez szans ze Świątek. Polka wygrywa Wimbledon!

Kamil Gapiński

12 lipca 2025, 18:18 • 3 min czytania 63 komentarzy

Jak przechodzić do historii polskiego sportu i światowego tenisa, to właśnie w ten sposób! Iga Świątek wygrywa Wimbledon po fantastycznej grze, a tym samym jednym z najmniej zaciętych finałów w historii tego wielkiego (największego?) turnieju. Polka zmiażdżyła dziś w Londynie Amandę Anisimovą 6:0, 6:0. Nasza zawodniczka dokonała więc tego, co nie udało się w 1937 roku Jadwidze Jędrzejowskiej i w 2012 roku Agnieszce Radwańskiej (obie przegrywały swoje finałowe partie w trzech setach).

Anigemowa bez szans ze Świątek. Polka wygrywa Wimbledon!

Patrząc na wynik tego spotkania, brzmi to teraz zabawnie, ale przed meczem naprawdę mogliśmy obawiać się Amerykanki. Anisimova grała na trawie w Londynie swój życiowy tenis, czego dowodem choćby wyeliminowanie w półfinale Aryny Sabalenki, z którą zresztą ma dodatni bilans spotkań (6:3). To wszystko kazało podejść do Amandy z szacunkiem, choć oczywiście też bez przesady – w opinii ekspertów to Iga była faworytką dzisiejszego spotkania.

Reklama

Przemawiała za nią nie tylko wyborna dyspozycja, ale i doświadczenie: Polka miała na swoim koncie pięć wielkoszlemowych finałów – wszystkie wygrała! – Amanda ani jednego. Niektórzy wychodzili z założenia, że to najważniejsza statystyka przed dzisiejszym meczem, ponieważ Amerykanka może w związku z tym nie wytrzymać presji. I cóż, wydaje się, że ci ludzie mieli rację.

Iga Świątek – Amanda Anisimova 6:0, 6:0. Pierwszy taki finał od… 1911 roku

Anisimova dała się przełamać już w gemie otwarcia, a potem… było tylko gorzej. 25 minut od startu meczu przeszła do historii Wimbledonu jako pierwsza zawodniczka od 1983 roku, która przegrała premierowego seta w finale 0:6. Wówczas była nią niejaka Andrea Jaeger, która uległa Martinie Navratilovej, zresztą obecnej dziś na trybunach.

Legendarna zawodniczka mogła podziwiać Świątek i jej bardzo dobry serwis, wspaniałe przygotowanie motoryczne, świetny return, niesamowite crossy z bekhendu. Te wszystkie elementy sprawiły, że Iga była dla rywalki przeciwniczką z innej planety.

Mecz był właściwie rozstrzygnięty już w końcówce pierwszego gema drugiego seta, kiedy to zirytowana Anisimova zaczęła tracić panowanie nad sobą. Amanda widziała, że czegokolwiek by nie próbowała, to nie zadziała, stąd frustracja, jak najbardziej zrozumiała. Patrząc na jej totalną bezradność człowiek gdzieś tak w połowie tej partii zaczął czuć do Amerykanki współczucie, naprawdę, życząc jej tak po ludzku wygrania choćby jednego gema, żeby nie odjechała do domu na tak zwanym rowerze. 

Nic takiego się nie stało, więc nie dość, że Iga zwyciężyła swój premierowy Wimbledon w karierze, to jeszcze jako pierwsza zawodniczka od… 1911 roku zrobiła to w tak miażdżący sposób (Dorothea Lambert Chambers – Dora Boothby 6:0, 6:0). Tym samym Świątek zgarnęła swój szósty wielkoszlemowy turniej w karierze, na trzeciej nawierzchni!

Iga wygrała trzy z czterech wielkoszlemowych turniejów. Czas na Australian Open?

Do pełnego skalpu brakuje jej już tylko triumfu w Australian Open. Patrząc jak niesamowitą zawodniczką jest Polka, nie śmiemy napisać, że to niemożliwe do osiągnięcia. Ba, liczymy, że prędzej czy później Melbourne padnie łupem tej już niezwykłej, a przecież jeszcze młodej – bo zaledwie 24-letniej! – sportsmenki. 

Czapki z głów za ten turniej, panno Świątek, czapki z głów!

Iga Świątek – Amanda Anisimova 6:0, 6:0

Fot. Newspix.pl

Czytaj więcej o tenisie na Weszło:

63 komentarzy

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama