Spore burze wczoraj nad X-em: albo ludzie, którzy o wszystko pytają Groka, odkryli, że ten może ich też obrażać (brawo, przeciekawa sprawa), albo przekopę za swój wpis o reprezentacji kobiet w piłce nożnej dostał Sebastian Staszewski.

Napisał: – Gdyby w futbolu istniało równouprawnienie, to dziś nasze reprezentantki dowiedziałyby się czym jest tak charakterystyczna dla turniejów medialna jesień średniowiecza. Ale na szczęście równouprawnienia nie ma, więc możemy napisać, że pięknie walczyły.
I cóż, jest to porównanie – po prostu – bezsensowne. Po pierwsze warto zwrócić uwagę z kim w ogóle Polki grały. Najpierw z Niemkami (osiem mistrzostw Europy, dwa mistrzostwa świata), potem ze Szwedkami (siedem ostatnich Euro – pięć medali, srebro na Igrzyskach w 2020 roku). Nie dostały więc w cymbał z wiosną Muminków, tylko z uznanymi reprezentacjami w tej dyscyplinie.
Mogło się Staszewskiemu wydawać, że co tam jakieś Szwedki, ale wystarczyło wejść na Wikipedię.
Po drugie – trzeba znaleźć kontekst i wiedzieć, na jakim poziomie znajdują się Polki. Tak naprawdę od niedawna na jakimkolwiek. To był ich pierwszy turniej tej rangi, zresztą ten odłam futbolu nie ma w naszym kraju długiej historii, dopiero pod koniec lat 80. był pierwszy mecz kadry o punkty, teraz PZPN się stara – i tym się chwali – by futbol kobiet sprofesjonalizować, więc przed nami długa droga, żeby faktycznie liczyć się jakkolwiek na arenie międzynarodowej.
Nie jest to więc kwestia „równouprawnienia”, tylko kwestia rozsądku, że trudno porównywać jeden temat do drugiego. Mężczyźni byli krytykowani na różnych etapach:
- raz, bo ich selekcjoner obiecywał, że jedzie po mistrzostwo, a po dwóch meczach było 0:6 w bramkach
- innym razem, ponieważ Ekwador wybił nam piłkę z głowy, kiedy Ekwador to żaden potentat
- albo zawaliliśmy turniej u siebie
- albo wchodziliśmy na turniej kanałem, gdyż Mołdawia, Albania i Czesi okazali się za mocni, niemniej na tym turnieju też dwa mecze i do domu
Wymagania wobec mężczyzn są inne, bo w innym punkcie historii się znajdują. Grają w dobrych klubach, udowadniali, że potrafią zagrać też bardzo dobre mecze w reprezentacji, ale jakoś od dłuższego czasu już nie potrafią.
A w przypadku kobiet równie dobrze można by narzekać, że Panama czy Islandia nie dźwigają udziału na mistrzostwach świata i też szybko jadą do domu. No nie dźwigają, są słabsi, tak jak Polki są obecnie słabsze. Jak będzie całkiem mocna kadra, a potem skończy się tym, że jedna kopie lagę do bramkarza, obrończyni to nieudolnie asekuruje, bramkarka wychodzi i jest spóźniona, więc rywalka wchodząca z boku boiska po przerwie medycznej strzela na pustą, to też pojawi się krytyka.
Bądź spokojny, Sebastianie.
Wczoraj wyglądało to bardzo źle i nikt nie mówi, że wyglądało to dobrze. Ale też trudno mieć jakieś wielkie pretensje, skoro musiało to tak wyglądać.
Dla przykładu – nie jest to sensacja, że Staszewski napisał słaby film, więc i pretensje nie były jakieś wielkie. Gdyby poważny scenarzysta napisał słaby film: inna sprawa.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- “Jan Urban byłby dobrym wyborem. Ma wiele z Rafy Beniteza”
- Media: Lech finalizuje kolejny transfer. Zapłaci milion euro
- Sopić: Ludzie kochają być okłamywani. A ja nie opowiadam bajek [WYWIAD]
- Piłkarz Zagłębia rozchwytywany? “Prowadzimy zaawansowane negocjacje”
- Trela: 200 meczów, trzy wielkie firmy. Marcin Kamiński i kariera wystarczająco dobra
Fot. Newspix