Reprezentację Polski objął Jan Urban. Od początku był faworytem ekspertów, ale z otoczenia Cezarego Kuleszy płynęła narracja, że uważany jest za zbyt miękkiego. A jak jest naprawdę? Porozmawialiśmy z dwoma piłkarzami, z którymi pracował w Górniku Zabrze. Jeden mówi o dwóch mitach, które są wokół tego szkoleniowca, a drugi porównuje Urbana do słynnego Hiszpana, który jako trener wygrał Ligę Mistrzów, Puchar UEFA i mistrzostwo Hiszpanii.

Gdy tylko Michał Probierz zrezygnował z prowadzenia kadry i w mediach zaczęły się pojawiać nazwiska jego potencjalnych następców, było widać, że faworytem dużej części ekspertów, ale też społeczeństwa, jest Jan Urban.
– Selekcjonerem powinien być Jan Urban. Da tej szatni luz, nie będzie kombinowania. Z zasady stara się grać futbol ofensywny, a nasza reprezentacja powinna grać skrzydłami i szybkimi atakami – mówił już w marcu, po fatalnym spotkaniu z Litwą (1:0) na Weszło TV Wojciech Kowalczyk.
Już Leo Beenhakker wskazywał na Jana Urbana jako swojego następcę
Urban był już w przeszłości w reprezentacji Polski, jako asystent w sztabie Leo Beenhakkera. Jan de Zeeuw, który w tamtej kadrze pełnił rolę dyrektora, pod koniec marca w rozmowie z Weszło wypowiedział się tak: – Od czasu, gdy z Beenhakkerem byliśmy w reprezentacji, z polskim szkoleniem jest coraz gorzej i to przekłada się też na pierwszą reprezentację. Ale jest jeden trener z Polski, który powinien dostać szansę i poprowadzić kadrę. To Urban. Był świetnym zawodnikiem, uczył się trenerki w Hiszpanii i preferuje efektowny, ofensywny styl gry. Umie rozmawiać z piłkarzami, nie patrzy na to, czy ubrał się w ładny garnitur. Myślę, że on, przy wszystkich tych mankamentach polskich piłkarzy, potrafiłby ich możliwie najlepiej przygotować. Urban był zresztą u nas w sztabie, czasami prowadził zajęcia. Leo często mówił: „Właśnie ten człowiek powinien zostać moim następcą”.
Z obozu PZPN i otoczenia Cezarego Kuleszy od początku płynęła narracja, że prezes związku niekoniecznie jest przekonany do byłego szkoleniowca Górnika Zabrze, bo ten ma być jego zdaniem za miękki. Podobno taką opinię przekazywało Kuleszy kilku dziennikarzy. Zapytany, czy rzeczywiście tak uważa, Kulesza stwierdził: „A kto tak powiedział?”.
To typowa gra prezesa PZPN, nie mająca zbyt wiele wspólnego z profesjonalizacją procesu wyboru selekcjonera.
W kilkuodcinkowym serialu „Górnik. Chłopcy z Zabrza”, który można obejrzeć w Canal+, możemy przyjrzeć się temu, jak Urban pracuje z piłkarzami. Kilka wniosków po obejrzeniu: dużo z nimi rozmawia, dba o atmosferę. Gdy przykazuje uwagi graczom, widać jego doświadczenie zawodnicze. Dużo mówi o odwadze i grze na swoich warunkach. Nie jest typem trenera wrzeszczącego na piłkarzy, ale potrafi w mocniejszych słowach zwrócić zawodnikowi uwagę. W jednej ze scen robi tak np. z Norbertem Wojtuszkiem, dziś graczem Jagiellonii Białystok, który według Urbana nie angażował się w wystarczającym stopniu i w jednej z akcji po prostu odpuścił.

Jan Urban
Dani Pacheco: „Przypomina mi Rafę Beniteza”
Wiadomo – to tylko serial, w którym poszczególne sceny były prawdopodobnie autoryzowane. A jaki Urban tak naprawdę jest w szatni? Porozmawialiśmy o nim z dwoma zawodnikami, którzy pracowali z (być może) przyszłym selekcjonerem w Górniku. Dariusz Pawłowski był jego zawodnikiem w sezonie 2021/2022. Raczej pełnił rolę rezerwowego, ale Urban potrafił sprawić, że czuł się ważny w drużynie. Natomiast Dani Pacheco, który w przeszłości był graczem m.in. Atletico, Betisu i Liverpoolu, a teraz awansował do Ekstraklasy z Wisłą Płock, występował w drużynie z Zabrza w latach 2022-2024. Hiszpan stał się ważną postacią drużyny.
– Miałem w swojej karierze wielu trenerów, w tym kilku bardzo znanych. Mogę dziś powiedzieć, że Urban bardzo przypomina mi Rafę Beniteza. Łączy ich sposób pracy z zawodnikami, ale też preferowany sposób gry. Obaj chcą, żeby drużyna grała w piłkę, posiadała ją, ale jednocześnie stawiają na ciężką pracę. Potrafią być dla zawodnika kimś bliskim, trochę kolegą, ale jednocześnie mówią rzeczy trudne, nawet bolesne, kiedy trzeba być bardziej poważnym – mówi Pacheco w rozmowie z Weszło.
A chwilę później dodaje: – Miałem z nim dobrą relację. Trener Urban generalnie stawia na atmosferę. Często jest zabawny, dużo mówi. Tym, co imponuje mi u niego, jest właśnie ta umiejętność połączenia luzu z byciem kimś wymagającym, kiedy tego potrzeba. On dobrze to czuje. Czasami u trenera to może wydawać się sztuczne, nienaturalne, ale u niego – jestem o tym przekonany – jest szczere i prawdziwe. Kiedy trafiłem do Górnika, na początku nie grałem, a on, niekiedy w mocnych słowach, naciskał na mnie, żebym dał z siebie więcej. To mnie motywowało. Wiem, że ma w Polsce opinie trenera, który chce grać typowo hiszpański futbol, ale to nie do końca prawda. On był napastnikiem, który na boisku bardzo ciężko pracował bez piłki i dziś, jako trener, też mocno na to stawia. Wiele razy zwracał nam w szatni uwagę na to, że kluczowe jest właśnie harowanie wtedy, gdy w posiadaniu piłki jest twój rywal.

Pacheco jako zawodnik Górnika
Dariusz Pawłowski: Są dwa mity wokół trenera Urbana
Pawłowski patrzy na Urbana podobnie. Mówi, że są dwa mity wokół jego osoby. – Trener Urban jest za miękki i pozwala na zbyt wiele? To nieprawda. Ok, on wprowadza do szatni dużo luzu, ale gdy coś mu się nie podoba, potrafi opieprzyć. Generalnie są dwa typy szkoleniowców. Pierwszy – gość, który niszczy cię zjebką. Miałem takich. Kiedy tego typu trener na ciebie krzyczy, czujesz się upokorzony. Ale trener Urban jest inny. On krzyknie, podniesie głos, ale robi to w ten sposób, że piłkarz ma świadomość, że to dla jego dobra. Poza tym niedługo później trener potrafi podejść i znów rozluźnić atmosferę. Sprawia, że nie odbierasz tego personalnie. Urban jest też detalistą, bardzo czułym zwłaszcza na błędy technicznie. Pamiętam, że bardzo często, w zasadzie na każdym treningu, zwracał na to uwagę. Nigdy nie odpuszczał. Momentami to było nawet irytujące, bo wydawało mi się, że zrobiłem coś dobrze, a on czepiał się, że można było lepiej. Później jenak dochodziłem do wniosku, że prawdopodobnie miał rację – tłumaczy nam Pawłowski.
Drugi mit to według Pawłowskiego właśnie ta rzekoma „hiszpańska piłka”. – Tak, trener Urban chce posiadania piłki, ale jest też pragmatyczny. Pamiętam spotkania, w których prowadziliśmy np. 2:1 do przerwy, a on w szatni mówi: „Panowie, nie podpalamy się teraz. Musimy grać mądrze, nie odkrywać się. Kluczowe będzie zachowanie balansu”. To nie jest więc jakiś skrajnie hiszpański styl. Trener umie dostosywać grę do warunków. Był obóz, na początku wspólnej pracy, na którym przedstawił nam pomysł na drużynę, mającą grać ofensywnie, ale po chwili powiedział: „Będziemy tego próbować, ale jeżeli zobaczę, że to nie działa, albo sami do mnie przyjdziecie i powiecie, że nie czujecie się w takim systemie dobrze, to wymyślimy coś innego”. Wtedy mieliśmy drużynę, której to pasowało, ale bardziej drewniany zespół pewnie musiałby to modyfikować – opisuje Pawłowski.

Dariusz Pawłowski w meczu Radomiak – Górnik
Zwłaszcza to, co mówi na końcu, pokazuje, że Urban nie jest typem trenera, który koniecznie musi postawić na swoim. Że słucha uwag piłkarzy i potrafi być elastyczny, a to, patrząc również na to, kto wcześniej pracował z reprezentacją, może być bardzo ważne.
Jan Urban kocha futbol, chce chodzić na mecze
Moi rozmówcy, gdy pytam ich, co jeszcze wyróżnia Jana Urbana, wskazują różne rzeczy.
Pacheco: – To człowiek, który kocha futbol, żyje nim. Często zaprasza piłkarzy na kawę i rozmawia z nimi o życiu, o sporcie. Widać, że wie, co dzieje się w świecie piłki. Kiedy prowadził Górnika, mieszkał w Krakowie i często chodził tam na mecze. Chciał być na bieżąco. Jeżeli obejmie reprezentację Polski, na pewno będzie chciał oglądać na żywo jak najwięcej spotkań swoich potencjalnych zawodników.
Pawłowski: – On sprawia, że zawodnicy czują się lepsi niż są w rzeczywistości. Potrafi dać tyle luzu i swobody, że np. ja miałem przekonanie, że spokojnie poradzę sobie na poziomie Ekstraklasy, przeciwko komu bym nie grał. To nawet nie jest kwestia wiary, to nie byłoby właściwe słowo. Trener Urban daje ci pewność, że sobie poradzisz i nie pompuje cię słowami, co robi wielu szkoleniowców, ale wpływa na ciebie całym swoim zachowaniem. Trochę u niego grałem, trochę nie, ale nawet, gdy siedziałem na ławce, czułem się ważny i potrzebny. Inni mieli podobnie. Ciężko jest to opisać, ale kiedy odszedłem z Górnika, trochę mi takiego podejścia brakowało.
I Polak, i Hiszpan nie są zaskoczeni, że to ich były szkoleniowiec był uważany za faworyta do zostania selekcjonerem reprezentacji Polski.
– Wykonał dobrą pracę w Legii, uczył się piłki w Hiszpanii. On ma wszystko, by sobie poradzić w tej roli – mówi nam Pacheco.
– Według mnie nie jest to idealny wybór, ale optymalny w obecnych warunkach. W pracy selekcjonera bardzo ważne są zdolności interpersonalne. Trener Probierz zawsze szedł na wojnę, to go bodźcowało, a Urban jest jego przeciwieństwem. Ma luz, inaczej patrzy na piłkę i życie. Kadra potrzebuje teraz bardziej kogoś takiego niż choleryka. Gdybym miał wskazać najlepszego trenera, z jakim kiedykolwiek pracowałem, wybrałbym dwóch: Urbana i Marcina Brosza – kończy Pawłowski.
JAKUB RADOMSKI
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Sopić: „Ludzie kochają być okłamywani. Ja nie opowiadam bajek”
- Wyborcza rozpacza, że Lewandowski nie napisał o meczu Polek
- Obrona Częstochowy i wielka bezradność. Polki odpadają z EURO
Fot. Newspix.pl