Reklama

Kto zastąpi Lewandowskiego w ataku? Pozostali napastnicy nieźle kończyli sezon

Przemysław Michalak

03 czerwca 2025, 20:52 • 4 min czytania 57 komentarzy

Z Mołdawią i przede wszystkim z Finlandią zagramy bez Roberta Lewandowskiego. Może nam się decyzja napastnika Barcelony nie podobać, ale jej nie zmienimy. Teraz powstaje pytanie, kim najlepiej byłoby go zastąpić. Michał Probierz w ataku nie szukał nowych wariantów, powołując stałych bywalców zgrupowań, czyli Krzysztofa Piątka, Adama Buksę i Karola Świderskiego.

Kto zastąpi Lewandowskiego w ataku? Pozostali napastnicy nieźle kończyli sezon

Dobra wiadomość w kontekście tej trójki jest następująca: licząc od marcowych meczów Biało-Czerwonych, wszyscy regularnie grali w swoich klubach. Każdy miał też w tym czasie ofensywne konkrety, choć nie o wszystkich powiemy, że właśnie w dwóch ostatnich miesiącach osiągnęli szczyt formy.

Reklama

Sprawdźmy dokładnie, jak radzili sobie od końcówki marca.

KRZYSZTOF PIĄTEK

8 meczów, 3 gole

Za Piątkiem fantastyczny sezon (31 bramek na wszystkich frontach), którego ukoronowaniem jest kasowy transfer do Kataru, ale akurat sama końcówka jego pobytu w Basaksehirze była trochę słabsza. W ostatnich trzynastu spotkaniach ligowych tylko raz trafił do siatki z akcji. Działo się to 3 maja w wyjazdowym starciu z Hataysporem, gdy Polak po płaskim zagraniu z prawej strony uprzedził obrońcę i z bliska sfinalizował akcję:

Pozostałe dwa gole padły z rzutów karnych. Powinno być ich więcej, ale licząc od 15 marca, czyli tuż przed wyjazdem na poprzednie reprezentacyjne zgrupowanie, Piątek zmarnował aż trzy jedenastki.

  • 15 marca z Trabzonsporem (0:3)
  • 3 maja we wspomnianym już meczu z Hataysporem (4:2)
  • 9 maja z Fenerbahce (1:4)

Za każdym razem bramkarze rywali wyczuwali jego intencje. W międzyczasie, jakby tego było mało, Piątek wyleciał z boiska w końcówce spotkania z Gaziantep FK. Upadając, dość dyskretnie kopnął wyskakującego z nim do główki Bruno Vianę, ale sędzia to zauważył i pokazał czerwoną kartkę.

Nie mamy więc do czynienia z „Pioną” w najlepszej dyspozycji. Tyle dobrze, że wyjaśnił swoją przyszłość klubową, przyjechał na kadrę z czystą głową i może to pozwoli mu ponownie błysnąć.

ADAM BUKSA

9 meczów, 5 goli, 1 asysta

Z całej trójki naszych napastników on minione tygodnie miał najlepsze. W ostatnich siedmiu meczach duńskiej ekstraklasy zaliczył aż sześć ofensywnych konkretów (5 goli, 1 asysta). Wcześniej przez cały ligowy sezon miał ich raptem siedem, bardziej wyróżniając się w europejskich pucharach.

FC Midtjylland ostatecznie o jeden punkt przegrało walkę o mistrzostwo z FC Kopenhaga, ale Buksa miał duży udział w tym, że ten wyścig trwał do samego końca.

Zanim rozpoczął strzelanie, zaliczył asystę z Aarhus, wpuszczając kolegę w pole karne, a ten uderzył pod poprzeczkę. W następnych meczach Polak już przejął rolę egzekutora. Z FC Kopenhaga (4:2) zaczął strzelanie w 29. minucie, kiedy sytuacyjnie wbił piłkę do siatki, i zakończył w końcówce, wykorzystując rzut karny.

W następnej kolejce z FC Nordsjaelland (2:3) przypomniał, że potrafi dobrze grać głową.

Pięć dni później on i koledzy wzięli srogi rewanż na Nordsjaelland (5:0). Polak ustalił wynik po składnej kontrze.

W przedostatniej kolejce z Broendby Buksa efektownym uderzeniem zza pola karnego zapewnił wygraną, dzięki której na koniec były jeszcze emocje związane z kwestią mistrzowskiego tytułu.

Cały sezon Buksa zamknął następująco: 39 meczów, 15 goli, 2 asysty. Co najmniej nieźle.

KAROL ŚWIDERSKI

6 meczów, 2 gole, 1 asysta

Świderski w Panathinaikosie lubi duże mecze. W Lidze Konferencji strzelił pięknego gola z Fiorentiną, a w play-offach greckiej ekstraklasy najlepszy był z PAOK-iem Saloniki (3:1) i z AEK-iem Ateny (2:1).

W spotkaniu ze swoim byłym klubem Polak najpierw przejął piłkę po stracie Mateusza Wieteski, a po chwili zaliczył asystę na 1:0. W drugiej połowie samemu efektownym uderzeniem głową podwyższył prowadzenie na 3:0. Swoją drogą, Wieteska miał wtedy wyjątkowo zły dzień, bo później strzelił jeszcze samobója i nie sięgnął piłki po dośrodkowaniu do Świderskiego.

Z AEK-iem napastnik Biało-Czerwonych miał udział przy bramce wyrównującej, by następnie skutecznie wykonać decydujący rzut karny, co też pokazywało, jaką ma pozycję w drużynie.

Panathinaikos zakończył sezon jako wicemistrz i zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Główna obawa w przypadku Świderskiego dotyczy faktu, iż od jego ostatniego meczu dla Koniczynek minął już prawie miesiąc.

*

Kogo spodziewamy się w ataku na Finlandię? Karol Świderski wydaje się najpewniejszy składu, ale przy nim powinna się jeszcze znaleźć bardziej typowa „dziewiątka”. Tutaj stawialibyśmy na Adama Buksę, który aktualnie jest chyba w lepszej formie niż Krzysztof Piątek. Michał Probierz dwójkę Świderski-Buksa wystawił już na zakończenie Ligi Narodów ze Szkocją, więc mniej wie, czego wtedy może oczekiwać.

Bylibyśmy natomiast mocno zaskoczeni, gdyby selekcjoner od początku zdecydował się i na Buksę, i na Piątka. To zawodnicy zbyt podobni do siebie, bardziej wchodzący sobie w drogę niż się uzupełniający, co widzieliśmy na Euro 2024 z Austrią, gdy zaczęli razem w ataku.

Teoretycznie jest jeszcze możliwość, że wspomagającym główną „dziewiątkę” zostałby Mateusz Bogusz, co już mu się zdarzało, ale na nasze oko do tej pory pokazał w reprezentacji zbyt mało, żeby w niezwykle ważnym meczu dostać tak istotną rolę.

CZYTAJ WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. 400mm.pl

57 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama