W poprzednią niedzielę na Canal+ swoją premierę miał serial „Wisła Cupiała”. Sama nazwa wskazuje, o czym jest produkcja i jeśli ktoś jest kibicem Białej Gwiazdy, to dla niego właściwie pozycja obowiązkowa. Za reżyserię był odpowiedzialny Michał Trela, z którym porozmawialiśmy o kulisach produkcji. Zapytaliśmy, skąd pomysł na serial o Wiśle Kraków, jakie były trudności w realizacji, kogo i jak namawiał na wywiady, kto wypadł ze scenariusza, czy skandale kibicowskie zostały obiektywnie przedstawione i czy na ekranie pojawia się sam Bogusław Cupiał?

W niedzielę 1 czerwca zostanie wyemitowany kolejny odcinek poświęcony stricte kibicom Wisły Kraków. Pierwszy toczył się wokół lat 90., zmian w klubie i Polsce oraz postaci Cupiała, a dwa ostatnie skoncentrują się na trenerach i piłkarzach.
***
Co cię podkusiło, żeby stworzyć taki serial?
Odpowiedź jest najprostsza z możliwych, to znaczy: szefowie mnie podkusili. Zostałem zaproszony na łączenie, na którym powiedziano mi, że Canal+ chce zrobić produkcję o Wiśle Kraków Bogusława Cupiała i że zostałem wyznaczony jako jedna z trzech osób do realizacji. Później jednak, w toku dalszych prac, wyszło, że sam robię ten serial pod kątem redakcyjnym. Spadło mi to z nieba i musiałem sobie poradzić.
Kiedy konkretnie to było?
Usłyszałem o tym planie w sierpniu 2023 roku, ale wtedy nie było jeszcze zielonego światła na robienie zdjęć, nagrań. To trwało kilka miesięcy, ale wykorzystałem ten okres na przygotowania. Odświeżyłem sobie na przykład książki: „Sen o potędze” Mateusza Migi czy „Wisłę w ogniu” Szymona Jadczaka, a poza tym artykuły z tamtych lat. Robiłem też wstępne rozeznanie, kogo w serialu chciałbym umieścić.
W czasach Wisły Cupiała byłem dzieckiem, więc zależało mi, żeby spotkać się z ludźmi, którzy wtedy byli blisko klubu. To były niezobowiązujące spotkania, „konsultacje społeczne” ze starszymi dziennikarzami albo kibicami, których wyłowiłem sobie z Twittera. Pytałem fanów Wisły, co chcieliby zobaczyć w serialu, gdyby mieli możliwość wpłynięcia na treść. Wreszcie w końcówce poprzedniego sezonu pojawiło się to zielone światło. Poczekałem do końca sezonu i latem 2024 roku zaczęliśmy nagrania.
Jak powstawał serial „Wisła Cupiała”? Michał Trela odsłania kulisy produkcji
Powiedzieli ci w Canal+, że możesz robić to jak chcesz? Że budżet i ramy nie grają roli, czy były jednak jakieś ograniczenia?
To było dopinane na bieżąco. Dopiero wchodziłem w świat robienia seriali. Są ludzie pracujący w telewizji, którzy przebijali się coraz wyżej poprzez robienie materiałów filmowych, skrótów, tych krótszych form newsowych. Coś takiego można nazwać wstępnym przygotowaniem – wstępnym, ale jednak. Natomiast ja przyszedłem do telewizji bezpośrednio z pisania, jak wiesz. Nie wiedziałem nic o działach produkcyjnych, nawet wewnątrz Canal+, dlatego doświadczonym kolegom zadawałem mnóstwo głupich pytań. Mój montażysta i główny operator, Michał Ćwiek, pewnie nie raz łapał się za głowę, ale dla mnie to była nauka na żywym organizmie od zera.
Miałem wyobrażenie, że będziemy grać obrazkami z wielkich meczów z Barceloną, Realem czy Schalke. Myślałem, że to będzie samograj, ale z czasem dowiadywałem się, że tu jest jednak sporo ograniczeń. Że te mecze nie były pokazywane w Canal+ i nie ma możliwości, żeby użyć ich w serialu. Były też kwestie prawne, bo inaczej jest z prawem cytatu w normalnych materiałach, newsowych do telewizji, a inaczej w serialu. Musiałem mocniej bazować na archiwum Canal+.
Na każdym etapie musiałem sobie urealnić, co z tego będzie. Kiedy dowiedziałem się, że mecze pucharowe Wisły nie mogą zostać pokazane, musiałem kompletnie wywrócić koncepcję. Chciałem opowiadać historię chronologicznie i okej, pierwszy odcinek taki jest, kończy się na rzucie nożem. Ale potem powinniśmy przejść do Realu Saragossa, do Franciszka Smudy i przechodzić przez Wisłę Henryka Kasperczaka. Ale doszedłem do wniosku, że to musi wyglądać inaczej. Że trzeba opowiedzieć o Wiśle Cupiała bardziej przez pryzmat postaci, a nie wydarzeń. Stąd podział na bloki tematyczne: Cupiał, trybuny, trenerzy, piłkarze.

Fakt, wtedy serial musi mocniej stać na postaciach. W pierwszym odcinku trochę ich się pojawiło, wyciągnąłeś z jaskini na przykład Adama Nawałkę. Niestety zakładam, że przynajmniej jedna z osób, którą chciałeś wziąć do rozmowy, wypadła z koncepcji przez śmierć i mam na myśli Franciszka Smudę.
To prawda. Z przerażeniem obserwowałem „pierwszą fazę”, kiedy wiedziałem, że taki serial będzie dopiero powstawał. Zanim ruszyliśmy, jeszcze żył Wojciech Łazarek. Potem Orest Lenczyk wypadł z pierwotnej listy, a z nim mam taką historię, że dzwoniłem z pytaniem o wywiad w dniu jego śmierci. Wcześniej wiedziałem tylko na zasadzie hasła, że jest „chory”. W czerwcu zeszłego roku chciałem się dowiedzieć, jak wygląda u niego sytuacja zdrowotna. Odebrał jego syn i czułem, że chce delikatnie powiedzieć „nie”. Utrzymałem się na linii, zapowiadając, co robię, ale usłyszałem „Dziękuję, to nigdy nie będzie możliwe”. Przeprosiłem, rozłączyłem się, okej, nie ma tematu. Tego samego dnia zobaczyłem komunikat, że Lenczyk zmarł.
Historia z Franciszkiem Smudą była podobna. Dzwoniłem na jego numer, wiedząc, że jest chory, ale nie wiedziałem, że aż tak. Potem zupełnie niespodziewanie zmarł Artur Sarnat i zacząłem sobie myśleć, że to przerażające, ile osób tak ważnych w kontekście tamtych lat już umarło. A nie mówimy jednak o Wiśle sprzed 50 lat, tylko 20-30. Dlatego ten początek z ustawianiem postaci do rozmowy był dość dramatyczny.
Niestety w historii Wisły tych postaci jest tyle, że niektóre musiały zostać potraktowane pobieżnie. Ktoś będzie mógł pomyśleć, oglądając mój serial: „Ale jak to, nie ma Pawła Brożka, Tomasza Frankowskiego?”. No, nie ma. Musiałem zdecydować się na konkretną pulę osób i brak niektórych przeboleć z różnych przyczyn, zwłaszcza wiem, iż serialowe plany Canal+ tego lata się nie kończą. Być może kolejne produkcje opowiedzą więcej o postaciach, które u mnie się nie pojawiły.
Jakie miałeś jeszcze niespodziewane trudności w tworzeniu serialu?
Problemem była logistyka na zasadzie: ktoś może, ale nie wtedy. Ktoś nie chce, więc trzeba go namawiać. Dużo było z tym zachodu, a przecież miałem codzienną pracę dla Canal+ i współpracę z Weszło. Jak wiedziałem, że gdzieś jadę komentować mecz, od razu planowałem, czy nie ma tam kogoś do serialu lub przydatnej rozmowy poza kamerą.
Gdybyś był zadeklarowanym kibicem Cracovii, myślisz, że trudniej byłoby ci stworzyć serial o Wiśle?
Patrząc całościowo na moje działania dziennikarskie, mam łatwiej. Oczywiście nikt mi nie uwierzy, ale nie jest mi bliżej do żadnej ze stron. Jak piszę dobrze o Wiśle, to jestem po stronie Wisły. Jak dobrze o Cracovii, to jestem za Cracovią. Jestem przyzwyczajony do takich opinii, ale ja się tutaj nie wychowywałem i klimat krakowskiej świętej wojny jest dla mnie czymś, co obserwowałem jedynie z boku. Gdybym dostał propozycję zrobienia serialu o Cracovii Filipiaka, mógłbym zrobić go tak samo. Wydaje mi się, że w tej kwestii nie jestem dla nikogo z gruntu niewiarygodny.
Kiedy mogłem podzielić się informacją ze światem, że będzie serial o Wiśle, kibice przyjęli to z wielkim entuzjazmem. Ale mam takie poczucie, że wy, drodzy kibice, jeszcze nie wiecie, jak ta historia jest opowiedziana. Jestem przygotowany na to, że już wkrótce odbiór będzie zupełnie inny, bo każdy coś innego z Wisły Cupiała zapamiętał najmocniej. Dla mnie, na każdym etapie, z każdym z tych odcinków, przebija się fakt, że to nie jest historia czarno-biała. Tak, to jest opowieść o największej polskiej drużynie z początków XXI wieku. Ale też opowieść o zmarnowanych szansach, grzechach i problemach, których się nie rozwiązywało. Ten serial ogółem to nie laurka, bo postać Bogusława Cupiała ma w sobie sprzeczności.
Dziś kibice Wisły są wyczuleni na ataki w ich stronę. Pierwszy odcinek kończy się zapowiedzią niefajnych historii kibicowskich, na czele ze skandalem nożowniczym. Poza tym bierzesz też do serialu Szymona Jadczaka, którego – delikatnie mówiąc – kibice Wisły nie uwielbiają. Dlatego pewnie pojawią się pytania, czy tematy niewygodne dla tej społeczności przedstawiłeś jak należy, obiektywnie, nie pod tezę. Zakładam, że chciałeś jak najlepiej i nie poświęciłeś temu ani dwóch minut na ekranie, ani też nie waliłeś w kibiców jak w bęben przez godzinę. Ale sam pewnie wiesz, że to wywoła dużą dyskusję.
Dlatego nastawiam się, że względnie dobra atmosfera wokół tego serialu panuje pewnie do niedzieli. Właśnie wtedy będzie odcinek o trybunach. Zobaczymy, co będzie po nim. Akurat ten serial dotyczy konkretnych ram czasowych, więc mam tę łatwość, że nie muszę wchodzić w okres, gdy „Sharksi” przejmowali klub. Nie ma tam również słynnej akcji ratunkowej, Radłowa i innych. To nie są tematy mojego serialu, a mimo to w obrębie jasnych ram dostaliśmy chyba największy skandal w polskiej piłce związanych z trybunami. Różne rzeczy się działy, ale żeby rozpoznawalny na świecie piłkarz został trafiony nożem na meczu europejskich pucharów przez kibica, a potem drużyna została wykluczona na rok? Nie możesz o tym powiedzieć: „no, zdarzyło się, trudno, lecimy dalej„.
„Wisła Cupiała”. O czym w serialu opowie Szymon Jadczak?
Nie poświęcisz temu kilku minut. Bez szans.
Dokładnie. Kolejna rzecz jest taka, że w końcówce rządów Bogusława Cupiała mieliśmy bardzo głośny w skali całej Polski bojkot na trybunach i walkę z prezesem Bednarzem. Następne lata pokazywały, że on był ostatnim bastionem przed tym, co wydarzyło się po Cupiale. Tego wątku też nie zlekceważysz. W ostatnich pięciu latach Cupiała w Wiśle najważniejsze nie są żadne wydarzenia sportowe, tylko temat walki o przetrwanie i problemy finansowe związane także z tym, co działo się na trybunach.
Teraz pytanie: kto mógł opowiedzieć o tym wiarygodnie? Ja znam kilka osób z trybun, które mogłyby. Tylko że jeśli ktoś był w środku, nie zszargał sobie nazwiska tamtymi czasami i aktualnie ma poczucie bezpieczeństwa, nie wyjdzie do serialu Canal+ z twarzą i nazwiskiem. To zrozumiałe. Inne osoby, które już mają zepsuty wizerunek…
Nie było możliwości zmiany głosu, z wywiadem plecami do kamery?
Osoby, które mi wskazano, nie zgodziły się pod żadnym pozorem. Powiedziały tylko, że mogą spotkać się prywatnie i opowiedzieć, ale nic więcej. A ja potrzebowałem osób, które wystąpią w produkcji. Wiem, jak jest oceniany Szymon Jadczak przez Twittera Wisły, ale uważam, że odegrał ważną rolę i jest obeznany w tych trudnych tematach, pisząc też istotną książkę. Uznałem, że to właściwa osoba.
Ale też, żeby było jasne, społeczność wiślacka jest specyficzna i tak jak mówi się o niej dużo złego, tak też dużo i pozytywnie. To pewien fenomen, że w najgorszym okresie sportowym oni mają rekordy frekwencji. To także efekt Wisły Cupiała, tego pokolenia, które wychowało się na meczach pucharowych i ma ogromną sympatię do klubu. Dlatego też ten temat starałem się dobrze wyważyć. To znaczy: chciałem ująć trybuny zarówno jako problem, jak i błogosławieństwo.

Kto cię zaskoczył w trakcie wywiadów do serialu?
Pierwsze zaskoczenie to Maciej Żurawski. Miałem go za herosa, główną gwiazdę polskiej piłki przed Lewandowskim. A na rozmowie dostałem człowieka, który opowiadał o swoich wątpliwościach, jak trudno było mu się wpasować do Wisły, jak ciążyła na nim presja rekordowego transferu, a przecież koledzy pisali mu kwoty na piłkach.
Drugie zaskoczenie to Marcin Baszczyński. Co tydzień da się go usłyszeć przy meczach i myślałem, że w trakcie wywiadu będzie jak to on: uśmiechnięty, dużo anegdotek i humoru. Ale nagle powiedział mi, że nie wie jak podejść do tematu, bo to ogromna część jego życia. Po prostu momentami łamał mu się głos i to było uderzające. Zrozumiałem, jaki dla tych ludzi to jest ładunek emocjonalny.
Michał Trela: „Kapka zadzwonił przy mnie do Cupiała”
Namawiałeś Bogusława Cupiała na udział w serialu?
Jakby się zgodził, nie musiałbym robić nic więcej! Nie, nie pojawia się w żadnym z odcinków osobiście, ale oczywiście, że to była pierwsza osoba, z którą spróbowałem się skontaktować i to nie raz. Najpierw poprzez różne osoby, które mają z nim kontakt. I w różnych odstępach czasu. Raz miałem cień nadziei, że to się uda. Przeprowadzałem rozmowę ze Zbigniewem Kapką, człowiekiem, który jest blisko Cupiała. Spytałem Kapkę, czy on widzi w tym jakieś szanse. Powiedział :”spróbujemy”, wyciągnął telefon i zadzwonił przy mnie do Cupiała. Rozmawiali, Cupiał wypytywał Kapkę o wszystko, aż w końcu zakończył: „wiesz, że ja nie udzielam wywiadów”. Spodziewałem się odmowy od razu, a ta była dłuższa. I trzecia, ale nie ostatnia.
Później nagrywałem wywiad z Tomaszem Pruskiem, dziennikarzem gospodarczym, który jest w serialu po to, żeby ktoś opowiedział o dawnych czasach nie od strony sportowej. To jedna z osób, która zrobiła z Cupiałem dwa wywiady. To chyba rekord. Opowiedział mi, że jak kiedyś pisał sylwetkę Bogusława Cupiała do „Gazety Wyborczej”, Cupiał odmawiał, więc pisali ją bez niego. Docierali do pierwszych nauczycieli, bardzo głęboko, aż w końcu stwierdził, że skoro tak daleko idą, to już sam porozmawia. Ta historia podtrzymała we mnie nadzieję.
Spróbowałem ostatni raz. Napisałem do Telefoniki długiego maila m.in. z argumentami, kto będzie w serialu, co jest opisywane i dlaczego byłoby dobrze, gdyby Bogusław Cupiał tam był. Uznałem, że jeśli ma odmówić, to właśnie tak, bezpośrednio w korespondencji ze mną, a nie przez kogoś. No i zadzwonił do mnie jego doradca z firmy. Im zależało, usłyszałem, że Cupiał cieszy się z takiej produkcji i chętnie ją obejrzy, ale nie zmieni swojej decyzji o funkcjonowaniu w świecie publicznym. To była czwarta próba, ostatnia.
Nikłe były szanse. Nie oszukujmy się.
To prawda. Cupiał nie wystąpił przed kamerą nigdy. Wszystkie jego nieliczne wywiady były materiałami pisanymi.
Dlaczego twój serial warto obejrzeć?
Lubię, kiedy sport jest pretekstem do opowiadania o świecie, o ludziach. Mam nadzieję, że tym serialem udało się uchwycić obrazek epoki, pokazać zjawisko, jakim była Wisła Cupiała. Ja się łapałem za głowę, kiedy szukałem obrazków z lat 90. Człowiek zapomina, jak wyglądały trybuny, boiska, miasta, właściwie wszystko. Na podstawie tamtych lat widać, jaki skok cywilizacyjny zrobiła nie tylko polska piłka, ale cały kraj. Ja staram się pisać teksty takie, jakie sam chciałbym przeczytać i to samo starałem się zrobić z serialem. Nie prosiłem o to, ale skoro było mi to dane, zależało mi na stworzeniu tego świadectwa epoki z Wisłą Cupiała jako ważnym elementem tamtych czasów.
CZYTAJ WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW:
- Kowal: Wisła Kraków jest w dupie i się w niej mebluje
- KATASTROFA! Wisła Kraków jest przeklęta. I skazana na I ligę
- Nocny wpis Jarosława Królewskiego. “Pełna odpowiedzialność jest na moich barkach”
- Królewski nie chce rewolucji. “Powinniśmy robić to, czego się nauczyliśmy”
- Wisła Kraków ugrzęzła w 1. lidze. Niechlubny rekord klubu
fot. NewsPix.pl