Reklama

Rutkowski o mistrzostwie Lecha: Mieliśmy wszystko, żeby to zrobić

Szymon Janczyk

30 maja 2025, 12:05 • 9 min czytania 40 komentarzy

W rok od „wyczerpania marginesu błędów” do mistrzostwa Polski. Lech Poznań odbudował się w imponujący sposób, co podczas spotkania z mediami docenił Piotr Rutkowski. Właściciel klubu chwalił dyrektora sportowego Tomasza Rząsę oraz Nielsa Frederiksena. — Sztab szkoleniowy był kluczowy. Pozostałe filary czekały na wykrzesanie potencjału — oznajmił. Jak ocenia sezon Lecha? Czy zwolniłby trenera, gdyby nie zdobył tytułu? Co przeżywał w końcówce sezonu? Zapraszamy na raport z Poznania.

Rutkowski o mistrzostwie Lecha: Mieliśmy wszystko, żeby to zrobić

Ubiegłoroczne spotkanie z Piotrem Rutkowskim nie należało do tych, na których ze stoickim spokojem rozprawia się o sukce.sach i problemach. Po fatalnym sezonie prezes i właściciel Lecha Poznań wyliczał błędy, piętnował pomyłki, stawiał zarzuty. Rzucił pamiętne „margines błędów się skończył”, najmocniej uderzając w skauting.

Reklama

— Skauting podaje nam listę i my z niej wybieramy. Skoro zdecydowaliśmy się na sprowadzenie kontuzjowanego Gholizadeha, to znaczy, że lista była słaba. Zainwestowaliśmy dużo w Hoticia i Gholizadeha, a oni nie dali nam nic. To jest odpowiedzialność, która spada na skauting i oni wiedzą, że limit się wyczerpał. Skauting ma nam udzielić odpowiedzi i dać odpowiednich zawodników. Oceniając długofalowo, widzę poprzednie dobre sezony z silną kadrą — tłumaczył dziennikarzom.

Gdy więc Rutkowski pojawił się na spotkaniu mediów z Tomaszem Rząsą po mistrzowskim sezonie, nie mógł odmówić sobie żartobliwego podsumowania minionego roku.

— Margines błędów teraz się powiększył! — oznajmił.

Rutkowski podsumował klęskę Lecha. “Dział skautingu wie, że limit błędów się wyczerpał”

Dyrektor sportowy może i nie dostał przyzwolenia na swobodne zawalenie najbliższych miesięcy, ale dowiedzieliśmy się, jak Piotr Rutkowski ocenia miniony sezon i czy cenzurka byłaby taka sama, gdyby na mecie odbierał srebrny medal zamiast złotego.

Piotr Rutkowski po mistrzostwie Lecha Poznań: Kontynuowaliśmy proces, który działał, zanim włożyliśmy sobie kij w szprychy

Już pół roku temu Piotr Rutkowski zdiagnozował, od czego zależy sukces lub niepowodzenie Lecha Poznań. — Trener to najważniejsza osoba w klubie, jeśli on nie pyknie, to wiele innych rzeczy też zawiedzie — oznajmił na spotkaniu z mediami w połowie sezonu.

Jakby to ująć, trener pyknął. W procesie wyboru Nielsa Frederiksena Lech wspomagał się danymi, zewnętrzną firmą analityczną oraz wywiadem środowiskowym, ale nasze źródła twierdzą, że ostatecznie to Tomasz Rząsa wskazał palcem na konkretnego szkoleniowca i wziął decyzję na siebie. Rutkowski mu zaufał, bo od dawna twierdzi, że dyrektor sportowy potrafi zatrudnić dobrego trenera.

Lech Poznań i poszukiwanie trenera idealnego

— Dyrektorów rozliczam w okresie długofalowym. Trwa on od trzech do pięciu sezonów. Myślę, że poprzednie sezony z dyrektorem Rząsą były dobre i ja je dobrze oceniam — mówił w poprzednich miesiącach właściciel klubu.

Piotr Rutkowski wrócił do tego wątku, gdy opowiadał o tym, co działo się w trakcie mistrzowskiego sezonu. Szczególnie w marcu i kwietniu, gdy Lech spadł z najwyższego stopnia podium, gdy wyprzedził go Raków Częstochowa.

jacek rutkowski

Maja, Jacek i Piotr Rutkowscy

— W marcu, gdy straciliśmy prowadzenie, ktoś mnie pytał: co zrobię teraz z Tomkiem Rząsą? Powiedziałem wtedy o celach, które go dotyczą. Na jedne ma większy wpływ, na inne mniejszy — tłumaczył nam Rutkowski, wymieniając cztery filary, których spełnienie powinno zapewnić Lechowi Poznań mistrzostwo kraju.

  • trener dobrany do filozofii klubu,
  • intensywny, ofensywny styl gry,
  • akademia, dostarczająca jakościowych młodzieżowców,
  • odpowiednio zbudowana kadra

Sukces rzetelnej pracy. Jak Lech Poznań został mistrzem Polski? [REPORTAŻ]

— We wszystkich obszarach byliśmy zadowoleni, ja byłem zadowolony. W zeszłym roku w czerwcu, gdy o tym mówiliśmy, nie funkcjonował pierwszy filar, trener. Filozofia gry nie funkcjonowała, byliśmy wolni, defensywni, nie dominowaliśmy. Akademia dostarczała piłkarzy, ale nie dostarczyliśmy transferów. Mówiliśmy głośno o pomyłkach — wyjaśniał dalej prezes Lecha.

Rozliczając rok bez mistrzostwa i pucharów oberwało się wtedy poszczególnym zawodnikom, którzy byli drodzy i nie gwarantowali jakości. Twierdził, że źle określono priorytety na poszczególnych pozycjach. Cofnijmy się do tamtych wypowiedzi.

„Musicie zapieprzać”. Piotr Rutkowski: Dane motoryczne pierwszym filtrem przy transferach Lecha

— Zarzuca się nam, że nasz zespół jest za wolny. Teraz, jeśli będziemy sprowadzali skrzydłowych i bocznych obrońców, to musimy wiedzieć, że oni są szybcy. Płacimy 100 tysięcy euro za pozyskiwanie danych, ale trzeba też je dobrze czytać. W sposobie gry Nielsa Frederiksena kluczowa będzie szybkość — to maj 2024, podsumowanie tamtego sezonu.

Faktycznie, przestawienie filtrów na intensywność, okazało się kluczowe. Lech Poznań miał największą liczbę zawodników w lidze, którzy biegają średnio ponad siedemset metrów z prędkością minimum 20 km/h. To tak zwane High Speed Runs. Znacząco zwiększyły się osiągi w sprincie, intensywność pressingu. Tomasz Rząsa zdradził nam, że odkąd jest w klubie, nie było drużyny, która wykręcałaby tak dobre wyniki jeśli chodzi o naciskanie rywala w fazie, gdy ten ma piłkę.

Piotr Rutkowski zdradził, że to zasługa działu naukowego, który rozwija modele profilujące zawodników pod kątem piłkarskim i fizycznym.

— Pierwszym filtrem będą dane motoryczne, pod tym względem pracujemy tak samo, ale dołożyliśmy nowinkę. Mamy dodatkowe narzędzia, profile motoryczne na konkretne pozycje, bo one mogą się różnić. To krok do przodu i ogromny sukces działu naukowego. W marcu, kwietniu, zamknęli wszystkie dane z różnych platform w jeden dashboard, mamy też trzy własne algorytmy. Możemy zmierzyć wszystkich zawodników, sprawdzić, kto jest najlepszy.

Oto plany transferowe Lecha Poznań! Kontrakt dla gwiazdy, odejścia i wzmocnienia

Właściciel klubu już w grudniu był pod wrażeniem tego, „jak szybko Niels Frederiksen ogarnął zespół”. — Przyszedł i powiedział: “Panowie, musicie zapieprzać”. Trener rządzi twardą ręką. Radek Murawski mówił, że nie miał tak intensywnego okresu przygotowawczego. Kiedy rekrutowaliśmy trenerów, każdy z nich dostał pytanie o to, w jaki sposób podniesie intensywność na treningu. Fajne jest również to chłodne budowanie relacji, które pozwalają wymagać. Żaden piłkarz nie ma teraz niczego odpuszczane, nawet Mikael Ishak.

Mikael Ishak notuje najlepszy sezon karierze, także biegowo. Biegał w sprincie średnio 70-100 metrów, teraz biega ponad 200.

Gdy opisywaliśmy kulisy budowania mistrzowskiego Lecha Poznań, zwracaliśmy uwagę właśnie na to, że zniesienie hierarchii w zespole było czymś ekstra, czymś, czego w opinii wielu osób w klubie nie byłby w stanie zapewnić żaden polski trener, nikt z naszego kręgu kulturowego. Potrzebny był ktoś z zewnątrz.

Inna sprawa, że wymagania i intensywność przełożyły się na trudną wiosnę Lecha. Ali Gholizadeh przez bity miesiąc grał na blokadach, czekał na koniec sezonu i zaplanowany zabieg. Z urazami mierzyło się wielu zawodników, zwłaszcza ofensywnych, bazujących na szybkości. — Piłkarze eksplozywni zawsze są bardziej narażeni na kontuzje, one w pewnym momencie muszą się pojawić — wyjaśniał Tomasz Rząsa.

Lech się z tym liczył, reagował. Poszerzył sztab szkoleniowy o trenera siłowego, który ma za zadanie pracować indywidualnie z zawodnikami, zwiększyć wytrzymałość mięśni, pomóc w powrocie po urazie. To także ruch wyprzedzający, który ma sprawić, że łatwiej będzie łączyć ligę z pucharami.

Co było kluczem do mistrzostwa Polski Lecha Poznań? Rutkowski: Sztab szkoleniowy

Piotr Rutkowski wyliczając jak klub spełnił cztery filary, o których wspomniał, zwrócił uwagę na to, że w momencie, kiedy kręgosłup drużyny wypadł przez urazy, mistrza Polski pociągnęli adepci akademii.

— Sztab jest dobry, nie mam uwag. Gramy tak, jak powinniśmy grać. Przegrywamy niektóre mecze, których nie powinniśmy przegrać, ale to nie wina dyrektora. Kadra jest dobra, młodzi wchodzą i dają radę, nawet musieli nas ciągnąć gdy pojawiły się kontuzje.

Tomasz Rząsa chwalił za to Nielsa Frederiksena, który „miał odwagę wprowadzać młodych”. — Graliśmy o tytuł, ale nie kombinował, tylko postawił na Wojciecha Mońkę, gdy była taka potrzeba. Co nawet ważniejsze, gdy piłkarz popełnił błąd w Radomiu, nie skreślił go. Poszedł do niego i powiedział: będziesz grał, wychodzisz w kolejnym meczu, nie przejmuj się. Wojtek potem się odpłacił grając świetnie z Puszczą, z Lechem. W pewnym momencie czuć było, że to już za duży bagaż emocjonalny dla niego i usiadł na ławce, ale w kluczowym momencie dał radę.

Frederiksen. Zastał Lecha rozbitego, zrobił mistrzowskiego

Dyrektor sportowy klubu twierdzi, że poprzedni sezon, zwłaszcza wiosna, był efektem przesilenia, jakie nastąpiło w zespole po udanym okresie. Ogromnie się tym rozczarował. Piotr Rutkowski już wcześniej sugerował, że błędem było przestawienie wajchy na doświadczonych zawodników.

— Górna granica wynosi 28 lat. Latem sprowadziliśmy graczy starszych, bo uznaliśmy, że piłkarze 22, 23, 24 i 25-letni nie są tak dobrzy, jak ci bardziej doświadczeni. Chcieliśmy postawić przede wszystkim na jakość i skorzystanie z mocnego rynku. Zaczęliśmy przedłużać kontrakty i kosztowało nas to dużo. Myśleliśmy o jakości i doświadczeniu i liczyliśmy na to, że oni będą to kontynuować. Szatnia stała się za stara, za wygodna. Znów potrzebujemy młodzieńczej fantazji i zawodników, którzy marzą o czymś więcej. W tej szatni już nikt nie marzył — mówił przed rokiem, w maju.

Teraz Piotr Rutkowski podkreślał zasługi nowego sztabu w odbudowie Dino Hoticia, w przebudzeniu Aliego Gholizadeha. Generalnie: w tym, że Lech znów stał się drużyną. W tym aspekcie właściciel porównał klub do Rakowa Częstochowa.

— W Rakowie kontynuowano proces, który funkcjonował, u nas też kontynuowaliśmy to, co funkcjonowało, zanim sami zrobiliśmy sobie problem. Nawet w zeszłym roku ten zespół był, młodzież była, ale włożyliśmy sobie kij w szprychy. Raków dobrze się przygotował, miał dobrą kadrę. Myśmy dokooptowali przede wszystkim sztab szkoleniowy. On był ważny, kluczowy. Pozostałe filary były, czekały na wykrzesanie potencjału.

Nerwowy finisz ligi Lecha Poznań. Piotr Rutkowski: Przecież mamy wszystko, musimy to zrobić

Gdy zapytaliśmy Piotra Rutkowskiego o to, czym różni się to mistrzostwo od poprzedniego, zaznaczył, że tym razem atutem Lecha Poznań będzie to, że nie musi zmieniać trenera. Właściciel klubu utrzymuje, że nie zrobiłby tego jednak nawet gdyby skończył ligę na drugim miejscu. Przypomnieliśmy mu jego grudniową deklarację:

— Jeśli nie zakończymy sezonu z mistrzostwem, to nie powiemy, że trzeba zmienić trenera, bo nie dowiózł. Oglądaliśmy Lecha ubiegłej wiosny i widzimy, ile rzeczy się zmieniło.

Wiadomo, że po fakcie łatwo filozofować, ale prezes Lecha stwierdził, że nawet przez moment nie myślał o zmianie na tym stanowisku.

— Byłem zadowolony w grudniu, w marcu i teraz, nic się nie zmieniło. Rozebraliśmy na czynniki pierwsze poszczególne cele. Były uwagi do sztabu, pojawiały się pytania, czemu coś wygląda tak, a nie inaczej, czemu nie wypaliło. Nigdy jednak nie było tak, że nie uważałem, że zrobiliśmy dobrą robotę w tych obszarach. W marcu w ogóle nie myślałem o trenerze. On też zrobił dobrą robotę. Zależało nam z Tomkiem na stabilizacji, bo przecież dobrze graliśmy, dobrze wyglądaliśmy. Mieliśmy słabsze mecze, w których rywal nas zaskakiwał, ale każdy zespół tak ma — ocenił.

Piotr Rutkowski o jesieni Lecha Poznań. „Trener rządzi twardą ręką”

Piotr Rutkowski wyznał też, że ostatnie miesiące były dla niego „straszne emocjonalnie”. — Drugie miejsce było frustrujące. Czujesz, że jesteś najmocniejszy we wszystkim, pojawiają się problemy zdrowotne, pewne sprawy zaczynają się wymykać. Przeżywałem Śląsk Wrocław, Radomiaka. Myślałem: to niemożliwe, przecież mamy wszystko, musimy to zdobyć!

Musieli i zdobyli. W analizach, które Lech przeprowadzał w trakcie sezonu, wychodziło, że na koniec to on sięgnie po tytuł. Można stwierdzić, że wisiał on na słupku, nodze Macieja Rosołka (to akurat spora gwarancja sukcesu – dla rywala), rękawicy Bartosza Mrozka, ale globalnie, patrząc na cały rok, był on po prostu bardzo udany, odzwierciedlał kawał wykonanej pracy.

Jeszcze więcej szczegółów tej pracy na Weszło zdradzi wkrótce dyrektor sportowy Tomasz Rząsa, który udzielił nam dłuższego wywiadu o tym, jak powstała i funkcjonowała i funkcjonowała mistrzowska drużyna.

CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ NA WESZŁO:

Z POZNANIA SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

40 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama