Lech Poznań zamierza bardzo poważnie podejść do tematu letniego okna transferowego. Przed walką o fazę ligową Champions League świeżo upieczony mistrz Polski ma się wzmocnić w ofensywie i zatrzymać kluczowych zawodników. Być może nawet Afonso Sousę, który otrzymał od klubu ofertę nowego kontraktu. Oto plany zakupowe Kolejorza, o których opowiedział Weszło Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy klubu.

Z dyrektorem sportowym Lecha Poznań spotkaliśmy się w loży prezydenckiej Enea Stadionu. Mistrz Polski zaaranżował blisko dwugodzinną dyskusję z Tomaszem Rząsą, w której podsumował on „wymagający, wyczerpujący sezon” i omawiał kulisy „wyszarpanego wielką determinacją” tytułu. Odwiedził nas także Piotr Rutkowski, prezes klubu, więc smaczków czy ciekawostek nie zabrakło.
Co planują działacze Lecha?
Tomasz Rząsa i plany transferowe mistrza Polski w pigułce. Kogo kupi Lech Poznań?
Spis treści
- Tomasz Rząsa i plany transferowe mistrza Polski w pigułce. Kogo kupi Lech Poznań?
- Bartosz Mrozek chce zagrać z Lechem Poznań w pucharach. Kto będzie dwójką?
- Lech Poznań złożył Afonso Sousie propozycję nowego kontraktu! Za ile jest w stanie go sprzedać?
- Ali Gholizadeh przejdzie zabieg. Wciąż przyciąga oferty. "Nie dają nam spokoju"
- Lech Poznań ma priorytet na lato. To nowy napastnik
- Patrik Walemark zastąpi Antonio Sousę? Bryan Fiabema nie rozczarował
- Karol Linetty, Dawid Kownacki, Marcin Kamiński, Robert Gumny. Będzie głośny powrót do Lecha Poznań?
- Tak Lech Poznań szuka piłkarzy. Piotr Rutkowski zdradził główne kryterium
Jeśli oglądaliście naszego vloga z mistrzowskiej fety, to wiecie, że menedżer Aleksa Douglasa podpadł wszystkim poznaniakom. Złapaliśmy go przypadkowo, na parkingu pod stadionem i dowiedzieliśmy się, że stoper „powinien wejść na wyższy poziom”, co może się wydarzyć, bo agenci otrzymują zapytania oraz oferty. W Lechu nie podzielają jednak optymizmu szwedzkiego opiekuna kariery Douglasa i deklarują wprost:
– Alex Douglas na pewno z nami zostanie.
To część szerszej strategii, która zakłada utrzymanie jak największej liczby kluczowych zawodników w zespole. Podczas spotkania dowiedzieliśmy się, że mało prawdopodobne są odejścia Antoniego Kozubala i Michała Gurgula. W zasadzie jedyną furtką na transfer któregoś z młodych piłkarzy byłaby szalona oferta, której wręcz nie wypada odrzucić.
Tomasz Rząsa chwalił drugiego z wymienionych młodzieżowców. – Sprowadziliśmy Rasmusa Carstensena jako opcję na prawą i lewą obronę. Trener się pod tym podpisał. Ostatecznie nie był wykorzystywany na lewej stronie także dlatego, że Michał wyglądał bardzo dobrze w treningu. Sztab czuł, że się poprawił, dał mu popracować i po prostu wygrywa rywalizację. W pewnym momencie przyszło przesilenie. Jako były piłkarz wiem, co wtedy czujesz. Chcesz, ale nie możesz. Trener dał mu odpocząć, trzeba było nim zarządzać. Wrócił i dobrze się spisał.
Sukces rzetelnej pracy. Jak Lech Poznań został mistrzem Polski? [REPORTAŻ]
Carstensen nie grał jednak jako lewy obrońca także wtedy, gdy mógł zająć miejsce odpoczywającego Gurgula i warto o to zahaczyć, bo to ciekawy wątek. – Graliśmy wtedy na schodzącego do środka Aliego Gholizadeha, co wyglądało coraz lepiej. Rasmus ze swoimi niespożytymi siłami świetnie go obiegał, dobrze się uzupełniali. Nie było sensu tego zmieniać. Wiedzieliśmy jednak, że Antonio Milić na lewej obronie to opcja chwilowa, bo brakuje mu motoryki, żeby grać cały czas w ten sposób. Mógł to zrobić doraźnie, ale po dwóch meczach widać było zmęczenie.
Ostatnia kwestia odnośnie Duńczyka to trwające rozmowy z FC Koeln. Łatwo nie jest, bo klub z Kolonii chciałby odzyskać zainwestowane w Rasmusa Carstensena pieniądze, czyli dwa miliony euro. Najlepiej w całości. On sam nie wyklucza dalszej gry w Poznaniu, ale są dwa problemy, o których wspomniał dyrektor Rząsa.
- Lech latem nastawia się na większe wydatki głównie w ofensywie;
- Udana wiosna może sprawić, że po Carstensena zgłoszą się czołowe kluby ze Skandynawii.

Bartosz Mrozek chce zagrać z Lechem Poznań w pucharach. Kto będzie dwójką?
Kolejnym młodym piłkarzem, którego odejścia nie należy zakładać, jest Bartosz Mrozek. Najlepszy golkiper ligi — przynajmniej według werdyktu z Gali Ekstraklasy — chciałby zagrać z Lechem w pucharach. — To mogłoby go zbudować w oczach jeszcze silniejszych klubów. Bartek dobrze czuje się w klubie — zapewnia Tomasz Rząsa. W Poznaniu panuje przekonanie, że golkiper nie musi się śpieszyć z wyjazdem, bo wciąż jest w na tyle młodym jak na tę pozycję wieku, że szanse gry w lepszej lidze będą stały przed nim otworem także za rok.
W tym czasie jego rywalem, zastępcą czy jakkolwiek chcemy to nazwać, najpewniej będzie Krzysztof Bąkowski. Odejście Filipa Bednarka nie sprawi, że Kolejorz zacznie mocno rozglądać się za innym doświadczonym bramkarzem. — Krzysiek to rocznik 2003, czas poważnie myśleć o nim jak o rywalu, a w przyszłości może i następcy Mrozka — usłyszeliśmy. Przygotowania z zespołem zacznie też inny wypożyczony bramkarz, Mateusz Pruchniewski.
Lech Poznań złożył Afonso Sousie propozycję nowego kontraktu! Za ile jest w stanie go sprzedać?
Najważniejszą informacją wydaje się jednak to, że Lech Poznań złożył ofertę nowego kontraktu Afonso Sousie. — Atrakcyjną, dobrą — uśmiechnął się dyrektor sportowy Lecha. — Rozumiemy jednak ambicje zawodnika, to, że może być to dla niego dobry moment na zamianę klubu — dodał Rząsa.
Lech Poznań definitywnie wyklucza możliwość przetrzymania Sousy przez rok i oddania go za darmo. Taki pomysł padł na spotkaniu, korzyścią byłoby to, co Afonso oddałby na boisku. Portugalczyk jest jednak piłkarzem, u którego najważniejszym czynnikiem wpływającym na grę, jest jego mentalność. Istnieje ryzyko, że zawiedziony takim obrotem spraw nie byłby już tak samo skutecznym piłkarzem, jak przed rokiem, więc obydwie strony byłyby stratne.
Ostatnią szansą na pozostanie Afonso w Polsce są więc negocjacje w sprawie nowej umowy. Nie ma co rozpalać nadziei, ale warto dodać, że Tomasz Rząsa już raz dokonał cudu. Tym się akurat na spotkaniu nie chwalił, ale z dobrych źródeł wiemy, że pierwsze przedłużenie kontraktu przez Mikaela Ishaka to efekt jego działań. Ishak miał wręcz twierdzić, że nie zgodziłby się zostać w Lechu, gdyby nie Rząsa, więc można uznać, że jest to jakaś szansa i w przypadku Sousy.
Jeśli nie, to dyrektor usiądzie do rozmów z zainteresowanymi.
— Od pięciu, sześciu milionów — zaznaczył, dociskany o konkretną kwotę, której oczekiwałby za gwiazdę zespołu.

Afonso Sousa na tle ligowej konkurencji. Jest zdecydowanie lepszy jeśli chodzi o strzały, ich jakość; przewidywane asysty, dryblingi, kontakty z piłką w polu karnym. Rzadziej traci piłkę
Ali Gholizadeh przejdzie zabieg. Wciąż przyciąga oferty. „Nie dają nam spokoju”
Skoro o sukcesach Tomasza Rząsy w kontekście budowania kadry mowa, to trzeba wspomnieć o Alim Gholizadehu. To wątek, o którym nie mówił sam zainteresowany, ale można powiedzieć, że dyrektor sportowy Kolejorza zdecydował o tym, że Gholizadeh został w Poznaniu i rozegrał sezon, którego od niego oczekiwano. W Lechu były osoby, które twierdziły, że korzystne oferty za Irańczyka trzeba nie tyle rozważyć, ile zaakceptować. Rząsa wierzył jednak, że zdrowy, odbudowany Ali będzie kluczową postacią zespołu.
Pamiętamy, że na wcześniejszych spotkaniach wewnętrznych zarzuty pod adresem piłkarzy takich jak Gholizadeh czy Dino Hotić wysuwał Piotr Rutkowski, który przyznawał wprost, że obaj są drodzy i nie wnoszą jakości, której się spodziewano. Wyszło na to, że warto było zostawić go w zespole, bo Ali w końcówce rozgrywek okazał się zawodnikiem kluczowym. Nawet jeśli sezon kończył z urazem, stawiany na nogi w zasadzie na mecze, z zaplanowanym już terminem zabiegu w Monachium.
Gholizadeh wróci do treningów w okresie przygotowawczym, jego problem nie jest poważny, dotyczy pachwiny. Jak słusznie zauważono podczas spotkania „zdarzało mu się wchodzić sezon z gorszymi kontuzjami”. Ciekawe jest to, że Ali wciąż otrzymuje kosmiczne oferty z Iranu. — Persepolis nie daje nam spokoju, co chwilę wraca z ofertą. Nawet teraz, całkiem niedawno, pojawił się kolejny temat, mniejsza już o klub — wyznał Tomasz Rząsa.
Lech Poznań ma priorytet na lato. To nowy napastnik
Czasami dobrym transferem jest ten, kto po prostu w zespole zostaje, ale nie oszukujmy się — kibiców najbardziej grzeje to, kto nowy do drużyny dołączy. Lech Poznań jasno sprecyzował priorytety na letnie okno. Po pierwsze: napastnik. Mario Gonzalez „dobrze spisał się w ostatnim miesiącu”, ale klub „szuka nieco innego profilu” na tę pozycję.
— Liczymy na więcej, jeśli chodzi o profil fizyczny napastnika. Potrzebujemy kogoś, kto będzie mocno naciskał na Mikaela Ishaka. Nie mówię, że Gonzalez to temat całkowicie zamknięty, ale trzeba też pamiętać, że on ma bardzo dobry kontrakt w LAFC — wyjaśnił Tomasz Rząsa.
Uznajmy, że za wzór i przykład takiego piłkarza, którego szuka Lech, można wziąć Aune Heggebo. Niebezpodstawnie, bo dyrektor sportowy przyznał, że zimą Lech „był bardzo blisko” tego transferu. — Nie mogliśmy się dogadać z klubem zawodnika, dlatego nie wyszło. To był ostatni moment dla nas i dla polskich klubów, żeby o niego powalczyć. Podpisał nowy kontrakt, gra, strzela. Ktoś o takim profilu, z takimi liczbami, odchodzi z takiej ligi za pięć milionów euro. Można się czegoś takiego spodziewać.
Mikael Ishak, czyli idealna reklama walki z chorobą
Spodziewać można się także tego, że Filip Szymczak latem definitywnie pożegna się z Lechem Poznań. Wypożyczenie do GKS Katowice może nie było przesadnie udane, ale przed okno wystawowe w postaci Euro U-21. Nie padło wprost, że transfer Szymczaka po turnieju na pewno dojdzie do skutku, jednak wygląda na to, że i on, i klub liczą na to, że ktoś się zgłosi.
Wracając jednak do tematu zakupów: Lech skupi się też na alternatywach na boki obrony, poszuka skrzydłowego oraz dziesiątki. Żadna z tych informacji nie jest zaskoczeniem. Warto natomiast rozszerzyć wspomniany już plan na wydanie większych pieniędzy na wzmocnienia ofensywne. Klub planował to zrobić nawet w przypadku braku mistrzostwa.
— Mieliśmy plan na pierwsze i drugie miejsce, one były inne, ale nie w zakresie naszych priorytetów. Bez mistrzostwa Polski byłyby one takie same, mówimy o finansach i celach. Różnica dotyczy tego, że teraz mamy większe możliwości, jeśli chodzi o uzupełnienia kadry.

Patrik Walemark zastąpi Antonio Sousę? Bryan Fiabema nie rozczarował
Ciekawe jest też to, że w buty Afonso Sousy w razie czego może wejść zawodnik, który już gra w klubie. To Patrik Walemark, któremu zdarzało się już pojawiać na boisku w roli ofensywnego pomocnika. — Może zagrać na tej pozycji, trenerzy go tam widzą. Gdy to robił, spisywał się dobrze, chociaż końcówka w jego wykonaniu była trochę słabsza. Widać było, że przez urazy brakuje mu rytmu treningowego — wyjaśniał Tomasz Rząsa.
Dyrektor sportowy zdradził, że płatność za Walemarka, czyli rekordowy transfer w historii Lecha, jest „bardzo dobrze rozłożona”. Jedną ratę „spłacił” Jakub Moder, który przeniósł się do Rotterdamu z Brighton, co skutkuje koniecznością wypłacenia Lechowi solidarity payment. Usłyszeliśmy też, że klub ma gotowe jakościowe opcje zastępstwa dla Afonso Sousy, więc wariant z Walemarkiem to tylko jedna z możliwości, nie twardy plan A.
Realne jest natomiast wypożyczenie innego ofensywnego zawodnika, Bryana Fiabemy. Tomasz Rząsa jest jednak z niego zadowolony. — Trzeba pamiętać, że piłkarze przychodzą do nas w różnych rolach. Bryan był ściągany jako trzeci napastnik, z potencjałem. Trochę robiliśmy mu krzywdę, wystawiając go na skrzydle. Mieliśmy o nim bardzo dobre opinie z Chelsea, pasował do naszego modelu gry — tłumaczył.
Podobny los — wypożyczenie — może latem spotkać Maksymiliana Pingota. Wypożyczenie albo nawet transfer z opcją odkupu to z kolei scenariusz rozpatrywany w przypadku Maksymiliana Dziuby. Martwić może, że Filip Dagerstal wciąż nie jest w pełni zdrów. Ciężko wiązać z nim większe plany i przewidzieć, jak może wyglądać jego powrót do sportu.

Patrik Walemark na tle ligowej stawki bardzo dobrze wypada w pressingu, przewidywanych asystach, kontaktach z piłką w polu karnym, wywalczonych rzutach wolnych, dryblingach oraz strzałach.
Karol Linetty, Dawid Kownacki, Marcin Kamiński, Robert Gumny. Będzie głośny powrót do Lecha Poznań?
Jakie kierunki transferowe będzie penetrował latem Lech Poznań? Gdy powiemy, że Skandynawię, nastąpi riposta, że news jest wtedy, gdy człowiek ugryzie psa, nie gdy jest odwrotnie. Na spotkaniu poruszono temat rynku wewnętrznego, który od dawna kuleje. Co prawda Kolejorz przełamał się na tym polu transferem Bartłomieja Barańskiego, ale to ktoś, kogo w klubie każdy zna, były zawodnik akademii. Czy zapowiada się na zmianę? Niekoniecznie.
— Chcemy polskich piłkarzy, którzy mają jakość, ale to trudne finansowo. Chcielibyśmy, żeby Tomasz Pieńko był jednym z naszych skrzydłowych, ale to nierealne. Żałujemy odejścia Mateusza Skrzypczaka. Jako dyrektor akademii z przyjemnością prowadziłem treningi jego grupy. Może zabrakło mu tutaj miejsca, żeby się przebić, przy takiej rywalizacji? Teraz podpisał nowy kontrakt, więc tutaj też byłoby ciężko — tłumaczył Tomasz Rząsa.
Warunki finansowe sprawiają też, że nierealne są głośne powroty byłych lechitów. Jeszcze zimą Piotr Rutkowski mówił, że szykuje się iedalny moment na powrót Karola Linetty’ego. Ostatnio doszły nas nawet słuchy, że pomocnik szuka mieszkania w Poznaniu, ale najwyraźniej chodzi o inwestycje na przyszłość, bo dyrektor sportowy nie owijał w bawełnę w tym temacie.
— Karol Linetty czy Dawid Kownacki to piłkarze poza naszym zasięgiem, jeśli chodzi o zarobki. Nie mówimy o kwocie odstępnego, tylko o kontraktach, które byłyby najwyższe w Polsce. Nikt nie jest w stanie tyle zapłacić.
Rząsa przyznał jednak, że rozmawiał z jednym z wychowanków w sprawie letniego powrotu. Nie wyznał, o kogo chodzi, być może o któregoś z wymienionych, bo nie padło, że to piłkarz, którego transfer jest dogadany. Przewijały się nazwiska Roberta Gumnego czy Marcina Kamińskiego.
— Wychowanek ma zawsze pierwszeństwo, taka jest nasza zasada. Musimy pamiętać o tym, że Marcin ma 33 lata. Mamy konkretne profile na poszczególnych pozycjach i oczekujemy dużej szybkości, intensywności — powiedział dyrektor sportowy klubu.
Tak Lech Poznań szuka piłkarzy. Piotr Rutkowski zdradził główne kryterium
Szybkość, intensywność, zwrotność i wszelkie inne dane motoryczne wciąż będą kluczowymi cechami kandydatów na nowych piłkarzy Lecha Poznań. Zapewnił o tym dyrektor Tomasz Rząsa, potwierdził to prezes Piotr Rutkowski. Obaj wychwalali współpracę z działem naukowym klubu i zdradzili, co wspomniany departament rozwinął w ostatnim czasie.
— Pierwszym filtrem będą dane motoryczne, pod tym względem pracujemy tak samo, ale dołożyliśmy nowinkę. Mamy dodatkowe narzędzia, profile motoryczne na konkretne pozycje, bo one mogą się różnić. To krok do przodu i ogromny sukces działu naukowego. W marcu, kwietniu, zamknęli wszystkie dane z różnych platform w jeden dashboard, mamy też trzy własne algorytmy. Możemy zmierzyć wszystkich zawodników, sprawdzić, kto jest najlepszy — opisywał Rutkowski.
Frederiksen. Zastał Lecha rozbitego, zrobił mistrzowskiego
Z własnych źródeł wiemy, że pion zarządzający mocno wkręcił się w liczby. Analizy od dawna pomagają Tomaszowi Rząsie, który jest jedynym dyrektorem sportowym w Polsce tak mocno operującym na statystykach. Konkretne raporty dostają też jego przełożeni. Ważne, że dział naukowy Lecha zadbał o to, żeby dane, które tworzy, były dla każdego zrozumiałe. Opracowano specjalny model, który tłumaczy, co jest pięć i co oznaczają dostarczane ludziom w klubie cyferki.
Wniosek końcowy jest taki, że w Poznaniu chcą poprawić jakość, ale też liczebność kadry przed następnym sezonem, w którym trzeba będzie walczyć na trzech frontach. Mistrzostwo Polski pomogło w snuciu planów, bo zdobywca tytułu ma prostą drogę do fazy ligowej przynajmniej Ligi Konferencji, co już gwarantuje pewne wpływy. Lech mierzy jednak wyżej, chce zainwestować, bo czuje, że to się opłaci. Więcej o tym powie wywiad z Tomaszem Rząsą, z którym po spotkaniu usiedliśmy na małą dogrywkę.
Z POZNANIA SZYMON JANCZYK
CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ NA WESZŁO:
- Lech ściąga nowego trenera. “Przejął odpowiedzialność za stałe fragmenty gry”
- Spiski, szpilki, plotki. Wygrani i przegrani Gali Ekstraklasy [KULISY]
- Rutkowski o pokusach piłkarzy. “Psują ich alkohol, kasyno i samochody”
- Trela: Mistrzostwo sytych kotów. Długie trwanie jako siła Lecha
fot. Newspix