Najedli się dzisiaj strachu kibice Jagiellonii Białystok. Zanosiło się bowiem na to, że kadencja Adriana Siemieńca doczeka się wreszcie pierwszego poważnego zgrzytu, jakim niewątpliwie byłoby stracenie miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach w ostatniej kolejce ligowych zmagań. Koniec końców ekipie z Podlasia udało się jednak zerwać ze stryczka. Gdy w sytuacjach podbramkowych rozczarowywali co chwilę Imaz, Czurlinow czy Hansen, na wysokości zadania stanął Norbert Wojtuszek.

No i to właśnie 23-latek jest dziś bohaterem Jagi.
Jagiellonia Białystok 1:1 Pogoń Szczecin. Duma Podlasia w pucharach
Pierwsza połowa zaczęła się w stylu typowym dla Jagiellonii z rundy wiosennej. Ale mamy na myśli tę Jagiellonię, która regularnie traciła punkty z przeciwnikami z dolnej części tabeli. Owszem, podopieczni Adriana Siemieńca szybko wypracowali sobie wyraźną przewagę nad Pogonią. Zgadza się, robili mnóstwo wiatru na skrzydłach i bardzo groźnie dośrodkowywali w pole karne Portowców. To prawda, mieli kilka niezłych okazji strzeleckich. Koniec końców nie udało im się jednak trafić do siatki, mimo naprawdę dużego wysiłku włożonego w tę fazę meczu, bo białostoczanie zaczęli spotkanie na bardzo wysokiej intensywności.
Tymczasem Pogoń na dużym spokoju przeczekała napór gospodarzy, od czasu do czasu odgryzając się im własnymi atakami. Pyk, stuprocentowa okazja po stałym fragmencie gry. Pyk, Leo Borges dośrodkowuje, Efthymios Koulouris perfekcyjnie składa się do strzału głową i… goście na prowadzeniu.
Tak, to czasem jest takie proste – dobre dośrodkowanie, jeszcze lepszy strzał i piłka ląduje w siatce. Można powiedzieć, że akcja bramkowa przyjezdnych była całkowitym przeciwieństwem tego, co miała do zaproponowania Jaga, w której atakach dużo było kombinacji i koronkowych rozegrań, ale dobrych, mocnych i precyzyjnych strzałów to akurat jak na lekarstwo. Irytować swoich kibiców mógł zwłaszcza Jesus Imaz, który nawet po otrzymaniu futbolówki na dwunastym metrze szukał jeszcze błyskotliwego odegrania do Afimico Pululu. Dolary przeciwko orzechom, że Koulouris z takiej pozycji waliłby po prostu pod ladę jakby jutra miało nie być.
Zresztą do Pululu również można mieć zastrzeżenia, no i też te same co zwykle. Napastnik Jagi ewidentnie za mocno się skupiał na fizycznych starciach z przeciwnikami, podczas gdy jego priorytetem powinno być jednak polowanie na bramki albo asysty, a nie powalanie oponentów na deski.
Wiele się zmieniło, ale Pogoń skończyła po staremu
Trzeba jednak oddać ustępującym mistrzom Polski, że po przerwie wzięli się w garść. Pululu zaczął wymuszać faule poprzez znakomite ruchy z piłką przy nodze, a nie wbijanie się z premedytacją w obrońców. Darko Czurlinow rozszalał się w dryblingach. Mógł się podobać aktywny na prawym skrzydle Norbert Wojtuszek. Tylko że dalej szwankowała finalizacja. A to ktoś trafił w poprzeczkę, a to kopnął prosto w bramkarza, to nie dostawił stopy z trzech metrów. No a przyczajona za podwójną gardą Pogoń znowu mogła wyprowadzić morderczy cios, wydawałoby się, z niczego. W tym przypadku strzelecki instynkt zawiódł jednak Koulourisa.
Najlepszy strzelec tego sezonu spudłował w stuprocentowej sytuacji i… to był punkt zwrotny tego starcia.
Jesteśmy bowiem przekonani, że z wyniku 0:2 Jaga już by się dzisiaj nie podniosła. Nie ma szans. Tymczasem zaraz po zaprzepaszczonej przez Pogoń okazji gospodarze zanotowali wyrównujące trafienie. Napastników, zresztą nie po raz pierwszy tej wiosny, wyręczył wspomniany już Wojtuszek.
JAGIELLONIA WYRÓWNUJE! Piłka pofruwała dobrą chwilę nad polem karnym, ale Norbert Wojtuszek w końcu trafił do siatki ⚽
📺 Multiliga+ trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/zwyx2mgsu8
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 24, 2025
I tutaj pojawia się nasze główne zastrzeżenie względem Portowców. Rozumieliśmy bowiem ich podejście do pierwszej połowy meczu. Było też dla nas jasne, dlaczego po przerwie szczecinianie nie forsują tempa, bunkrując się pod własną szesnastką. No ale przy wyniku 1:1 wypadało jednak uruchomić plan B. Dać z wątroby, przycisnąć, pomęczyć trochę tę Jagiellonię, która w defensywie prezentowała się naprawdę bardzo niepewnie. Jednak trener Robert Kolendowicz chyba w ogóle żadnego planu B na dzisiejsze spotkanie nie przygotował. Dwa-trzy szarpnięcia w końcówce, jedno podbramkowe zamieszanie – to wszystko, na co było stać drużynę walczącą przecież o trzecie miejsce w Ekstraklasie. Zdecydowanie za mało. W ostatnich minutach zdecydowanie bliżej gola była Jagiellonia, no ale – nie zgadniecie! – szwankowało finalizowanie kontrataków. Nawet takich, gdzie gospodarze wychodzi w przytłaczającej przewadze liczebnej.
***
Wszystko to już jednak z perspektywy Dumy Podlasia nieistotne. Grunt, że udało się nie zepsuć sobie pięknego sezonu na ostatniej prostej. No a Pogoń… cóż, pod każdym względem była to dla niej szalona kampania. Do tego stopnia, że klub znalazł się nawet na krawędzi upadku.
Dużo się musiało zatem w Szczecinie zmienić, by wszystko skończyło się po staremu – gorzkim rozczarowaniem.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sousa to MVP, Zieliński – najlepszy trener. Janczyk wybiera najlepszych w Ekstraklasie
- Jak głosował Przemysław Michalak i dlaczego? Poznaj kulisy narady w Canal+
- Nominacje za sezon 2024/25 w Ekstraklasie. Jak głosował Wojciech Górski?
- Jacek Klimek szantażował trenera Stali? “Zapowiedział, że będzie nas niszczył”
- Żona Kallmana żegna Polskę: Benjamin był nikim, nienawidzony przez fanów
- Czy Raków wyciągnął już konsekwencje wobec kibiców-rasistów?
- Feio miał odpowiedzieć Legii. “Nie podpisał kontraktu”
fot. NewsPix.pl