Jakoś tak się utarło, że we Włoszech nasi stoją mocno, ale to wcale nie musi być regułą, nic nie dano nam na zawsze. W tym kończącym się sezonie Serie A Polacy odegrali mniejsze role, ale to też nie znaczy, że ich występy przeszły całkowicie bez echa. Ani że całe rozgrywki należy z urzędu uznać za mało ciekawe dla polskich kibiców niezbyt zakochanych w calcio. Także dlatego, że wyścig o scudetto trwa do samego końca i dzięki takiej dramaturgii może się podobać.

U nas w Ekstraklasie też jest jeden faworyt i to on ma przed ostatnią kolejką punkcik przewagi. Podobnie w słonecznej Italii – ścigają się najlepsi, do samego końca. Tam jednak multiliga przyjmuje trochę inną formę, może nawet bardziej sensowną. Napoli i Inter swoje mecze rozgrywają już jutro, podczas gdy reszta stawki kończy sezon w weekend. Nikt już się nie ekscytuje niczym innym niż walka o mistrzostwo, więc to nawet zrozumiałe. A to oznacza, że jutro wieczorem będzie się działo.
My mamy jeszcze za kogo trzymać kciuki, bo w grze o tytuł pozostają nasi rodacy grający w barwach Nerazzurrich.
Finisz godny mistrzów. A właściwie jednego mistrza…
Przez cały sezon wyścig o scudetto zapowiadał się na niezwykle emocjonujący. Były takie momenty, że spokojnie wymienialiśmy w gronie faworytów nawet pięć drużyn i choć koniec końców cała rywalizacja sprowadza się do starcia Neapolu z Mediolanem, to nie można powiedzieć, że walki było mało lub nie było jej wcale. Przeciwnie – była, była zacięta, na placu boju pozostali najlepsi. Wszystko tak, jak powinno być.
Na pole position staje przed jutrzejszym spotkaniem z Cagliari drużyna Napoli, którą premiuje punkcik zapasu nad Interem, ekipą, która w tym samym czasie rozegra swój mecz z Como. Jest więc multiliga, nawet jeśli okrojona. Są emocje, wysoka stawka – wszystko, co potrzebne, żeby ludzie spojrzeli na finał sezonu Serie A co najmniej z zaciekawieniem. Zerkniecie?
Problemy Zielińskiego. Sezon spisany na straty?
Jest jakaś szansa na to, że rzucicie okiem. Nie przyzwyczailiśmy się jednak do tego, że Piotr Zieliński nie znaczy we włoskiej lidze tak wiele, jak jeszcze za czasów Napoli. Grał całkiem sporo, ale nie stanowi o sile Interu, nie jest niekwestionowaną gwiazdą ligi. W Serie A wystąpił w 26 spotkaniach, średnio rozegrał w każdym z nich 38 minut. Do tego dwa gole, dwie asysty. Kuso, kibice ekipy z Lombardii nie będą w nim raczej upatrywać bohatera i ojca ewentualnego sukcesu. Już prędzej w wypadku triumfu w Lidze Mistrzów, choć i tam niekoniecznie.

Piotr Zieliński
To w ogóle ciekawy sezon Zielińskiego, choć trudny i pełen wątpliwości – podpompowywanych plotkami, które niedawno rozlały się po włoskich mediach.
„Żegnamy Zielińskiego”
„Jest gotowy opuścić Inter już tego lata”
„Znaleziono już następcę!”
Portal interlive.pl kilkoma takimi hasłami wzbudził spore zainteresowanie i choć oczywiście podchodzić należy do tych rewelacji z pewną rezerwą, samo ich pojawienie się w przestrzeni publicznej uznać należy za dosyć nietypowe. W kontekście Zielińskiego pada też nazwisko De Paul – to właśnie Argentyńczyk miałby zastąpić Polaka w stolicy Lombardii. Ciekawa perspektywa.
Media: Zieliński może opuścić Inter. Jest kandydat na jego następcę [CZYTAJ WIĘCEJ]
Szczególnie jeśli spojrzymy na wszystko z perspektywy kibica Nerazzurrich – osoby, która nie przywiązuje większej wagi do nazwisk czy narodowości, a ważna jest dla niej przede wszystkim jakość.
Zalewski doceniony, ale też nie gra pierwszych skrzypiec
Takie spojrzenie jest mniej fajnym dla nas, bo nam zależy na tym, żeby Polacy grali jak najwięcej i byli w Italii prawdziwymi gwiazdami. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Jest nieźle, mamy dwóch rodaków walczących o mistrzostwo Włoch (i wygraną w Lidze Mistrzów).

Nicola Zalewski
Drugim jest Nicola Zalewski, który do Interu dołączył zimą jako piłkarz o zupełnie innym statusie niż Zieliński. Skończyło się na tym, że w lidze zagrał niewiele mniej niż starszy kolega i może się okazać, że wcale nie jest o wiele mniej znaczącym elementem kadry niż jeden z liderów reprezentacji Polski. Miał być tylko zmiennikiem i… jest, ale spełnia pokładane w nim nadzieje. Nikt nigdzie nie sugeruje nawet, że warto by się go było pozbywać – przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że po zakończeniu okresu wypożyczenia z Romy, Inter zdecyduje się na wykupienie Zalewskiego. Informacje w tej sprawie potwierdzają choćby Nicolo Schira i Fabrizio Romano, którzy rzucają już nawet konkretną kwotą i długością kontraktu.
Sześć milionów euro.
Umowa do końca czerwca 2029 roku.
Jasne dowody na to, że są z niego w Mediolanie zadowoleni.
Scudetto to jedno. Na nim liga się nie kończy
To te dwa największe i najważniejsze polskie nazwiska we Włoszech, ale nie na nich tylko skupia się uwaga statystycznego kibica znad Wisły. Sezon upłynął nam też przecież pod znakiem dopytywania, czy Arkadiusz Milik kiedyś jeszcze będzie zdrowy. Odpowiedź – nie będzie. Zastanawialiśmy się też, czy w Serie A przebije się Filip Marchwiński. Odpowiedź – no na razie się nie przebił, bo zerwał więzadła. Niewiele zagrali też inni kontuzjowani Szymon Żurkowski, Mateusz Kowalski, Adrian Benedyczak. Pech, co tu dużo mówić.
Skomplikowana wydaje się sytuacja niezbyt potrzebnego po połowie sezonu w Bolonii Kacpra Urbańskiego. To w ogóle materiał na jakieś szersze omówienie, nie będziemy sobie odbierać możliwości napisania o nim szerzej, szczególnie w kontekście naprawdę ostrego zakrętu, na jakim znalazła się jego kariera.
Reprezentacja pomocnej dłoni. Ale dla Urbańskiego to nie [CZYTAJ WIĘCEJ]

Kacper Urbański
Mała kolonia w Turynie. I nie, już nie piszemy o Miliku
Ale no już, wystarczy tych trudności, przeciwności losu i smutków. W Serie A, w samiutkim środku stawki, odnaleźli się naprawdę nieźle Karol Linetty, stary wyjadacz, i Sebastian Walukiewicz – wyjadacz nieco młodszy. Nasz pomocnik, kojarzony w kraju raczej z tego, że w kadrze nigdy nie potrafił zagrać na miarę oczekiwań, po sezonie już na pewno zmieni klubowe barwy. Wygasa jego kontrakt, a i wiosna nie była tak udana jak runda jesienna.
– Przeszkodziła mu zmiana systemu taktycznego. Mimo że do gry Karola nie było większych zastrzeżeń, wyniki drużyny pozostawiały wiele do życzenia. Trener Vanoli postanowił grać dwójką pomocników i Linetty nie pasował zbytnio do tego ustawienia, a zespół w nowej formacji zaczął wyglądać lepiej – mówił w rozmowie z TVP Sport włoski dziennikarz Emmanuele Pastorella.

Karol Linetty
Zresztą to normalne, że trener nie buduje zespołu na zawodniku, który z końcem czerwca zmieni klubowe barwy. Posadzenie Linettego na ławce to z perspektywy klubu rozsądny ruch, nie mamy powodu, by Vanoliego wyzywać od „antypolaków”. Również dlatego, że w tym sezonie najwięcej występów w Serie A z naszych rodaków uzbierał drugi z Polaków w Torino, Sebastian Walukiewicz. Na początku sezonu dwa występy dla Empoli, ale potem już 26 dla ekipy z Piemontu.
Skorupski z Pucharem Włoch. Jest powód do dumy!
Zostali nam więc jeszcze Paweł Dawidowicz i Łukasz Skorupski. Pierwszy ma za sobą średni sezon, ale grał sporo i dzięki temu może liczyć na znalezienie sobie pracy gdzieś poza Weroną. Klub nie rozmawiał z nim nawet za bardzo o przedłużeniu wygasającej za nieco ponad miesiąc umowy, a to oznacza, że stoper wkrótce będzie do wzięcia za darmo – trudno sobie wyobrazić sytuację, w której naprawdę nikt się na niego nie skusi. 30-latek przez całą karierę uzbierał 138 występów na poziomie Serie A i 55 meczów na jej zapleczu. Wie, co jest pięć. Dla niektórych ekip może być niezłym wzmocnieniem.
Zmartwień, właściwie żadnych, nie ma na ten moment Łukasz Skorupski. Zdecydowanie najbardziej szczęśliwy z Polaków w tym sezonie ligi włoskiej. Z pierwszym w karierze trofeum, Pucharem Włoch – w finale rozgrywek bramkarz Bolognii stanowił zresztą o sile swojego zespołu i został jednym z bohaterów.
Skorupski 🤯#MilanBologna #CoppaItaliaFrecciarossa pic.twitter.com/ek532T9gGT
— Lega Serie A (@SerieA) May 14, 2025
Sezon skończy gdzieś w środku stawki, ale to nie jest ważne, skoro udało się osiągnąć inny, niemały zresztą, sukces. Na ten moment jedyny, z którym jakkolwiek mogą się utożsamiać zwykli polscy fani futbolu, choć może nie ostatni. O wszystkim zdecyduje finałowa kolejka – jutrzejsze mecze, które bezpośrednio przesądzą o losach scudetto. Nie dajcie się jednak zwieść, bilans tego sezonu dla polskich zawodników w Serie A nie jest wcale wspaniały.
Pięciu kontuzjowanych. Dwóch z wygasającymi kontraktami. Jeden na pierwszym zakręcie kariery, inny nie do końca spełniony. I właściwie tylko trzej, którzy spisali się tak, jak zakładano i przy okazji mogą ze spokojem patrzeć w przyszłość. Pod pewnymi względami ten sezon może być przełomowy dla naszych rodaków na Półwyspie Apenińskim.
Bez względu na to, czy po tytuł sięgnie Napoli, czy jednak Inter. Choć nie mamy nic przeciwko obrazkom z uradowanymi Zielińskim i Zalewskim…
CZYTAJ WIĘCEJ O WŁOSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- To już pewne. Bartosz Bereszyński odejdzie z Sampdorii
- Jakub Kiwior może wrócić do Serie A. Włoski klub wykonał pierwszy krok
- Milan skreślił trenera. Odejdzie wraz z końcem sezonu
Fot. Newspix