Reklama

Graham, West Ham, cham? O niegodnym pożegnaniu Fabiańskiego

Kamil Warzocha

19 maja 2025, 18:36 • 4 min czytania 89 komentarzy

Jesteś związany z klubem od siedmiu lat. Masz na koncie mnóstwo meczów, po których mogłeś bez wyrzutów sumienia powiedzieć: tak, ratowałem kolegom tyłek. Uwielbiają cię kibice, szanują rywale. Nigdy nie sprawiasz kłopotów, emanujesz klasą i w historii jednego miejsca zapisujesz się jako kultowa, absolutnie zasłużona postać. Co dostajesz w zamian? Uścisk ręki i siema, do widzenia.

Graham, West Ham, cham? O niegodnym pożegnaniu Fabiańskiego

Łukasz Fabiański jest jednym z ostatnich piłkarzy, o jakim byśmy powiedzieli, że może na coś grymasić. A mimo to, całkiem słusznie, przyznał po wczorajszym meczu West Hamu z Nottingham (1:2): – Czuję się rozczarowanym tym, jak to dzisiaj wyglądało. Po cichu liczyłem, że będzie mi dane pożegnać się z kibicami w meczu domowym, będąc chociaż przez chwilę na boisku.

Reklama

To zawsze był gość z dżentelmeńskim podejściem do spraw i ludzi wokół, bez ani jednej większej kontrowersji na koncie. Nie jest to zwyczajne zjawisko, bo przecież większości zawodnikom zdarza się z czymś przesadzić, wypalić jedno słowo za dużo albo zrobić coś, czego kibice mogą później uczepić się na długie lata. Ale „Fabian” do tych ludzi nie należy, ba, może nawet nie ma hejterów. I wydawało się, że z racji tego wszystkiego, przez zasługi sportowe i typ osobowości, po prostu otrzyma godne pożegnanie ze strony West Hamu.

Nic z tego.

Wzruszony Łukasz Fabiański żegna się z West Hamem [WIDEO]

Graham Potter (West Ham) bez duszy. Łukasz Fabiański zasłużył na więcej

Jeśli polski bramkarz będzie kiedyś wymieniał osoby poznane na piłkarskiej ścieżce, z którymi chętnie wyszedłby na piwo, raczej nie pojawi się wśród nich nazwisko „Potter”. Oczywiście wymawiane z grymasem pogardy, ustami Severusa Snape’a. Powód jest oczywisty: Graham Potter nie dał Fabiańskiemu okazji, żeby ten na boisku Stadionu Olimpijskiego po raz ostatni zagrał przed ścianą londyńskich fanów.

To mogło zaskakiwać, zwłaszcza z perspektywy kibiców, którzy obserwują mecze „Młotów” albo chociaż regularnie zaglądają do tabeli Premier League. A że ona ostatnio wygląda, jak wygląda, tym bardziej niezrozumiały jest brak miłego gestu w stronę takiego piłkarza jak Łukasz Fabiański. Rozumiemy, że trener od początku swojej kadencji wolał częściej stawiać na młodszego Areolę. Ale w przedostatniej kolejce, w meczu dosłownie o nic, nie dać chociaż symbolicznych kilku minut Fabiańskiemu?

Fabiańskiemu, który, gdy grał, w wieku 40 lat potrafił prezentować się równie dobrze, a czasami nawet lepiej niż Francuz. Nie jest to zapisane w przepisach i nie powinno być wymuszane, owszem, ale naprawdę dziwi, że nikt w klubie nie zarządził chociaż małego, symbolicznego epizodu dla tak zasłużonego bramkarza. Szczególnie że nie mówimy o emerycie, który dziś ledwo łapie piłkę, tylko o wciąż cenionym fachowcu, który śmiało mógłby pomagać niejednej drużynie w angielskiej elicie.

A to nie wszystko. Zdaniem klubu w ostatnim meczu sezonu na własnym stadionie, Fabiański, który przez 7 lat rozegrał dla West Hamu 215 spotkań, nie zasłużył na osobne pożegnanie z honorami. Nie zobaczyliśmy Polaka odbierającego na przykład koszulkę w ramie, łapiącego za mikrofon i zwracającego się do kibiców przez chociaż 10 sekund – no, dobra, przesadziliśmy. Za wiele nie wymagajmy.

Nawet jeśli nie zmieniłoby to wiele, a świat teraz ani się nie wali, ani sam Fabiański nie będzie przecież rozmyślał o tym tygodniami, właśnie nieobowiązkowe gesty dają pewną odpowiedź. Po nich widać, czy w danym klubie istnieje jakaś namiastka miłości do barw, czegoś w stylu słynnego motta „Mes que un club”, czy może wręcz przeciwnie: na miejscu pewnych wartości wyrosło korporacyjne, bezduszne podejście.

Po tym, co zobaczyliśmy, trzeba wyrazić wprost: West Hamowi trochę zabrakło taktu. Na przykład Aaron Cresswell, który też kończy przygodę z klubem, otrzymał wczoraj osobny „rozdział” poza meczem. I fajnie, należało mu się, bo grał w koszulce „Młotów” od 2014 roku. Ale szkoda, że gdzieś obok, może później albo zwyczajnie poprzez grę na boisku, nie zostało wyróżnione rozstanie z Fabiańskim.

I żeby było jasne: nie chodzi o czysty patriotyzm i podejście, że jak Polak nie jest należycie doceniany za granicą, bronimy go z urzędu. Wystarczy spojrzeć na komentarze angielskich kibiców w Internecie, którzy też – delikatnie mówiąc – poczuli niesmak. Buszując po Twitterze, natraficie na oburzenie, żal i powtarzające się nazwisko Pottera, który zebrał tyle krytyki, ile ten właściwy z książek chyba nigdy doświadczył.

WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE:

Fot. Newspix

89 komentarzy

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Anglia

Anglia

Środa dniem polskich asyst. Udane występy naszych reprezentantów

Braian Wilma
3
Środa dniem polskich asyst. Udane występy naszych reprezentantów
Anglia

Pub, punk i Premier League – Sean Dyche bez filtra [FourFourTwo]

Wojciech Piela
3
Pub, punk i Premier League – Sean Dyche bez filtra [FourFourTwo]
Reklama
Reklama