Reklama

Rupniewska odwołana, porażka Podolskiego. Co dalej z Górnikiem?

Jakub Białek

12 maja 2025, 12:26 • 5 min czytania 93 komentarzy

Za mieszkańcami Zabrza weekend pełen atrakcji. W piątek Górnik pogrzebał Śląska Wrocław, w sobotę Lukas Podolski otworzył kebaba, a w niedzielę wyborcy zdecydowali w referendum o odwołaniu Agnieszki Rupniewskiej. Jak ta decyzja zabrzan wpłynie na prywatyzację klubu? Wszystko wskazuje na to, że ta… znowu się opóźni. Górnik wciąż nie ma szczęścia do lokalnej polityki.

Rupniewska odwołana, porażka Podolskiego. Co dalej z Górnikiem?

Wiele polskich miast z pocałowaniem ręki oddałoby swój klub, gdyby tylko zgłosił się po niego poważny inwestor. W Zabrzu jest trochę inaczej. Poważnych inwestorów aż nadto, ale proces prywatyzacji trwa, trwa i trwa. Obecnie w grze są Lukas Podolski (jako LP Holding GmbH) i konsorcjum firm Zarys-Tabapol.

Reklama

Czy odwołanie prezydentki wywróci stolik do góry nogami? Tego jeszcze nie wiemy.

A czy opóźni zmierzający proces prywatyzacji? Z pewnością tak.

Niezadowolone Zabrze

Ledwie trzynaście miesięcy temu Agnieszka Rupniewska wygrała wybory, detronizując po osiemnastu latach rządów Małgorzatę Mańkę-Szulik, a już wyborcy stracili do niej zaufanie. Mieszkańcy kierują wobec niej wiele zarzutów: grupowe zwolnienia w miejskich instytucjach i urzędach, ograniczenie wydatków na kulturę, pogłębiającą się zapaść finansową miasta, kontrowersje przy nieudanym przetargu na wywóz śmieci, słabą komunikację i rzecz jasna przedłużającą się prywatyzację Górnika. Miejski klub, jak zwykle, był istotnym tematem w politycznej naparzance. – Referendum nie miałoby żadnych szans, gdyby już w trakcie kampanii referendalnej nie zwolniono Jana Urbana – napisał wręcz na swoim Facebooku Krzysztof Lewandowski, były wiceprezydent Zabrza.

Prawie wszystkie środowiska polityczne w mieście – poza KO, z której się wywodzi – opowiedziały się przeciwko Rupniewskiej. Ale przede wszystkim zrobili to mieszkańcy przy urnach. W niedzielnym referendum wzięło udział 29 207 osób. Aż 27 161 z nich zagłosowało za odwołaniem prezydentki. Jedynie 2 046 było przeciwko.

Dzięki okazałej frekwencji referendum okazało się wiążące. Żeby tak się stało, zagłosować musiało 22,1 procent uprawnionych mieszkańców. Ważyły się też losy rady miasta, ale tu akurat nie dojdzie do żadnej zmiany – przy urnach zjawiło się zbyt mało osób (odwołanie tego organu wymagało większej liczby ważnych głosów).

Co referendum w Zabrzu oznacza dla Górnika?

Co dalej? Wielu twierdzi, że swoją kampanię zaczyna właśnie… Małgorzata Mańka-Szulik. W dniu referendum wrzuciła zdjęcie, na którym spełnia swój „obywatelski obowiązek”, co w kontekście referendum o odwołaniu jej wyborczej rywalki ma jednoznaczny wydźwięk.

Tak, „Caryca” znów może ubiegać się o rządzenie miastem. Nie jest zresztą tajemnicą, że polityczną nagonkę przeciwko Rupniewskiej inicjowali i podsycali w dużej mierze ludzie związani z dawnym układem politycznym. Może i Mańka-Szulik zniknęła z ratusza, ale pozostawiła po sobie armię polityków i urzędników, którzy dalej mają w Zabrzu duże wpływy i którzy woleliby powrót do starego rozdania.

Błyskawicznie na ten wpis zareagował Lukas Podolski, który – również jednoznacznie – skomentował ewentualne zakusy Mańki-Szulik.

Póki co nie wiadomo, czy „Caryca” weźmie udział w wyborach, nie można jednak tej ewentualności wykluczyć. Zanim dojdzie do ponownego głosowania, Zabrzem będzie rządził komisarz, który – to raczej pewne – nie popchnie procesu prywatyzacji Górnika do przodu. Decyzja mieszkańców bez wątpienia odbije się na klubie.

Procedurę prywatyzacji rozpoczęła już Małgorzata Mańka-Szulik. W oczywisty sposób grała nim przy poprzednich wyborach, próbując ratować swoją przyszłość wizją sprzedaży klubu, którą większość kibiców traktuje jak jedyną szansę na normalne funkcjonowanie Górnika. Po wyborach Rupniewska anulowała tę procedurę, chcąc przeprowadzić ją zupełnie od zera i po swojemu.

Co przyniosła nam nowa procedura? Do konkursu stanął oficjalnie Lukas Podolski, który chciałby zaliczyć naturalny przeskok z kariery piłkarza na karierę właściciela klubu. Niemiec tak mocno liczył na to, że Rupniewska pomoże mu sprawnie przejąć większościowy pakiet akcji Górnika, że aż poparł ją w wyborach samorządowych. Agitował do tego stopnia, że ukarano go za… złamanie ciszy wyborczej.

Tylko że proces prywatyzacji toczył się ślamazarnie. Na tyle ślamazarnie, że Rupniewska nie zdołała doprowadzić go do końca, choć Podolski przez cały czas deklarował – i deklaruje rzecz jasna nadal – swoje chęci. Była już prezydentka miasta twierdziła, że zakończy negocjacje do końca maja, w czerwcu dopełni formalności, a w nowy sezon Górnik ruszy już z nowym właścicielem, ale myślał indyk o niedzieli…

To duża porażka Lukasa Podolskiego. Mistrz świata włączył się w grę wyborczą i postawił na jednego konia, który dobrze wystartował, lecz nie dotrwał w zdrowiu i siłach do mety. Lider Górnika trzymał z Rupniewską do samego końca. Jeszcze dzień przed referendum, na otwarciu kebaba, fotografował się w towarzystwie byłej prezydentki.

Był o krok od rządzenia klubem, ale teraz się od tego oddala. Czy przyszły prezydent miasta również będzie mu przychylny? A może wybory wygra Małgorzata Mańka-Szulik bądź ktoś z jej obozu, co dla Podolskiego oznaczałoby pewnie koniec szans na władzę w Górniku? Mistrz świata tak mocno opowiedział się po stronie Rupniewskiej, że trudno wyobrazić sobie, by dawne władze miasta chciały jeszcze siadać z nim do stołu.

WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE:

Fot. newspix.pl

93 komentarzy

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama