Papież Franciszek zmarł w wieku 88 lat – taka smutna wiadomość nadeszła dziś z Watykanu. Ojciec Święty od dłuższego czasu miał spore problemy ze zdrowiem. Podobnie jak Jan Paweł II, był wielkim kibicem futbolu. O ile Karol Wojtyła sympatyzował z Cracovią, o tyle papież Franciszek nigdy nie ukrywał wielkiej sympatii do San Lorenzo. Uwielbiał też dwie wielkie gwiazdy argentyńskiego futbolu – Diego Maradonę i Leo Messiego. Szczegółów na temat piłkarskiej pasji dostarcza jego biografia.
Biografia papieża, zatytułowana “Life: My Story Through History”, ukazała się w ubiegłym roku. Jej spora część jest poświęcona miłości do piłki nożnej. Jeden z rozdziałów opowiada o mistrzostwach świata w 1986 roku w Meksyku i meczu Argentyna – Anglia, w którym Diego Armando Maradona pokonał bramkarza strzałem ręką, czego nie zauważył sędzia. Nazwano to później “Reką Boga”. Franciszek, gdy był już papieżem, przyjął u siebie Maradonę. Rozmawiali długo, w pewnym momencie papież spytał: “Która to jest ta winna ręka?”.
Zaczęli się śmiać.
Papież Franciszek uwielbiał Leo Messiego i kibicował San Lorenzo
Choć stosunek Franciszka do Maradony nie był jednoznaczny. Podkreslał, że Diego był genialnym piłkarzem, ale jako człowiek nie jest do końca pozytywną postacią. – Gdy ludzie go wychwalali, a jednocześnie mu nie pomagali, pogubił się – powiedział kilka lat temu papież w rozmowie z telewizją RAI.
Papież Franciszek po objęciu urzędu
W innym wywiadzie, zapytany o najwybitniejszych piłkarzy w historii, wymienił trzech: Maradonę, Pelego i Leo Messiego. Messiego nazwał dżentelmenem, a Pelego: “człowiekiem, który grał z wielkim sercem”. Kardynał Jorge Bergoglio, bo tak się właściwie nazywał, został papieżem w 2013 roku. Jednym z pierwszych sportowców, z którymi spotkał się jako papież, był właśnie Messi. Papież nie ukrywał, że jest pod wielkim wrażeniem Argentyńczyka. W publicznych wypowiedział porównywał go nawet do… Boga.
Oto jedna z nich: – Gdy ludzie mówią, że Messi jest Bogiem, nie uważam tego za świętokradztwo. Chodzi im o to, że Messi jest Bogiem, gdy ma piłkę przy nodze.
Franciszek zawsze zwracał uwagę na sytuację różnych mniejszości i można to trochę odnieść do jego piłkarskich sympatii. Jego ulubionym klubem nie był żaden z tych największych: ani Boca Juniors, ani River Plate, ani nawet Racing czy Independiente. Kardynał Bergoglio trzymał kciuki za San Lorenzo.
Adiós Papa Francisco, socio e hincha del #SanLorenzo pic.twitter.com/wPhWWFnh0l
— Calcio Argentino (@CalcioArg) April 21, 2025
Papież nie był dobrym piłkarzem
Jorge Bergoglio urodził się 17 grudnia 1936 roku w Buenos Aires. Jako dzieciak godzinami grał w piłkę w dzielnicy Flores. Najczęściej na ulicy albo dość prymitywnych boiskach. – Uwielbiałem to, ale nie byłem dobry. Koledzy nazywali mnie “pata dura”. To taki argentyński zwrot. Chodzi o to, że ktoś ma dwie lewe nogi. Grałem słabo, dlatego często stawałem na bramce. Gra na tej pozycji nauczyła mnie reagować na niebezpieczeństwa, które mogą nadejść z różnych stron – opowiadał w książce “Esperanza”, którą napisał z włoskim dziennikarzem Carlo Musso.
Większość jego kolegów sympatyzowała z Boca albo River, ale on wybrał San Lorenzo. – Chodziłem na mecze z tatą i braćmi. W grze tego zespołu było coś bardzo romantycznego – wspominał. Jeszcze jako kardynał co roku, 1 kwietnia, odprawiał mszę w Ciudad Deportiva de Bajo Flores, centrum treningowym tego zespołu. Kiedy został papieżem, wciąż miał kartę członkowską kibica tego klubu. Poza tym wydarzyła się rzecz niesłychana. Kilka miesięcy po wybraniu go na papieża San Lorenzo najpierw uniknęło spadku z ligi, a niedługo później niespodziewanie sięgnęło po Copa Libertadores. W Ameryce Południowej nazwano to “Efektem Franciszka”. Sam papież podchodził do tego z humorem. – Gdy tylko umieścili moją twarz na koszulce, zaczęli wygrywać wszystko – powiedział w jednym z wywiadów.
RIP Papa Francisco
Born Jorge Bergoglio in Buenos Aires, the late Pope was a huge fan of Club Atlético San Lorenzo de Almagro. Shortly after becoming Pope, San Lorenzo won their first Copa Libertadores! pic.twitter.com/6Falyy3JQV
— 📚 Dame Bola (& Tears at La Bombonera) (@BomboneraTears) April 21, 2025
Fikcja w hicie Netflixa
Gdy zaczął urzędować w Watykanie, jeden z członków Gwardii Szwajcarskiej regularnie zostawiał mu na biurku wyniki spotkań i ligowe tabele. Franciszka oczywiście najbardziej interesowało San Lorenzo. Pewnie pamiętacie hit Netflixa, film “Dwóch Papieży” i scenę, w której Franciszek oraz jego poprzednik, Benedykt XVI, oglądają finał mistrzostw świata w Brazylii w 2014 roku, mecz Niemcy – Argentyna. Scenarzystów trochę poniosło, w tej scenie było dużo fikcji, bo Franciszek opowiadał, że od 1990 roku, kiedy Argentyna przegrała finał mundialu we Włoszech 0:1 z Niemcami, praktycznie nie ogląda telewizji.
W swojej biografii Franciszek nie mówił za wiele o mistrzostwach świata w 1978 roku w Argentynie, kiedy jego kraj sięgnął po tytuł, a państwem rządziła brutalna wojskowa junta, mordująca ludzi. Jego rola w tamtym okresie budziła pewne kontrowersje. Natomiast tuż przed finałem mistrzostw świata w Katarze w 2022 roku (Argentyna – Francja) papież nie dał się ponieść emocjom. Apelował publicznie, żeby czy wygraną, czy porażkę, znosić z pokorą.
– Ludzie mówią, że piłka nożna to najpiękniejsza gra na świecie. Zgadzam się z tym. Oczywiście w futbolu rządzą pieniądze, czasami do tego dochodzi korupcja, ale jako jezuita dostrzegam w piłce nożnej dużo pozytywów. To gra, która propaguje pokój i edukację – mówił w 2019 roku.
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Jak zarobić ćwierć miliarda? [REPORTAŻ Z GENK]
- Włosi zareagowali na śmierć papieża Franciszka
- Real Madryt beznadziejny, później nieskuteczny. Ale wygrał