Kilka dni temu piłkarską Polskę rozgrzały słowa Marka Koźmińskiego, według którego kluczowe w PZPN stanowisko mógłby stracić Henryk Kula, wiceprezes związku i zaufany człowiek Cezarego Kuleszy, a stołki wiceprezesów trafiłyby się głównym twarzom opozycji. Czy to prawda? Sprawdziliśmy, jak wygląda przedwyborcza szachownica przed decydującym starciem. I już dziś można stwierdzić jedno: dzieje się!
Na nieco ponad dwa miesiące przed wyborami na prezesa PZPN oficjalnych kandydatów na to stanowisko… brak. Oczywiście, do startu sposobi się Cezary Kulesza, a wiele wskazuje na to, że ochotę by stanąć z nim w szranki ma Paweł Wojtala.
Żaden z nich chęci udziału w wyborach jednak jeszcze nie ogłosił.
– Proszę pozwolić, że jeśli podejmę ostateczną decyzję o starcie, to ogłoszę ją we właściwym momencie i we właściwy sposób. Ale jestem gotowy do rywalizacji. I dokładnie to samo mówię podczas swoich spotkań z przedstawicielami związków czy klubów w całej Polsce. Jeśli takie będzie oczekiwanie i poparcie, to podejmę rękawicę – mówił w niedawnej rozmowie z Szymonem Janczykiem prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Paweł Wojtala o wyborach w PZPN: Jestem gotowy do rywalizacji
Przedwyborcza walka w PZPN. Trwa gra o posady wiceprezesów
Wyścig o prezesurę to jedno – za kulisami toczy się jednak kolejna wielka gra, a jej stawką jest miejsce w prezydium związku. Zbliżające się wybory dla wielu są furtką, by powalczyć o jedno z pięciu stanowisk dla wiceprezesów federacji.
Ostatnio głos w tej sprawie na łamach WP Sportowe Fakty zabrał Marek Koźmiński.
– Nie zdziwię się, jeśli niebawem się okaże, że na przykład Henryk Kula zostanie na dworze Kuleszy odsunięty, bo nie będzie już potrzebny, a w zarządzie PZPN wiceprezesami zostaną Wojciech Cygan, Paweł Wojtala, Dariusz Mioduski. Dla mnie to bardzo prawdopodobny scenariusz. Nie zdziwiłbym się, gdyby był już dogadany – powiedział.
To informacje na pierwszy rzut oka szokujące: uznawany za przykład betonowego działacza Kula jest przecież najbardziej zatwardziałym zwolennikiem Kuleszy, a Cygan i Wojtala – jego opozycją. Wypowiedź byłego kandydata na prezesa PZPN poniosła się szerokim echem, choć nie do końca jest zgodna ze stanem faktycznym. Ujmijmy to tak: pan Marek wie, że dzwony biją, choć nie do końca w którym kościele.
Podzwoniliśmy, popytaliśmy i dowiedzieliśmy się jak sprawy się mają.
Wielka wojna wiceprezesów
Punktem wyjścia zaistniałej sytuacji jest rywalizacja o fotel wiceprezesa ds. organizacyjno-finansowych. To najważniejsze stanowisko w prezydium, choć co prawda formalnie (według statutu PZPN) pierwszym wiceprezesem jest ten ds. piłkarstwa amatorskiego, czyli Adam Kaźmierczak. W praktyce jednak więcej do powiedzenia ma wiceprezes ds. organizacyjno-finansowych. A więc Kula.
Tajemnicą poliszynela jest wzajemna niechęć obu panów, w ostatnich tygodniach podsycona walką o związkowe stołki. Jak słyszymy, Kaźmierczak ma chrapkę, by zająć miejsce… Kuli.
– Adam od samego początku chce być prezesem ds. organizacyjno-finansowych. Jego ambicje nie są dla nikogo żadnym sekretem. Teraz po prostu zaczął ustawiać się na pozycji, która pozwoli mu negocjować z Kuleszą. Myślę, że zamierza wykorzystać do tego brak sympatii do Kuli i zbliżające się wybory – słyszymy od jednego z prezesów wojewódzkich związków.
Tyle, że to bardzo niebezpieczna gra. Kaźmierczak jednocześnie rozpoczął bowiem starania o to, by związki ponownie rekomendowały go na stanowiska wiceprezesa ds. piłkarstwa amatorskiego. Przypomnijmy: to właśnie baronowie obsadzają tę funkcję, a wiceprezesa ds. piłkarstwa profesjonalnego wybierają prezesi klubów Ekstraklasy i I ligi. Decyzje zapadają na około miesiąc przed Walnym Zgromadzeniem Sprawozdawczo-Wyborczym Delegatów PZPN. Trzy pozostałe miejsca w prezydium: stanowiska wiceprezesów ds. organizacyjno-finansowych, ds. szkolenia oraz ds. zagranicznych obsadzane są później z nadania prezesa.
Adam Kaźmierczak i Henryk Kula
Kaźmierczaka plan na Kulę
Kaźmierczak chce więc się zabezpieczyć i raz jeszcze zdobyć większość wśród związków, zapewniając sobie miejsce w prezydium na następną kadencję. Problem w tym, że w PZPN działa silna frakcja, która chciałaby na tym stanowisku innego kandydata. Zwłaszcza, że z tego co słyszymy, odczucia Kuli na temat prezesa Łódzkiego ZPN podziela spora część baronów.
– Prezes nie jest zbyt lubiany, bo od początku kadencji odcinał się od środowiska prezesów Kuleszy i Kuli. Można nawet powiedzieć, że z pogardą patrzył na ich towarzyskie spotkania – mówi nam osoba ze związku. – Teraz może zebrać się grupa, która będzie chciała go usunąć.
To z kolei brzmi ciekawie w kontekście faktu, że gdy w poprzednich wyborach Kaźmierczak rywalizował z Radosławem Michalskim, Kulesza – wówczas kandydat na prezesa – poparł jego kandydaturę. Od tego czasu zmieniło się jednak wiele.
Serdecznie gratuluję Adamowi Kaźmierczakowi, prezesowi Łódzkiego ZPN, uzyskania rekomendacji na wiceprezesa PZPN ds. piłkarstwa amatorskiego. Dziękuję 10 Prezesom wojewódzkich związków piłki nożnej za poparcie naszego wspólnego kandydata. pic.twitter.com/3vhFqv55Mo
— Cezary Kulesza (@Czarek_Kulesza) July 6, 2021
Wojciech Cygan może mieć poważnego rywala
Kaźmierczakowi w zarządzie PZPN najbliżej do Wojciecha Cygana, wiceprezesa ds. piłki profesjonalnej. Panowie darzą się wzajemną sympatią i szacunkiem, a do tego mają na siebie wzajemnie spory wpływ. I wspólny gabinet w PZPN. Drugi z nich także chciałby obronić swoje stanowisko w prezydium.
Tu sprawa także jest skomplikowana. Tak jak Kaźmierczak ma ścierać się przede wszystkim z Kulą, tak Cygan uchodzi za największego wroga Kuleszy – a wzajemnej niechęci już nikt nie specjalnie nie kryje. Panowie ścierali się choćby w Jachrance, a działacz Rakowa Częstochowa już raz wygrał próbę sił z prezesem. Miało to miejsce przy głosowaniu do Rady Nadzorczej Ekstraklasy, gdy przedstawiciele klubów głosowali na Cygana wbrew zaleceniom Kuleszy.
Miejsce w spółce zarządzającej Ekstraklasą a miejsce w prezydium PZPN to jednak dwie różne kwestie. Skuteczność w takim działaniu Kulesza pokazał już choćby cztery lata temu, przy wspomnianej pomocy dla Kaźmierczaka. Teraz kluczem do walki z Cyganem, który przez ostatnie lata miał kłopoty z przekonaniem Kuleszy do kluczowej reformy w sprawie młodzieżowca, wydaje się znalezienie dla niego właściwego kontrkandydata i przedstawienie go klubom.
Według naszych informacji ludzie Kuleszy rozważali namawianie do startu w wyborach prezesa Lecha Poznań Karola Klimczaka, Marcina Animuckiego, prezesa Ekstraklasy SA, a nawet nowego prezesa Arki Gdynia, Wojciecha Pertkiewicza. Ostatecznie jednak wybór miał paść na przewodniczącego rady nadzorczej Jagiellonii Białystok Wojciecha Strzałkowskiego!
Jagiellonia – Betis wstępem do kampanii Strzałkowskiego
Postawienie na działacza z Białegostoku jest dla Cygana fatalną wiadomością. Przede wszystkim: Strzałkowski to postać w środowisku bardzo lubiana, szanowana i ceniona. – Wojtek był w Jadze, kiedy w klubie nie było pieniędzy na prąd i wodę – śmieje się jeden z naszych rozmówców. Ale za chwilę poważnieje: – A teraz poprowadził klub do mistrzostwa.
Gdyby Strzałkowski zdecydował się włączyć do rozgrywki, z miejsca stałby się mocnym kandydatem. Już na starcie mógłby liczyć na poparcie kilku klubów, między innymi Legii i Lecha. W tym momencie na niekorzyść Cygana grałyby jego powiązania z Rakowem, jednym z najmniej lubianych klubów w lidze.
Dowodem sympatii klubów dla Strzałkowskiego było też wybranie go przewodniczącym Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA w czerwcu zeszłego roku.
Zresztą sam działacz z Białegostoku do startu na funkcję wiceprezesa PZPN przymierzał się już cztery lata temu. Wówczas odpuścił na prośbę Kuleszy. Wtedy obecny szef federacji nie docenił Cygana i jego prezesowskich ambicji. Teraz życzenie prezesa ma być wręcz przeciwne – szef PZPN namawia swojego przyjaciela do startu.
Wojciech Strzałkowski z paterą za Superpuchar Polski
Co więcej: wygląda na to, że czwartkowy mecz z Realem Betis był nieformalnym początkiem kampanii Strzałkowskiego.
– Wystosowaliśmy zaproszenie dla wszystkich prezesów klubów ekstraklasowych i I-ligowych na to spotkanie. Powinniśmy się wszyscy razem cieszyć z tego, gdzie aktualnie jest polska piłka – mówił w programie Meczyków Ziemowit Deptuła, prezes Jagiellonii.
Po meczu zapytaliśmy więc kilku gości Strzałkowskiego o wrażenia.
– Czy Wojtek szukał poparcia? No jasne. To był wstęp do kampanii. I wydaje mi się, że spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem – przyznał jeden z nich.
Co z wiceprezesem ds. szkolenia?
Ten ruch może pociągnąć za sobą inne. Gdyby bowiem Strzałkowski faktycznie miał zostać wiceprezesem ds. piłkarstwa profesjonalnego, praktycznie zablokuje to drogę Sławomira Kopczewskiego do teki wiceprezesa ds. szkolenia.
Dla prezesa Podlaskiego ZPN, który 2 marca został wybrany na trzecią kadencję, byłby to cios, bo miejsce w prezydium przeszłoby mu koło nosa drugi raz z rzędu. W poprzedniej kampanii jego kandydaturę miał w ostatniej chwili zablokować Kula, wobec czego Kulesza postawił niespodziewanie na Macieja Mateńkę, wówczas świeżo upieczonego prezesa Zachodniopomorskiego ZPN.
Choć Mateńko został wybrany w ZZPN prezesem na kolejną kadencję, wątpliwe jest, by udało mu się utrzymać stanowisko. Tak pisaliśmy o jego pozycji w związku na początku lutego:
„Kulesza ma być nim po prostu rozczarowany. Reforma szkolenia była sztandarem, z którym obecny prezes szedł do wyborów w 2021 roku. Po zwycięstwie nad Markiem Koźmińskim odpowiedzialność za to zadanie powierzył niespodziewanie właśnie Mateńce. A wyraźnych efektów, niestety, wciąż nie widać. Jak słyszymy, Kulesza jest już zmęczony spadającą na niego z tego powodu krytyką, co stawia wiceprezesa w niekorzystnej sytuacji”.
Kuleszy kłopoty z wiceprezesami. Czy w PZPN nadchodzi rewolucja?
Kilka tygodni temu wydawało się więc, że Kopczewski, przez wiele lat odpowiadający za szkolenie w Jagiellonii, w naturalny sposób będzie faworytem do zastąpienia Mateńki. Prezes z Podlasia sam pewnie mógł oswajać się z taką myślą, ale w przypadku wyboru Strzałkowskiego, szanse na taki ruch są iluzoryczne.
– W czasie poprzednich wyborów Heniek Kula nie chciał, by w prezydium zasiadały dwie osoby z Białegostoku. Teraz jest to do przełknięcia, bo pozycja Kuli nie jest aż tak mocna, a Strzałkowski jest lubiany, ale niemożliwe, by baronowie zgodzili się na powierzenie władzy aż trzem osobom z jednego miasta – twierdzi osoba, która w niejednych związkowych wyborach brała już udział.
Zmiana na stanowisku wiceprezesa ds. szkolenia ma być jednak niemal pewna.
O pozostałe stołki zaś będzie toczyć się ostra gra.
WIĘCEJ O WYBORACH W PZPN NA WESZŁO:
- Koalicja bankietowa poległa! Klęska Kuleszy w wyborach w UEFA
- Brudna gra wyborcza już trwa? Obóz Kuleszy chce zabetonować wybory
- Koalicja zwiera szyki przeciwko Kuleszy. W PZPN zrobiło się nerwowo
fot. 400mm.pl