Nazwisko Roberta Lewandowskiego nie bez powodu ląduje ostatnio na ustach wszystkich i to nawet w kontekście plebiscytu „Złotej Piłki” w 2025 roku. Do wysokiej formy strzeleckiej Polak dokłada bicie kolejnych rekordów, a część z nich, trzeba przyznać, sięga piłkarskiego kosmosu. Po środowym dublecie z Borussią Dortmund 36-latek jako pierwszy w historii Ligi Mistrzów został piłkarzem, który strzelił minimum 10 goli w jednej edycji dla trzech różnych klubów. W tychże rozgrywkach przebił też ostatnio „setkę” i teraz pokusi się o inny jubileuszowy wyczyn – 100 bramek dla Barcelony.

Pomimo wplatania w dobre mecze słabszych występów z gorszym „klejem” w nodze, Lewandowski nie zwalnia tempa. Momentami człowiekowi się wydaje, że wiek w coraz większym stopniu odbija się na jego prostych czynnościach boiskowych, ale nawet jeśli – w szerokim spojrzeniu to wrażenie ulatuje. Robert jest takim samym killerem w polu karnym, jakim był trzy lata temu przed przyjściem do Barcelony. A to, oczywiście, musi mieć przełożenie na liczby.
To pewne: Robert Lewandowski dołączy do barcelońskiego „klubu 100” jako dziewiętnasty zawodnik w historii klubu. Może to zrobić dziś, może za kilka dni, może za tydzień. Wobec tego warto rozłożyć ten wyczyn na czynniki pierwsze, zaczynając na przykład od dziesiątki najlepszych strzelców „Dumy Katalonii”, do której Polak powinien wbić się jeszcze w tym roku:
- Messi – 672 gole
- Cesar Rodriguez – 226
- Luis Suarez – 195
- Laszlo Kubala – 193
- Samuel Eto’o – 130
- Rivaldo – 130
- Mariano Martin Alonso – 129
- Patrick Kluivert – 122
- Carles Rexach – 122
- Josep Escola – 120
100 goli Lewandowskiego w Barcelonie. Liczba – super, ale jakie tempo!
Nie ma lepszego dowodu na to, że starzejący się „Lewy” wciąż jest wybitnym napastnikiem, niż dotychczasowa suma goli w koszulce Barcy. Po 140 meczach ma ich 99, a w międzyczasie dorzucił jeszcze 20 asyst. Czy to dużo, a może niewystarczająco? Patrząc wyłącznie przez pryzmat wieku i ogólnie przyjętych standardów dla napastnika, to znakomity wynik, który w swoich najlepszych latach (czyli nie po 35. roku życia) mogliby przebijać wyłącznie Messi i Ronaldo. Już sam ten fakt wystarcza, żeby należycie doceniać osiągnięcia Polaka, ale stwierdziliśmy, że warto pójść krok dalej.
To znaczy: w jakim tempie klasowi strzelcy kompletowali swoją magiczną „setkę”? Jak Robert, który dołoży aż trzecią do osobistej gabloty, wygląda pod tym względem na tle innych piłkarzy, nie tylko kojarzonych z Barceloną?
W historii futbolu na najwyższym poziomie ponad 100 goli dla trzech różnych klubów strzelało tylko czterech graczy – Isidro Langara, Romario, Neymar i Cristiano Ronaldo – a Lewandowski będzie piątym. Ale ciekawsze może okazać się zestawienie z topowymi graczami, którzy w swoim życiu dokonali tego chociaż raz. Trochę wbrew tezie, że długowieczność w stylu Ronaldo, Messiego i Lewandowskiego powinno cenić się najbardziej – tak, w wielu statystykach to już podobna półka.
Najpierw jednak spójrzmy na dorobek Lewandowskiego i liczbę meczów potrzebnych do „setki”:
- BVB – 184 (cztery sezony)
- Bayern – 136 (trzy sezony)
- Barcelona – 141* (trzy sezony)
Teraz gwiazdy Barcelony z przeszłości (najmniejsza liczba meczów potrzebna do 100 goli):
- Laszlo Kubala – 103
- Mariano Martin Alonso – 114
- Luis Suarez – 120
- Robert Lewandowski – 141*
- Evaristo – 143
- Eulogio Martinez – 152
- Samuel Eto’o – 154
- Hristo Stoiczkow – 155
- Cesar Rodriguez – 161
- Rivaldo – 172
- Neymar – 178
- Lionel Messi – 188
*jeśli strzeli dziś z Leganes
Warto tutaj zaznaczyć, że Kubala czy Martin Alonso podchodzą z zupełnie innej epoki piłkarskiej. Ten pierwszy grał w Barcelonie w latach 1940-1948, a drugi w 1950-1961. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że w bardziej współczesnych realiach, a już na pewno w samym XXI wieku tylko Suarez szybciej dobił do „setki”. Urugwajczyk korzystał z zalet, choć również wad bycia częścią MSN: miał bajeczny serwis, przez kilka sezonów właściwie najlepszy w Europie, ale też musiał dzielić się zdobyczą bramkową z Messim i Neymarem. Messim, który w tym zestawieniu oczywiście wypada blado, bo pierwszych lat kariery jako nastolatek nie miał tak spektakularnych jak choćby Lamine Yamal.
Lewandowski przechodzi ludzkie pojęcie. Ustrzeli „dublet” jak Ronaldo
Idźmy dalej i spójrzmy, ilu występów do zdobycia stu bramek w jednym klubie potrzebowali inni topowi zawodnicy. Wyróżniliśmy 20 wyników, choć równie dobrze, gdyby znaleźć miejsce dla takich strzelców jak Kane, Drogba, Inzaghi, Henry czy Szewczenko, ta lista byłaby kilkukrotnie dłuższa:
- Edinson Cavani (PSG) – 166
- Pierre-Emerick Aubameyang (Borussia Dortmund) – 164
- Ronaldo Nazario (Real Madryt) – 164
- Mohamed Salah (Liverpool) – 159
- Sergio Aguero (Manchester City) – 158
- Mario Gomez (Bayern) – 157
- Klaas-Jan Huntelaar (Schalke) – 157
- Samuel Eto’o (Barcelona) – 154
- Ciro Immobile (Lazio) – 147
- Robert Lewandowski (Barcelona) – 141*
- Christian Vieri (Inter) – 138
- Kylian Mbappe (PSG) – 137
- Robert Lewandowski (Bayern) – 136
- Edinson Cavani (Napoli) – 135
- Cristiano Ronaldo (Juventus) – 131
- Ruud van Nistelrooy (Manchester United) – 131
- Zlatan Ibrahimović (PSG) – 124
- Luis Suarez (Barcelona) – 120
- Erling Haaland (Manchester City) – 105
- Cristiano Ronaldo (Real Madryt) – 105
*jeśli strzeli dziś z Leganes
Oczywiście na kartach historii mamy zapisane wyniki, przy których wymięka nawet kosmiczne tempo Ronaldo i Haalanda. Wystarczy wspomnieć Pele w Santosie (100 goli w 82 meczach) czy Eusebio w Benfice (100 w 89). Ale pozwólcie, że dokonania okryte mgłą historii potraktujemy z przymrużeniem oka, bez wstawiania ich do powyższego rankingu. To mimo wszystko bardziej ciekawostka, którą trudniej zweryfikować z większą dokładnością, tak jak słynny rekord strzelecki zmarłego już Brazylijczyka.
Emocjonujący, a przede wszystkim weryfikowalny jest fakt, w jaki sposób Lewandowski może zapisać się w historii klubowych rozgrywek. Jeśli nie dziś, to na pewno w ciągu kilku następnych spotkań. Otóż musiałby wydarzyć się jakiś kataklizm, żeby Polak nie wykręcił dziewiątego najlepszego tempa strzeleckiego. Wystarczy, że zdobędzie 100. bramkę szybciej niż Immobile (ma na to sześć okazji), żebyśmy mogli mówić o niezwykłym wyczynie wcześniej uchwytnym tylko dla Ronaldo.
Od Bayernu do Barcelony nie tak daleko. Każdy napastnik chciałby starzeć się w ten sposób
Wiemy, wiemy. Tego typu osiągnięcia są mocno uzależnione od wieku i okoliczności, ale imponuje to, że Lewandowski za chwilę dołączy do Ronaldo, jeśli chodzi o posiadanie dwóch wyników z różnych klubów w najlepszej dziesiątce. Nie ma lepszego dowodu na to, że właśnie mimo upływającego czasu, ci najlepsi nie przestają strzelać regularnie. Czy na skrzydle hasa Robben z Riberym, czy Yamal z Raphinhą, dla „Lewego” nie ma to większego znaczenia, skoro w Barcelonie wykręca bardzo podobne liczby względem tego, co robił w pierwszych kilku sezonach w Bayernie.
Osiem lat po osiągnięciu progu „setki” w Monachium, osiem wiosen więcej na karku i 37. urodziny na horyzoncie, a tu proszę: Lewandowski utrzymuje konkurencyjne tempo strzeleckie nie tylko na tle kozaków, ale też na tle własnej, wcześniejszej wersji. To mówi samo za siebie i podsuwa do głowy zdanie, które chyba będziemy powtarzać do znudzenia – a co on jest, kur*a, robocop?
WIĘCEJ O LEWANDOWSKIM:
- Ranking kandydatów do Złotej Piłki: Lewandowski ósmy, za… Bastonim
- Czy Lewandowski ma szansę na Złotą Piłkę?
- Kolejny kosmiczny wyczyn Lewandowskiego. Lepsi tylko Messi i Cristiano Ronaldo
- Wspomnień czar. Jak “Lewangłupski” w BVB stawał się mężczyzną
KAMIL WARZOCHA
Fot. Newspix