Gdy wydaje się, że nie ma rzeczy, które mogą nas zaskoczyć w temacie skuteczności Roberta Lewandowskiego, okazuje się, że istnieją statystyki, które wprawiają w osłupienie. Dwie bramki polskiego napastnika sprawiły, że po raz czwarty w karierze przekroczył on próg dziesięciu goli w sezonie Ligi Mistrzów. To wynik, którego pozazdrościć mu może zdecydowana większość pozostałych legendarnych dziewiątek.
Tylko pięciu piłkarzy w historii Champions League więcej niż raz strzeliło ponad dziesięć goli w sezonie. Zanim nastała era Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego imponować mógł fakt, że Ruud van Nistelrooy dokonał tego dwukrotnie. Duet, który zdominował futbol na lata, szybko udowodnił, że można to zrobić lepiej; czytaj: częściej. Robert Lewandowski jest jednak tuż za nimi.
Jeśli raz jeszcze powtórzy sezon z dwucyfrówką w Lidze Mistrzów, zrówna się z Argentyńczykiem.
Barcelona jak walec. Lewandowski krok od setki!
Robert Lewandowski tuż za Messim. Piłkarze, którzy więcej niż raz strzelili minimum 10 goli w sezonie Ligi Mistrzów
- Cristiano Ronaldo – 7
- Lionel Messi – 5
- Robert Lewandowski – 4
- Erling Braut Haaland, Ruud van Nistelrooy – 2
Oto lista zawodników, którzy więcej niż raz zaliczyli sezon z minimum dziesięcioma trafieniami w Lidze Mistrzów. Robert Lewandowski po raz pierwszy dokonał tego jeszcze jako zawodnik Borussii Dortmund. Następnie dwa razy przekraczał dyszkę jako piłkarz Bayernu Monachium. Zaliczymy do tego najbardziej efektowny sezon naszego napastnika w Champions League, ten, w którym trafił do siatki piętnastokrotnie i zbliżył się do rekordu Cristiano Ronaldo – 17 bramek.
Po prawdzie można się tylko zastanawiać, czy gdyby nie był to sezon pandemiczny, w którym Lewandowskiemu „zabrano” rewanże w ćwierćfinale i półfinale, wciąż mówilibyśmy o tym, że najlepszy wynik w historii należy do Portugalczyka.
Teraz, gdy domem Roberta jest FC Barcelona, wyczyn uzbierania dwucyfrowej liczby bramek udało mu się powtórzyć raz jeszcze. Tym samym Lewandowski został pierwszym piłkarzem w dziejach, który strzelał minimum dziesięć goli w sezonie Champions League dla trzech różnych klubów.
Wspomnień czar. Jak “Lewangłupski” w BVB stawał się mężczyzną
Kto strzelił minimum dziesięć goli w sezonie Ligi Mistrzów?
Wyczyn Roberta Lewandowskiego imponuje jeszcze bardziej, gdy zerkniemy na listę wielkich zawodników, którzy nie byli tak skuteczni, jak on. Ostatnie dekady przyniosły nam kilka dwucyfrówek w Lidze Mistrzów, ale w większości przypadków były to pojedyncze wystrzały. Jeden wyjątkowy sezon z takim wynikiem zaliczyli:
- Harry Kane (Anglia, Bayern Monachium)
- Kaka (Brazylia, AC Milan)
- Mario Jardel (Brazylia, FC Porto)
- Neymar (Brazylia, FC Barcelona)
- Raphinha (Brazylia, FC Barcelona)
- Rivaldo (Brazylia, FC Barcelona)
- Roberto Firmino (Brazylia, Liverpool FC)
- Mohamed Salah (Egipt, Liverpool FC)
- Karim Benzema (Francja, Real Madryt)
- Serhou Guirassy (Gwinea, Borussia Dortmund)
- Raul Gonzalez (Hiszpania, Real Madryt)
- Mario Gomez (Niemcy, Bayern Monachium)
- Sadio Mane (Senegal, Liverpool FC)
- Zlatan Ibrahimović (Szwecja, PSG)
- Alessandro Del Piero (Włochy, Juventus)
- Filippo Inzaghi (Włochy, AC Milan)
- Sebastian Haller (Wybrzeże Kości Słoniowej, Ajax Amsterdam)
Na zdjęciu napastnicy, którzy cztery razy strzelali minimum 10 goli w sezonie Ligi Mistrzów. Obok Kylian Mbappe
Jeszcze gorzej w Champions League wiodło się wielu innym ofensywnym zawodnikom. Ronaldinho, Thierry Henry, Kylian Mbappe, Luis Suarez, Didier Drogba, Andrij Szewczenko, Ronaldo Nazario — żaden z nich ani razu nie strzelił dziesięciu goli w pojedynczym sezonie Ligi Mistrzów, mimo że w swoich czasach wydawało nam się, że każdy z nich dokonuje rzeczy nieprawdopodobnych i niepowtarzalnych.
Umiejętność zdobycia ośmiu czy dziewięciu goli w sezonie wciąż rozdziawia buzię, lecz z upływem lat okazuje się jednak ciut mniej imponująca. Także za sprawą wyczynów Roberta Lewandowskiego.
Zmiana formatu otwiera furtkę wybitnym strzelcom, ale Lewandowski ma coś więcej – powtarzalność
Całkiem prawdopodobne, że w kolejnych latach liczba zawodników, którzy pójdą śladem polskiego napastnika, wzrośnie i uzbieranie dziesięciu trafień w sezonie Ligi Mistrzów nie będzie robiło aż takiego wrażenia. Wraz ze wzrostem liczby spotkań w fazie ligowej naturalnie rosną szanse na to, że ktoś da popis ponadprzeciętnej skuteczności. Widzimy to zresztą po obecnych rozgrywkach, w których obok Roberta dyszkę zaliczył tak anonimowy — z całym szacunkiem, ale to facet, którego rekordem strzeleckim do 28. roku życia było jedenaście goli w sezonie ligowym — zawodnik jak Serhou Guirassy.
Rozszerzenie formatu Champions League pomogło zresztą nie tylko piłkarzowi BVB. Pierwszy raz w karierze dwucyfrową liczbę bramek w europejskich pucharach zaliczyli także Harry Kane czy Raphinha. Coś takiego przedtem zdarzyło się tylko raz — w sezonie, w którym Cristiano Ronaldo walnął piętnaście sztuk, a za jego plecami znalazł się tercet piłkarzy Liverpoolu: Mohamed Salah, Roberto Firmino oraz Sadio Mane.
Tyle że teraz wciąż możliwe jest dokooptowanie do tego grona piątego śmiałka. Lautaro Martinez i Ousmane Dembele zagrają najpewniej minimum po trzy kolejne mecze, w których musieliby dołożyć jeszcze trzy gole. Vinicius Junior i Kylian Mbappe mają trudniejsze zadanie, bo Real musi odrabiać straty, ale im także brakuje trzech trafień, żeby przejść do historii. Pytanie tylko, czy nawet gdy podobnych przypadków będzie więcej, ktoś dorówna powtarzalnością Robertowi Lewandowskiemu?
Najlepszy klasyczny napastnik w historii po raz kolejny zawiesił poprzeczkę naprawdę wysoko.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Pięciu Polaków w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Jesteśmy lepsi niż Argentyna!
- Polsko-angielskie boje w europejskich pucharach
- Jeszcze nikt nie dokonał w Lidze Mistrzów tego, co Rice
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix