FC Barcelona bez większych problemów pokonała w czwartek Osasunę, ale ta… nie do końca chce się pogodzić z porażką. Mimo że piłkarze zeszli z boiska, klub z Pampeluny wciąż walczy o trzy punkty w starciu z Katalończykami. Jak? Przy zielonym stoliku.
Spotkanie obu zespołów nie odbyło się w pierwotnym terminie ze względu na nagłą śmierć klubowego lekarza Barcelony. W efekcie zostało wciśnięte na wczoraj, choć dla nikogo nie był to optymalny termin. Dość stwierdzić, że w Dumie Katalonii ze względu na kolizję z meczem reprezentacyjnym nie zagrał Raphinha, a Robert Lewandowski pojawił się na placu gry dopiero w 68. minucie.
Od początku wystąpił za to Inigo Martinez, środkowy obrońca, który nie stawił się na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii ze względu na drobny uraz łąkotki bocznej w kolanie, jaki odniósł w starciu z Atletico. Odpoczął, podleczył się – i okazało się, że jest gotowy do gry szybciej niż zakładano, bo według wstępnych prognoz wróżono mu powrót dopiero w kwietniu.
Osasuna twierdzi, że wrócił… za szybko. W przepisach FIFA znajduje się bowiem zapis o tym, że zawodnik będący powołany do kadry, lecz nieuczestniczący w zgrupowaniu ze względu na problemy zdrowotne, może zagrać w meczu klubowym najwcześniej pięć dni po zakończeniu terminu na kadrę. Ten zakończył się we wtorek, a mecz Barcelony z Osasuną odbył się w czwartek.
Według radia COPE klub z Pampeluny chce wykorzystać te zapisy w regulaminie i sprawdza, co można zrobić w tym temacie, lecz możemy spodziewać się, że sprawa szybko rozejdzie się po kościach.
WIĘCEJ O FC BARCELONA:
- Lewandowski wszedł z ławki i wyprzedził Ronaldinho! A Szczęsny to kawał dryblera
- Szczęsny nie przestraszył się dwóch rywali. Olimpijski spokój polskiego bramkarza [WIDEO]
Fot. newspix.pl