Myśleliście, że praca agenta piłkarskiego polega na tym, żeby zarabiać jak najwięcej pieniędzy? Otóż nie, jesteście w błędzie. Wychodzi na to, że jeżeli agent prywatnie lubi dyrektora sportowego danego klubu i szanuje go, to będzie mu szedł na rękę. Mniejsza prowizja dla siebie? Gorsze warunki dla zawodnika? No pewnie! Pomagamy dyrektorowi, bo to sympatyczny gość. Tak przynajmniej wynika ze słów Mateusza Borka w Kanale Sportowym po zatrudnieniu przez Legię Michała Żewłakowa.
Borek tę decyzję skomentował tak: – Wczoraj, gdy było wiadomo, że to się materializuje, rozmawiałem z kilkoma agentami. To jest bardzo ciekawe. Oni chcą mu pomóc. Oni dzisiaj nawet swoich niektórych klientów, których chcą zaproponować Legii w następnym rozdaniu, będą przekonywać do takiego systemu kontraktowego mocno bonusowego, zależnego od sukcesu i jak się będą układać pewne rzeczy w Legii Warszawa, bo chcą najzwyczajniej w świecie, żeby Michałowi wyszło.
Pada też zdanie, że nikt Żewłakowowi nie będzie wciskał szrotu, bo agenci go szanują i wiedzą, że jest człowiekiem zupełnie niezależnym finansowo.
Mateusz Borek o relacjach Żewłakowa z menadżerami
@BorekMati
„Rozmawiałem z kilkoma agentami. Oni chcą mu pomóc. Będą przekonywać zawodników, bo zależy im, żeby mu wyszło. Nikt mu nie wciśnie szrotu”. pic.twitter.com/3SCkntfJ2F
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) March 27, 2025
Droga Legio! Zrobiłaś świetny interes, bo zatrudniłaś człowieka, dla dobra którego będą teraz działać wszyscy agenci. Żaden nie będzie chciał cię oskubać. Nie przy takim dyrektorze. Stajesz się więc, Legio, miejscem rewolucji, bo od teraz agenci piłkarscy będą działać bezinteresownie.
Dariusz Mioduski ma wielkie szczęście. Pewnie już do niego dociera, że wykonał genialny ruch, bo teraz rozmowy agenta z piłkarzem, dotyczące jego klubu, będą wyglądały mniej więcej tak:
– Normalnie żądałbym 100 tys. złotych miesięcznie, ale tym razem wystarczy nam 60 tysięcy, OK? Trochę zwiększymy tylko bonusy za odnoszone sukcesy.
– Ale dlaczego tak?
– Bo ich nowy dyrektor sportowy to facet, któremu kibicuję jak nikomu innemu.
Możemy wyrzucić już do śmietnika te wszystkie teorie, że agenci działają na szkodę klubów. Wygląda na to, że ich praca ulega zmianom. Teraz osoby, które będą zaczynały w tym zawodzie, muszą pamiętać, że jeżeli w klubie X pracuje twój kolega albo gość, którego szanujesz, nie należy myśleć o zysku, tylko o tym, by temu komuś pomóc.
Żeby mu wyszło.
A że interes agenta jest często sprzeczny z interesem człowieka, który zarządza klubem i ma do dyspozycji określone środki finansowe? Bo jedna osoba chce sama jak najwięcej zarobić i żeby jak najwięcej zarobił jej klient, a druga – płacić jak najmniej?
Olać to. Od dziś, w określonych warunkach, ma to wyglądać inaczej.
Fot. Newspix.pl