Bartosz Bereszyński to jeden z piłkarzy, którzy zawsze chętnie zatrzymują się w mixed zone i długo odpowiadają na stawiane pytania. Po meczu z Maltą, w którym obrońca zaliczył wyczekiwany od listopada występ w reprezentacji Polski, usłyszeliśmy jego diagnozę i analizę obydwu spotkań na premierowym zgrupowaniu w walce o awans na mundial.
— Jest wiele do poprawy, wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Na przestrzeni trzech dni i meczów z Litwą poprawa jednak była. Kreowaliśmy sytuacje, było wiele momentów, gdzie mogło to się zakończyć lepiej, brakowało wykończenia. Stwarzaliśmy sytuacje, tego oczekujemy po reprezentacji w meczach takich, jak z Maltą. W pierwszym spotkaniu tego brakowało, wszyscy to widzieli. Nie możemy tak grać z takimi rywalami, powinno się kończyć wyżej, w lepszym stylu. Sześć punktów to fundament. Mam nadzieję, że będziemy czerpać z tego doświadczenie — ocenił Bereszyński w rozmowie, którą znajdziemy na kanale „Prawda Futbolu”.
Trela: Drużyna Probierza. Reprezentacja Polski jako zespół selekcjonera
Bereszyński ocenia mecze z Litwą i Maltą: Musimy grać lepiej, odważniej
Zdaniem obrońcy reprezentacji Polski w ciągu trzech dni udało się rozwiązać kilka problemów i poprawić, co przełożyło się na udany występ naszej drużyny.
— To był lepszy mecz niż z Litwą. W ostatnim czasie brakowało nam meczów z takimi przeciwnikami, nie mamy w tym doświadczenia, w prowadzeniu gry, bo w Lidze Narodów bardziej byliśmy nastawieni na kontrę. Musimy to przeanalizować i zdecydowanie poprawić. Jesteśmy świadomi naszych umiejętności. Musimy grać lepiej, odważniej, z większą pewnością siebie. Potrzebujemy robić przewagę, wygrywać pojedynki, jak Jakub Kamiński, on potrafił to zrobić. Gdyby lepiej przymierzył, strzeliłby dwie bramki — stwierdził piłkarz Sampdorii.
Bartosz Bereszyński zauważył też, że hasełko o tym, że w Europie nie ma już słabych drużyn, stało się prawdą, bo „przyjeżdża Litwa czy Malta i próbują grać w piłkę, kiedyś tak nie było”. Wracając do pierwszego spotkania, wypunktował nasze bolączki.
— To, w jaki sposób graliśmy długimi fragmentami z Litwą, odbierało pewność siebie zawodnikom ofensywnym. Bardzo długo budowaliśmy akcję od tyłu, gdzie jeden napastnik Litwy odcinał sam trzech, czterech naszych zawodników. Musieliśmy jak najszybciej przenieść piłkę do drugiej, trzeciej linii, gdzie później brakowało piłkarzy. Niepotrzebnie wplatały się dłuższe podania, Litwini chcieli, żebyśmy tak grali, bo mieli fizyczną przewagę, zbierali długie piłki. Był za duży dystans między obrońcami i napastnikami, gra się nie kleiła. Taka jest moja i trenerów analiza.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Przypatrzcie się dobrze. Oto nasi czarodzieje dryblingu!
- Jan de Zeeuw: Gra Polski to wstyd. Probierz nie jest trenerem na ten poziom [WYWIAD]
- Samo się nie wygra. Dlaczego reprezentacja Polski potrzebuje lepszego trenera?
- Trela: Michał Probierz i najcieplejsza posadka polskiej piłki
fot. FotoPyK