Choć start zwiastował, że mogą pojawić się dziś spore emocje, to potem nic z tego nie wyszło. Dwa McLareny dość pewnie dowiozły do mety dublet, a za ich plecami z rzadka ktoś się wyprzedzał. Ogółem oglądając rywalizację w Chinach czuliśmy, że odpuszczenie dłuższego niedzielnego snu było błędem. Bo wyścig na Wschodzie wyglądał tak, jakby bardzo chciał nas przekonać, że jednak mogliśmy spać. Bo w Szanghaju nic się w tym czasie tak naprawdę nie wydarzyło.
Grand Prix Chin. Dublet McLarena i… nuda
Z pewnością Chiny rozwiały nam ostatecznie przynajmniej jedną wątpliwość – co do tego, czy McLaren faktycznie będzie w tym sezonie wiodącą siłą. Niby zespół udowodnił już to w Australii, ale tam było deszczowo, sporo się działo, a Oscar Piastri przez swój błąd wylądował ostatecznie na 9. miejscu. Lando Norris wygrał, owszem, jednak Max Verstappen był tuż za nim. Dziś oba McLareny odjechały i tylko problemy z hamulcami Norrisa pod koniec sprawiły, że mocno zbliżył się do niego George Russell. Ale wyprzedzić nie zdołał.
Wyniki sprintu i kwalifikacji z pewnością zwiastowały większe emocje, niż mieliśmy okazję obejrzeć. Początek samego Grand Prix również.
Bo na pierwszych kółkach sporo się działo. Oscar Piastri wykorzystał pole position i obronił prowadzenie, ale przy okazji mocno wypchnął George’a Russella. Jak się okazało – pomógł w ten sposób zespołowemu partnerowi. Norris wykorzystał okazję, wyprzedził kierowcę Mercedesa i wkradł się na drugą lokatę. Świetnie wystartował również Lewis Hamilton, który z piątego miejsca przedostał się na czwartą pozycję. Przy okazji starł się z… zespołowym kolegą, Charlesem Leclerkiem, który uszkodził sobie przy tym przednie skrzydło. Ale że było to uszkodzenie stosunkowo małe, to dojechał z nim aż do mety.
Lights out in Shanghai! Watch the race start
#F1 #ChineseGP pic.twitter.com/TKRizAC4hb
— Formula 1 (@F1) March 23, 2025
Początkowo fatalnie wyglądała dyspozycja Maxa Verstappena, jakby bolid chciał potwierdzić słowa Holendra sprzed wyścigu, który na pytanie “Co musiałbyś zrobić, żeby wygrać z McLarenami?” odpowiedział, że po prostu mieć inny bolid, bo w tym, który aktualnie posiada, brakuje tempa. Max spadł w efekcie na szóste miejsce i nie wyglądało na to, by miał zbliżyć się do dwóch Ferrari, jadących przed nim. Swoją drogą te jakiś czas później – ze względu na strategię zespołu – zamieniły się miejscami i Leclerc zajął pozycję przed Hamiltonem.
Czy coś w tym czasie działo się w stawce? No niespecjalnie. Moglibyśmy wspomnieć, że po raz drugi w tym sezonie wyścigu nie ukończył Fernando Alonso, ale stało się to – przez awarię hamulców – już na pierwszych kółkach. Pod koniec wyścigu uszkodzenia skrzydła, bez udziału rywala, doznał za to Yuki Tsunoda. Zaskoczeniem dzisiejszego Grand Prix może być fakt, że w punktach dojechały oba Haasy – Esteban Ocon był 7., a Oliver Bearman 10. Swoją drogą kierowcą dnia został wybrany Andrea Kimi Antonelli. Sęk w tym, że zawodnik Mercedesa dojechał do mety 8. i właściwie nie zrobił nic, co uzasadniałoby taki wybór.
A z przodu? No z przodu nie działo się nic. Lando Norris usłyszał, że nie warto, by gonił Oscara Piastriego, a raczej zadbał o swoje hamulce, z którymi miał problemy. Jak się okazało – słusznie, bo pod koniec wyścigu te zaczęły odmawiać posłuszeństwa i dzięki ich oszczędzaniu Brytyjczyk dojechał do mety drugi, przed rodakiem, George’em Russellem. Piastri wygrał spokojnie, nikt mu dziś nie zagroził. Tuż za podium dojechał z kolei Max Verstappen, który na kilka okrążeń przed końcem w świetnym stylu połknął mającego problemy z tempem Charlesa Leclerca. I to był właściwie jedyny naprawdę ciekawy moment wyścigu w jego drugiej połowie.
Grand Prix Chin było bowiem wyścigiem, który wiele obiecał, a niczego nie dowiózł. Może nas cieszyć jedynie triumf Piastriego. A to dlatego, że dzięki tej wewnętrznej rywalizacji dwóch kierowców McLarena F1 po prostu może być ciekawsza niż w poprzednich sezonach, gdy dominował samotny Max Verstappen.
Najlepsza “10” Grand Prix Chin:
- Oscar Piastri (McLaren)
- Lando Norris (McLaren)
- George Russell (Mercedes)
- Max Verstappen (Red Bull)
- Charles Leclerc (Ferrari)
- Lewis Hamilton (Ferrari)
- Esteban Ocon (Haas)
- Andrea Kimi Antonelli (Mercedes)
- Alex Albon (Williams)
- Oliver Bearman (Haas)
Fot. Newspix