Władze hiszpańskiej piłki postawiły na swoim. Mówiło się, że apelacja Barcelony może przynieść skutki, ale nie – termin rozegrania meczu z Osasuną pozostaje taki sam (27 marca), co oznacza, że część piłkarzy “Dumy Katalonii” będzie wtedy jeszcze niedostępnych. Ale co dopiero ma powiedzieć Osasuna, która zgodnie z terminarzem ma rozegrać kolejny mecz… następnego dnia.
Brzmi to niedorzecznie, ale ma miejsce naprawdę. RREF podał informację, że data nie zostanie zmieniona, mimo że to ewidentne działanie na szkodę obu klubów. To spotkanie miało odbyć się jeszcze przed rewanżem Barcelony w Lidze Mistrzów z Benficą, ale z racji na nagłą śmierć lekarza Barcelony rywalizacja została przesunięta na nieokreślony termin.
Spodziewano się rozegrania tej kolejki bliżej końca sezonu, dlatego gdy w mediach pojawiła się data 27 marca, na początku nikt w to nie dowierzał. Dość powiedzieć, że w środę swoje mecze grają piłkarze z Ameryki Południowej – na przykład Araujo czy Raphinha. To był główny argument Barcy w apelacji, która została jednak odrzucona.
Ale o ile tu możemy mówić o pewnych przeszkodach, o tyle w przypadku Osasuny to patologia. Jeśli władze La Ligi nie przesuną piłkarzom z Pampeluny piątkowego meczu z Athletikiem Bilbao, rywale Barcy będą musieli rozegrać dwa spotkania w ciągu dwóch dni.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Michał Probierz wybrał bramkarza na eliminacje. “To on rozpocznie”
- Kolejna zmiana. PZPN przenosi Superpuchar Polski na Stadion Narodowy! [NEWS]
- Szczecińska szkoła pisania oświadczeń. Nilo Effori chwycił za pióro
- Kogo najbardziej krzywdzą sędziowie?
- Polski trener przebija się na zachodzie. Z Łotwy do Belgii – historia Przemysława Łagożnego
- Co dalej z Zagłębiem Lubin? Nie mają planu B, mają “ambitnych piłkarzy”
Fot. Newspix