W ostatnim czasie w programie Weszło Mateusz Rokuszewski przypomniał historię o tym, jak Afimico Pululu nie trafił do Lecha Poznań. Świeżo upieczony reprezentant Angoli był gościem Canal Plus w „Lidze Plus Extra”, gdzie potwierdził tę opowieść i zdradził kulisy niedoszłego transferu.

Rzecz działa się ładnych parę lat temu. Afimico Pululu był na wylocie z FC Basel, gdzie liznął europejskich pucharów, ale nie rozwinął skrzydeł. Według Mateusza Rokuszewskiego Lech Poznań spróbował to wykorzystać.
— Rozmawiałem kiedyś z pracownikiem Lecha Poznań, który jeździł oglądać Pululu i chciał go ściągnąć do Poznania jako skrzydłowego. On grał kiedyś jako skrzydłowy. To był ten moment, gdy on jednak poszedł do 2. Bundesligi — mówił w programie Weszło dziennikarz Canal Plus.
Pracownik Lecha Poznań chciał ściągnąć Afimico Pululu
Korzystając z okazji, że „Liga Plus Extra” gościła w Białymstoku, w studiu pociągnięto ten wątek, pytając o zainteresowanie ze strony Lecha Poznań samego zainteresowanego.
Afimico Pululu: Lech Poznań pokazał mi plan. Projekt nie był dla mnie satysfakcjonujący
Pululu potwierdził tę informację i zdradził, dlaczego nie trafił do Polski wcześniej. — Rozmawialiśmy. Pokazali mi plan i wszystko, ale koniec końców projekt nie był dla mnie satysfakcjonujący w stu procentach. Chciałem grać jako dziewiątka, a oni chcieli dać mnie na skrzydło, dlatego uznałem, że pójdę inną drogą, więc wybrałem Greuther Fuerth — wyjaśniał Afimico.
Do Lech Poznań trafili więc inni zawodnicy. Najpierw Adriel Ba Loua, potem Kristoffer Velde. Pululu z kolei rzeczywiście grał w ataku niemieckiej drużyny, która powoli żegnała się z Bundesligą. W Greuther Fuerth nie potrafił jednak na stałe wywalczyć sobie miejsca w składzie, nawet wtedy, gdy zespół spadł już z ligi. To wtedy temat transferu Afimico do Polski powrócił, tyle że tym razem chodziło o Jagiellonię Białystok.
Duch Puszczy, szrotomierz – historia Afimico Pululu
Można powiedzieć, że reszta jest już historią. Pululu na dziewiątce rozbija rywala za rywalem i pracuje na duży transfer. W „Lidze Plus Extra” opowiadał, że jego menedżer co i rusz odbiera telefony z zagranicznych klubów, które interesują się jego sprowadzeniem. Gdy pojechaliśmy za Jagiellonią do Belgii, na każdym kroku słyszeliśmy jego nazwisko. Czy to od kibiców na trybunach, którzy ciepło przyjęli jego rodzinę w sektorze gości, czy też od działaczy tamtejszych zespołów, którzy kojarzyli Jagiellonią właśnie z „lewonożnym, silnym napastnikiem”.
Ciekawym wątkiem z wizyty w studiu telewizyjnym był też fragment dotyczący wyboru drużyny narodowej. Afimico Pululu mógł reprezentować zarówno Demokratyczną Republikę Kongo, jak i Angolę. Za moment po raz pierwszy zamelduje się na zgrupowaniu drugiej z wymienionych drużyn.
— Wybrałem Angolę, ponieważ tam się urodziłem. Odkąd gram w Europie, nie miałem okazji tam wrócić, więc to dobry moment. Selekcjoner od pięciu lat próbuje mnie powołać. Cały czas do mnie dzwonił, już wtedy, gdy grałem w FC Basel. Ludzie z Angoli okazali mi wiele miłości, to zrobiło różnicę.
WIĘCEJ O JAGIELLONII BIAŁYSTOK NA WESZŁO:
- Pomoc od Wisły i z Belgii, nauka odpoczynku. Tak Jagiellonia odniosła sukces w Europie
- Raków mistrzem, Jagiellonia z Lechem w Europie, Legia z Pucharem?
- Wymarzone 15. miejsce Polski w rankingu UEFA – czyja to zasługa?
- Pululu: Lubię fizyczną grę. Ekstraklasa to liga silnych chłopów [WYWIAD]
- Prezes Jagiellonii: Po Legii pozostał niesmak. Chcemy wygrać wszystko [WYWIAD]
- Oskar Pietuszewski – płakał albo rzucał czymś w szatni
- Piłkarz z europejskiego poziomu. Kulisy transferu Darko Czurlinowa
fot. Newspix