Reklama

Chelsea nie umie grać na wyjazdach. I też ma swojego Kovacevicia

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

16 marca 2025, 16:24 • 3 min czytania 2 komentarze

Przed dwumeczem Legii Warszawa z Chelsea, jeżeli mamy szukać dobrych wiadomości dla ekipy Goncalo Feio, to mamy dwie. Pierwsza – zespół z Londynu, zwłaszcza w ostatnim czasie, bardzo źle gra na wyjazdach. I druga – bramkarz Chelsea, Robert Sanchez, zdecydowanie nie należy do jej najmocniejszych punktów. Jeśli Feio zdecyduje się między słupkami na Kacpra Tobiasza, Legia na tej pozycji może wyglądać lepiej. Dziś Chelsea przegrała 0:1 z Arsenalem. Sanchez przy golu raczej nie zawinił, ale kiedy wychodził do dośrodkowań, serca fanów The Blues mogły drżeć, bo był wyjątkowo niepewny. 

Chelsea nie umie grać na wyjazdach. I też ma swojego Kovacevicia

O tym, jak dziwna była pierwsza połowa tego spotkania, niech świadczy fakt, że Chelsea po 25 minutach nie miała… żadnego kontaktu z piłką w polu karnym Arsenalu. A między 30. a 40. minutą to niewidoczni wcześniej goście byli przy piłce przez 93 procent czasu gry. Absurdalne, prawda?

Arsenal od początku miał przewagę i był najgroźniejszy po akcjach prawą stroną. Sanchez, kiedy wychodził do dośrodkowań, odbijał piłkę, ale robił to tak, że pod bramką było jeszcze groźniej. Enzo Maresca ma problem z obsadą bramki, zdecydowanie. Za gola Hiszpana byśmy nie winili, choć topowy golkiper być może zrobiłby więcej. Martin Odegaard idealnie, mocno dośrodkował z rzutu rożnego, a Mikel Merino udowodnił, że jest nie tylko specjalistą od bardzo ważnych (ćwierćfinał EURO Niemcy – Hiszpania, pewnie pamiętacie), ale i bardzo trudnych goli. Jak on to trafił tyłem głowy, że piłka poleciała w idealne miejsce? Szacunek, naprawdę.

Arsenal po 50 kolejnych rzutach rożnych, które w lidze nie dały mu gola, wreszcie trafił w ten sposób do siatki.

Reklama

Sanchezowi czasami coś wyjdzie

Piłkarze Chelsea długo wyróżniali się przede wszystkim ostrymi wejściami. Dopiero po 30. minucie najwidoczniej stwierdzili, że spróbują też pograć w piłkę. Kiedy stworzyli swoją najlepszą okazję, Arsenal miał szczęście, bo po strzale Marca Cucurelli fatalny błąd popełnił bramkarz Arsenalu David Raya. Hiszpan wypuścił piłkę z rąk, ale ta nie wpadła do jego bramki.

Dzisiaj oba zespoły miały między słupkami hiszpańskich Vladanów Kovaceviciów. Choć trzeba Sanchezowi oddać, że w drugiej połowie świetnie obronił uderzenie Merino, wykazując się refleksem na linii. Ten Sanchez to w ogóle specyficzny bramkarz – raz zagra świetnie, raz beznadziejnie. Na pewno jest lepszy przy linii niż wtedy, gdy trzeba wyłapać dośrodkowanie albo zagrać nogami.

Legio, spróbuj to wykorzystać.

Druga połowa była ciekawa jak mecze curlingu. Najciekawsze zdarzenia? Gabriel Martinelli doznał kontuzji i musiał zejść. Sanchez o dziwo jeszcze raz pokazał, że coś potrafi, zatrzymując akcję rywali. I to byłoby na tyle. Straszna nuda, jak na tak jakościowe zespoły.

Siedem ostatnich wyjazdów Chelsea w Premier League? To pięć porażek i dwa remisy. Trochę bilans hańby jak na tak mocny zespół.

Reklama

Arsenal – Chelsea 1:0 (1:0)

  • 1:0 Merino – 20′

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Szpital polowy Jagiellonii i Lecha. W Białymstoku nie posypała się tylko teza o hicie ligi

Szymon Janczyk
34
Szpital polowy Jagiellonii i Lecha. W Białymstoku nie posypała się tylko teza o hicie ligi

Anglia

Ekstraklasa

Szpital polowy Jagiellonii i Lecha. W Białymstoku nie posypała się tylko teza o hicie ligi

Szymon Janczyk
34
Szpital polowy Jagiellonii i Lecha. W Białymstoku nie posypała się tylko teza o hicie ligi