Sędzia Marcin Szczerbowicz może być bardzo dobry w swoim fachu, musi zmienić tylko jedną rzecz – mianowicie kiedy widzi karnego, niech go nie gwiżdże, a jak nie widzi, to niech gwizdnie. Złośliwi powiedzą, że skoro arbiter musi robić wszystko na odwrót, to wcale nie jest z nim tak najlepiej, ale złośliwości na bok.
Było to naprawdę imponujące show w meczu Puszczy z Piastem. W drugiej połowie Huk ewidentnie zagrał piłkę ręką w polu karnym, dość kuriozalnie zresztą, bo oparł się o słupek, żeby główkować, a piłka tak mu spadła, że na rękę właśnie. Szczerbowicz jednak tego nie widział i musiał dostać podpowiedź o Marciniaka z VAR-u, że w ten sposób grać nie można i należy się jedenastka.
Parę minut później Szczerbowicz chciał być już samodzielny i uznał, że Siplak przy wyskoku do piłki faulował w szesnastce, ale był w tym osądzie osamotniony – to znaczy nikt na świecie, kto widział więcej niż jeden mecz, nie mógłby się z nim zgodzić, bo obrońca Puszczy nie wykonał żadnego nieprzepisowego ruchu. Co oczywiste nie zgodził się z nim też Marciniak, znów zawołał kolegę do monitora i znów decyzję trzeba było zmienić.
Marciniak wyręczył Szczerbowicza
Można mieć więc wątpliwości, kto był w tym spotkaniu sędzią głównym – niby po boisku biegał Szczerbowicz, ale byłoby bezpieczniej, gdyby wszystkim zajmował się Marciniak sprzed monitora.
Podejrzewamy, że on nie gwizdnąłby też karnego z pierwszej połowy, kiedy kontaktu Kostadinova nie zauważyłby nikt w tramwaju – ale w polu karnym wywrotka musiała być natychmiastowa – natomiast to byłaby już zbyt duża ingerencja, a pewnie Marciniak po Pucharze Polski nie chciał się wychylać. Czarno-białe to nie było, bardziej interpretacyjne, a że Szczerbowicz gwiżdże wszystkie upadki, zatem zinterpretował to właśnie tak.
Natomiast czy byłaby specjalna różnica, gdyby gwizdał nie Szczerbowicz, a na przykład pani Zosia z warzywniaka? Nie wydaje się – Marciniak poprawiłby wszystkie błędy pani Zosi, tak jak poprawił Szczerbowicza. Wiadomo, że VAR ma pomagać, ale jak arbiter w niedługim odstępie najpierw nie widzi ewidentnego karnego, a potem widzi jedenastkę z – sorry – dupy, to chyba coś jest nie tak.
Ech… A o meczu, tak sportowo? Pewnie Piast był lepszy niż Puszcza, prowadził grę, ale brakowało mu konkretów. Fajnie to wyglądało do szesnastki, ale potem były już kłopoty. Trudno przecież powiedzieć, że ten zagrał najtrudniejszy mecz w życiu. Jasne, musiał bronić sam na sam Jirki, miał szczęście, gdy Czerwiński nie trafił z bliska po rożnym, ale 72% posiadania piłki można przekuć na coś lepszego.
Puszcza, mimo że gorsza piłkarsko, wyszarpała dwa karne i do trzech punktów to wystarczyło. A co za tym idzie – do opuszczenia strefy spadkowej.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Były kapitan Legii daje Feio kredyt zaufania. “I tak sobie dobrze poradził”
- Siemieniec martwi się o zdrowie swoich piłkarzy. “Ostatni okres dużo nas kosztował”
- Namiastka ćwierćfinałów Ligi Konferencji. Dziś najmocniejszy dzień w Ekstraklasie od lat!
- Niels Frederiksen rozpracował Jagiellonię. “Wiemy, jak chcemy zagrać”
Fot. Newspix