Reklama

Zagłębie żebrze o utrzymanie Ojrzyńskim. Byleby nie spaść, przeżreć jeszcze parę transz z C+…

Paweł Paczul

13 marca 2025, 16:18 • 5 min czytania 79 komentarzy

Zagłębie Lubin nie ma sensu. Po prostu. Nie istnieje tam żaden plan na rozsądne funkcjonowanie, nie ma jakiejkolwiek myśli przewodniej, działa się po omacku, na bazie tego, że kiedyś wybudowano kilka boisk, uznano, że Zagłębie będzie szkolić młodzież i teraz każdy krytyczny argument ma być tym zbijany. A czy Zagłębie regularnie wypuszcza sensownych piłkarzy w Polskę, w świat? Nie. Tak sobie trwa, udając, że dokądś zmierza, że ma pomysł. Nie ma. Kolejnym dowodem na to jest zatrudnienie Leszka Ojrzyńskiego.

Zagłębie żebrze o utrzymanie Ojrzyńskim. Byleby nie spaść, przeżreć jeszcze parę transz z C+…

To rozpaczliwy krzyk: pozwólcie nam zostać w Ekstraklasie, pozwólcie ciągnąć pieniądze od Canal + (żebyśmy mogli je dalej przepalać)! Żałosne błaganie tworu, który od wielu lat jest tej lidze najzwyczajniej w świecie zbędny. Jak chcą szkolić, to równie dobrze mogą w pierwszej lidze. Ale czy faktycznie szkolą… O tym zaraz.

Reklama

Najpierw Leszek Ojrzyński. Trener od ponad dwóch lat pozostający bez pracy, z określoną łatką, której już pewnie nigdy nie odepnie – mianowicie u niego trzeba jeździć na dupie. Walka, walka, walka, jeszcze trochę walki i może podostrzenia.

Z Koroną pozwoliło to na awans do Ekstraklasy, ale żeby Korona w elicie mogła zostać, zarząd zmienił Ojrzyńskiego na Kuzerę. Jak się okazało – słusznie.

W Stali też nie chcieli ryzykować, mimo że w sezonie 20/21 spadała tylko jedna drużyna. Mielczanie za Ojrzyńskiego jednak ostatni byli, trenera pożegnano i klub wygrzebał się na tę upragnioną, przedostatnią pozycję.

W Wiśle Płock udało się utrzymać. Jednym punktem, ale udało, nie ma co tego zabierać. Tak samo jak w Arce Gdynia, która jeszcze potem pisała piękne historie w Pucharze Polski – raz zwycięstwo, raz finał.

Miał więc Ojrzyński jeszcze parę lat temu określony zakres zalet: potrafił krótkoterminowo wpłynąć na zespół, wstrząsnąć nim i uchronić przed spadkiem. Wiadomo było, że na dłuższą metę taka współpraca nie ma sensu, nawet ładna historia w Arce była naznaczona pod koniec coraz gorszymi wynikami, w drugim sezonie na wiosnę w lidze zespół Ojrzyńskiego wygrał ledwie trzy spotkania, utrzymał się dobrą jesienią. Innymi słowy – typowy strażak.

Jednak i ta gaśnica przestała robić wrażenie, czy to w Stali, czy w Koronie, więc Ojrzyński wypadł z karuzeli. Do gry weszli inni trenerzy: Jagiellonia mogła się przecież ratować Ojrzyńskim, ale wolała Siemieńca. Cracovia też, ale wybrała Kroczka. Generalnie świat – ten polski również – poszedł do przodu i coraz mniej chce się posiłkować trenerami-motywatorami.

Pragmatyzm totalny. Dlaczego Leszkowi Ojrzyńskiemu odjechała Ekstraklasa? [CZYTAJ WIĘCEJ]

No i Ojrzyński został na peronie. On zawsze mówił, że to tylko łatka, że dajcie mi ludzi, to będę grał inaczej, ale Ekstraklasa już pokazywała, że nawet z przeciętnymi piłkarzami można grać – choćby na krótką metę – ciekawiej (na przykład Widzew po awansie za Niedźwiedzia). A u Ojrzyńskiego zawsze było to samo, więc rynek go zweryfikował.

I nagle, 13 marca 2025 roku, Zagłębie Lubin mówi: bierzemy go!

Wszystko na bazie strażackich doświadczeń sprzed paru lat. Tam absolutnie nie ma planu, by Ojrzyński został na dłużej, w Lubinie chcą od niego tylko jednego: utrzymania. Potem albo go pożegnają zaraz po wykonaniu zadania, albo po paru kolejkach nowego sezonu. Oczywiście wszystko z poważną miną, że wiedzą, co robią, kiedy – do cholery – nie mają żadnego pojęcia, wszystko, co wiedzą, to ile pieniędzy wpływa na konta.

Ktoś powie, że są w życiu klubu trudne momenty i trzeba czasem sięgnąć po tak – nazwijmy to – niestandardowe rozwiązanie. Ale życie Zagłębia to same trudne momenty, wystarczy spojrzeć jak tam się szarpią od ściany do ściany z trenerami:

  • teraz przychodzi motywator-strażak
  • wcześniej był młody, podobno zdolny, do pracy z młodzieżą
  • jeszcze wcześniej doświadczony trener, który miał zrobić wynik, konkret, tak jak w Piaście
  • przed nim Stokowiec, bo się znali
  • a przed Stokowcem jeszcze Żuraw, gdyż nikt inny nie chciał przyjść i nikogo nie zdziwiło, że do Żurawia akurat nie ma kolejki (po dziś dzień swoją drogą, trener do Ekstraklasy nie wrócił)

Zresztą, jakby tego jeszcze było mało, Zagłębie wcale nie widziało w Ojrzyńskim pierwszego wyboru, chciało przecież Michniewicza. Można go lubić, można nie lubić, ale to trener z zupełnie innej półki niż Ojrzyński. Wyższej. No i skoro zaczęto od Michniewicza, a skończono w popłochu, rozpaczy i żałości z Ojrzyńskim, to jak się nie śmiać z Zagłębia?

No jak?

Plan jest prosty, uratować ligę, a potem pieprzyć, że się stawia na młodych, na chłopaków z regionu. Serio to jest taka prężna szkółka, że trzeba nią zbijać wszystkie argumenty? Ilu piłkarzy, którzy przeszli w ostatnich latach przez Zagłębie, porobiło naprawdę ciekawe kariery? Łakomy próbuje, Slisz próbuje (ale widać, że sufit nisko), a poza tym co, mamy bić pokłony przed karierami Jagiełly albo Jacha? Czy wracać do czasów Piątka, a może Zielińskiego?

PR tej szkółki przerasta jej efekty.

Średni, nijaki klub, ukierunkowany na to, byleby się doczłapać ponad kreskę na koniec sezonu, a na początku kolejnego opowiadać niestworzone historie o rozwoju. Może Ojrzyński ich uratuje, może nie, jakie to ma znaczenie? Żadne. Tam trzeba czegoś więcej niż zmiany trenera.

A że zaproszono jeszcze szkoleniowca z innej epoki, to już inna sprawa.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

 

79 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama