Naprawdę karkołomna teza. Bo jeśli coś istnieje i ma się dobrze, to niezwykle trudno sobie wyobrazić, że tego nie ma. Marek Jóźwiak próbuje nas jednak przekonywać, że dyrektor sportowy Jagiellonii miałby w Legii wielki problem i nie mógłby popełnić dwóch czy nawet czterech błędów transferowych. Bo Legia to wielki klub, bo kibice są wymagający, bo TAM pracuje się INACZEJ.
Jacek Zieliński robi więc swoje transfery i mówi: “Potrzymaj mi piwo!”.
Łukasz Masłowski jest ze wszystkich stron chwalony za swoją pracę na rzecz aktualnych mistrzów Polski i słusznie – zbudował kadrę, która osiągnęła największy sukces w całej historii klubu z Podlasia, a teraz jeszcze godnie reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej. No i buduje dalej, bo został w Jagiellonii i ma zamiar osiągać kolejne sukcesy. Ze wszystkich jego transferów, nie będziemy się nawet bawić w wyliczanie, za nieudane można uznać może ze trzy. A w Białymstoku Masłowski gotuje od letniego okienka 2022 roku.
Tych udanych też nie będziemy przytaczać – wystarczy spojrzeć na galową jedenastkę Jagi pełną zawodników wytrzaśniętych przez dyrektora sportowego i teraz stanowiących o sile mistrzów Polski. Często to gracze czołowi na swoich pozycjach w całej Ekstraklasie.
No i ten Łukasz Masłowski miałby mieć problem w Legii. W Legii, w której dyrektor sportowy, zamiast trzech nieudanych ruchów i całej armii dobrych transferów, przeprowadził w sumie trzy ruchy udane, a o reszcie żal już nawet wspominać.
– To pokazuje, jak ciężko pracuje się w wielkich klubach. Inaczej pracujesz w Jagiellonii Białystok, a inaczej oceniana jest twoja praca w Legii Warszawa. W Jagiellonii możesz się pomylić na dwa, trzy, cztery transfery, a w Legii na jednego, dwóch piłkarzy i koniec – mówi Jóźwiak w Cafe Futbol.
Nie. Praca dyrektora sportowego w Legii nie jest oceniana źle dlatego, że pracuje on w Legii i popełnił dwa błędy transferowe. Jest oceniana źle dlatego, że była zła. Albo ściślej – złe są jej efekty. Gdyby pracował dla dowolnego klubu w Polsce i sprowadziłby tam jakichś totalnych patałachów, to też należałoby ocenić jego pracę źle.
Inna sprawa, że gdyby w Legii faktycznie można było się pomylić ze dwa razy przy transferach, to Jacek Zieliński tylko w tym sezonie wyleciałby już trzykrotnie.
Feio, Zieliński i Mozyrko – od współpracy do wojny. Kulisy konfliktu w Legii! [CZYTAJ WIĘCEJ]
– Duży szacunek dla Łukasza Masłowskiego za jego pracę, ale ściągnięcie takiego Ebosse, po zerwanych więzadłach, do Legii… Wyobraźcie sobie jaka byłaby reakcja całego środowiska na taki ruch. To by było absolutnie niemożliwe. To inny wymiar pracy – dodaje Jóźwiak.
Tu może i ma rację (choć trzeba pamiętać, że Ebosse to ruch awaryjny związany z kontuzją Diegueza), raban byłby wielki, ale to nie oznacza, że byłby nieuzasadniony. Dziś kibic Legii patrzy na transfery do klubu z niepokojem i podejrzliwością, bo nauczył się doświadczeniem. To tak jakby pięć razy z rzędu wsadził palec w gniazdko i potem narzekał, że popieścił go prąd. Nic dziwnego, że nie chce wsadzać tego palca po raz szósty.
Dotychczasowe ruchy transferowe były takie, że trudno już zaufać obecnej ekipie i nie powinna się ona temu dziwić. I nie wynika to z tego, że w Legii pracuje się INACZEJ, choć to zawsze wygodne wytłumaczenie.
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:
- Szczery Feio po meczu. “Tak broniąc, nie mamy czego szukać”
- Czy Stolarski to już lepszy trener od Feio?
- Co jeszcze musi zawalić Kovacević, żeby Feio go posadził?
Fot. FotoPyK