Historia stadionu przy Bukowej to historia polskiej piłki. Kibicom z całej Polski na lata pozostanie w pamięci charakterystyczny obiekt z Blaszokiem, dawną trybuną gości. Będzie kojarzył się z żółto-zielono-czarnymi barwami, głosem Andrzeja Zydorowicza, meczami Furtoka, Koniarka, Widucha i Jojki. Tylko jeden z nich nie strzelił nigdy gola na Bukowej i nie jest to ten, o którym myślicie. Przypominamy najbardziej pamiętne spotkania na starym stadionie GKS-u Katowice – i te chwalebne, i te wstydliwe.

GKS Katowice rozegrał ostatni w historii mecz na stadionie przy ulicy Bukowej. Piłkarsko nie było to wybitne widowisko, bo jak podsumował je Jakub Białek:
„Schodziło stąd przegranych kilku przyszłych mistrzów świata”, głosił transparent wywieszony na sybolicznym pożegnaniu stadionu przy Bukowej. Do tego zacnego grona dołącza trochę mniej zacna grupa piłkarzy Zagłębia Lubin, którzy też idą po swoje mistrzostwo świata – w nijakości, przezroczystości, apatyczności, marnowaniu potencjału. Zespół z Lubina zagrał na swoim stałym poziomie, a GKS się do niego, niestety, dopasował.
Pożegnanie Bukowej: na trybunach święto, na boisku stypa
Kibicowsko poziom był jednak europejski, czego ukoronowaniem była świetna oprawa odnosząca się do historii obiektu. Przypominamy najbardziej pamiętne mecze na Bukowej. Pomijam tu wiele spotkań, które GieKSa rozgrywała na Stadionie Śląskim, jak na przykład wiele starć w 1. lidze w latach osiemdziesiątych, głównie z Górnikiem, czy też pucharowe boje ze Sionem, Sportul Studentesc czy Rangersami.

Największe wpadki GKS-u Katowice na stadionie przy ul. Bukowej
0-1 Rovaniemi 1989 Puchar UEFA
Porażka z półamatorami grającymi na kole podbiegunowym w Finlandii, która oznaczała odpadnięcie z Pucharu UEFA. GieKSa była przed tym meczem najsilniejsza w historii. Dopiero co wywalczyła wicemistrzostwo, a w lidze była liderem. Mimo tego nie udało się pokonać trzeciej drużyny ligi fińskiej, która zajmowała 21. miejsce w rankingu UEFA. Niewielu dziś pamięta, że była to lokata i tak wyższa od tej, którą zajmowała nasza liga, także dzięki seryjnemu odpadaniu przez GKS w pierwszej rundzie rozgrywek.
Mecz przerwany z Ruchem Chorzów (1998)
Mecz będący kwintesencją kibolskich lat dziewięćdziesiątych. Około trzech tysięcy kibiców Ruchu wchodzi przed meczem na teren stadionu przez dziurę w płocie, po czym kradnie gospodarzom sześć flag, co uznawane jest za jedną z największych kibicowskich porażek katowiczan. W odpowiedzi GieKSa przez całe spotkanie próbuje wbiegać na boisko, ścierać się z policją i dotrzeć na legendarną, zburzoną w 2011 roku, trybunę północną z charakterystycznym budynkiem na szczycie, który przyjezdni często wykorzystywali do wieszania swoich flag. Mecz zostaje przerwany i powtórzony miesiąc później bez kibiców.

1-1 Cementarnica 2003 Puchar UEFA
W rewanżowym meczu rundy wstępnej GieKSa musiała wygrać po wyjazdowym bezbramkowym remisie. Gole na wyjeździe premiowały bowiem przy bramkowym remisie gości. Rywale, dla których był to pierwszy w historii dwumecz w Pucharze UEFA, byli zaledwie ósmą drużyną ligi macedońskiej. Mimo tego jeden oddany strzał na Bukowej wystarczył im do awansu. Był to najbardziej wstydliwy europejski moment w historii GKS-u i ostatni w historii mecz europejskich pucharów (męskich – o czym za chwilę) w Katowicach.
Choć właściwie to… nieprawda. Ulica Bukowa leży w Katowicach, jednak sam stadion mieści się na terenie Parku Śląskiego i leży formalnie rzecz biorąc w Chorzowie! Wygląda więc na to, że mecz GKS – Górnik 30 marca na nowym obiekcie przy Nowej Bukowej będzie pierwszym spotkaniem Ekstraklasy rzeczywiście na terenie Katowic od… listopada 1936 roku, gdy Dąb Katowice grał z ŁKS-em przy ulicy Sportowej, jakieś trzy kilometry na północ od nowego obiektu!
Największe miasto jednej z największych aglomeracji Unii Europejskiej formalnie po raz pierwszy od dziewięciu dekad będzie gościć mecz najwyższej ligi męskiej. To dość zaskakujący fakt i chyba wystarczający powód, by odwiedzić te fantastycznie zapowiadające się derby.
0-4 Dyskobolia 2003
Po najlepszym sezonie od lat i medalu mistrzostw Polski wydawało się, że GKS jest na fali. Już w pierwszym meczu po przerwie letniej nastąpiła brutalna weryfikacja. Sobolewski, Mila, Niedzielan i Rocki, do którego jeszcze wrócimy, rozgromili katowiczan aż 4:0. W rewanżu było jeszcze gorzej, bo gospodarze strzelili sześć goli.

0-2 Wisła 2004
Według rankingu Elo był to najtrudniejszy mecz w historii krajowych występów GKS-u – miał on w nim zaledwie 15% szans na wygraną. Na Bukową przyjechał jeden z najmocniejszych polskich klubów w historii – Wisła Kasperczaka, która rok wcześniej pokazywała miejsce w szeregu Parmie i Schalke, a teraz zmierzała po mistrzostwo Polski. Katowiczanie po serii sześciu meczów bez zwycięstwa walczyli o utrzymanie. Goście wygrali po golach Gorawskiego i Cantoro. Warto zaznaczyć, że rok wcześniej w meczu na szczycie Trójkolorowi pokonali Wisłę 1:0 i tracili na cztery kolejki do końca zaledwie trzy punkty do Białej Gwiazdy. Był to szczytowy moment formy klubu, po którym przyszedł dwudziestoletni (!) kryzys.
1-1 Odra Wodzisław (walkower 0-3) i 1-0 Górnik Zabrze (przy zamkniętych trybunach) 2005
Ostatnie mecze GieKSy w Ekstraklasie przed obecnym sezonem. Z Odrą musiała wygrać, by mieć szanse na utrzymanie. Sędzia Borski, podobno sprzyjający Polonii Warszawa, popełniał wiele błędów, a z boiska wyrzucił aż trzech zawodników gospodarzy i jednego gości. W doliczonym czasie gry wodzisławianie strzelili jedynego gola, a Piotr Rocki mało elegancko drwił z piłkarzy przeciwnika i pokazywał prowokujące gesty w kierunku Blaszoka. Katowiccy kibice fizycznie zaatakowali trójkę sędziowską i kolejne spotkanie z Górnikiem musiało odbyć się przy zamkniętych trybunach, choć wielu kibiców wspierało w nim GKS zza płotu.

4-1 GKS Tychy 2005 IV liga, 2006 baraże z BKS-em Stalą Bielsko-Biała – ponad 10 tysięcy widzów,
Na chwilę przerywam listę wpadek, by pokazać fenomen tego, jak kibice trwali przy klubie w najtrudniejszych momentach. Kilka miesięcy po spadku, zdegradowany do III ligi GKS włóczył się po mniejszych śląskich miastach i wioskach. Nie wpłynęło to jednak na średnią frekwencję, która okazała się… najwyższa od piętnastu lat. Kumulacją był mecz z GKS-em Tychy, na który weszło ponoć więcej niż 10 tysięcy osób oraz rewanż baraży o trzecią ligę z BKS-em Stalą Bielsko-Biała, na którym pojawiła się podobna liczba ubranych na żółto fanatyków. Była to największa frekwencja na Bukowej od 1989 roku, w dodatku osiągnięta na czwartym szczeblu rozgrywkowym! W międzyczasie stadion widział też najwyższe zwycięstwo w historii: 9:0 z Szombierkami.

1-4 Tur Turek 2008 1. liga
W drugim sezonie gry na zapleczu Ekstraklasy GieKSa była bliżej spadku niż awansu. Na domiar złego po trafieniu sędziego serpentyną za mecz z Jastrzębiem, mimo prowadzenia gospodarzy, przyznano walkower gościom. Kolejne spotkanie odbywało się bez publiczności i zakończyło się kompromitującą porażką z prowincjonalnym Turem Turek.

1-6 Podbeskidzie 2010 1. liga
W czwartym roku walki na zapleczu Ekstraklasy już w sierpniu GKS odpadł z Pucharu Polski w Zdzieszowicach, a w lidze został rozgromiony przez Podbeskidzie. W proteście przeciwko takim wynikom trybuny opustoszały już w siedemdziesiątej minucie. Kibice nie chcieli oglądać najwyższej domowej porażki w historii.
0-5 Zagłębie Lubin 2015 1. liga
Po kolejnych pięciu latach GieKSa nie była ani trochę bliżej Ekstraklasy. Po kolejnej kompromitującej porażce z Zagłębiem zwolniony został trener Skowronek.
0-5 Anderlecht (kobiety) 2023 Liga Mistrzyń
Nie można zapomnieć, że na Bukowej bywały także porażki zapamiętane mimo wszystko pozytywnie. Sekcja kobieca klubu powstała w 2015 i po trzech latach awansowała do Ekstraklasy. W przeciwieństwie choćby do Legii, pięła się po szczeblach ligowej drabiny od jej najniższych poziomów. Po zdobyciu mistrzostwa Polski 2023 nagrodą była gra w Lidze Mistrzów – w końcu na poważnym obiekcie przy Bukowej. Spotkanie, w którym katowiczanki nie miały wielkich szans z dużo wyżej notowanym Anderlechtem oglądało, aktywnie dopingując, dwa tysiące osób!

Najmocniejsi rywale na Bukowej
1-4 Bayer 1994 i 1-2 1990 Puchar UEFA
Drużyna z Leverkusen była najmocniejszym przeciwnikiem, jaki pojawił się kiedykolwiek na Bukowej. W 1990 występował w niej między innymi Franco Foda, obecny selekcjoner Kosowa, a kilka lat temu – Austrii. Goście wygrali 2:1 po golach Thoma i Polaka Buncola, na które odpowiedział tylko Piotr Świerczewski. Cztery lata później los ponownie skojarzył oba kluby. Znów zagrali Grzesik, Strojek i Walczak, a u rywali: Lupescu, Kirsten i Thom. Po dwa gole strzelili jednak: nowy nabytek – Hans-Peter Lehnhoff oraz legenda klubu: Ulf Kirsten, który został później królem strzelców tych rozgrywek. Honorową bramkę strzelił Andrzej Nikodem.
1-1 Benfica 1993 Puchar Zdobywców Pucharów
W Lizbonie GieKSa przegrała 0:1, a w rewanżu prowadziła po golu tuż przed przerwą. Była szansa na doprowadzenia do dogrywki z ekipą, w której skład wchodzili między innymi reprezentant Brazylii Carlos Mozer, Szwecji – Stefan Schwarz czy też przyszłe gwiazdy Portugalii: Abel Xavier, Joao Pinto i Rui Costa, który dekadę później wygra z Milanem Ligę Mistrzów. Gol Vitora Paneiry zdecydował jednak o awansie gości.
0-1 Brugge 1991 Puchar Zdobywców Pucharów
W pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów do Katowic przyjechała Brugia, która do tego szczebla europejskich rozgrywek dotarła trzeci raz w ostatnich czterech sezonach. Był to początek wspólnej przygody kwartetu Verlinden – Borkelmans – Staelens – Van Der Elst, który rozegrał wspólnie ponad… trzysta spotkań dla Niebiesko-Czarnych, a także w reprezentacji Belgii, z którą w komplecie pojechał trzy lata później na mundial do USA. Ta czwórka grała w Brugii aż do końca lat dziewięćdziesiątych, kiedy w Katowicach już dawno pozbyto się zawodników z początku dekady. Jedynego gola na Bukowej strzelił Staelens, a goście zdobyli wtedy mistrzostwo kraju i zagrali w elitarnej, ośmiozespołowej pierwszej edycji Ligi Mistrzów. Wtedy w ich barwach pierwszego polskiego gola w tych rozgrywkach strzelił Tomasz Dziubiński, którego na meczu w Katowicach wspierało kilkudziesięciu fanów… Wisły Kraków, w której chwilę wcześniej występował.
1-0 Bordeaux 1994 Puchar UEFA
O tym meczu powiedziano i napisano już wszystko, a najpiękniej odnieśli się do niego kibice na ostatnim meczu z Zagłębiem. Piękną oprawą przypomnieli, że na Bukowej smaku porażki doznawali nawet przyszli mistrzowie świata. Dugarry, Zidane i Lizarazu, bo o nich mowa, nie zdołali pokonać świetnie spisującego się Janusza Jojko i musieli pogodzić się z porażką 0:1. Liczyli na rozgromienie rywali w rewanżu, ale 1:1 oznaczało awans Polaków. Portugalski trener Toni – ten sam, który zremisował na Bukowej z Benfiką rok wcześniej, tym razem nie dał rady Trójkolorowym.
Pamiętne pogromy rywali
8-0 Stal Rzeszów 2024
GieKSa jest czwarta w tabeli z aż ośmioma punktami straty do będącej na miejscu dającym awans Arki Gdynia. Żeby zwiększyć szansę na baraże musi po jednej wygranej w czterech ostatnich meczach pokonać Stal Rzeszów. Strzelaninę rozpoczął już w pierwszej minucie Antoni Kozubal, a skończyło się na ośmiu golach. Dawało to duże szanse na baraże, ale nie awans bezpośredni. Tymczasem po zwycięstwie w Tychach w ostatniej minucie i rozgromieniu Wisły, okazało się, że po porażkach gdynian wygrana w ostatniej kolejce w Trójmieście może dać drugą lokatę w tabeli. Tak też się stało i po golu Adriana Błąda katowiczanie po dziewiętnastu latach powrócili do elity.

6-0 Inter Cardiff 1994 Puchar UEFA
Po zwycięstwie 2:0 na wyjeździe i prowadzeniu 3:0 do przerwy wydawało się, że nic już nie może ożywić Bukowej w starciu z amatorami z Walii. Cały stadion poderwał się jednak z miejsc, gdy w 75. minucie do wykonania rzutu karnego podszedł legendarny Janusz Jojko. Trafił do siatki i do dziś kibice GKS-u bardziej od tego gola są mu wdzięczni chyba tylko za wrzucenie sobie piłki do bramki siedem lat wcześniej, które spuściło Ruch z Ekstraklasy. Zatem z czterech legend GieKSy wymienionych we wstępie, jedynym, który nie strzelił gola na Bukowej był… Mirosław Widuch. Ten obrońca, który przez ponad dekadę miedzy 1993 a 2005 rozegrał ponad trzysta spotkań, jedyną bramkę strzelił w Zabrzu w 1996 roku.
Interesująco wygląda zestawienie meczów domowych, w których Trójkolorowi odnieśli najbardziej zaskakujące rozmiarami zwycięstwa w stosunku do siły przeciwników:
3-1 Pogoń 2024
3-1 Jagiellonia 2024
5-2 Legia 1986
4-0 Arka 1979
4-1 Amica 2001
5-0 Górnik Wałbrzych 1985
2-0 Lech 1984
Dwie największe sensacje to mecze z tego sezonu, w których GKS pokonał 3:1 kluby z czołówki Ekstraklasy. Za każdą złotówkę postawioną na zwycięstwo gospodarzy można było otrzymać około trzech złotych. Jedynym meczem w historii, w którym wygrana GieKSy przy Bukowej dała większy zysk obstawiającym był mecz z maja 2005, gdy będąc ostatnią w tabeli z dwunastoma punktami straty pokonała Zagłębie Lubin. Kolejnym domowym meczem było wtedy nieszczęsne opisane wcześniej starcie z Odrą Wodzisław. Spotkania z Pogonią i Jagiellonią pokazały, że beniaminek nie będzie chłopcem do bicia, który spokojnie zajmuje miejsce w środku tabeli, a kiedy się już tam wygodnie usadowi, może w przyszłości atakować wyższe cele.

Mała frekwencja
Co ciekawe, Bukowa była obiektem dość małym, w szczególności jak na główne miasto największej polskiej aglomeracji. Trudno określić rekord frekwencji. Na pierwszym meczu z kołowrotkami – w 1988 roku przeciwko Ruchowi – policzono 11 685 kibiców. Podobno mniej więcej tylu widzów było też na wspominanym meczu z GKS-em Tychy w IV lidze. To niewiele, jak na czterokrotnego wicemistrza Polski. Sprawdziłem średnią frekwencję na domowych meczach GieKSy w historii i wygląda ona zaskakująco. Najwyższa była w… pierwszym sezonie w Ekstraklasie ponad pół wieku temu. Co ciekawe, był to jedyny sezon w historii, gdy GKS mieścił się w czołowej szóstce pod względem liczby widzów w Polsce. Później przez lata wypadał pod tym względem bardzo słabo, w latach siedemdziesiątych będąc jednym z najmniej chętnie oglądanych klubów nawet w drugiej lidze!

Wiele zmieniła przebudowa stadionu przy Bukowej na początku lat osiemdziesiątych, ale kolejna dekada to prawdziwa katastrofa frekwencyjna. Przez cały sezon na GieKSę przychodziło wtedy mniej osób, niż ostatnio odwiedziło jeden mecz Ruch – Wisła na Stadionie Śląskim! Jedyne lata ze średnią powyżej siedmiu tysięcy kibiców to lata sześćdziesiąte i osiemdziesiąte, gdy derby rozgrywane były właśnie na chorzowskim obiekcie.
Rekord to 17 maja 1969, gdy mecz z Górnikiem w Kotle Czarownic oglądało sześćdziesiąt tysięcy fanów. Mieli na co popatrzeć, bo gdy sędzia nie uznał wyrównującego gola dla gości, doszło do rękoczynów wobec sędziego ze strony legend zabrzan – Florenskiego, Wilczka i Oślizły. Efektem było zawieszenie tego pierwszego na dwa lata i walkower.
Ten sam rywal będzie pierwszym gościem na meczu przyjaźni na nowym obiekcie: Arenie Katowice imienia Jana Furtoka. To będzie miejsce przyszłych wzlotów, ale i pewnie upadków klubu, który srebrnymi wicemistrzowskimi zgłoskami zapisał się przez sześćdziesiąt lat swojej historii. Czy na nowym obiekcie przyjdzie czas na złoto?
Fot: Newspix.pl