Ależ ten Milan w tym sezonie chimeryczny. Potrafi zachwycać w pojedynczych meczach, czy nawet akcjach, żeby za chwilę spektakularnie coś zawalić. Nie inaczej było w zaległym meczu z Bologną. Tym razem jednak mediolańczycy przeszli samych siebie i po fatalnych błędach przegrali drugi mecz ligowy z rzędu. Podopieczni Sergio Conceicao są w rozsypce i jeśli szybko się nie otrząsną, to dramatyczne spotkanie z Feyenoordem sprzed tygodnia, może być ich ostatnim w Europie na długi czas.
A na Renato Dall’Ara to gospodarze przeważali od samego początku. Mediolańczycy byli jak zwykle niestrawni. Jak atakowali to bez wyrazu. Joao Felix może bez końca szukać swojego futbolowego miejsca na ziemi, ale jeśli dalej tak będzie grał jak w czwartkowy wieczór w Bolonii, to na pewno jego ogromny talent pozostanie niewykorzystany. Milan jednak znów nie wyglądał dobrze.
Gospodarze, nawet jeśli ciut słabsi piłkarsko, byli dużo lepiej zorganizowani. Co z tego, jeśli i tak do przerwy przegrywali. Wystarczył moment geniuszu Rafy Leao, chwila przyspieszenia i ani De Silvestri ani Skorupski nie byli w stanie zatrzymać Portugalczyka, kiedy ten włączył piąty bieg. Do przerwy 1:0 dla Milanu.
𝐑𝐚𝐟𝐚𝐞𝐥 𝐋𝐞𝐚𝐨 𝐝𝐚𝐣𝐞 𝐩𝐫𝐨𝐰𝐚𝐝𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 𝐌𝐢𝐥𝐚𝐧𝐨𝐰𝐢!
Co za siła i pazerność!
![]()
Łukasz Skorupski nie dał rady zatrzymać rozpędzonego Portugalczyka!
#włoskarobota
pic.twitter.com/2teZ63lYdR
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) February 27, 2025
Po przerwie obraz gry się nie zmienił, tylko Milan był jeszcze gorszy. Bologna cisnęła coraz bardziej aż w końcu wcisnęła. Okazało się, że kontrowersje sędziowskie to nie jest tylko polska specjalność, bo Santiago Castro skierował piłkę do siatki po podaniu Fabbiana, który zagrał piłkę ręką. Sędziowie ostatecznie po analizie VAR uznali jednak tego gola i mieliśmy remis.
𝐊𝐨𝐧𝐭𝐫𝐨𝐰𝐞𝐫𝐬𝐣𝐚 𝐰 𝐁𝐨𝐥𝐨𝐧𝐢𝐢!
Sędziowie we Włoszech również podejmują sporne decyzje!
Czy według Was gol Santiago Castro na 1:1 powinien zostać uznany?
#włoskarobota
pic.twitter.com/zWz4mpggeU
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) February 27, 2025
Bologna miała kolejne szanse, aż Sergio Conceicao zdjął fatalnego Felixa. Wtedy nagle (przypadek?) role się odwróciły. To Milan zaczął atakować z rozmachem i to Milan był bliższy wyrwania kompletu punktów. Dwa razy swój zespół ratował Skorupski, innym razem któryś z obrońców. W tej fazie meczu szczególnie aktywny był Musah.
I kiedy naprawdę wydawało się, że faworyzowani mediolańczycy wygrają na Dall’Ara… gola strzelili gospodarze. Kolejny zwrot akcji był typowy dla tego meczu. Akcje zbudowali rezerwowi Pobega i Cambiaghi, a do siatki z bliska trafił Ndoye, wykorzystując niezdecydowanie obrońców Milanu.
Milan nie zasłużył tu nawet na punkt i niesprawiedliwe byłoby, gdyby wykorzystał kilkunastominutowe okienko po bramce na 1:1 i zgarnął komplet oczek. Tym razem jednak nagrodzona została drużyna lepsza. Bologna wygrała na własnym stadionie z Milanem po raz pierwszy od 2002 roku, kiedy na San Siro pracował jeszcze Carlo Ancelotti, a Rossoneri byli europejskim potentatem.
Ale to, co chyba ważniejsze drużyna Skorupskiego jest na szóstym miejscu w tabeli, będąc w coraz bardziej korzystnej sytuacji w kontekście walki o miejsca pucharowe. Liga Mistrzów w tym roku to były za wysokie progi, ale Liga Europy, albo Liga Konferencji w przyszłym sezonie – kto wie?
Bologna FC – AC Milan 2:1 (0:1)
- 0:1 – Leao 43′
- 1:1 – Castro 48′
- 1:2 – Ndoye 82′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Puszcza lepsza w Warszawie. Historyczny awans Żubrów
- Piotr Lasyk tłumaczy decyzje z meczu Legia – Jaga [WYWIAD]
- Marciniak mętnie się tłumaczy, a protokół VAR ma w głębokim poważaniu
- Awans Legii i ogromna kontrowersja. Jagiellonia oszukana?
- Ławki rezerwowych w Ekstraklasie stają się zwierzyńcem. “Dobijamy do granicy”
Fot. Newspix