Były problemy z widocznością i murawą. Jagiellonia mogła również odczuwać zmęczenie po czwartkowym spotkaniu w Lidze Konferencji z Baćką Topolą. Mimo to gładko ograła Motor Lublin i zrównała się punktami z liderującym w Ekstraklasie Lechem Poznań. Tak gra poukładany mistrz Polski!
Już jesienią władze Jagiellonii Białystok zapowiedziały, że nie będą tworzyć kominów płacowych, by z powodzeniem reprezentować Ekstraklasę w europejskich pucharach. Nadwyżkę pieniędzy z UEFA klub z Podlasia miał zainwestować w rozwój akademii. Przed startem rundy wiosennej dyrektor sportowy Łukasz Masłowski dodał, że chciałby, aby w większym stopniu trener Adrian Siemieniec stawiał na młodzież. I to się dzieje.
Kiepska murawa i zadymiony stadion
Oskar Pietuszewski – rocznik 2008 – od początku roku coraz odważniej rozpycha się w składzie zespołu z Białegostoku. W poprzednich dwóch kolejkach otrzymał 25 minut. Z Baćką Topolą również pojawił się na ostatnim kwadransie i dwukrotnie ośmieszył przeciętnych rywali z Serbii. W końcu trener Siemieniec dał mu szansę w podstawowym składzie i potwierdził, że Jagiellonia ma prawdziwą perełkę w swojej drużynie.
Problem w tym, że mieliśmy kłopot, by nacieszyć się widokiem jego gry. Jagiellonia zapomniała bowiem zadbać o inne ważne elementy w swoim klubie: spokój na trybunach i odpowiednią murawę.
Co roku dzieje się to samo. Mamy astronomiczną zimę. Choć na początku roku może tego nie odczuwaliśmy, to teraz siarczysty mróz daje się we znaki. Mimo to na Podlasiu – polskim biegunie zimna, spotkało się to z dużym zaskoczeniem. Murawa nie nadawała się do płynnej gry, której od swoich podopiecznych wymaga Siemieniec. Zalegał na niej śnieg, który z czasem zmienił się w błoto. Przez to oglądaliśmy dużo niedokładności, poślizgnięć i przypadkowości. Przez złą nawierzchnią poważnej kontuzji mógł nabawić się Pietuszewski. To w jego nogi wjechał Sergi Samper, który przy próbie ratowania piłki rozjechał się na murawie, stracił równowagę i sfaulował 16-latka. Zasłużenie otrzymał za to czerwoną kartkę, choć dopiero po interwencji systemu VAR.
Drugi kamyczek do ogródka działaczom z Białegostoku należy wrzucić za dopuszczenie do zadymienia stadionu. Kibice Motoru odpalili w pierwszej połowie race, co zmusiło sędziego Damian Sylwestrzaka do wstrzymania spotkania i wysłania piłkarzy do szatni. To właśnie dym w największym stopniu utrudnił oglądanie popisów Pietuszewskiego, a było, co oglądać.
Idzie młodość!
16-latek odważnie poczyniał sobie na prawym skrzydle. Nie bał się wchodzić w drybling z dwoma, a nawet trzema rywalami. Dwukrotnie po takich akcjach wyłożył piłkę na strzał swoim kolegom. Uderzenie Afimico Pululu zostało zablokowane, a próba Cezarego Polaka była po prostu słaba i przeszła daleko obok bramki. Co najważniejsze – Pietuszewski do walorów estetycznych dołożył również konkret w postaci asysty. To on zgrywał piłkę po dośrodkowaniu Polaka do Jarosława Kubickiego, który podanie zamienił na efektownego gola z półobrotu.
Asysta Pietuszewskiego, a także czerwona kartka na nim okazały się kluczowymi momentami tego spotkania. Do pierwszego trafienia to Motor prowadził grę. Kilkukrotnie zagroził bramce Sławomira Abramowicza, który za każdym razem stawał na wysokości zadania. Po tych dwóch akcjach nastąpiło przebiegunowanie w grze i do głosu doszła Jagiellonia, a defensywa lublinian okazała się dziurawa jak szwajcarski ser.
Nie potrzeba było bowiem wiele, by oddać strzał na bramkę Kacpra Rosy. Zwykłe podanie Pululu na lewe skrzydło do Darko Churlinova zakończyło się drugim trafieniem. Macedończyk zszedł do środka i oddał strzał. Wykonał takich akcji dziesiątki w tym sezonie, a i tak było to zaskoczenie. Trzeci gol to natomiast gra po trójkącie. Jesus Imaza grał do Lamine’a Diaby-Fadigy, który zdecydował się na strzał, z czego wyszło podanie do Kubickiego. Nieoczekiwanie środkowy pomocnik znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i podobnie, jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej zdobył bramkę.
Dla 29-latka to już piąte trafienie w tym sezonie, co oznacza, że pobił swój rekord bramkowy. W sezonach 2015/16 w barwach Zagłębia Lubin i 2018/19 dla Lechii Gdańsk strzelił po cztery gole. Teraz ma już ich pięć. A Jagiellonia będzie miała dwa?
Chodzi oczywiście o mistrzostwa Polski. Dzięki niedzielnemu zwycięstwu białostoczanie zrównali się punktami z Lechem Poznań. Są rozpędzeni i potrafią łączyć grę w europejskich pucharach z Ekstraklasą. Do końca sezonu jeszcze daleko, ale Duma Podlasia to jeden z głównych faworytów do tytułu.
Jagiellonia Białystok – Motor Lublin 3:0 (1:0)
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Paździerz nad paździerze, a miał być mecz GKS-u z Piastem
- Legia ujarzmiła Puszczę, ale trybuny mają rację – do tytułu potrzeba więcej jakości
- Znów działo się w meczu Radomiaka, ale punktów ponownie nie ma
Fot. Newspix