Reklama

Tak gra poukładany mistrz Polski! Jaga gładko ograła Motor

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

16 lutego 2025, 19:43 • 4 min czytania 111 komentarzy

Były problemy z widocznością i murawą. Jagiellonia mogła również odczuwać zmęczenie po czwartkowym spotkaniu w Lidze Konferencji z Baćką Topolą. Mimo to gładko ograła Motor Lublin i zrównała się punktami z liderującym w Ekstraklasie Lechem Poznań. Tak gra poukładany mistrz Polski!

Tak gra poukładany mistrz Polski! Jaga gładko ograła Motor

Już jesienią władze Jagiellonii Białystok zapowiedziały, że nie będą tworzyć kominów płacowych, by z powodzeniem reprezentować Ekstraklasę w europejskich pucharach. Nadwyżkę pieniędzy z UEFA klub z Podlasia miał zainwestować w rozwój akademii. Przed startem rundy wiosennej dyrektor sportowy Łukasz Masłowski dodał, że chciałby, aby w większym stopniu trener Adrian Siemieniec stawiał na młodzież. I to się dzieje.

Kiepska murawa i zadymiony stadion

Oskar Pietuszewski – rocznik 2008 – od początku roku coraz odważniej rozpycha się w składzie zespołu z Białegostoku. W poprzednich dwóch kolejkach otrzymał 25 minut. Z Baćką Topolą również pojawił się na ostatnim kwadransie i dwukrotnie ośmieszył przeciętnych rywali z Serbii. W końcu trener Siemieniec dał mu szansę w podstawowym składzie i potwierdził, że Jagiellonia ma prawdziwą perełkę w swojej drużynie.

Problem w tym, że mieliśmy kłopot, by nacieszyć się widokiem jego gry. Jagiellonia zapomniała bowiem zadbać o inne ważne elementy w swoim klubie: spokój na trybunach i odpowiednią murawę.

Co roku dzieje się to samo. Mamy astronomiczną zimę. Choć na początku roku może tego nie odczuwaliśmy, to teraz siarczysty mróz daje się we znaki. Mimo to na Podlasiu – polskim biegunie zimna, spotkało się to z dużym zaskoczeniem. Murawa nie nadawała się do płynnej gry, której od swoich podopiecznych wymaga Siemieniec. Zalegał na niej śnieg, który z czasem zmienił się w błoto. Przez to oglądaliśmy dużo niedokładności, poślizgnięć i przypadkowości. Przez złą nawierzchnią poważnej kontuzji mógł nabawić się Pietuszewski. To w jego nogi wjechał Sergi Samper, który przy próbie ratowania piłki rozjechał się na murawie, stracił równowagę i sfaulował 16-latka. Zasłużenie otrzymał za to czerwoną kartkę, choć dopiero po interwencji systemu VAR.

Reklama

Drugi kamyczek do ogródka działaczom z Białegostoku należy wrzucić za dopuszczenie do zadymienia stadionu. Kibice Motoru odpalili w pierwszej połowie race, co zmusiło sędziego Damian Sylwestrzaka do wstrzymania spotkania i wysłania piłkarzy do szatni. To właśnie dym w największym stopniu utrudnił oglądanie popisów Pietuszewskiego, a było, co oglądać.

Idzie młodość!

16-latek odważnie poczyniał sobie na prawym skrzydle. Nie bał się wchodzić w drybling z dwoma, a nawet trzema rywalami. Dwukrotnie po takich akcjach wyłożył piłkę na strzał swoim kolegom. Uderzenie Afimico Pululu zostało zablokowane, a próba Cezarego Polaka była po prostu słaba i przeszła daleko obok bramki. Co najważniejsze – Pietuszewski do walorów estetycznych dołożył również konkret w postaci asysty. To on zgrywał piłkę po dośrodkowaniu Polaka do Jarosława Kubickiego, który podanie zamienił na efektownego gola z półobrotu.

Asysta Pietuszewskiego, a także czerwona kartka na nim okazały się kluczowymi momentami tego spotkania. Do pierwszego trafienia to Motor prowadził grę. Kilkukrotnie zagroził bramce Sławomira Abramowicza, który za każdym razem stawał na wysokości zadania. Po tych dwóch akcjach nastąpiło przebiegunowanie w grze i do głosu doszła Jagiellonia, a defensywa lublinian okazała się dziurawa jak szwajcarski ser.

Nie potrzeba było bowiem wiele, by oddać strzał na bramkę Kacpra Rosy. Zwykłe podanie Pululu na lewe skrzydło do Darko Churlinova zakończyło się drugim trafieniem. Macedończyk zszedł do środka i oddał strzał. Wykonał takich akcji dziesiątki w tym sezonie, a i tak było to zaskoczenie. Trzeci gol to natomiast gra po trójkącie. Jesus Imaza grał do Lamine’a Diaby-Fadigy, który zdecydował się na strzał, z czego wyszło podanie do Kubickiego. Nieoczekiwanie środkowy pomocnik znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i podobnie, jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej zdobył bramkę.

Dla 29-latka to już piąte trafienie w tym sezonie, co oznacza, że pobił swój rekord bramkowy. W sezonach 2015/16 w barwach Zagłębia Lubin i 2018/19 dla Lechii Gdańsk strzelił po cztery gole. Teraz ma już ich pięć. A Jagiellonia będzie miała dwa?

Chodzi oczywiście o mistrzostwa Polski. Dzięki niedzielnemu zwycięstwu białostoczanie zrównali się punktami z Lechem Poznań. Są rozpędzeni i potrafią łączyć grę w europejskich pucharach z Ekstraklasą. Do końca sezonu jeszcze daleko, ale Duma Podlasia to jeden z głównych faworytów do tytułu.

Reklama

Jagiellonia Białystok – Motor Lublin 3:0 (1:0)

6
Abramowicz
5
Polak
1
5
Ebosse
4
Skrzypczak
4
Sáček
7 +
Kubicki
2
5
Flach
1
6
Churlinov
1
4
Imaz
1
6
Pietuszewski
1
5
Pululu
1
D. Sylwestrzak 5

Zmiany:

icon-swap
L. Diaby-Fadiga
5
Afimico Pululu
1
icon-swap
K. Hansen
5
D. Churlinov
icon-swap
Miguel Villar Miki
4
O. Pietuszewski
icon-swap
Tomás Silva
Jarosław Kubicki
icon-swap
M. Listkowski
Jesús Imaz

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa