Jagiellonia pokazała Legii, jak przygotować kadrę przez przerwę zimową. Nie mówię tego w kontekście wczorajszego wyniku – bo przecież Legia też rozbiła Baćkę – ale po prostu widać, że w Białymstoku wiedzą, co robią, a w Warszawie niekoniecznie.
Jeśli Jaga kogoś sprzedawała, to nie można było o nim powiedzieć, że jest kluczową postacią dla zespołu, ale potem i tak te braki uzupełniano. Ponadto w klubie został Pululu, czyli piłkarz bez którego trudno wyobrazić sobie tę drużynę, co widać na początku rundy:
- dwa gole z Radomiakiem
- gol ze Stalą
- gol z Baćką
Pewnie też oferty nie były satysfakcjonujące, ale znam kluby w Polsce, które i tak rzuciłyby się jak szczerbaty na suchary. Jagiellonia wszystko spokojnie odrzuciła, snajper został w Jadze i wiosną będzie kluczowy.
Mam więc wrażenie, że Jagiellonia zrobiła wszystko, co możliwe – w swoich ramach finansowych – żeby powalczyć. Na ile to wystarczy, cholera wie, ale na pewno trudno będzie w maju stwierdzić, że to i tamto zimą zawalono. Nie, trener miał komfort, widać, że rządzą tam ludzie nieprzypadkowi.
A w Legii… No Legią kieruje jednak chaos.
Napastnika jak nie było, tak nie ma. Ten Pululu jest swoją drogą dobrym przykładem, że można znaleźć ciekawego piłkarza bez wydawania milionów euro. Do Jagiellonii trafił z ogonów 2. Bundesligi, gdzie jeszcze siedział na ławce. Nie potrafię sobie dziś wyobrazić, że Legia ściąga kogoś takiego – dekoder Canal Plus nie pokazuje takich rozgrywek, trzeba mieć więc obeznanie na rynku, kontakty.
Feio kontaktów w Niemczech raczej nie ma, Zieliński z Mozyrko chyba nigdzie. Gdyby więc Pululu siedział na ławce Puszczy, to faktycznie, może udałoby się go wyciągnąć, ale że nie siedział, to nie ma o czym gadać.
Do Legii przyszedł też Kovacević, a jakże – znał go Feio, znali też Zieliński z Mozyrką, bo przecież grał w Ekstraklasie. Oczywiście to mocny bramkarz, natomiast wiadomo, że przyszedł za późno. Czekano aż Kobylak z Tobiaszem nauczą się bronić, ale przecież równie dobrze można czekać na poważną Komisję Licencyjną – to się pewnie nie wydarzy. Legia więc na dzień dobry straciła punkty z Koroną po babolu Kobylaka i wtedy uznano: nie no, trzeba ściągnąć nowego!
Brawo za refleks.
Natomiast na pewno i tak większym problemem jest napastnik, bo Legia gra na trzech frontach, a ma do dyspozycji Guala i Pekharta. Przecież to jest komedia. Nie mieści mi się w głowie, że można tak nie dojeżdżać na rynku transferowym, nie mieć planu, ram działania, czego-kuźwa-kolwiek. Bałagan to mało powiedziane.
Musi to wziąć poważny dyrektor sportowy, tylko gdzie go znaleźć? Takich tym bardziej nie pokazują dekodery.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Ruch gra twardo, Lechia wkurza wszystkich. “Albo jest się fair, albo Urfer”
- Sousa, Berggren, Kozubal, Ivi… Wybieramy łączoną jedenastkę Lecha i Rakowa
- Tylko dwóch trenerów Legii w ostatnich trzech dekadach miało gorszy start niż Feio
- Zawada: Jeśli nie zwolnię, kadra i liga top5 będą naturalnymi krokami [WYWIAD]