Reklama

“Wyglądał jak mieszanka Nesty i Maldiniego”. Gustav Henriksson zagra w Cracovii

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

07 lutego 2025, 13:22 • 10 min czytania 13 komentarzy

Cracovia bardzo długo kazała czekać swoim kibicom na pierwszy zimowy transfer, ale wygląda na to, że było warto. Ogłoszony w piątek rano Gustav Henriksson jawi się jako ktoś, kto jest w stanie z miejsca wskoczyć na środek obrony Pasów i zapewnić odpowiednią jakość.

“Wyglądał jak mieszanka Nesty i Maldiniego”. Gustav Henriksson zagra w Cracovii

Wzmocnienie defensywy od początku było priorytetem krakowskiego klubu na zimowe okienko. W tym kontekście przewijało się parę nazwisk. Niedawno na antenie WeszłoTV dyrektor skautingu Cracovii Jarosław Gambal potwierdził, że poważnie interesowali się Arvidem Brorssonem z Mjallby, który jednak ostatecznie trafił do włoskiej Monzy. Przyznał również, że chcieli Sahmkou Camarę ze szwajcarskiego drugoligowca Stade-Lausanne, ale rywalizację o tego zawodnika wygrała Slavia Praga, która na razie oddała go na wypożyczenie do Karviny. W mediach pojawiały się jeszcze takie nazwiska, jak Ionut Nedelcaru z Palermo i Josue Homawoo z Dinama Bukareszt.

Czas leciał i nic się nie działo, a niezmiennie trzymający się ustawienia z trójką stoperów Dawid Kroczek w obliczu poważnej kontuzji Kamila Glika obracał się tylko wokół czwórki Ghita – Jugas – Hoskonen – Skovgaard. W meczu z Rakowem na ławce zasiadł ten ostatni.

Gambal jednak pod koniec stycznia uspokajał w naszym programie, że czasami lepiej trochę poczekać. – Chcemy wzmocnień składu, a nie uzupełnień. Tak bywa, że przegrywa się rywalizację z mocniejszymi klubami o zawodników.  Brorssonem na początku stycznia nie interesował się nikt z TOP5 lig, były to raczej kluby greckie, cypryjskie. Niestety, nie dogadaliśmy się ze szwedzkim Mjallby. Ustalenia między agentem a klubem były troszeczkę inne. Przygotowywaliśmy się na plan B, C czy D. Rzadko się robi transfery z numeru jeden na liście życzeń – tłumaczył.

Gustav Henriksson – nowy piłkarz Cracovii [SYLWETKA]

Reklama

Gol z Włochami i transfer do Austrii

No i chyba nie rzucał słów na wiatr, bo pozyskany z Elfsborga 27-letni Gustav Henriksson na papierze prezentuje się interesująco. Co istotne, jego przypadek jest przeciwny do większości tego typu transferów w Ekstraklasie, gdyż w CV Szweda zdecydowanie najbardziej zachęcająco wygląda ostatni rok, a nawet ostatnie tygodnie, gdy wyróżniał się w Lidze Europy. Do tego jeszcze wrócimy.

Henriksson jest wychowankiem Elfsborga, ale do pierwszego zespołu przebił się dość późno. Debiut zaliczył dopiero pod koniec września 2018, czyli ponad pół roku po swoich dwudziestych urodzinach. Przez kolejne sezony nie udało mu się zostać kluczowym ogniwem zespołu. Kiedy zimą 2021 za pół miliona euro odchodził do Wolfsberger AC, miał na koncie raptem 29 meczów w ojczystej ekstraklasie. Austriacy coś w nim jednak zobaczyli, być może na podstawie występów w kadrze U-21. W rundzie poprzedzającej transfer Henriksson zagrał w młodzieżówce cztery razy (eliminacje do EURO U-21) i błysnął przeciwko rówieśnikom z Włoch. Szwedzi wygrali aż 3:0, a on zdobył jedną z bramek. Dwie dołożył Pontus Almqvist, który niedawno zakładał koszulkę Pogoni Szczecin, a obecnie biega po boiskach Serie A.

Gustav ma ogromną determinację i chęć do działania. Jest ciekawy świata, chce się uczyć i nie szuka wymówek. Wie, co jest potrzebne, żeby stale iść do przodu – dieta, sen i koncentracja na treningu. Jest wzorem do naśladowania dla naszych zawodników z drużyn młodzieżowych ze względu na swoją cierpliwość i odpowiedzialność – taką laurkę na pożegnanie wystawił mu ówczesny trener Elfsborga, Jimmy Thelin.

Był świetnym przykładem tego, jak zachowywać się jako zawodnik zarówno na boisku i poza nim – wtórował mu klubowy dyrektor Stefan Andreasson.

Nadzieje na ligę top5

Wolfsberger przeżywał wtedy dobry czas. W covidowym sezonie 2019/20 zajął trzecie miejsce w tabeli i po raz drugi z rzędu dostał się do fazy grupowej Ligi Europy. W niej – mając za rywali CSKA Moskwa, Dinamo Zagrzeb i Feyenoord – zajął drugie miejsce, dzięki czemu wszedł do fazy pucharowej, w której trafił na Tottenham. W sromotnie przegranym dwumeczu (1:4, 0:4) Henriksson już wystąpił i przekonał się, co to znaczy europejski poziom.

Reklama

To klub rodzinny, z bardzo dobrymi liderami w zespole i świetną kadrą. Widać, że w ostatnich latach wiodło mu się naprawdę dobrze. To fantastyczne miejsce, w którym czuję, że mogę się rozwijać, a potem zrobić krok naprzód i dostać się do ligi top5 w Europie – chwalił sobie pierwsze tygodnie w nowym otoczeniu, cytowany przez portal fotbollskanalen.se.

A że rozmowa miała miejsce właśnie przed bojami z Tottenhamem, nie ukrywał, że najbardziej marzy o Premier League. Zaskoczył odpowiedzią o ulubioną drużynę. – Chelsea, ale zawsze marzyłem o grze w Newcastle – wyznał. Dopytywany, skąd ta sympatia, stwierdził: – Dobre pytanie, haha. Uwielbiam stadion i kibiców. To klub z tradycjami. 

W austriackiej Bundeslidze koniec końców na kolana nie rzucił, mimo że początki były obiecujące. W pierwszej rundzie grał sporo i zbierał niezłe recenzje, choć przytrafił się też okropny dla całego zespołu mecz z Rapidem Wiedeń (1:8). Henriksson w 40. minucie, przy stanie 1:2, zmienił kontuzjowanego kolegę i już z nim na murawie gospodarze stracili aż sześć goli. Okolicznością łagodzącą był fakt, iż Wolfsberger już po dwóch kwadransach musiał radzić sobie w dziesiątkę.

Ta klęska chyba zbiła drużynę z tropu, bo w kolejnych dziewięciu kolejkach odniosła zaledwie trzy zwycięstwa, przez co finiszowała dopiero na piątym miejscu i ominęła ją kolejna europejska przygoda. Henriksson deklarował wcześniej rodzimym mediom, że celem jest ukończenie rozgrywek na podium, więc wszyscy byli rozczarowani. On sam w ostatnich meczach miał problemy zdrowotne i więcej się leczył niż grał.

Problemy z kontuzjami

Jesień 2021 okazała się dla niego stracona. Dwa dni przed inauguracją sezonu ze zdwojoną siłą powróciły problemy z mięśniami brzucha, które już wcześniej dawały o sobie znać, ale wtedy kłopoty dość szybko mijały. Tym razem trudno było się z nimi uporać. Dopóki piłkarz nie wchodził na najwyższe obroty, wszystko wydawało się być w porządku, lecz na ostatniej prostej ból powracał. Przez całą rundę Henriksson tylko sześć razy znalazł się w meczowej kadrze, a na boisku zaliczył jeden, 15-minutowy występ. Doprowadziło to do rozwiązania kontraktu na półtora roku przed pierwotnym terminem i powrotem do Elfsborga w styczniu 2022.

Szwed wrócił do kraju pełen energii i nadziei na nowe rozdanie. Na starcie sezonu zespół rywalizował w Pucharze Szwecji. Po trzech spotkaniach fazy grupowej i przejściu IFK Goeteborg w ćwierćfinale, w meczu o finał czekało Hammarby. Elfsborg przegrał 0:1, a Henriksson w końcówce doznał bolesnej kontuzji barku. Mimo to wrócił na murawę i dotrwał do ostatniego gwizdka sędziego, bo limit zmian został wyczerpany.

Prawdopodobnie podczas pojedynku w powietrzu zostałem uderzony i zwichnąłem ramię. Bolało strasznie. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Nie mieliśmy już żadnych zmian, więc po prostu wszedłem z powrotem i zrobiłem, co mogłem. Nie myślałem za wiele. Może to było głupie, że podjęliśmy takie ryzyko, ale był to naprawdę ważny mecz – tłumaczył zaraz po końcowym gwizdku.

Poważny wstrząs mózgu

Poświęcenie to kosztowało go wypadnięcie z obiegu aż do maja. Jakby mało było pecha, gdy już wrócił i rozegrał kilka meczów, doznał poważnego wstrząśnienia mózgu, które okazało się znacznie bardziej skomplikowane, niż początkowo przypuszczano.

Pamiętam, że po uderzeniu nic nie poczułem, ale następnego dnia miałem zawroty głowy. Próbowałem odpocząć przez tydzień. Może nie byłem wobec siebie do końca szczery, bo chciałem ruszyć do przodu i zacząć trenować, więc się nie zatrzymywałem. Potem nastąpił nawrót choroby i przez kilka tygodni leżałem w domu, bo ból nie ustępował. Trudno było wytrzymać, oglądając mecze w telewizji i nie mogąc wychodzić z mieszkania. Dosłownie niczego nie mogłem robić. Początkowo nie miałem telewizora ani telefonu komórkowego, bo nic nie mogło mi przeszkadzać, więc po prostu kładłem się na łóżku i próbowałem odpocząć. Po pewnym czasie dostałem pozwolenie na oglądanie telewizji i inne rzeczy. Moja dziewczyna bardzo mi pomogła przejść przez ten czas, mimo że nie byłem wtedy najfajniejszym chłopakiem – wspominał w rozmowie z fotbollskanalen.se.

W efekcie Henriksson przez cały ligowy sezon 2022 uzbierał zaledwie pięć występów i jedną bramkę. Nic dziwnego, że 2023 rok rozpoczynał z ogromnymi nadziejami. Wreszcie nic go nie bolało, a prawie trzymiesięczny okres przygotowawczy pozwolił mu nadrobić wszelkie fizyczne zaległości. Tym razem jednak przegrał rywalizację czysto sportową. Pierwsze dwa mecze rozegrał w pełnym wymiarze, później został posadzony na ławce i do listopada podniósł się z niej jeszcze tylko trzykrotnie.

Eksplozja formy w 2024 roku

Dopiero ostatni sezon okazał się pozytywnym przełomem i nagrodą za wcześniejsze utrapienia, choć… nawet on zaczął się dla niego źle, bo od kontuzji pleców w Pucharze Szwecji. Henriksson wskoczył do składu w 7. kolejce i od razu świętował zwycięstwo 3:1 nad Malmoe. Trener Thelin nie ukrywał podziwu dla jego determinacji i poświęcenia. – Ta wygrana smakuje najlepiej w całym moim życiu. Aż łzy stają mi w oczach. Nie było mnie przez jakiś czas, odbyłem trzy treningi i zostałem tu rzucony na głęboką wodę. W drugiej połowie ledwo mogłem biegać. Czuję się absolutnie cudownie – mówił na gorąco przed kamerami Discovery+.

Wreszcie zdrowy, wreszcie w pełni sił. Miejsca już nie oddał i w końcu wyrósł na naprawdę ważną postać swojego zespołu. Drużynowo doszło do rozczarowania jakim było ledwie siódme miejsce na krajowej arenie, ale jako wicemistrz z sezonu 2023 (zawalone dwa ostatnie mecze, przez co po tytuł sięgnęło Malmoe) Elfsborg przystąpił do eliminacji Ligi Europy i można powiedzieć, że zrobił furorę. Miał bardzo trudną ścieżkę, bo żeby dostać się do fazy ligowej musiał wyeliminować Pafos, Sheriff Tyraspol, HNK Rijeka i Molde. Udało się. Ostatni akt był najbardziej emocjonujący, rywala z Norwegii ograno po rzutach karnych.

Wygrane z Romą i Niceą

W fazie ligowej Henriksson zmierzył się z takimi markami jak Roma, Athletic Bilbao, OGC Nice czy ponownie Tottenham. Wyjazdy do Kraju Basków i Londynu kończyły się łupniem po 0:3, za to przed własną publicznością z nowym stoperem Cracovii w składzie Elfsborg wygrywał 1:0 z rzymianami i drużyną Marcina Bułki (siedział na ławce). Mało tego, Nicea została pokonana właśnie po golu Henrikssona.

Po meczu z Romą nowy trener Oscar Hiljemark (28-krotny reprezentant Szwecji, może kojarzycie) powiedział o swoim podopiecznym, że wyglądał jak połączenie Paolo Maldiniego i Alessandro Nesty. – Muszę przyznać, że to duży komplement. Może trener trochę przesadził, ale to było naprawdę miłe. To najlepszy wieczór w mojej karierze – komentował Henriksson.

– Po mniej więcej dwudziestu minutach poczułem, że możemy to wygrać. Mieliśmy wtedy sporo okazji. Pozwoliliśmy im być przy piłce i jednocześnie mieliśmy nad nimi kontrolę. Wiedzieliśmy, że to klasowy rywal, piłkarską jakością nas przewyższający, ale oni nie są żadnymi bogami. Na własnym stadionie, gdzie jest pięć stopni mrozu, czuliśmy, że mamy szansę. Świetnie sobie poradziliśmy – dodał.

A niedawno, 23 stycznia tego roku, Henriksson został bohaterem z Niceą. Nie tylko strzelił zwycięskiego gola, ale też zaliczył znakomitą interwencję obronną, wybijając piłkę z linii bramkowej.

Na pożegnanie Henriksson jeszcze raz zmierzył się z Tottenhamem. Znów wysoko przegrał, a Elfsborg przez słaby bilans bramowy nie zdołał wejść do top24 i pożegnał się z pucharami. I tak jednak udało się osiągnąć więcej, niż ktokolwiek zakładał, co niekoniecznie nam się uśmiechało w kontekście pozycji Ekstraklasy w rankingu UEFA.

Czas na Kraków

Osiem dni po występie przy blisko 60-tysięcznej widowni w Londynie, 27-letni stoper przeszedł do Cracovii, podpisując umowę do czerwca 2027 z opcją przedłużenia. – Mam mieszane uczucia. Trudno mi opuszczać Elfsborg, ale jednocześnie cieszę się, że czeka mnie ta przygoda. Nigdy nie zapomnę lat, które tutaj spędziłem – powiedział Henriksson na pożegnanie.

– “Gurra” wniósł znaczący wkład w nasz wspólny sukces jesienią, a w Europie zaliczył kilka niesamowitych występów – przyznał trener Hiljemark.

Kiedy przed Gustavem pojawiła się szansa na nową przygodę za granicą, nie chcieliśmy mu niczego zabraniać. W związku z tym zaakceptowaliśmy ofertę z Cracovii i życzymy mu wszystkiego najlepszego – podkreślił dyrektor Stefan Andreasson.

Pasy pozyskują zawodnika, który jest gotowy do gry i może zadebiutować nawet w ten weekend. Jeśli pójdzie za ciosem z ostatnich miesięcy, szybko powinien stać się wartością dodaną w układance Dawida Kroczka. Ambicji nie powinno mu zabraknąć, bo mimo że wiek już od dawna nie jest jego atutem, nie mówimy o kimś, kto może czuć się nasycony. Jeśli już rozważać ten kontekst, jest dokładnie na odwrót.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

MMA

Błachowicz pokazał, że nadal swoje potrafi. Ale walki nie wygrał

Sebastian Warzecha
3
Błachowicz pokazał, że nadal swoje potrafi. Ale walki nie wygrał
Polecane

Polka jeszcze nie straciła seta. Teraz zagra z wielką gwiazdą

Jakub Radomski
3
Polka jeszcze nie straciła seta. Teraz zagra z wielką gwiazdą

Ekstraklasa

MMA

Błachowicz pokazał, że nadal swoje potrafi. Ale walki nie wygrał

Sebastian Warzecha
3
Błachowicz pokazał, że nadal swoje potrafi. Ale walki nie wygrał
Polecane

Polka jeszcze nie straciła seta. Teraz zagra z wielką gwiazdą

Jakub Radomski
3
Polka jeszcze nie straciła seta. Teraz zagra z wielką gwiazdą

Komentarze

13 komentarzy

Loading...