Konfrontacja Sztuk Walki trzeci raz zawitała do Radomia i trzeci raz nikt tej decyzji nie żałuje. Tak się składa, że radomskie gale to gwarancja mocnych walk, świetnej atmosfery oraz nieoczekiwanych wydarzeń. Na KSW 102 oglądaliśmy skok do klatki, zgaszenie światła, krwawy pojedynek zakończony comebackiem roku i… Adama Woronowicza, czyli serialowego Darka Wasiaka, który opowiedział nam o swojej miłości do MMA. Komu kibicuje? Dlaczego Patryk Kaczmarczyk uważa, że jeszcze nie zasługuje na bycie mistrzem? Co sprawia, że KSW coraz częściej wybiera Radom?
Ziemia radomska od lat przyciąga najróżniejsze federacje mieszanych sztuk walki. Głównie z powodu tego, jakie owoce wydaje, ilu lokalsów walczy w klatce. Nowoczesna hala widowiskowo-sportowa otworzyła Radom na nowe możliwości. Na Narutowicza 9, w klitce pod złotym sufitem nie było przestrzeni i atmosfery na stworzenie widowiska na miarę KSW. Przy Struga 63 sprawy mają się inaczej.
– Radom ma najbardziej nowoczesną halę w województwie mazowieckim, a z racji tego, że centrum naszych działań skupione jest w stolicy, to chcemy każdego roku robić galę w okolicy Warszawy. Przy tym jak łatwo aktualnie podróżuje się z Warszawy do Radomia, traktujemy te wydarzenia niemal jako lokalne. Jedyną większą halą w okolicy jest Torwar, który ustępuje obiektowi w Radomiu pod względem nowoczesności. Ze względu na potężną produkcję, która zawsze towarzyszy galom KSW, łatwiej jest nam tworzyć show na halach, które oferują nowsze rozwiązania – powiedział nam Wojsław Rysiewski, dyrektor sportowy KSW.
Pięć tysięcy gości, powierzchnie komercyjne dla kibiców, zaplecze treningowe dla zawodników – wszystko się tutaj zgadza. Wciągnięcie na kartę walk najlepszych radomskich zabijaków gwarantuje, że bilety sprzedadzą się na pniu, a na trybunach zobaczymy sceny rodem z bałkańskich meczów koszykówki.
Tak było w 2022 roku, gdy Salahdine Parnasse walczył o pas mistrzowski z Danielem Rutkowskim. Tak było rok później, gdy urządzono Bitwę o Radom między Rutkiem a świetnie rokującym Patrykiem Kaczmarczykiem. Tak było na pierwszej gali KSW w 2025, na której w zasadzie nie było słabych punktów.
Albo Radom ma wyjątkowe szczęście do zestawień, albo to miejsce sprawia, że po każdej gali można jedynie rozdziawić usta z zachwytu.
Leandro Rossi na KSW 102 w Radomiu
KSW 102. Radom przyciąga sporty walki – jak to robi?
Zero w tym przesady. Zawód mógł się pojawić tylko wtedy, gdy Radek Paczuski truchtał po macie, ale rekompensował to fakt, że za niedoszłym piłkarzem Legii Warszawa stał pełny sektor ultrasów, więc – paradoksalnie – atmosfera pojedynku była gorętsza niż w przypadku późniejszej walki o pas Sebastiana Przybysza z Bruno Azevedo. Klasyk w przypadku stołecznych zawodników walczących w Radomiu, nawet debiut Jacka Gacia na poprzedniej gali miał oprawę godną konfrontacji roku.
Matchmaking na radomskie KSW jest więc najłatwiejszą robotą świata. Do wyboru zawsze masz:
- lokalną gwiazdę wieczoru; w dwóch poprzednich przypadkach był nią Daniel Rutkowski, teraz co-main event dostał Patryk Kaczmarczyk,
- sporą grupę zawodników z Warszawy, za którymi przyjadą wierni kibice,
- lubianych lokalsów z dalszych miejsc w rankingach, jak Piotr Kacprzak czy Albert Odzimkowski,
- zawodników z okolicy, trenujących w radomskich klubach, jak Cezariusz Kęsik czy Wiktoria Czyżewska
Nie da się nie sprzedać takiego produktu. Ważniejsze jest jednak to, że broni się on jakością. Każdy pojedynek z udziałem „swoich” może otrzymać bonus za walkę wieczoru. Miha Frlic zgasił światło Kamilowi Gawryjołkowi na otwarcie wydarzenia, ale po wyczynach Kacprzaka w drugiej walce mało kto o tym w ogóle pamiętał.
Radomianin okładał swojego rywala na wszelkie sposoby, żeby w trzeciej rundzie skończyć go po… nieudanym kopnięciu. Kacprzak padł na matę, ale wywinął się z opresji zakładając trójkąt nogami, co zakończyło się poddaniem przeciwnika.
Chwilę później genialną, krwawą bitwę zafundowali Cezariusz Kęsik i Andi Vrtacić. Highlightsy kariery Chorwata wyglądają jak nagrania z baletu: Vrtacić kręci się, wiruje, ale – co istotne – na końcu zwykle trafia, siejąc zniszczenie. Kęsik rozbił mu głowę, Vrtacić krwawił tak, że pomalował na czerwono i siebie, i rywala, jednak mimo przyjmowania łokci i pięści na twarz, wstał i zagrał w Mortal Kombat na żywo.
Jeden cios z obrotu, drugi, trzeci, czwarty i to zawodnik Cross Fight Radom wylądował na deskach.
Unbelievable finish! 😱 🇭🇷 Andi Vrtačić turns it all around with a jaw-dropping TKO!
This is why we love XTB #KSW102! 💥🔥XTB #KSW102 | @CANALPLUS_SPORT 🇵🇱 | KSWTV 🌍 pic.twitter.com/BM8FQYTbtp
— KSW (@KSW_MMA) January 25, 2025
W walce kobiet trafiła nam się natomiast mocna wymiana ciosów. Wiktoria Czyżewska i jej przebojowy charakter robią furorę, budując zarówno swój wizerunek, jak i zainteresowanie kobiecym MMA. Z Adrianną Kreft skonfliktowała się dawno temu, zresztą obie walczyły ze sobą w Radomiu, w hali przy ul. Narutowicza 9. Im bliżej rozwiązania sprawy, tym bardziej klimat wokół walki robił się freakowy. Padła nawet propozycja konferencji zawodniczek w stylu face to face z patogal, pojawił się motyw… szczotki toaletowej. Panie nie zawiodły, w klatce było równie gorąco, jak wywiadach. Lepiej trafiała Wiktoria Czyżewska.
– Jeśli ktoś mnie jeszcze skreśla, to niech się zastanowi – deklarowała w oktagonie zaraz po werdykcie. Federacja będzie miała spore wyzwanie z tym, jak wykorzystać awanturniczy styl i charakter Chicatoro, bo Czyżewska bryluje w mediach, domagając się rankingów oraz pasów także wśród kobiet.
– Widzę siebie jako mistrzynię KSW, która będzie przyciągała masę kibiców, która będzie się bić w main eventach lub co-main eventach – mówiła podczas ważenia przed galą. Wygrana po dobrej walce z Kreft daje jej kolejny argument w rozmowach z włodarzami.
“Jesteś w Polsce!” – Muslim Tulshaev kontra Andrzej Grzebyk. Skok do klatki
Rozpędu nabiera także kariera Muslima Tulshaeva, który zaliczył trzecie efektowne zwycięstwo z rzędu w KSW. W debiucie jego walka z Konradem Rusińskim została wybrana wydarzeniem wieczoru, teraz natomiast może załapać się na bonus za najlepszy nokaut. Tulshaev wygląda jak uosobienie czeczeńskiego zabijaki. Strój w arbuzy, czyli „zaszyfrowany” znak solidarności z Palestyną, mocne ciosy, wysoka odporność na ból i zadatki na showmana.
W Radomiu nawet ciekawiej było po tym, jak posłał na deski Daniela Skibińskiego mocnym prawym. Tulshaev wskoczył na klatkę i wyzwał na pojedynek siedzącego na widowni Andrzeja Grzebyka, lidera rankingu kategorii półśredniej. Double Champ w teorii mógłby liczyć już na title-shot z Adrianem Bartosińskim, ale gorąca głowa zrobiła swoje. W pewnym momencie Grzebyk ruszył do klatki, wskoczył do niej i przyjął wyzwanie.
– Szczeka już kilka razy do mnie, więc z miłą chęcią przyjmę to wyzwanie – rzucił, stojąc twarzą w twarz z Tulshaevem. Reprezentant Podkarpacia uderzył też w struny patriotyczne.
– Jesteś w Polsce, nie nigdzie indziej!
🔥 Things just got HEATED at XTB #KSW102!
Muslim Tulshaev calls out Andrzej Grzebyk after his KO win, and Grzebyk jumps into the cage!
This rivalry is ready to explode! 💥👊
XTB #KSW102 | @CANALPLUS_SPORT 🇵🇱 | KSWTV 🌍 pic.twitter.com/mlgoJXEn8d
— KSW (@KSW_MMA) January 25, 2025
Tulshaev wszystko to obśmiał. Raz, świetnie mówi po polsku i identyfikuje się z naszym krajem. Dwa, uznał, że Grzebyk jak zawsze dużo gada, a ostatnio – zamiast zmierzyć się z nim – „wziął łatwą walkę”. Trzy, stwierdził, że to on pokazał, czym jest nokaut, bo Double Champ bije ze strachem, na odskoku.
Konflikt przeniósł się potem do sieci, gdzie Tulshaev i Adrian Bartosiński wyśmiewali wypowiedzi Grzebyka. Wygląda na to, że do walki dojdzie, pytanie tylko kiedy – czy najpierw Grzebyk nie zmierzy się jeszcze z mistrzem KSW, co po gali sugerował Wojsław Rysiewski.
W Radomiu z mocnej strony ponownie pokazał się Daniel Tarchila, zaledwie 21-letni Mołdawianin. Skojarzono go z Adamem Soldaevem, rosnącą gwiazdką KSW. Match był wybitnie dobrany, bo przez trzy rundy raz jeden, raz drugi prowadził walkę. Werdykt wiele osób zaskoczył, bo sędziowie jednogłośnie wskazali na Soldaeva. Tarchila zebrał jednak gorące brawa od publiki i potwierdził, że warto zapamiętać to nazwisko.
Chłopak idzie jak burza, sufit ma wysoko, być może nawet wyżej niż Soldaev, który jest kreowany na nowego Mameda Chalidowa i domaga się walki o mistrzowski pas. – Jeśli moja następna walka nie będzie o pas, to zapraszam na trening każdego, kto sądzi inaczej – mówił w klatce, spodziewając się też drugiej z rzędu nagrody za walkę wieczoru w KSW.
Walkę wieczoru, tę zapisaną w karcie, wygrał Sebastian Przybysz. Nowy-stary mistrz sporo rzeczy zmienił i wrócił na tron kategorii koguciej. Bruno Azevedo długo mu się stawiał, ale im dłużej trwała walka, tym lepiej wypadał zawodnik z Gdańska, dla którego zwycięstwo waży wyjątkowo wiele. Nie tak dawno przecież oglądaliśmy trylogię z udziałem Przybysza oraz Jakuba Wikłacza, który ostatecznie obronił pas. Odejście Wikłacza z federacji otworzyło Przybyszowi furtkę do kolejnego podejścia i po 770 dniach znów znalazł się na szczycie.
– Spodziewałem się, że to będzie ciężka walka. Azevedo jest ciężkim skurczybykiem, strasznym cwaniakiem. Ale ja jestem większym – mówił po walce mistrz KSW.
Wyjście mistrza 👑 Sebastian Przybysz kończy #KSW102 z pasem, zasłużone zwycięstwo.
Dobra gala, mocne momenty, kilka top walk. Oby jeszcze częściej w Radomiu 🫡 pic.twitter.com/S8UIaGAymc
— Szymon Janczyk (@sz_janczyk) January 25, 2025
Jak Adam Woronowicz zakochał się w MMA? Maciej Kawulski, Dariusz Wasiak, Mariusz Pudzianowski i KSW
Furorę w Radomiu zrobił też człowiek, który ani razu do klatki nie wszedł. Nie tylko jako zawodnik, nawet nie jak Andrzej Grzebyk. Wśród gości specjalnych były dwie wyjątkowe postaci. Pierwsza, czyli Leandro Rossi, kapitan Radomiaka i fan mieszanych sztuk walki. Podczas gali piłkarz zdradził, że jak na Brazylijczyka przystało, próbował kiedyś swoich sił na macie.
– Jak miałem piętnaście lat, poszedłem na capoeirę. Dostałem dwa razy w głowę i mi się odechciało – śmiał się Leandro.
Druga ze wspomnianych postaci to Adam Woronowicz, którego popularność wystrzeliła za sprawą roli Darka Wasiaka w serialu „The Office.PL”. Można byłoby łatwo połączyć kropki, zestawić to z transmitująca galę stacją Canal Plus, ale aktor pojawił się na KSW 102 z czystej sympatii do MMA. Spytaliśmy go, czy miłość do sportów walki to pokłosie typowego dla jego pokolenia „wstawania na Gołotę”, ale nie, to stosunkowo młode uczucie.
– Maciek Kawulski zarzucił sieć, gdy kręciliśmy „Jak zostałem gangsterem?”. Mówi: nie widziałeś, to musisz koniecznie przyjść, zobaczyć. Długo się przed tym broniłem, aż w końcu wylądowałem na gali na Torwarze i od tego zaczęła się moja przygoda z KSW – zdradził Woronowicz.
Galę na radomskiej hali oglądał w teorii po raz pierwszy, w praktyce po raz drugi. Okazuje się bowiem, że podczas kręcenia „Boksera” znalazł się w Radomskim Centrum Sportu jako Nicky Presley, promotor głównego bohatera, Jędrzeja Czerneckiego.
– KSW, bywanie na galach, jeżdżenie po Polsce za zawodnikami, uzależniło mnie trochę. Wyczuwam niesamowitą atmosferę rodziny. Pamiętam rozmowę z Jurasem, który mówił mi, że zobaczę, że wszyscy się tutaj bardzo szanują. Pamiętam bardzo emocjonalne przemówienie Jurasa na setnej gali, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Było mi głupio, bo podszedł do mnie i spytał, jak wypadł. Mówię: Juras, to nie jest scena do oceny, to powiedziało twoje serce. W jego słowach była kwintesencja tego, czym jest KSW. Zaczynali w małej restauracji w hotelu Marriott. Było gęsto, ludzie przy hamburgerach, papierosy i pośrodku ring. To historia, legenda – mówi nam Woronowicz.
Adam Woronowicz na gali KSW 102 w Radomiu
Aktor porównał zawodników MMA do średniowiecznych wojowników. – Robi to na mnie ogromne wrażenie, bo to jest jak walka rycerzy. Oni są niesamowici. Zaczynam się wkręcać, czytać o nich. Jak bardzo zależy tym zawodnikom, żeby zaistnieć – to są nieprawdopodobne historie.
Woronowicz przyznaje, że jego ulubionym zawodnikiem jest Arek Wrzosek i to odkąd zobaczył go po raz pierwszy. A komu kibicowałby serialowy Darek Wasiak?
– Adrianna Kreft, która weszłaby do ringu w czapce szlacheckiej, na pewno zrobiłaby na Darku ogromne wrażenie! Zabiłoby mu mocniej serce. Arek Wrzosek by mu się podobał, ale myślę, że Pudzian też – stwierdził, dodając, że sam marzy o tym, żeby w końcu Mariusza Pudzianowskiego poznać, bo takiej okazji nie mógłby przepuścić.
Pudzian x Darek Wasiak. Name more iconic duo.
Patryk Kaczmarczyk niepokonany w Radomiu. Złamana ręka i deklaracja: Po ostatnim blamażu nie zasługuję na bycie mistrzem
Radom z hasłem „iconic” szybko połączy inną osobę. Patryk Kaczmarczyk to obecnie pierwszy radomski showman. Jego styl walki to najlepsze, co oferuje MMA. Energia, ambicja i przebojowość. Po porażce w pierwszej rundzie walki o pas z Robertem Ruchałą Kaczmarczyk zapowiadał, że chce zrekompensować to sobie i fanom. Hala najbardziej czekała właśnie na ten pojedynek, witając lokalnego herosa tak, że samemu zainteresowanemu odebrało mowę.
– Pięknie się walczy u siebie, sami widzieliście. Nie wiem, czy sobie zasłużyłem na takie momenty w swoim życiu, ale nawet gdyby stało się coś najgorszego i miałbym już więcej nie walczyć, to na starość w fotelu powiem, że było naprawdę zajebiście – mówił nam Kaczmarczyk po walce.
Zawodnik RKT trafił łatwo tylko w teorii. Bośniak Ahmed Vila ma czarny pas brazylijskiego jiu-jitsu, ale też niezbyt dobry bilans kariery. W starciu z Kaczmarczykiem może i nie przeważał, jednak jego wytrzymałość i zawziętość zrobiły ogromne wrażenie na kibicach, którzy gratulowali mu takiej postawy. Jego rywal także był pod dużym wrażeniem.
– Byłem zaskoczony, że Ahmed tyle przetrwał. To jest głowa z Bośni, twardy, ostry gość. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł z nim potrenować, bo będąc z nim w parterze, czułem, że jego czarny pas nie jest przypadkowy. Jak złapałem gilotynę, to myślałem: mam go. Dużo osób tak poddałem, gilotyna z ręką to jedna z moich ulubionych technik w brazylijskim jiu-jitsu. Zazwyczaj jak kogoś tak złapałem, to kończyłem, ale on pięknie wykręcił się biodrami. Zostało mi albo oddać pozycję i płynąć flow w parterze z nim, co byłoby niebezpieczne, albo trochę zamulić walkę, przytrzymać dla punktów. Trener mi mówił, żebym wstawał przez zeta, ale patrzyłem na niego i myślę: nie, trener, on naprawdę mocno dociska biodra, jak wyjdę do zeta, to może mi go zepchnąć i wejść za plecy. Jak postarał się i zerwał gilotynę, tracąc siły, to spokojnie spod niego wstałem. Źle się z tym czuję, nie ukrywam, że mój styl jest trochę inny, ale chyba czasami trzeba tak dojrzale zagrać i iść po zwycięstwo – tłumaczył po walce Kaczmarczyk, dodając, że ma do rywala wielki szacunek.
– Wojownik. Na wyjeździe walczy się ciężko. Przyjechał do innego kraju, cała hala dla mnie. Wjechał do paszczy lwa, w której jestem niepokonany. Mam w Radomiu 8-0 i śmieję się, że mogą mi tu sprowadzić mistrza i na pewno z pasem nie wyjedzie. Jak nie w klatce, to zabierzemy go poza nią!
Patryk Kaczmarczyk przed walką opowiadał o nietypowych zaletach gali w Radomiu.
– Jestem u siebie, więc po wadze mamusia zrobi obiadek!
Walki o pas w Radomiu chwilowo jednak nie będzie. Raz, że sam Kaczmarczyk przyznał, że to nie jest odpowiedni moment.
– Jestem do tego, ale wiem, że po ostatnim blamażu muszę to zmyć jeszcze jedną walką, bo czuję, że jeszcze nie zasługuję na bycie mistrzem po tym, co odpierdzieliłem ostatnim razem.
Dwa, że mocną bitkę z Vilą okupił kontuzją, złamaną ręką.
– Zaraz pewnie wybiorę się na SOR. Ciekawostka jest taka, że nigdy nie wiązałem kciuka i chyba dzisiaj nauczyłem się, że trzeba go wiązać, bo dobijając Ahmeda pod siatką, poczułem trzask ręki. Starałem się potem rozbijać łokciami. Wielu zawodników podczas walk łamie ręce, ale dzisiaj dowiedziałem się na własnej skórze, jak bardzo to utrudnia walkę. Kontuzja komplikuje plany, bo chcę robić jak najwięcej walk. Mam 26 lat, czuję, że ciągle jestem młodym zawodnikiem, potrzebuję obycia w klatce. To moja piętnasta walka zawodowa i chciałbym stoczyć kolejne piętnaście na przestrzeni trzech, czterech lat, żeby być doświadczonym, mocnym gościem – powiedział nam Patryk Kaczmarczyk.
Nawet jeśli w Radomiu nie doczekamy się mistrzowskiej walki z jego udziałem, KSW zawita tu ponownie, co przyznał nam Wojsław Rysiewski.
– Muszę wspomnieć o tym, jak świetnie za każdym razem przyjmowani jesteśmy przez lokalnych fanów, którzy umieją docenić sporty walki. Od lat Radom miał mocne sekcje zarówno MMA, jak i judo, zapasów, kick-boxingu, taekwondo i boksu. Widać, że Radom kocha sporty walki. Trudno chcieć czegoś więcej, kiedy mamy świetną infrastrukturę, mocną bazę zawodniczą i kibiców głodnych sportu na wysokim poziomie. To była nasza trzecia gala w Radomiu i na pewno nie ostatnia.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix, własne
CZYTAJ RÓWNIEŻ: