Reklama

Świderski w Grecji. Powrót przemyślany, ale łatwo nie będzie

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

24 stycznia 2025, 13:20 • 7 min czytania 16 komentarzy

Decyzja Karola Świderskiego o powrocie do Europy wcale nie musiała być łatwa, choć o swoich motywach najlepiej wie sam zainteresowany. Z jednej strony spokojna kopanka w Major League Soccer, najczęściej poza czujnym okiem polskich kibiców, pewnie za niezłe pieniądze. Z drugiej – europejskie puchary, względna bliskość domu rodzinnego, większe zainteresowanie rodaków, pewnie też nieco większy prestiż. Wybór taki, że obroni się każda decyzja. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do jednego z, dawnych już chyba, reprezentacyjnych kolegów, nowy napastnik Panathinaikosu powinien obronić się pod względem sportowym.

Świderski w Grecji. Powrót przemyślany, ale łatwo nie będzie

Transfer Świderskiego można skomentować samym zestawieniem go z ruchem innego z Polaków. Takiego, o którym pewnie już trochę zapomnieliście. I spoko, my też. Kamil Jóźwiak nie jest stary – ma 26 lat, powrót do Europy zdawał się być dla niego naturalnym sposobem na znalezienie swojej niszy, z której będzie jeszcze mógł zaatakować czołowe ligi Starego Kontynentu. Problem w tym, że nisza stała się na wpół zawiązanym workiem, z którego nie ma już chyba ucieczki, choć chcielibyśmy wierzyć, że się mylimy.

Powiedzielibyście, że od transferu Jóźwiaka z Charlotte do Granady nie minął nawet rok? Polak w te niecałe dwanaście miesięcy zakopał się w La Liga 2 i nawet na zapleczu hiszpańskiej ekstraklasy nie jest pierwszym wyborem trenera, cały czas oscylując pomiędzy ławką rezerwowych, a placem gry. To poziom, z którego piłkarzy mogą ściągać nasze kluby – tak żeby zobrazować wam, jak dużo ostatecznie stracił Jóźwiak. W ostatnim sezonie w Stanach Polak coś jednak dla swojego zespołu znaczył, bardzo się przydał Charlotte w końcówce etapu zasadniczego, miał jakieś liczby, cokolwiek się działo.

Porzucił jednak ten amerykański sen i zamiast spokoju wybrał odrobinę ryzyka – miał powalczyć z Granadą o utrzymanie w La Liga. Jak wyszło? No nie wyszło. Trudno Jóźwiaka winić, ale miał on pewnie świadomość, że wcale nie musi być za kolorowo. Zagrał i przegrał.

Świderski wybiera stabilizację. Tu ryzyko jest mniejsze, choć też występuje

Nieco inny jest ten powrót do Europy w wykonaniu Karola Świderskiego. Wskażmy sobie kilka podstawowych różnic. Panathinaikosowi nie grozi żadna wielka katastrofa – zespół od lat plasuje się w czołówce ligi greckiej i po kilkunastu latach od ostatniego tytułu mistrzowskiego wszystko stawia na kolejny sukces. Nie gra więc o przetrwanie, a o najwyższe cele, to raz. Dwa – Świderski – w przeciwieństwie do Jóźwiaka – dobrze, a pewnie i bardzo dobrze zna środowisko, do którego wkracza. Grał już kilka sezonów w Grecji, miejscowi nadal pamiętają czasy, w których jego umiejętności cieszyły kibiców PAOK-u.

Reklama

Oficjalnie: Świderski wraca do Grecji. Zagra w ekipie 20-krotnych mistrzów kraju [CZYTAJ]

I jeszcze jeden punkt w piłkarskiej świadomości Świderskiego – on spróbował już podobnego ruchu co Jóźwiak, ale był trochę sprytniejszy i zostawił sobie furtkę do powrotu za Ocean Atlantycki. Werony nie podbił, Hellas (a to dopiero ironia z tą nazwą…) nie okazał się klubem jego życia, ale to było tylko wypożyczenie, z którego można było wrócić i odbudować się szybciutko w Charlotte. Przy okazji zainteresować sobą Panathinaikos.

Także istotnie, Polak przenosząc się do Grecji unika nadmiernego ryzyka, wygląda na to, że tylko zyska. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie Fotis Ioannidis…

Walka o skład. Nasz rodak zmierzy się z pewnym Grekiem

Etatowy napastnik Panathinaikosu i kapitan drużyny z Aten ma w klubie mocną pozycję, ale za strzelanie goli zabrał się w tym sezonie dopiero w połowie grudnia – od tego czasu wpisał się na listę strzelców pięć razy w ośmiu meczach we wszystkich rozgrywkach, a jego trafienia przesądzały o wygranych z Levadiakosem (1:0) czy AEK-iem Ateny (1:0). Wcześniej trafił ledwie raz, w sierpniu – to było ważne spotkanie z Lens w ramach kwalifikacji do Ligi Konferencji, ale potem przez trzy miesiące nic, posucha kompletna. To oczywiście szansa dla Świderskiego, który potrafi znaleźć drogę do siatki i może być poważną alternatywą dla Ioannidisa.

Panathinaikos gra na jednego napastnika i to może być dla Świderskiego największe zagrożenie – mówi nam Adam Kotleszka, który komentuje mecze ligi greckiej w Sportklubie. – Ioannidis to zawodnik, na którego liczy się w perspektywie reprezentacji Grecji. Tamten sezon miał świetny, w tym ma dużo słabsze liczby, ale wynika to m.in. z tego, że Panathinaikos gra inną piłkę, niż w ubiegłym roku. I to jest zresztą kolejne zagrożenie dla Świderskiego – analizuje dziennikarz. – Panathinaikos stawia dziś przede wszystkim na to, żeby nie tracić zbyt wielu goli. W poprzednim sezonie w pewnym momencie walczyli o mistrzostwo Grecji, grali bardzo ofensywnie, ale tracili też dużo bramek i w końcu musieli obejść się smakiem. Wszyscy są już bardzo stęsknieni za mistrzostwem i w tym sezonie nadarza się okazja na odzyskanie tytułu po 15 latach przerwy – przekonuje Kotleszka.

Reklama

Źródło: Hudl Statsbomb

Jeśli futbol Panathinaikosu nadal będzie skupiony na defensywie, to trudno podejrzewać, żeby jakikolwiek napastnik mógł liczyć na wiele okazji strzeleckich. – Rui Vitoria miał sprawić, że zespół będzie grał bardzo pragmatyczną piłkę. I przez to napastnik czasami umiera z głodu – potwierdza obawy dziennikarz. – Snajperzy nie mają tu pięciu sytuacji w meczu, a często ledwie jedną, dwie i muszą ją wykorzystać. Wciąż Świderski nie jest jednak, moim zdaniem, słabszym napastnikiem od Ioannidisa. Na pewno Polak jest graczem bardziej uniwersalnym. Nie zdziwię się, jeśli wyjdzie w pierwszym składzie, ale nie wykorzysta tej jednej czy dwóch okazji wykreowanych przez kolegów i następny mecz zacznie już na ławce – przestrzega Adam Kotleszka.

Nie jest źle, ruch Świderskiego w kierunku Grecji ma swoje plusy, ale wcale nie musi być kolorowo. Statystyki wskazują ponadto, że Panathinaikos wymaga od swoich graczy ofensywnych intensywnej pracy w pressingu, do której Karol Świderski nie jest przyzwyczajony. W MLS ten aspekt gry nadal bywa pomijany i nie kładą tam większego nacisku na, nomen omen, naciskanie rywali. Może być więc tak, że Polak zacznie swoją kolejną grecką przygodę od roli dżokera, który będzie miał za zadanie rozstrzygać trudniejsze mecze.

A może by tak trochę z lewej…

Jeśli mielibyśmy szukać jeszcze jakiejś wyrwy w linii ofensywnej nowego klubu Świderskiego, to bardzo na siłę spojrzelibyśmy w kierunku lewej flanki. To o tyle kuriozalne, że tam w większości spotkań grał w trwającym sezonie Filip Djuricić i doświadczony Serb ma zdecydowane pierwszeństwo przy wyborze wyjściowej jedenastki. Może się jednak zdarzyć, że trener będzie chciał wrócić do tego, co zespół prezentował jeszcze przed jego przyjściem, przecież nie byłoby to takie głupie, nie?

Wówczas Grecy grali czwórką czy piątką pomocników i w naturalny sposób robiło się tam miejsce na piłkarza, który łączyłby linię środkową z atakiem. Potem, gdy Vitoria objął drużynę z końcem października ubiegłego roku, Panathinaikos przestawił się na trzech środkowych pomocników, dwóch skrzydłowych i jednego, wysuniętego napastnika. Tutaj dla podwieszanego Świderskiego miejsca już za bardzo nie ma.

I nie będzie: – Trener Vitoria raczej nie wróci do tego, co było wcześniej, ale oprócz jednego napastnika jest jeszcze dwóch piłkarzy ofensywnych. Na papierze najczęściej grają systemem 4-3-3, lecz w praktyce to wygląda tak, że skrzydłowi często schodzą do środka pola, więc może się zdarzyć, że Ioannidis wyjdzie jako “dziewiątka”, a Świderski zajmie miejsce kogoś innego. To co się nie wydarzy, to zmiana nastawienia na bardzo ofensywną piłkę, tym bardziej, że pragmatyzm z tego sezonu się opłaca i są już na drugim miejscu, tracąc cztery punkty do Olympiakosu – analizuje Kotleszka.

Można więc przypuszczać, że przyjście Polaka nie jest tylko prostym wzmocnieniem linii ofensywnej. To również szansa na zmianę oblicza drużyny w razie chwilowej potrzeby. Ze Świderskim możliwych kombinacji jest naprawdę wiele, a gdyby dodać do tego jeszcze fakt, że Djuricić cały poprzedni sezon spędził na pozycji ustawionego za napastnikiem ofensywnego pomocnika, a nie lewoskrzydłowego – mieszać można tu naprawdę do woli, bo i z MLS przychodzi piłkarz wielowymiarowy.

Źródło: Hudl Statsbomb

Na prezentowane wykresy radarowe patrzymy bardziej jak na ciekawostkę, niż wyrocznię. Zupełnie inne zespoły, kompletnie inne ligi, wiele wariantów, w których nasz rodak pełniłby różne role. Prawda jest jednak taka, że ruch Świderskiego wygląda na naprawdę dobrze zaplanowany, nawet pomimo zagrożeń, które czekają na niego w Atenach. Jeśli wszystko pójdzie po myśli reprezentanta Polski, to Panathinaikos będzie miał z niego dużą pociechę. A że przy okazji może skorzystać nasza kadra narodowa, to nawet nie będziemy wam tłumaczyć. Wszyscy dobrze wiemy, że wkrótce ktoś będzie musiał obsadzić pozycję napastnika.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Inne ligi zagraniczne

Komentarze

16 komentarzy

Loading...