Holenderscy i polscy dziennikarze są zgodni – Jakub Moder podpisze kontrakt z Feyenoordem Rotterdam i opuści Brighton na zasadzie transferu definitywnego. Chciałoby się powiedzieć: nareszcie, bo jesienią Polak został odstawiony przez sztab szkoleniowy Mew na bocznicę i zwyczajnie tracił w Anglii czas. Nie jest jednak powiedziane, że w Feyenoordzie Moder z miejsca stanie się ważnym punktem wyjściowego składu. Wprawdzie w tej chwili ekipa z De Kuip ma spore problemy z kontuzjami, co może akurat ułatwić Kubie wejście do zespołu, ale konkurencja w Rotterdamie jest tak czy owak całkiem mocna. Moder musi się zatem odgruzować możliwie jak najszybciej.
Choć Martijn Krabbendam w tekście opublikowanym na łamach z Voetbal International uspokaja, że Feyenoord wiąże z Polakiem przede wszystkim długofalowe plany i postawa pomocnika w pierwszych spotkaniach po transferze nie będzie decydowała o jego przyszłości w Rotterdamie.
Odstawieni, niechciani, kontuzjowani. Odeszli z Ekstraklasy za wielką kasę, teraz rozczarowują
Cholerna kontuzja
19 miesięcy – tyle zajął Jakubowi Moderowi powrót do gry w Premier League po ciężkiej kontuzji. Dzisiaj trochę już nam umyka, jak wyglądała sytuacja Polaka w Brighton przed serią problemów ze zdrowiem. A przecież wtedy mogło się wydawać, że przed byłym pomocnikiem Lecha Poznań roztaczają się naprawdę obiecujące perspektywy. Dość powiedzieć, że jesienią 2021 roku Moder ugruntował swoją pozycję w wyjściowej jedenastce Brighton, wtedy jeszcze pod wodzą Grahama Pottera. Przesadą byłoby oczywiście stwierdzenie, że Kuba z miejsca wyrósł na jednego z liderów drugiej linii Mew, ale faktem jest, że zbierał on za swoje występy co najmniej przyzwoite recenzje. Zanotował kilka asyst, a parę razy był też blisko trafienia do siatki po uderzeniach z dalszej odległości. Generalnie – widać było na pierwszy rzut oka, że Moder z każdym kolejnym występem w angielskiej ekstraklasie nabiera pewności siebie i poczyna sobie na murawie coraz śmielej.
Zresztą trener Potter nie ukrywał dużej wiary w umiejętności, wewnętrzny spokój i boiskową inteligencję Modera.
Szkoleniowiec Mew powierzał Polakowi rozmaite boiskowe zadania. Moder niekiedy grywał wtedy bliżej lewego skrzydła, czasami nawet w roli wahadłowego. Choć oczywiście najchętniej występował w centralnej części boiska – głównie jako ósemka, ale bywał też wystawiany nieco wyżej, jako ofensywny pomocnik. – Moder jest dość wyluzowaną postacią. […] Dostrzegamy jego atrybuty. Jest w dobrym miejscu, dostosował się do nas i środowiska. Każdego dnia widzimy jego jakość. Jesteśmy z niego naprawdę zadowoleni – przekonywał Potter podczas jednej z konferencji prasowych. Przy innej okazji stwierdził natomiast: – Moder jest spokojnym, cichym gościem, więc mogę zrozumieć, dlaczego czuje się starszym i bardziej doświadczonym facetem niż reszta ludzi w podobnym wieku do niego. Ale wciąż jest młodym zawodnikiem o niesamowitym talencie, wielkim potencjale, radzi sobie bardzo dobrze. On może stawać się coraz lepszy, lepszy i lepszy.
Oczywiście nie jest tak, że Modera wyłącznie wtedy chwalono. Obrywał choćby za brak skuteczności, a gdy na przełomie lutego i marca 2022 roku Brighton poniosło kilka dotkliwych porażek w Premier League, pozycja Kuby w układance Pottera wyraźnie osłabła. W hierarchii pomocników Moder spadł ponownie za Alexisa Mac Allistera, Yvesa Bissoumę i Pascala Großa, a o minuty wciąż musiał przecież walczyć także z Adamem Lallaną, Stevenem Alzate, Enockiem Mwepu, Moisesem Caicedo czy Markiem Leonardem.
Szkoleniowiec Mew był jednak przekonany, że to tylko chwilowe zawirowania. Deklarował zaufanie do reprezentanta Polski. – Jestem pewien, że Moder stanie się bramkostrzelnym pomocnikiem – twierdził Potter w odpowiedzi na wątpliwości dziennikarzy. – Widzimy go codziennie i znamy jego jakość. Czasami o strzeleniu gola decyduje przypadek, potrzebujesz odrobiny szczęścia. Mówimy o środkowym pomocniku, więc nie zawsze łatwo dojść mu do pozycji strzeleckiej. Jestem przekonany, że w przyszłości będziemy mówili o golach Modera. Wspólnie nad tym pracujemy.
Moder szczerze o kontuzji: Jak tylko lekarz się rozłączył, rozpłakałem się
Summa summarum Moder rozegrał dla Brighton 32 mecze w sezonie 2021/22. Spędził na murawie 2000 minut, zdobył dwie bramki, zanotował cztery asysty. I właśnie wtedy, na początku kwietnia 2022 roku, napatoczył się przeklęty uraz kolana. – Długa droga przede mną, ale zrobię wszystko, żeby jak najszybciej wrócić na boisko. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i wiadomości, bardzo to doceniam. Widzimy się za pół roku – pisał Moder na Instagramie.
Nie mógł wiedzieć, jak długo w rzeczywistości potrwa jego rekonwalescencja.
Na marginesie
Moder wypadł zatem z gry na półtora roku, w futbolu to niemalże wieczność. W tym czasie jego drużyna – co najzupełniej naturalne – uległa licznym przemianom. Do najważniejszej z nich doszło we wrześniu 2022 roku, gdy Chelsea skusiła do przeprowadzki na Stamford Bridge szkoleniowca Mew. Stanowisko zwolnione przez Grahama Pottera zajął Roberto De Zerbi, który jeszcze bardziej podkręcił ofensywne wskaźniki Brighton.
W efekcie ekipa z Falmer Stadium – grająca super-intensywny futbol pod wodzą De Zerbiego – zarobiła gigantyczną kasę za sprzedaż Caicedo i Mac Allistera, a więc piłkarzy, z którymi dopiero co Moder rywalizował o miejsce w wyjściowej jedenastce. Wcześniej Brighton sprzedało też za ładną sumkę Bissousmę. Z kolei spośród pozostałych graczy wspomnianych wcześniej w kontekście walki o skład z Moderem, na wypożyczenie trafili Alzate i Leonard, a karierę zakończył Mwepu, u którego wykryto wadę serca.
Krótko mówiąc – reprezentant Polski mozolnie odbudowywał formę, ale zespół coraz mniej i mniej przypominał ten z kwietnia 2022 roku.
Długo wyczekiwany powrót Polaka na boiska Premier League nastąpił w listopadzie 2023 roku. De Zerbi wypowiadał się o Moderze dość pozytywnie. Zapewniał, że nie ma zamiaru Kuby skreślać, że wyciągnie do niego rękę i pozwoli na złapanie rytmu meczowego. No i rzeczywiście, wiosną 2024 roku Moder całkiem sporo pograł w angielskiej ekstraklasie.
Problem w tym, że prezentował się przeciętnie, a Brighton zaliczyło bardzo kiepską końcówkę sezonu ligowego. – Cieszę się, że trener mi zaufał i dostaję coraz więcej szans. Wiedziałem, że muszę być cierpliwy. Nie było tematu wypożyczenia, chciałem zostać przynajmniej do końca sezonu, żeby zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja w klubie – mówił jednak Moder w Kanale Sportowym. Kuba dawał wyraźnie do zrozumienia, że chce jeszcze powalczyć o swoje w Brighton.
Problem w tym, że latem 2024 roku na Falmer Stadium doszło do kolejnej zmiany szkoleniowca – tym razem na ławce trenerskiej Brighton wylądował Fabian Hürzeler. Nałożyło się to w czasie z jeszcze jednym urazem Modera, który nie mógł normalnie przepracować okresu przygotowawczego z drużyną. Wprawdzie szkoleniowiec chwalił później Polaka za podejście do treningów, ale sporo w tym chyba było kurtuazji, bo prawda jest taka, że Hürzeler po prostu rolę Modera w drużynie zmarginalizował.
Oni pojawili się w reprezentacji u Probierza. Dziś są zakopani w klubach
W rundzie jesiennej Kuba rozegrał dla Brighton tylko siedem spotkań, z czego zaledwie cztery w Premier League.
W trakcie tych czterech ligowych występów Moder spędził na boisku w sumie… dziesięć minut.
Pomocnikowi w odbudowie dyspozycji próbował jeszcze pomagać selekcjoner Michał Probierz i w efekcie mieliśmy do czynienia z dość kuriozalną sytuacją, gdzie Moder grał więcej w Lidze Narodów niż na co dzień w angielskiej ekstraklasie. Na niewiele się to jednak zdało. Wbrew opowieściom Probierza, notowania Modera w Brighton nie wzrosły ani o centymetr, a jego występy w kadrze tak naprawdę tylko uwydatniły to, jak głęboko pod formą się on obecnie znajduje. Można było odnieść wrażenie, że reprezentant Polski gra nie o jedno tempo, ale o trzy tempa zbyt wolno, by nadążyć za rywalami z Chorwacji, Portugalii czy Szkocji.
Nowy rozdział w Holandii
Jako że kontrakt Modera z Brighton wygasa w czerwcu 2025 roku, stało się w zasadzie jasne, że dla Polaka nie ma już przyszłości w ekipie Falmer Stadium. Działacze Mew mogli więc albo przytrzymać pomocnika w klubie do końca umowy, a trener dalej wykorzystywałby go jako zapchajdziurę, albo poszukać mu nowego kierunku już teraz. Ostatecznie zdecydowali się na opcję numer dwa i całe szczęście, bo kolejne pół roku spędzone w Brighton byłoby dla Modera czystą stratą czasu. No i tutaj do akcji wkroczył Feyenoord Rotterdam, który zaoferował Kubie kontrakt na 3,5 roku, a Anglikom kwotę odstępnego w wysokości 1,5 miliona euro.
Lepsze półtorej bańki niż oddanie piłkarza za darmo. Zwłaszcza gdy wcześniej zapłaciło się za niego 11 milionów.
Negocjacje zapewne nie były szczególnie trudne, ponieważ przedstawiciele Feyenoordu mają ostatnimi czasy bardzo dobre relacje z szefostwem Brighton. Mewy niedawno kupiły z Rotterdamu Matsa Wieffera, za którego trzeba było zapłacić przeszło 30 milionów euro, podczas gdy w drugą stronę na wypożyczenie powędrował Ibrahim Osman. Zresztą Eredivisie od lat traktowana jest przez ekipy z Premier League jako swego rodzaju kuźnia talentów. Ale działa to także w drugą stronę – jeśli jakiś zawodnik okazuje się za chudy w uszach na regularną grę w Anglii, to przejście do holenderskiej ekstraklasy jest częstym sposobem na załapanie drugiego oddechu i przywrócenie kariery na właściwe tory. Kroczek w tył, by później wykonać kilka kroków do przodu. Właśnie tę ścieżkę obrał Moder.
Rzuty wolne, tarcia w szatni i brutalny mord w tle. Jak Feyenoord zwyciężył w Pucharze UEFA
25-latek ląduje tym samym w drużynie, w której w przeszłości występowało naprawdę wielu reprezentantów Polski. Najświeższy przypadek to rzecz jasna Sebastian Szymański, który został wypożyczony do Feyenoordu z Dynama Moskwa i sięgnął nawet po mistrzostwo Holandii, ale wcześniej barw ekipy z De Kuip bronili między innymi Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Włodzimierz i Euzebiusz Smolarkowie, Tomasz Iwan, Michał Janota czy Marek Saganowski.
W jakim jednak punkcie Feyenoord znajduje się w sezonie 2024/25?
Cóż, z pewnością nie jest to łatwe położenie. Wraz z końcem poprzedniej kampanii dobiegła bowiem również w Rotterdamie końca kadencja Arne Slota, który robi obecnie furorę po przeprowadzce z De Kuip na Anfield. Feyenoord pod wodzą Holendra sięgnął w 2023 roku po mistrzowski tytuł, a w 2024 uplasował się na drugim miejscu w tabeli Eredivisie, ustępując tylko fenomenalnie punktującemu PSV Eindhoven.
Do tego wypada wspomnieć o występie w finale Ligi Konferencji Europy w sezonie 2021/22, awansie do ćwierćfinału Ligi Europy 2022/23 oraz triumfie w Pucharze Holandii 2023/24. To był świetny czas dla klubu. Natomiast Brian Priske, który zastąpił Slota na ławce trenerskiej, na razie nie wygląda na szkoleniowca, który osiągnie z Feyenoordem podobne rezultaty. Duńczyk jest dość mocno krytykowany przez kibiców i ekspertów, którzy zarzucają mu przede wszystkim brak konkretnego pomysłu na zespół i permanentny bałagan w szeregach obronnych. Spekuluje się nawet, że bieżący sezon może być dla Priskego pierwszym i ostatnim w roli trenera Feyenoordu, więc sytuacja naprawdę nie jest za wesoła.
Na ten moment Feyenoord zajmuje dopiero czwartą lokatę w Eredivisie. Niedawno zebrał lanie od PSV, wcześniej poległ też w starciu z Ajaksem. Z drugiej strony, rotterdamczycy prawdopodobnie załapią się do TOP24 w fazie ligowej Champions League, gdzie czeka ich teraz arcyważny mecz z Bayernem Monachium.
Znów poważna konkurencja
Z informacji przekazywanych przez holenderskie portale – między innymi Algemeen Dagblad – wynika, że w Feyenoordzie doskonale zdają sobie sprawę z tego, iż Moder w najbliższym okresie pomoże drużynie w niewielkim stopniu z uwagi na – najogólniej rzecz ujmując – brak ogrania.
Transfer Polaka dopięto jednak z kilku powodów:
- niewielka kwota odstępnego za gracza z międzynarodowym doświadczeniem
- konieczność natychmiastowego poszerzenia rotacji w środku pola w związku z kontuzjami
- potrzeba wzmocnienia składu wobec rozczarowujących wyników
- perspektywa rozstania z Quintenem Timberem i Calviniem Stengsem
- uniwersalność reprezentanta Polski, którą udowodnił jeszcze za czasów gry u Pottera
Interesujący jest zwłaszcza punkt numer dwa, ponieważ faktycznie tak się złożyło, że w ostatnim czasie kilku ważnych pomocników Feyenoordu – przede wszystkim Quinten Timber, a także In-beom Hwang i Chris-Kévin Nadje – pauzowało z powodu urazów. W niedawnym, przegranym starciu ligowym z Utrechtem trener Priske wystawił w drugiej linii tercet Antoni Milambo – Calvin Stengs – Ramiz Zerrouki. Ten pierwszy to 19-latek, wciąż uczący się seniorskiego grania, natomiast Zerrouki uchodzi za zawodnika solidnego w destrukcji, ale jednocześnie ogromnie ograniczonego, jeśli chodzi o kreację. Może się więc okazać, że Moder właściwie z marszu zacznie zbierać minuty w Holandii. Choć holenderscy dziennikarze podkreślają wyraźnie, że Polak zostaje zatrudniony jako zmiennik.
I trudno się dziwić, ponieważ linia pomocy Feyenoordu jest – jak widać – obsadzona całkiem porządnie. 23-letni Timber to kluczowa postać ekipy z De Kuip, jedna z jej największych gwiazd. 28-letni Hwang ma na koncie blisko 70 występów w reprezentacji Korei Południowej. Zerrouki jest etatowym reprezentantem Algierii, a Stengs otrzymuje powołania do kadry Holandii. W takim towarzystwie niełatwo się będzie Moderowi rozepchnąć łokciami, kiedy już wszyscy wrócą do zdrowia. Trzeba jednak brać poprawkę na to, iż latem Timber prawdopodobnie zostanie sprzedany. Mówi się, że Arne Slot pragnie go ściągnąć do Liverpoolu.
No a wtedy w strefie środkowej pojawiłaby się już przestrzeń, w którą mógłby wskoczyć odgruzowany Moder. – Działacze Feyenoordu zakładają, że Moder może już wkrótce zacząć regularne występy, ale wiążą z nim głównie dalekosiężne plany – pisze Martijn Krabbendam z Voetbal International.
Oczywiście chrapkę na większą porcję minut mają także
, oraz Antoni Milambo, a zatem piłkarze młodsi od reprezentanta Polski. Żaden z nich nie rozwija się jednak w takim tempie, jakiego oczekiwali kibice. To kolejny kamyczek wrzucany dość często do ogródka trenera. Fani Feyenoordu regularnie zarzucają bowiem Priskemu, że nie czyni swoich podopiecznych lepszymi, co było przecież wcześniej jedną ze specjalności Slota.***
Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, jest jeszcze za wcześnie, by wieszczyć sukces Modera w Rotterdamie. Z pewnością dobrze się stało, że Polak opuścił wreszcie Brighton, ale Feyenoord to nie jest klub, w którym można się będzie odgruzowywać w nieskończoność. W tej chwili wszystko wskazuje na to, że Moder otrzyma na De Kuip kilka miesięcy na rozpędzenie się i udowodnienie swojej wartości, lecz na pewno nie należy spodziewać się scenariusza, w ramach którego Kuba momentalnie wparuje w nowym klubie do wyjściowej jedenastki i zacznie w niej wszystkich rozstawiać po kątach. Konkurenci z pewnością tanio skóry nie sprzedadzą.
Feyenoord ma swoje kłopoty, trener obrywa od krytyków, ale to wciąż mocna kadrowo ekipa.
Jedno jest natomiast pewne – zdrowy i optymalnie dysponowany Moder jest piłkarzem szytym na miarę wyjściowej jedenastki reprezentacji Polski. Wypada więc po prostu mu życzyć, by transfer do Rotterdamu otworzył nowy rozdział w jego karierze. Przygoda w Premier League, owszem, zaczęła się bardzo obiecująco, ale ostatnie lata ułożyły się już dla Kuby ze wszech miar koszmarnie. No a lata lecą, więc najwyższa pora na nowe otwarcie.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jeśli Flick nawet rozważał zmianę w bramce na dłużej, to pewnie już nie rozważa
- Bojkot kibiców Wisły. Zmiana przepisów nie wystarczy
- Chciał rzucać futbol, kilka lat później był w Bundeslidze. Carstensen i jego historia
fot. NewsPix.pl / FotoPyk