Reklama

Adam Małysz po Turnieju Czterech Skoczni: „Świat skoków się zmienia. Młodszym jest łatwiej”

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

08 stycznia 2025, 17:49 • 6 min czytania 8 komentarzy

Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, był w Bischofshofen, gdzie przed konkursem odbył rozmowę ze sztabem reprezentacji Polski skoczków. Mówi, że szybko zgodzili się co do tego, co jest największym problemem pogrążonych w kryzysie Polaków. To właśnie w tym aspekcie Paweł Wąsek nie jest daleko od najlepszych na świecie, ale pozostali zawodnicy mają dużo większe problemy. To, co robił Piotr Żyła, Małysz nazywa katastrofą. Ale ma też bardziej optymistyczne wnioski.

Adam Małysz po Turnieju Czterech Skoczni: „Świat skoków się zmienia. Młodszym jest łatwiej”

Paweł Wąsek zajął bardzo dobre ósme miejsce w klasyfikacji końcowej Turnieju Czterech Skoczni, ale inni Polacy uplasowali się dopiero w czwartej dziesiątce. Dawid Kubacki znalazł się na 32. pozycji, kolejną zajął Jakub Wolny, Piotr Żyła był 38., a Aleksander Zniszczoł – 40. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz, pojawił się dopiero na czwartym konkursie, w Bischofshofen, i ocenił słaby – patrząc całościowo – występ Biało-Czerwonych.

„Totalnie rozregulowany”

– Paweł robi swoje. W pierwszej serii w Bischofshofen dość mocno spóźnił skok, ale widać, że jest w formie, bo on to czuje. Piotrek natomiast jest totalnie rozregulowany, ale trochę na własne życzenie, bo on się sam w tym wszystkim nieco pogrążył. Do Oberstdorfu przyjechał pewny, kwalifikacje fajnie mu wyszły. Nie wiem, co później robił na rozbiegu, bo to była katastrofa. I od tego czasu nie może się pozbierać. Cały czas coś kombinuje: nawet na treningu, gdy wyjdzie mu fajny skok, to za chwilę znów są kombinacje. Mówił mu trener, mówiłem ja, że ma przede wszystkim przyjąć odpowiednią pozycję, ale on tak, jakby wszystkim chciał się odbić. Tak się nie da – ocenił były wybitny skoczek.

Paweł Wąsek

Reklama

Paweł Wąsek w locie. Fot. Newspix

Małysz wypowiedział się też na temat pracy, którą w Polsce wykonywali Kubacki i Żyła.

Piotrek i Dawid przygotowywali się trochę indywidualnie. Może nie tak, jak Kamil Stoch, czyli całkowicie indywidualnie, z innymi trenerami, ale dostali wolną rękę, bo chcieli więcej przebywać w domu i jeździć tylko na wybrane starty. Dlatego trener nie miał nad nimi kontroli w stu procentach. Wydawało się jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku, zwłaszcza jeśli chodzi o Piotrka. Jego pierwsze skoki po kontuzji wyglądały fajnie, bo wykonywał je na świeżości, ale później to poszło w dół. Teraz jest pogubiony, ale on musi dać sobie pomóc: zmienić nastawienie i pozycję. Pamiętajmy, że technika w skokach zmieniła się. Dziś najlepsi odbijają się bardziej do kierunku lotu i szybciej dostają się nad narty. Lecą. Dziś najbliżej tego jest Paweł, ewentualnie Olek Zniszczoł, który potrafi świetnie polecieć, zwłaszcza gdy ma wiatr pod narty – analizował Małysz.

Trzeba się dostosować

Po konkursie w Innsbrucku, w którym dostał się do drugiej serii, Kubacki mówił, że skacze co prawda trochę wbrew swojej logice, ale jednocześnie widzi, że wszystko zaczyna funkcjonować. Małysz nie był na trzecim konkursie. Stanął w korku, zawody oglądał na parkingu. – Podejście Dawida to spory krok do przodu. Ja też nie dziwię się starszym zawodnikom, bo ciężko jest komuś, kto całe życie skacze z jakąś ideą, pozmieniać te rzeczy. Dlatego zawsze mówię, że młodszemu jest łatwiej, bo on to chłonie. Świat się zmienia, podobnie jak system skakania. Musimy zdawać sobie z tego sprawę – mówi zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni z sezonu 2000/01.

Małysz wypowiedział się również na temat formy Stocha, który w tym czasie trenował w Zakopanem. – Wiem, że jego pierwsze skoki na Średniej Krokwi nie były za dobre, ale później z dnia na dzień wyglądało to coraz lepiej. Ostatnie próby były już optymistyczne, choć niestety Kamil zachorował i przez dwa dni nie mógł ćwiczyć. Mam nadzieję, że Stoch ustabilizuje się i będzie w takiej dyspozycji, jak był latem. To nie były żadne kłamstwa: widziałem jego skoki letnie na wideo, bo wysyłali mi to jego trenerzy. To był naprawdę bardzo wysoki poziom – powiedział.

Kamil Stoch

Reklama

Kamil Stoch. Fot. Newspix

Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się w Zakopanem w dniach 18-19 stycznia. Pierwszego dnia drużynówka, w której inny wynik niż wygrana Austriaków będzie sensacją, a drugiego konkurs indywidualny. We wcześniejszy weekend, również w Zakopanem, zostaną rozegrane mistrzostwa Polski. Czy one będą dla Biało-Czerwonych kwalifikacją na Puchar Świata? Pamiętajmy, że w niedzielnym konkursie trener Thomas Thurnbichler będzie miał do dyspozycji tylko pięć miejsc dla swoich skoczków.

Myślę, że Paweł i Olek będą zakwalifikowani bezpośrednio. Nie wiem, jak z Kubackim, ale pozostali pewnie będą się kwalifikować – przekonuje Małysz, który w Bischofshofen spotkał się ze sztabem trenerskim kadry. Rozmawiali do pierwszej w nocy. – Zgadzam się z trenerami, że problemem jest technika i może trochę sprzęt, ale to na poprawie techniki trzeba się skoncentrować. Skakałem 27 lat, więc trochę się na tym znam. Podobało mi się, że gdy zaczęliśmy rozmawiać i pytam, jaki mają pomysł, oni do mnie: „A co ty myślisz?”. Od razu zaczęliśmy rozmawiać właśnie o technice. W niej Paweł Wąsek zbliża się do najlepszych, ale reszta z takim kątem natarcia nie ma szans. Okazało się, że jesteśmy tego samego zdania – dodaje.

Mają świetny system

Tegoroczny Turniej Czterech Skoczni został całkowicie zdominowany przez Austriaków. Na 12 miejsc na podium w czterech konkursach tylko raz znalazł się tam przedstawiciel innego kraju – Szwajcar Gregor Deschwanden. – Oni skaczą jak z kosmosu. To nie jest tylko Puchar Świata, ale i Puchar Kontynentalny, FIS Cup. Wszędzie Austriacy są na szczycie, ale to pokłosie tego, że oni 10-15 lat temu szkolili już na wysokim poziomie młodych ludzi, którzy później weszli na szczyt – opowiada Małysz, który z Austrii wraca również z optymistycznymi wnioskami.

Zniszczoł ma bardzo duży potencjał. Treningi wychodziły mu naprawdę dobrze. Myślę, że jeszcze trochę zżera go presja, bo skok próbny przed konkursem w Bischofshofen był bardzo ładny. Oddał go przy wietrze z tyłu, byliśmy zaskoczeni. W konkursowej próbie odbił się za wcześnie, a jako że nie ma mocnego odbicia, w takich sytuacjach jest mu trudniej odlecieć – analizuje Małysz.

Wrócił też temat korzystania z nowoczesnej technologii. W niedawnej rozmowie z Weszło Alexander Pointner, legendarny trener, który uczynił potęgę z reprezentacji Austrii kilkanaście lat temu, powiedział:

Polska potrzebuje pewnych zmian. Zwłaszcza chodzi o pracę z młodymi ludźmi, w szkołach. Są możliwości, ale potrzeba lepszego planu, struktury działania. Chodzi tu o lepszy sprzęt, ale są też inne kwestie. Spójrzmy na Austrię i Niemcy. To dwa kraje, które wykonały odpowiednią pracę. Polska musi inwestować w więcej rzeczy, patrzeć szerzej. Podam przykład: Austriacy i Niemcy mają grupę ludzi, którzy zajmują się nartami. Niektórzy z nich pracują na uniwersytetach i wykorzystują pracę naukową, by poprawić jak najwięcej w tym aspekcie. Polska nie ma też odpowiednich maszyn, które dawałyby jak najlepsze narty. W Austrii taką pracę wykonuje się już od ponad 10 lat. Polska nie może zbyt długo z tym zwlekać. Jeśli nie będzie szła w tę stronę, najlepsze kraje jej jeszcze bardziej odjadą.

CZYTAJ TEŻ: MIAŁ PROWADZIĆ POLAKÓW, DZIŚ MÓWI CZEGO IM BRAKUJE

A jak w naszych skokach wyglądają teraz kwestie technologiczne? – Wiem, że to jest potrzebne, ale na to trzeba dużo pieniędzy. Wiem też, jak system funkcjonuje w Austrii. Tam pieniądze z organizowanych zawodów wpływają do specjalnego instytutu. To firma, będąca pod związkiem. Mają jeszcze inną firmę, zajmującą się sportowcami. W Polsce od lat organizatorami Pucharu Świata w Zakopanem czy Wiśle są okręgowe związki, które na tym zarabiają. Gdyby im to zabrać, pewnie by upadły. Musimy znaleźć zupełnie nowy sposób działania. Potrzebne będą rozmowy z ministerstwem i sponsorami – informuje Małysz.

A po chwili dodaje: – Wiadomo, że chciałoby się więcej. Tylko nam cały czas brakuje na to ludzi oraz pieniędzy. Jeżeli mamy środki finansowe, to nie ma osób, które mogłyby się tym zająć. Pamiętajmy, że one często muszą być przeszkolone. Taka maszyna i ludzie to koło miliona złotych. Projekt kombinezonów? Też koło miliona. Żadna firma nie zrobi ci materiału na słowo. A co, jeżeli nie będzie to funkcjonować? Każda z firm będzie od nas wiele wymagać.

 

 

 

 

Fot. Newspix

WIĘCEJ O SKOKACH NA WESZŁO:

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

W Anglii doszło do niepokojącego zdarzenia. Piłkarz Tottenhamu padł na murawę [WIDEO]

Radosław Laudański
0
W Anglii doszło do niepokojącego zdarzenia. Piłkarz Tottenhamu padł na murawę [WIDEO]

Polecane

Komentarze

8 komentarzy

Loading...