Wtorkowy poranek idealnie symbolizuje obecną różnicę w zarządzaniu wielkimi hiszpańskimi klubami. Gdy Joan Laporta będzie musiał się mierzyć z wotum nieufności, Real Madryt zaczyna proces wyborczy, w którym zwycięzca może być tylko jeden.
Oficjalne wybory prezesa Realu Madryt odbędą się pod koniec stycznia, ale trudno sobie wyobrazić, że zwycięzcą będzie ktoś inny niż Florentino Perez. Legendarny działacz prawdopodobnie nie będzie mieć żadnego konkurenta.
Formalnie, jeśli inny konkurent się nie zgłosi, Florentino Perez nie będzie musiał składać rezygnacji, aby zostać ponownie zaprzysiężonym. Wszystko po to, aby utrzymać ciągłość i nie wprowadzać zamieszania w klubie.
W 2021 roku sytuacja była podobna, a cały proces wyboru starego-nowego prezesa trwał 11 dni. Teraz może być podobnie. Florentino Perez nie będzie mieć oczywiście problemów z formalnym zgłoszeniem kandydatury. Z racji na to, że w ostatnim budżecie Real zanotował dochód w wysokości 1073 milionów euro, każdy kto chce zostać prezesem musi przedstawić gwarancje finansowe na 163 miliony. Z tym Perez, będący właścicielem ogromnej firmy Grupo ACS, nie będzie mieć najmniejszego problemu.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Milan wyrywa Superpuchar Interowi, Conceicao ściga się z Bogiem
- Nieoficjalnie: Radomiak wybrał trenera. Wiemy, która opcja wygrała
- Trela: Baronowie, szable i książęta. Jak wybierają prezesów federacji w innych krajach?
- Moment chwały po latach rozczarowań. Nottingham Forest wróci na europejskie salony?
Fot. Newspix