Reklama

Kogo powinien brać Raków? Rocha kontra Rondić

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

02 stycznia 2025, 11:07 • 8 min czytania 52 komentarzy

Sezon ogórkowy sprzyja wszelkiej gdybologii i czasem można pozwolić sobie na wyjście jeden czy dwa kroki w przyszłość. Raków Częstochowa w rundzie jesiennej był zmuszony odpierać zarzuty o zabijanie futbolu i gigantyczne problemy w grze ofensywnej. Choć ostatnie mecze podopiecznych Marka Papszuna były już nieco lepsze pod tymi względami, to ekipa spod Jasnej Góry i tak chce wzmocnić swój atak. W tym kontekście w mediach pojawiają się najczęściej dwa nazwiska.

Kogo powinien brać Raków? Rocha kontra Rondić

Najpierw dowiedzieliśmy się wszyscy, że Medaliki chciałyby u siebie Leonardo Rochę z Radomiaka. Wybór co najmniej uzasadniony i znów wskazujący jasno, że w Częstochowie model transferowy zaczyna powoli różnić się od tych znanych z innych polskich miast. Większość ekstraklasowych klubów szuka nowych zawodników poza granicami naszego kraju i latem ściąga stamtąd tabuny Hiszpanów, podczas gdy zimą szuka swoich okazji w Skandynawii, gdzie akurat kończy się sezon. Dobra, generalizujemy, jasne. Ale zwrot w polityce Rakowa jest widoczny gołym okiem. Makuch, Ameyaw i Mosór to jedni z lepszych piłkarzy swoich wcześniejszych klubów i wszyscy zostali niedawno podkupieni od ligowych rywali. Nadal podlane jest to wszystko toną obcokrajowców i wymysłami pokroju utytego Klaessona czy innych Sourlisów, lecz mimo to właśnie w Częstochowie mamy jedną z góra dwóch drużyn, które chcą do siebie ściągać wyróżniających się ligowców. Drugą jest, i to już od dłuższego czasu, Legia.

Nie o Legii jednak ten tekst. Raków nie dość, że kręci się wokół Rochy, to jeszcze ma chrapkę na Imada Rondicia z Widzewa. Bośniak też wystrzelił z formą i ma już w tym sezonie dziewięć goli uzupełnionych o dwie asysty. To całkiem mocna kandydatura i nie można nawet wykluczyć, że Medaliki sięgną zarówno po napastnika łodzian jak i lidera listy strzelców z Radomia. Pewnie mogą sobie na to pozwolić, ale czy to oznacza, że nie mają w tym duecie transferowego priorytetu? Albo chociaż nie powinny mieć?

Runda pierwsza. Napastnika rozliczamy za gole

Zastanówmy się więc, kogo Raków może potrzebować bardziej i o kogo powinien walczyć zacieklej. W obu sytuacjach ważną rolę mają grać kwoty oczekiwane przez włodarzy klubów, więc w każdym z przypadków częstochowianie powinni dorzucić coś ekstra, żeby ostatecznie cieszyć się z nowego napastnika. Wydaje się, że lepiej mieć u siebie tego, który strzela więcej i lepiej, choć to takie mało papszunowskie. Trener Rakowa słynął przecież do tej pory z tego, że nie zawsze wymaga od zawodnika ustawionego najbliżej bramki rywali, by ten wpisywał się regularnie na listę strzelców. Teraz sytuacja jest jednak trochę inna – Raków miał jesienią naprawdę spore kłopoty ze zdobywaniem goli i zdobył ich najmniej ze wszystkich drużyn w czołowej ósemce ligi. A jest, przypomnijmy, drugi w tabeli Ekstraklasy.

Ten bilans wyglądałby o wiele gorzej gdyby nie przebudzenie częstochowian na samym finiszu. W listopadzie dwa gole z Jagiellonią i trzy z Widzewem, w grudniu jeszcze dwa z Motorem. Wcześniej wyglądało to wręcz żałośnie, ale jakoś udało się podreperować strzeleckie konto.

Reklama

By było ono jednak godne walki o mistrzostwo Polski, Raków potrzebuje kogoś, kto ma patent na zdobywanie bramek. W tym aspekcie starcie Rochy z Rondiciem wygrywa ten pierwszy – strzelił więcej goli i kropka. Dość powiedzieć, że Rondić, będąc najlepszym od dawien dawna strzelcem Widzewa, ciągle boryka się z docinkami kibiców łódzkiego klubu, którzy zarzucają mu spore problemy z wykańczaniem dogodnych akcji, a Rocha mimo całego mnóstwa oddanych strzałów te klarowne sytuacje mógłby liczyć na palcach jednej ręki. W teście oka Bośniak nie wypada może tak zdecydowanie gorzej od Portugalczyka, ale w suchych liczbach już tak – napastnik Radomiaka strzelił dwa gole więcej (11 do 9), przy niewiele większym od Rondicia wyniku goli oczekiwanych (8,11 do 7,62), a oddał aż o 24 (!!!) strzały więcej (56 do 32). Sami rozumiecie, z jakiego gówna bat lepi Rocha.

Rocha 1:0 Rondić

Runda druga. Potrzebny jest dryblas

Nie ma chyba sensu zbyt rozwlekle rozpisywać się w tym temacie. Raków lubi wykorzystywać dośrodkowania i nawet nie trzeba daleko szukać, by znaleźć na to dobry dowód. Ostatni gol częstochowian w rundzie jesiennej padł po wysokim dograniu z rzutu wolnego, wcześniej wygraną z Widzewem zapewniło podanie na głowę Brunesa. Trener Papszun ceni sobie silnych napastników, którzy potrafią powalczyć o górną piłkę i są w stanie przestawić obrońców. W tym aspekcie na pierwszy rzut oka lepiej prezentuje się gigantyczny Rocha. Na drugi rzut oka też, choć bardziej szczegółowa analiza zbliża Rondicia do rywala.

Źródło: Hudl Statsbomb

Bośniak jest bowiem naprawdę silny i często wygrywa pojedynki oparte o tężyznę fizyczną. Dochodzi też do strzałów głową, choć oczywiście mniej ma ku temu okazji niż dwumetrowy Portugalczyk z Radomia. Gra w powietrzu była jeszcze jakiś czas temu piętą achillesową Rondicia – szans nie brakowało, ale głowa napastnika Widzewa była jakaś taka zbyt kanciasta, przez co piłka odbijała się od niej we wszystkie strony świata. Ostatnio 25-latek zrobił jednak spory progres i wygląda to już zdecydowanie lepiej, choć do poziomu Rochy nadal trochę brakuje. Tu największą rolę gra oczywiście wzrost, na niektóre braki nic nie można poradzić, bez względu na to, jak bardzo chciałoby się nad czymś popracować.

Imad Rondić: Motywacja? Jest przereklamowana, wolę dyscyplinę [CZYTAJ WYWIAD]

Reklama

Rocha 2:0 Rondić

Runda trzecia. Utrzymaj i oddaj

Trudna do oceny sprawa, ale tu chyba kluczowe będzie przesianie obserwacji przez modele gry Radomiaka i Widzewa. Pod wodzą będącego już we Francji Bruno Baltazara drużyna z Radomia często podporządkowywała swoje mecze pod Rochę, który miał po prostu kończyć akcje. Nie da się ukryć, że porównywanie Portugalczyka z napastnikiem Widzewa także dlatego wydaje się bardzo trudne – to zupełnie inni zawodnicy, a na pewno wykorzystywani zupełnie inaczej. My jednak patrzymy tu na przydatność dla Rakowa i w grze tyłem do bramki czy grze kombinacyjnej lepiej sprawdziłby się Rondić. On ma też całe mnóstwo okazji do wykazania się w tej materii, podczas gdy z Rochy Radomiak zrobił niezbyt ruchliwego giganta czekającego tylko w polu karnym, aż koledzy stworzą mu jakieś ćwierć szansy.

Piłkarz Widzewa jest po prostu zawodnikiem, który oferuje o wiele więcej niż stały wachlarz usług napastnika. Chcesz rozegrania? Proszę bardzo. Tu klepeczka, tam zejście do środka, tu znowu jakaś pomoc w budowaniu akcji. Raków nie ma gigantycznego problemu z samym wykończeniem – drużynie z Częstochowy brakuje po prostu dogodnych sytuacji, a w ich wykreowaniu bardziej pomocny byłby Imad Rondić.

Sam tych kiepskich nie zamieni na gola, ale przyda się w wypracowaniu lepszych.

Rocha 2:1 Rondić

Runda czwarta. Twój napastnik fanatyk pressingu

W związku ze spostrzeżeniami z rundy trzeciej śmiało możemy rozbudować wątek ruchliwego Rondicia o jeszcze jeden przydatny element. Bośniak to maszyna do biegania – pressuje jak jakiś niezmordowany dzikus, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Skoki pressingowe to jego konik, dwanaście kilometrów przebiegniętych w jednym meczu to żaden problem, a intensywność do ostatniej minuty spotkania i dyscyplina to to, co Marek Papszun ceni sobie ponad wszystko. Raków przepychał jesienią mecze w końcówkach nie dlatego, że miał kupę szczęścia. Drużyna z Częstochowy po prostu była w stanie utrzymać wysoki poziom także mimo narastającego zmęczenia.

Źródło: Hudl Statsbomb

Choć w wypadku Rondicia nie można mówić o zmęczeniu. To piłkarz, który po ostatnim gwizdku sędziego zerka w kierunku kolegów i szuka chętnych do rozegrania kolejnych dziewięćdziesięciu minut. Nie wiem, czy widzieliśmy w tym sezonie Bośniaka zmęczonego, naprawdę. Niezwykły organizm i bardzo pod tym względem dopasowany do stylu gry Rakowa. Mamy remis.

Rocha 2:2 Rondić

Runda piąta. Trzeba zdecydować

Najgorszy moment wszystkich takich starć – trzeba podjąć męską decyzję i kogoś z tego duetu wybrać. Niby wcześniej przyznawaliśmy w każdej rundzie po punkcie, ale należy podejść do tematu na chłodno. Celem Rakowa jest w tym sezonie mistrzostwo Polski. Po to wrócił Marek Papszun, po to ów Raków w ogóle chce uzbroić swój atak i dlatego też przy transferze dobrego napastnika kręci się już zimą, choć latem pewnie byłoby nieco łatwiej o pozyskanie wartościowego gracza. No i gdyby to wszystko działo się po sezonie, gdyby chodziło o wzmocnienie zespołu z myślą o projekcie długofalowym i ekipa z Częstochowy miałaby czerpać korzyści z zatrudnienia tylko jednego z tych dwóch piłkarzy, to nie byłoby dziwne wskazanie na Imada Rondicia – napastnika oferującego szeroki wachlarz usług. To gość, który jak go ładnie poprosisz, to pewnie ci nawet umaluje mieszkanie i wycyklinuje podłogi. Zawodnik do zadań specjalnych.

Ekipa z Częstochowy ma jednak tylko jedno zadanie specjalne i w nim akurat lepiej sprawdzi się Leonardo Rocha. Portugalczyk pod Jasną Górą dostanie jasny cel – ma strzelać i nad niczym się nie zastanawiać. Trener Papszun nie podporządkuje mu całej taktyki Medalików, ale nie ulega wątpliwości, że dwumetrowy wieżowiec dostanie w Rakowie serwis o wiele lepszy niż ten radomski. A lepsze okazje to przy dobrej skuteczności więcej goli i w ostatecznym rozrachunku więcej radości dla nowego pracodawcy.

Co z transferem Leonardo Rochy do Rakowa? [CZYTAJ WIĘCEJ]

Częstochowianie potrzebują kogoś, kto w razie potrzeby da drużynie punkty jakimś przebłyskiem, golem znikąd. Rocha ma to coś i to w o wiele słabszej drużynie. Dziwnym by było, gdyby nie przeniósł ze sobą do Rakowa także dobrej formy z Radomia.

Rocha 3:2 Rondić

Źródło: Hudl Statsbomb

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

52 komentarzy

Loading...